PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=248045}
7,1 74 tys. ocen
7,1 10 1 74287
6,0 22 krytyków
Rocky Balboa
powrót do forum filmu Rocky Balboa

Zabawa!!

ocenił(a) film na 7

Uwaga! To jest topic, w którym swoje opinie na temat tego tytułu, będą wyrażać uczestnicy naszej zabawy filmowej.

Chcesz dowiedzieć się na czym polega zabawa? Patrz tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/446266/II+edycja+naszej+wspania%C5%82ej+zabawy+ filmowej%2C+czyli+Zabawa+2.html

Dyskusje z uczestnikami zabawy i komentarze do ich opinii są mile widziane.
---
Uwaga, poniższe komentarze mogą zawierać spojlery zdradzające treść filmu!

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS


Był sobie Rocky, któremu łamało w kościach.


Na ten film czekałem długo. Pierwszą wiadomość o tym, że ma powstać przeczytałem w gazecie z programem telewizyjnym, gdzieś w roku 1999. Była to wtedy to jeszcze plotka, którą ja, miłośnik wszystkich części Rocky?ego, przyjąłem bardzo optymistycznie.
Klika lat później dowiedziałem się, że plotka ta okazała się prawdziwa. Stalone rozpoczął zdjęcia do ostatniej części przygód mojego ulubionego bohatera filmowego. Od tej pory odliczałem dni do czasu, gdy będę miał możliwość zobaczenia efektu jego pracy.
Czytając opinie innych utwierdziłem się w przekonaniu, że z tego projektu nic dobrego wyjść nie może, ale mimo wszystko miałem nadzieję. Poza tym, nawet obejrzenie najgorszej z części byłaby dla mnie ogromną przyjemnością.
Jakość kolejnych odsłon Rocky?ego miała tendencję malejącą. Z części na cześć było co raz gorzej. Mimo to, do dzisiaj najwięcej razy obejrzałem czwórkę [około 50 razy] i to ona stała się moją ulubioną.

Pierwsze internetowe recenzje ?Rocky?ego Balboa? były ogromnym dla mnie zaskoczeniem. Wszyscy chwalili ten film i pisali, że dorównuje jedynce. Ja nie wierzyłem i, mimo wszystko, spodziewałem się po nim niewiele.
Po wielu miesiącach oczekiwań przyszedł ten dzień i ta godzina. Zasiadłem w fotelu i oglądałem.

Ku mojemu zaskoczeniu nie zobaczyłem filmu sportowego. Otrzymałem dramat starego faceta, który lata świetności dawno już ma za sobą. Tęskni za żoną, która umarła na raka, i przychodzi do niej na cmentarz, na krzesełku siada przy jej grobie i dzieli się z nią swoimi problemami. Więź z synem mu się urwała, gdyż ten nie chce żyć w cieniu swojego ojca i pragnie się usamodzielnić.
Stary Rocky, aby mieć punkt zaczepienia w życiu prowadzi własną restaurację. W wolnych chwilach rozdaje autografy, pozuje do zdjęć i opowiada gościom ciągle te same, nudne bokserskie historie.
Sprawia wrażenie faceta, który się wypalił, który nie ma już po co, ani dla kogo żyć. Cały czas kroczy za nim cień legendy i ogromna sława, która wydaje się być uciążliwa.

Ten film w zupełności spełnił moje oczekiwania. Podejmuje problemy, z którymi teraz, pod koniec życia przychodzi się zmierzyć bohaterowi wykreowanemu w części pierwszej. ?Rocky Balboa? sprawia, że seria przygód Balbo?y układa się w życie. Opowiada o człowieku od chwili jego narodzin (jako boksera) do jego zawodowej śmierci. Porusza problemy początkującego Włoskiego Ogiera (część pierwsza), pokazuje jego karierę i ciągłe wyzwania, z którymi w życiu przyszło mu się zmierzyć, wreszcie ciężki los starego człowieka, który osiągnął już swój cel, a mimo to czuje się niespełniony.

