Też się zdziwiłem, że film skończył się na ochrzczeniu bohatera Robin Hoodem. Będzie kolejna część? Bo przyznam, że całkiem fajnie się film oglądało, choć mało w nim Robin Hooda.

I chyba dlatego wołali na niego inaczej, niż ksywką :) 'HOOD' pada w całym filmie może ze dwa razy. Za to 'LOXLEY' non stop.

dla mnie też było mało Robin Hood może liczyłam na jakaś akcje w stylu obrabia jakiś poborców podatków albo nie wiem jakieś większe popisy w w wykonaniu jego kompanii, choć śmieszne scenki z nimi były ale dla mnie za mało ;P

Problem? To podstawowa zaleta tego filmu, opowieści o Robin Hoodzie jakiej pragniesz było już kilka wszystkie na jedną modłę,
film moim zdaniem zrobiony we właściwym kierunku, o zawodzie nie moze być mowy - wyczekiwanie jak po obcym na kolejną część
film chociaz nie jest idealny był sporym zaskoczeniem - nie moglem się oderwać a konkurencja była ostra plan weekendowy zrobić zegarek do skutera na http://grylewicz.pl/mini-plytka-testowa-avr-z-odzysku/
szeregowca ryana w scenie z barkami nie przebije - moze tak właśnie to wyglądało?
ale realizacja nie odwraca uwagi od treści,
aczkolwiek wygląda na to że z łuków strzelali celniej niż niejeden z broni palnej..wszystko dzialało jak w zegarku
biedy tam nie widzialem chyba że tak wyglądała średniowieczna bieda...sielankowo
w filmie wszystko jest zbyt czyste nawet jeśli umorusane - chciałoby się zjeść :D
dziewki łatwe, miodu pod dostatkiem...kraina mlekiem i miodem płynąca
złodzieje wyłącznie najwyższych lotów - królewscy
natomiast ma swój klimat wciaga w tamten świat i to jego zaleta
film ma podobny problem jak Prometeusz - ten sam reżyser, ten sam problem(realia, produkcja pod widza/maximum zarobku maximum uproszczeń), kiedy zobaczyłem reżysera w napisach końcowych wszystko wydalo się jasne
gladiatorowi, braveheart, ostatni samuraj nie dorównuje "powagą" ale jest sporym zaskoczeniem!
lekki zawód? nie pomyliłeś słowa ze wzwodem?
patrząc na filmy takie jak ten czuje się baardzo mały i nie chodzi tylko o wzwody