Nie da się wymyślić Robin Hooda na nowo i jakby popatrzeć na składowe tego filmu - kostiumy, scenografia, poziom gry aktorskiej, scenariusz, to wszystko tu jest na miejscu do dobrej adaptacji klasyki. To co się nie zgadza to obsada., a dokładnie główne role. Crowe gra kolejny raz Gladiatora. Wprawdzie dodaje czasem kilka szelmowskich uśmieszków, ale to ten sam patetyczny i nadęty bohater. Blanchet jest wrzucona na siłę żeby zgadzało się duże nazwisko na plakacie. Kluczowa w Hoodach była zawsze chemia "zbója" i niewiasty i tego tutaj nie ma. Być może brak Sieny Miller, która miała grać w tym filmie oryginalnie robi problem.