W opisywanym przeze mnie filmie jest cała masa wspomnień bohatera. Odwiedza on miejsca, w których spędzał swoją młodość, a tym samym nawiązuje do wcześniejszych części i jakby oddaje im hołd, zamyka je. Stanowi niejako rozliczenie z życiem: sukcesami i porażkami, które podczas ostatniej w walki powracają w postaci obrazów.
Bogaty życiorys jednej z najsłynniejszych kinowych postaci pełen jest szczegółów. Momentami ma się wrażenie, że ta osoba naprawdę kiedyś żyła, że ta osoba mieszka gdzieś w Filadelfii i prowadzi swoją restaurację. Że ta osoba, obok Muhammada Ali, czy Micka Tysona(który w filmie się pojawia), jest jednym z najwybitniejszych pięściarzy w historii boksu.

Ale ten film to nie tylko smutny dramat starszego faceta, który kiedyś przynosił radość widzom w kinie. To także dramat sportowy, którego wszak jest tu niewiele, ale za to jaki!
Ja, jako wierny fan przygód Rocky?ego, najbardziej lubiłem obserwować treningi i same walki. Tutaj przygotowanie zawodnika do pojedynku pokazane jest nam w telegraficznym skrócie, ale zachowano pewne tradycje, które ukształtowały się w poprzednich częściach.

Sama walka za to... ach, walka!
Takiej walki kino jeszcze nie widziało!!!
Brak nominacji dla tego filmu do Oskarów jest przykładem nieobiektywnego podejścia Amerykańskiego Instytutu Kinematografii do przyznawania wyróżnień.
Doskonałe zdjęcia, montaż i muzyka jak zawsze doskonałego Bila Conti. Co prawda lepiej się ją się słucha na płycie z soundtrackiem, bo podłożona ona została nie zawsze idealnie, ale mimo wspaniała, i tak jest wspaniała... Te stare motywy i nowe kompozycje... u mnie powodują gęsią skórkę. Coś pięknego!
Zdjęcia - miód, malina. Zawsze doskonała ostrość, dobre kadrowanie, świetne filtry i oświetlenie.

A walka! Takiej walki kino jeszcze nie widziało!
Nie same zdjęcia, muzyka i montaż sprawiły, że jest ona tak niezwykła. Stylizowana została na transmisję telewizyjną kanału HBO. Oglądamy czołówkę, słuchamy komentatorów, którzy zapowiadają walkę, a następnie czujemy się jakby została nadawana ona na żywo. Jakby naprawdę w Las Vegas Rocky bił się z Dixonem.
W dodatku podczas walki, w chwilach słabości naszemu ulubionemu bohaterowi całe życie przelatuje przed oczami. Są kadry z pierwszej i innych części.

Po prostu to trzeba zobaczyć i poczuć ten klimat. Tyle tu emocji! Dawno tak mocno nie kibicowałem Rocky?emu i nie cieszyłem się z jego suksesu.
O czym to ja jeszcze nie wspominałem... acha. Humor. Jak Paulie coś powie to mnie rozkłada na łopatki. Te jego teksty, żarty pierwsza klasa.
Scenariusz świetny, reżyseria bardzo porządna, aktorstwo nieźle.
Gorąco polecam, szczególnie fanom pozostałych części.

Nie wyobrażałem nigdy sobie, że jakiś film może dorównać wielkiemu dziełu jakim jest pierwsza część, ale jednak, udało się. ?Rocky Balboa? dorównał ?Rocky?emu?!

Tego filmu chyba nie można było lepiej zrobić. Jest on głęboki, mądry, nawiązuje do pozostałych części zamykając cykl, kontynuuje tradycje budowy niektórych scen i jak zwykle zachwyca muzyką i dramaturgią pojedynku.

Dziękuję ci Sylwestrze Stallone, że dałeś nam, fanom filmu Rocky kolejną część, która podbiła nasze serca..

Mistrzostwo!

