Podchodziłem do seansu ze skrajnym optymizmem, dlatego że zwiastuny były nawet fajne. Grę bardzo lubię, poprzednie części filmu nie były złe( chyba jako jednemu z nielicznych bardzo podobała się apokalipsa- najwięcej nawiązań do gier zwłaszcza 2 i 3)ale ta część mocno mnie rozczarowała.
Przede wszystkim dlatego iż film jest stosunkowo krótki i wszytko leci jak po sznurku bez grosza emocji.



SPOILERY














-Brak wyrazistych postaci. w Apokalipsie LJ był luzakiem i był śmieszny (świetna scenka ze S.T.A.R.S i Nemezisem) tutaj na początku ugryziony i stęka przez 30 min, poczym zmienia się w zombiego.
C.Olivera - w 2ce Odeh był najlepszą postacią (razem z Jill) tutaj jest bardziej drętwy niż zombiaki przy płocie i scena jego śmierci nie budzi żadnycg emocji- a w końcu to główny bohater....., a jego "romansik" z Millą to dramat w kilku aktach.
-Akcja- zupełny sznurek. Poznajemy bohaterów, kilku z nich na "dzień dobry" kopie w kalendarz po akcji z krukami, potem po wielce porywającym głosowaniu, podejmują decyzję po pojechaniu na alaskę, lecz muszą zachaczyć o Vegas bo paliwa brak. Tam zaatakowani setka Zombich z jednego kontenera (kretynizm totalny)i juz totalnie zdziesiątkowani, obmyślają plan że zarąbią helikopter i polecą do celu. wówczas Milla mówi że musi coś tu załatwić, a tym czymś jest zmutowany Dr.Issac.
Walka z nim zanim sie zaczyna to juz się kończy i Alicee wraz z Armią innych Allice'ek ;) wybierają się do tokio na dalszą rozpierdówkę.

W kilku zdaniach mamy opis filmu, w scenahc tych nie ma za grosz emocji, ludzie z konwoju maja mniej emocji niż zombie.

Jedynie na plus mogę zaliczyć:
-scenka z krukami
-Milla ;)
-Całkiem Fajna wizja posapokaliptycznego Las Vegas z wieżą Eiffla i Sfinksem na czele.
Reszta to niestety mocne rozczarowanie, wd mnie "Apokalipsa" to dzieło sztuki przy "Zagładzie"