Nastawiałem się na typowy film o Robin Hoodzie, fajnie że Scott wymyślił coś troche innego, ale niestety efekt jest średni. Bardzo ładne krajobrazy, dobre zdjęcia, ale fabuła leży. Postaci nie są w ogóle rozbudowane, kompani Robina są... i tyle można o nich powiedzieć. Te leśne dzieciaki też niestety wyszły kiepsko mimo ciekawego konceptu. Klimat niby cieżki, początek troche w stylu Gladiatora, a dalej takie niby mocne sceny podlane jakimiś żartobliwymi scenami. Troche mi to przypomina klimat walki z orkami we Władcy Pierścieni, niestety do Robin Hooda to nie pasuje. Cate Blanchett, rewelacja. Fantastyczna, kobieca, piękna i zadziorna. Mimo że sama rola mogła być napisana znacznie lepiej, to ciągle jest najmocniejsza strona tego filmu. Zmarnowany potencjał, wiele niezłych pomysłów, ale brak czegoś co łączyłoby ten film w spójną całość, co dałoby charakteru. Nawet podstawowy atrybut Robin Hooda - łuk, został jakoś zepchnięty gdzieś w tło.