9 /10

ocenił(a) film na 9
KYRTAPS

bardzo dobra recenzja, pod wieloma zdaniami się podpisuje. jedynie nie podobała mi się sama walka. Podobnie jak w poprzednich częściach Rocky przyjmuje setki ciosów, nie trzymając w ogóle gardy. Wiem, że to film, fikcja, ale juz przy 10 takim ciosie, głowa by mu odleciała. Mam przeczucie, że będzie jeszcze kolejny Rocky, ale wtedy Stallone będzie trenerem

ocenił(a) film na 7
benediction

Z tego właśnie Rocky słynął, że był ogierem ze stali i jako jeden z nielicznych pięściarzy na świecie potrafił przyjąć całe serie ciosów. M.in. na tym polegała jego wyjątkowość wykreowana w poprzednich częściach :)

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

No,ale Stallone już przesadził z liczbą ciosów,które na niego spadły. Takiej serii nie przetrzymał by koń, nie mówiąc juz o bokserach:).

ocenił(a) film na 7
Corleone

Chyba w poprzednich częściach Rocky przyjmował ich więcej... Pamiętasz jak dostawał od Iwana :D

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

Kyrtaps, Ty - fan Tarkowskiego i kina ambitnego, przyznajesz tak mizernie prezentującej na tle poprzednich części kontynuacji ocenę 9??
Rozumiem przez to, że wyłącza Ci się w czasie oglądania "Rocky`ego" jakikolwiek zmysł obiektywizmu i po prostu nie dopuszczasz myśli, że film powinien być lepszy?
Ja też lubię bohatera stworzonego i z taką naturalnością zagranego przez Stallone`a, ale mam świadomość, że akurat ten film nie umywa się do części pierwszej czy choćby drugiej, które stworzyły mit ekranowego osiłka. Film na pewno nie jest zły, ale za dużo w nim lukru. Widać, że obiektywizm czasem Cię opuszcza;)

ocenił(a) film na 7
Thommy

Po pierwsze to druga najlepsza część, która bije na głowę słabą dwójkę, trójkę i inne gnioty.
Po drugie, tego filmu lepiej nie dało się zrobić, w czym zgadza się ze mną wiele osób.
Po trzecie, jak mogę być obiektywny oceniając kolejną odsłonę mojej ulubionej serii filmów.
Po czwarte, czy nie widzisz, że ten film w swojej recenzji, jakby to powiedzieć..., poddałem mitologizacji :)

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

Widzę wyraźnie, że poddałeś go mitologizacji i właśnie stąd moja opinia:)
Nie zgadzam się, że część druga jest słabsza od tej, no, ale przecież gdyby każdy miał takie samo zdanie, to byłoby nudno.
Tak czy inaczej, następnego odcinka o Rockym już się pewnie nie doczekamy (mam taką nadzieję;)).
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

"Zmierzch tytana"

Pozytywnie zaskoczył mnie ten film. Myślałem, że to tylko kolejny skok na kasę i nic więcej. Pomyliłem się. Zrozumiałem także, że podobnie mogło być z poprzednimi częściami - Stallone po prostu polubił swojego bohatera. "Rocky Balboa" to jego sposób na pożegnanie się z nim...

Po raz pierwszy też od czasu "Rocky'ego 2" nie są to tzw. "odgrzewane kotlety". Scenariusz jest mało oryginalny, to prawda, jednak Sly postanowił wrócić do formuły części pierwszej: ważniejsza od mordobicia jest historia, którą zamierza nam opowiedzieć. A o czym ona jest? O człowieku, który ciężką pracą dotarł na szczyt. O człowieku, który musiał pogodzić się ze stratą ukochanej osoby. O człowieku, który kochał to, co robił i nie zamierzał z tego rezygnować tylko dlatego, że czas dopadł i jego...

