dobry film, ale to western tylko z nazwy, typowych scen znanych z tego gatunku jest ze dwie-trzy; warto obejrzeć z racji tego, że to ostatni film legendarnego Wayne'a, dla którego jest to swoisty hołd; na dodatek Stewart, Bacall i młodziutki Ron Howard przed kamerą - nieczęsty widok
Moja ocena: 7/10
John Wayne nigdy nie był moim idolem. Zawsze sztywny jak zagipsowany i ta wrodzona buńczuczność bardzo mi przeszkadzały w odbiorze postaci przez niego granych (schematycznych) ale ten film obejrzałem z przyjemnością. Dramat człowieka ze świadomością, że kostucha tuż tuż przeniesiona w czasy nie tak już dzikiego zachodu ale jednak dzikiego, podciągnięty pod kategorię westernu !? - można i tak. Jeżeli był to pokłon dla Johna Wayne to był to ładny pokłon i piękne pożegnanie z jego wielbicielami - 7/10 !!!