Przykre gdy niektorzy potrafia w tym filmie dostrzec jedynie emanacje turpizmem. Film zrobil na m nie wrazenie, zwlaszcza swietna jest muzyka. od poczatku filmu wiadomo jaki bedzie final. Nie ma w nim duzo miejsca na nadzieje. Tym bardziej piekna jest scena, gdy Marion ppatrzy w slonce. Mozna temu filmowi zarzucic pewien dekadencym, ale coz optymistycznego jest w uzaleznieniu? Kreacja wlasnego swiata czesto konczy sie kleska, co ukazuje nawet Hair-mimo ze tam znacznie optymistyczniej podchodzi sie do narkotykow. W Requiem nie ma jednak miejsca na na taka ideologie. Ale tez film nie jest moralizatorskim manifestem (na szczescie). Pokazuje ze uzaleznieniem jest tez telewizja, pokazuje czym konczy sie chec dazenia do idealow, lansowanych przez obecna kulture, jak rowniez ukazuje ze uzaleznienie jest wyborem. Zaczyna sie samemu, a wolna wole traci juz po dokonaniu wyboru. Film naprawde warto ujrzec. Jest kilka scen wrecz obrzydliwych, jednak czym innym sa uzaleznienia jak nie takimi scenami?