Najlepsza jest pierwsza połowa, która prawie w ogóle nie mówi o boksie. Obserwujemy Rocky'ego, który chodzi na grób żony, który prowadzi restaurację, który ma problemy ze swoim dorosłym synem (czy raczej syn ma problemy z nim) i wreszcie, który wciąż cieszy się uznaniem. Dalej jest ciut gorzej, ponieważ zaczyna się schemat. Konferencja prasowa przed starciem, treningi i tym podobne rzeczy. No i wreszcie walka, która została przedstawiona jako transmisja telewizyjna. Nie wiem, czy wyglądała ona naturalnie, bo nie znam się na boksie, ale emocji było sporo. Tym bardziej, że trudno przewidzieć wynik.

"Rocky Balboa" to film dobry, a momentami nawet bardzo dobry. Na pewno nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Raczej nie będzie podobał się bardziej niż uwielbiana przez większość część czwarta, ale jest zdecydowanie lepszy. Kto wiem, może nawet należy mu się drugie miejsce, zaraz po jedynce? W każdym razie trzeba przyznać, że Stallone odwalił kawał dobrej roboty...

8/10

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Moim zdaniem nie można było zrobić tego lepiej. Jeżeli w tym filmie nie byłoby konferencji prasowej, treningu i walki to połowa widzów wyszłaby z kina niezadowolona.
Ja najbardziej lubiłem zawsze oglądać fragmenty, w których Rocky przygotowywał się do walki. A nawet one zostały pokazane w telegraficznym skrócie, gdyż, podobnie jak samo boksowanie, nie są tutaj najważniejsze.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Tak, zgadzam się z tobą - konferencja i trening musiały być, ale mimo wszystko to jest schemat. Którego jednak nie da się uniknąć. Powiem nawet, że nie do końca pasowało mi to, że Sly pokazał to w skrócie. Podobnie jak ty, również najbardziej lubiłem te fragmenty. Myślę, że gdyby poświęcił temu parę minut więcej, wyszłoby to filmowi na dobre. I tak każdy widziałby, że nie boksowanie jest tu najważniejsze. Ale mimo wszystko to i tak dobry film. Poza tym bardzo mi się podobał:)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Mi podobała się każda część, a najbardziej IV, I i właśnie Rocky Balboa.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Ja w tej chwili pamiętam właśnie I, IV, no i "Rocky'ego Balboę". Dlatego, że najwięcej je widziałem. Wszystkie mi się podobały. Dwójki i trójki nie pamiętam zupełnie, a piątkę - zdecydowanie najgorszą część - troszeczkę:)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Piątka mi się nie podobała, druga też nie za bardzo, ale trójka była całkiem fajna.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

W trójce grał Mr.T, prawda?:)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Tak. Grał, ale nie wygrał :P

P.S. Mamy się nie rozpędzać. Za 20mb do naszej dyskusji się przyłączy Błękit. :D

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Ok. Ale myślę, że jeszcze z 10 komentarzy możemy zamieścić. Jak myślisz?:)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Pewnie, tym bardziej, że właśnie Beeshop również obejrzał ten film :)

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

No to super! Im więcej towarzystwa, tym lepiej!:)

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

A co? Organizujemy małą imprezę?

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

no sex, drugs & rock'n'roll


ocenił(a) film na 7
Marcineusz_Zet

Mi wystarczy to ostatnie.

ocenił(a) film na 7
Marcineusz_Zet

Popieram, Błękit. Nie w takim towarzystwie. Zwłaszcza to pierwsze:)

Ale impreza to dobry pomysł. A walka bokserska to dobry powód, żeby ją zorganizować:)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Z resztą, pojedynek bokserski też możemy zorganizować.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Ok, a po "Ranie" zorganizujemy pojedynek samurajski:)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

To co zrobimy po filmie "Arizona Junior"?? Ukradniemy komuś dziecko? :D

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Dobry pomysł. A potem obejrzymy "Poza prawem" i uciekniemy z więzienia.

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

W więzieniu puszczają takie dobre filmy?

