Bardzo lubię tę serię ale nie dam tej akurat części 8 jak pozostałym. Mi osobiście nie przypadło do gustu zastąpienie ludzi jakimiś komputerowymi "ludzikami". Wiem że fani tej gry pewnie to docenią ale ja niestety nim nie jestem i wolę standardowo film z udziałem ludzi.
Filmy Andersona nie mają nic wspólnego z tym projektem i łącznie tych dwóch osobnych produkcji jest krzywdzące - na rzecz animacji:)
Może faktycznie nie powinnam ich łączyć. Postanowiłam ten film obejrzeć niestety nie przypadł mi do gustu.
Mówiłem to w kontekście twoich innych wypowiedzi. A co do grafiki filmu to wygląda identycznie jak przerywniki w grze; tak się wkręcałem w nie że aż chciałem szukać pada aby zacząć grać;]
To pisz komentarze do danego tematu. Jak byś patrzył to tamta sprawa jest już zamknięta. Co do tego filmu być może i gra jest fajna niestety nie znam jej może dlatego nie przypadła mi jej ekranizacja. Życzę miłej gry.
Oj się dziewczę nastroszyło:)
Cóż poradzę że tą serie zawsze będę porównywał do gry.
Nie dziewczę się nie nastroszyło :/ Jak dla mnie to ty sobie porównuj do czego chcesz być może gra fajna nigdy nie grałam. Ja wcześniej oglądałam Resident Evil w "standardowej" wersji więc kiedy zobaczyłam to, to byłam lekko zdziwiona. W dodatku mi dźwięk zamulał więc się wkurzyłam :)
P.S I jak poszukałeś pada?, bo jestem ciekawa czy ta gra jest jakaś godna uwagi.
Jeśli chodzi o wersję z konsol 32 bitowych jest naprawdę godną uwagi pozycją. Mało naboi, przeważająca ilość przeciwników... Zaszczucie, zdrada, przedsionek piekła. I sceny przyprawiające o zawał :)
Produkcja genialna, mimo iż grafika się postarzała.
Ale moim zdaniem ważniejsza jest grywalność, nie grafika.
A jeśli chodzi o dźwięk, tak to jest jak się znajduje kiepskie kopie filmu:P
Mam to samo. :D Stale czekałem aż cutscenka się skończy i będę mógł zacząć rozwalać zombie. ^^'
Mi się bardziej podobał ten "film" niż reszta filmów z serii Resident Evil które są żenujące.
Jestem fanem serii gier RE, lecz tylko tych starszych np. RE 1, 2, 3 i inne z PS2.
Te nowe gry RE 4 i 5 są denne jak filmy z Panią Millą.
Zero klimatu starszych Residentów, idą tylko w akcję, i kiepskie efekty specjalne.
Racja, RE 4 rządzi! Piąta część to już rzeczywiście po prostu akcja. I fakt, filmy z MIllą są delikatnie rzecz ujmując kiepskie (może poza pierwszą częścią, która bądź co bądź jest oryginalna), natomiast Degeneracja od razu przywodzi na myśl serię RE. Filmy Andersona już dawno zabrnęły w kozi róg, nie wiadomo co za pierdoły wymyślą dalej. Oczywiście nie to, żeby tutaj była jakaś odkrywczość, polot, etc. Ale przynajmniej jest klimat i myślę, że akurat Degenerację można traktować jako ciąg dalszy serii gier.
Film animowany jest genialny bo robią go ludzie odpowiedzialni za gre. 100% prawdziwego Residenta, ale tylko dla fanów gry. Natomiast film z Milą hmm. Dla ludzi nie mających nic wspólnego z serią gier bedzie świetny, ale to jest na podstawie gry więc nie oszukujmy sie, film ma mało wspólnego z prawdziwym Residentem zwłaszcza część pierwsza. Powinienem dać 2/10, ale ogólnie jako film mi sie podobał więc daje 7/10.
Czekam na Damnation.
A co do gry RE4 i 5. Moze to dziwne co powiem ale mysle ze Anderson przyczynił sie do zmianu wizerunku Residenta jako gry. Zrobił tak efekciarski film, ze w Capcomie sobie pewnie pomysleli : Kurcze moze zrobimy gre pełną akcji tak jak film, bedzie dużo sie działo !!! :D
Jeśli wycieknie kiedyś taka wiadomość to znienawidze Andersona :D
Resident Evil 2, 3 i Code Veronica to najlepsze Residenty !!! Fajnie ze wyjdzie Code Veronica HD. Zakup obowiązkowy!!!
