Jedyny i poważny minus jaki zauważyłem już w pierwszych minutach projekcji, to taki, że "Baiohazâdo: Dijenerêshon" nie ma prawa samodzielnie istnieć - widz musi pierw zagrać w przynajmniej trzy pierwsze części gier, bo wtedy odpowiednio wczuje się w klimat i załapie wątek fabularny. Miałem to szczęście, że grałem w gry, więc nic w filmie nie było mi obce czy niezrozumiałe - "Degeneracja" ogólnie świetnie kontynuuje wątki Claire i Leona (mojego ulubionego bohatera serii :-) ), są krwiożercze zombie, jest sporo przyjemnej i nie przedawkowanej akcji, oraz sporo przyjemnych dla oka nawiązań do gier (zmutowany Curtis - William Birkin). Ogółem naprawdę przyjemnie mi się oglądało, graficznie i pod względem animacji "Baiohazâdo: Dijenerêshon" prezentuje się wręcz rewelacyjnie. Jedyne co muszę mu zarzucić, to właśnie kontynuowanie wątków z gier, co raczej jest strasznie kiepskim pomysłem. W każdym razie, fani gier "Resident Evil" nie powinni być zawiedzeni.