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Mam nadzieję, że tak. Słyszałem, że puszcają też "Ucieczkę z Alcatraz":)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Dobrze karmią, puszczają niezłe filmy, dają dach nad głową.
Chyba muszę pomyśleć o mojej przyszłości.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

No pewnie. Nie masz żadnych zmartwień, prócz tego, że ktoś może dziabnąć cię nożem albo zrobić z ciebie swoją dziewczynę. Istny raj.

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Więc te kobiety z twojego strychu marzą, aby trafić do więzienia.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Już są w więzieniu. Moim prywatnym przytulnym więzieniu:)

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Dobra, skończmy na razie. Trochę za bardzo się rozpędziliśmy.
Dajmy Błękitowi obejrzeć.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

W porządku. Więc dzisiaj albo jutro możemy liczyć ma jego recenzję, tak?

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

Chyba tak.

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

Coś wolno leci, ale 5 mb jeszcze, więc chyba jutro.

ocenił(a) film na 7
Marcineusz_Zet

No więc dziś (ewentualnie jutro) możemy spodziewać się twojej recenzji, tak, Błękit?:)

KYRTAPS

Mylisz sie, bo za pierwszym razem wygral!:P

Najlepsze z serii ROCKY - zdecydowanie jedynka i czwórka!
Najnowszy Rocky - takze bardzo dobry!:)

ocenił(a) film na 7
barton9

Wygrał bitwę, ale nie wygrał wojny :D

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

Rocky Balboa

W trzydzieści lat po premierze pierwszego filmu serii, Rocky powraca po raz szósty i początkowo jest to powrót zaskakująco udany. Przez mniej więcej godzinę miałem wrażenie, że jeszcze trochę i obejrzę najlepszego Rocky'ego od czasu znakomitego debiutu.
Niekwestionowaną zaletą jest emanująca od samego początku szczerość. Czuć po prostu, że Stallone - tu również scenarzysta i reżyser - jest do swojego bohatera bardzo przywiązany, wkłada naprawdę sporo serca w tę postać, dzięki czemu film nie sprawia wrażenia wykalkulowanego produktu, zbędnej i obliczonej na zysk kontynuacji, ale ma w sobie coś z kina autorskiego, bym nawet powiedział - osobistego. Przyjemna, spokojna historia o sympatycznym gościu, który najlepsze lata ma za sobą, tęskni do przeszłości, do zmarłej żony, próbuje dogadać się z trzydziestoletnim już synem, zaprzyjaźnia z - trochę przypominającą Adrian - rozwódką (może wdową) Marie, i prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Wątki podane są ciekawie, przekonująco, nawet jeśli od czasu do czasu pojawia się w nich jakaś naiwność, to na swój sposób pasuje ona do samego bohatera, 'poczciwego prostaczka', przyzwoitego człowieka, który swoje przeszedł, i do którego trudno się w gruncie rzeczy nie przekonać... Również, wydawałoby się, mocno nonsensowny pomysł powrotu ponad pięćdziesięcioletniego bohatera na ring zostaje sprzedany tu w sposób na tyle zręczny, że kupuje się to bez większych zastrzeżeń (świetna scena rozmowy Rocky'ego z synem) - swoją drogą jego motywację śmiało można uznać, za ten sam powód, który skłonił Stallone do nakręcenia tego filmu.
Ale w pewnym momencie coś zaczyna się psuć. Im bliżej końca, tym gorzej. Akcja niepotrzebnie przyśpiesza (krótka scena takiego samego jak zawsze treningu - konferencja prasowa - finałowa walka), gubiąc przy tym nie tylko swój rytm, ale też poniekąd logikę, a sam finał bardzo rozczarowuje. Razi boleśnie łopatologiczny komentarz sprawozdawców sportowych, razi nachalny product placement stacji HBO, razi wreszcie przewidywalność i - w tym miejscu - już zdecydowanie zbyt daleko posunięta naiwność. I szkoda, że razi. Gdyby 'Rocky Balboa' nie spodobał mi się od początku, to bym pewnie napisał, że można się było tego spodziewać. Zapewne nie zrealizowano jeszcze szóstej części czegoś tam, która okazałaby się w pełni udanym filmem. Ale tym razem było naprawdę blisko. Dlatego mimo wszystko, podobnie jak jego bohater, nie zbłaźnił się Stallone tym powrotem.
6/10