Zgadzam się, najlepsze Residenty to 2,3 i CV :). Jak grałyśmy w dwójkę z kuzynką (miałyśmy chyba po 16 lat) to podskakiwałyśmy i piszczałyśmy w niektórych momentach gry. Aż się łezka w oku kręci... Dla mnie Degeneration ma właśnie klimat drugiej części - jest Claire i Leon, a Curtis mutuje tak samo jak doktor Birkin. I jeszcze ta mała dziewczynka przypomina mi Sherry. A Leon po raz kolejny wyrywa panienkę ;).
Jeśli chodzi o samą animację, moje odczucia są ambiwalentne. Z jednej strony jest to jakby kontynuacja gry, przypomina filmiki - przerywniki fabularne. Z drugiej strony jako film ma taką sobie fabułę. Sceny końcowe wyglądają dokładnie jak walka w grze. Animacja również jest na poziomie gier, co jednak bym policzyłam na minus - w końcu RE 2 powstał w roku 1998, a ten film w 2008. Jestem pewna, że kto jak kto ale Japończycy mogliby zrobić naprawdę lepszą animację. Tu się rozczarowałam.
Podsumowując, jestem na tak jeśli ten film został stworzony z myślą o fanach pierwszych części gry i miał na celu przywołanie wspomnień. Natomiast jako oddzielny film dla osoby, która nigdy nie słyszała o grach niestety pozostawia wiele do życzenia. polecam raczej maniakom gry :).
Co do filmów fabularnych, dla mnie jedynie 2 częściowo odzwierciedlała klimat gier, przede wszystkim trzeciej części. Były tam postaci z gry - Jill, Carlos, oddział STARS i Nemezis. Była ucieczka z miasta zakończona jego zniszczeniem. I tyle. W grze nie ma takiej postaci jak Alice, co moim zdaniem od razu dyskwalifikuje filmy Andersona jako wersję fabularną gier (sorry, ale zombi i kilka pobocznych postaci przypadkowo wziętych z gry, które z pierwowzorami łączą co najwyżej imiona a potem dopasowanych do scenariusza to za mało żeby filmy nazwać ekranizacją gier). Ja filmy traktuję po prostu jako oddzielną serię, choć to co zrobili z ostatnią częścią woła o pomstę do nieba (to już matrix normalnie a nie resident...).
Zgadzam się teraz wszystko upodabnia się do Matrixa. Nie żeby Matrix mi się nie podobał wręcz przeciwnie film był świetnie wykonany i jest to jeden z moich ulubionych filmów, ale gdy widzę że inne filmy zżynają akcje z Matrixa (bullet time itp) to niedobrze mi się robi. Niech już zostawią tego biednego Matrixa w spokoju.
Przy okazji moim ulubionym Residentem jest dwójka którą do dzisiaj lubię czasem sobie odpalić na moim starym ale sprawnym PSone :-)
Najgorszym według mnie jest Code: Veronica ta część jakoś mnie nudzi.
Co do filmów Andersona to jedno słowo przychodzi mi tylko na myśl - ŻENADA
problem polega na tym że animowane ludziki nie oddają żadnych ale to żadnych emocji a przecież to film resident : strach ,napięcie i wiele wiele innych emocji które do tej pory poprzez zwykłych aktorów były oddawane, dlatego to wszystko jest sztuczne czułem się jak bym oglądał intro z gry a nie film anonimowy.
jeśli zwolnicy gry będą chcieli się mnie czepiać to mówię : w grę nigdy nie grałem nie zamierzam bo na to i czasu nie mam a oceniam film nie grę czyli to co leci w tv gra mnie nie obchodzi, no żeby nie było że w grę nie grałem bo lubię filmy nie gry :)
Sęk w tym, że seria gier (głownie część pierwsza) jest sto razy bardziej klimatyczna niż te badziewie z Millą Jovovich. A przecież głównie widzimy na ekranie zlepek pixeli w słabej rozdzielczości. Podobnie jest z filmem. Nie jest tu ważna mimika i animacja postaci, lecz całość produkcji. To ona tworzy klimat. A ten bije na głowie "normalne" filmy Andersona.
Oceniając film na podstawie gry nie można, nie odnieść się do pierwowzoru. A ten podwzględem klimatu jest nie do pobicia.
nie czytam całej dyskusji, ale do autorki tematu - pierwsza była gra i ona jest podstawą więc to nie komputerowe postacie zastępują ludzi tylko na odwrotnie(fani serii wiedzą). dodam, że widziałem wszystkie części filmu, na ostatnim 3d byłem w kinie i powiem tak - świetny film, ale o tragicznej fabule.