Chyba żyję w swego rodzaju znieczuleniu.... bo film nie wstrząsnął mną zbyt głęboko. Obejrzałam go niemalże jako dokument, nie pamiętam nic prócz drobnych odrętwień w kilku momentach. Innymi słowy: spowdziewanej traumy nie było. No trudno, może przy drugim starciu....
Natomiast muzyka.... mmm.... już podczas oglądania filmu wywarła na mnie spore wrażenie. Pamiętacie "Lux Aeterna"? Ta muzyka niesie ze soba tak wiele, że wracałam do niej kilkakrotnie...
A film? Jak dla mnie film bił w oczy cięzkimi obrazami, ale to ścieżka tworzy ten klimat!! To jej oddaję cześć!