ocenił(a) film na 7
caterpillar

A ja cały czas uważam, że tego filmu nie można było lepiej zrobić.
Nosi on piętno i błędy poprzednich, słabych części. Musi kontynuować tradycję budowy i sposobu wykonania pewnych elementów.
I tak ucieka od pokazywania po raz setny konferencji prasowej, zawsze podobnie wyglądającego treningu i opierającej się na tych samych schematach walce. Skupia się na człowieku i jego problemach. Nie jest produktem, tylko dziełem, w stworzenie którego włożone zostało całe serce osoby, która urodziła się, by zagrać tą rolę.
Lepiej tego zrobić się nie dało.
Stalone dał z siebie wszystko i za to mu chwałą.

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

Wiesz, zgadzam się, że w przypadku takiej serii tradycja to musi być zachowana. Jak najbardziej. Kiedy film się zaczął to nawet poczułem mały zawód, że nie zobaczyłem na wstępie zakończenia części poprzedniej, co jeśli dobrze pamiętam było do tej pory regułą. A w trakcie seansu czekałem i liczyłem na scenę treningu, na słynne schody na powtórkę z 'Gonna Fly Now' etc. Chyba najbardziej rozczarowała mnie tu pewna skrótowośc tego wszystkiego, to powinno troszkę dłużej trwać, do tego doszły jeszcze takie zgrzyty jak choćby motyw z końcową walką podczas której przeciwnik Rocky'ego - od początku przedstawiany jako taki bezlitosny motherfucker bez skrupułów - naraz pod wpływem walczącego z godnością Rocky'ego, jakoś tak szlachetnieje. Trochę to zbyt naiwne było...
W każdym razie nie schemat mi tu przeszkadzał.
Niemniej, film jest zrobiony z sercem i za to go doceniam. I mimo narzekan, - lubię. A Stallone aktorsko to bardzo mi się podobał.

ocenił(a) film na 7
caterpillar

Masz rację.

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

Rocky budzi się rano, karmi żółwie, karmi ptaki, potem kupuje pieska ze schroniska, kolejnymi dowodami jego wielkiej dobroci jest dokarmianie za friko starego rywala i reszta motywów z postaciami drugoplanowymi. Nie podobały mi się takie tanie chwyty mające wzbudzić w widzu sympatię do bohatera. Nie podobalo mi się to, że Rocky jest postacią bez wad. No ideał - nie dość, że chłop ze stali, to i o sercu gołębim. Tzn. film niby szczery jest (wydaje się bardzo osobisty), nie czułem żadnego fałszu, po prostu jest naiwny, naciągany. Muzyka odpowiednio smutna lub podniosła, wraz z całą resztę sprawić ma, że widzowi serce będzie pękać (och!), a po chwili skakać będzie z radości (yeeeaaaahhh!), w zaleznosci od wydarzeń oczywiscie. Faktycznie rytm filmu zostaje spieprzony, gdy zaczynają się treningi. Tempo jest za szybkie, montaż nagle zbyt nowoczesny (w stylu MTV, rzekłbym). Tzn. ogólnie bardzo dobry jest ten montaż, a i same zdjęcia są na bardzo wysokim poziomie, ale to nagłe "pójście na skróty" nie pasuje do pierwszej - spokojnej - połowy. Sama walka typowa dla tej serii, tj. niesamowicie wytrzymały Rocky przyjmuje miliard ciosów, aby za chwilę oddać przeciwnikowi miliard ciosów. I tak na zmianę, slalom taki. Ale ogólnie ladnie walka wygladala, dobry pomysł na relację telewizyjną, choć nieciężko o zastanawianie się ile na film wydała stacja HBO;) Na plus też gra aktorska wiadomo kogo.
Żeby nie było - film ogląda się dobrze i nie dziwię się zachwytom u fanów serii,bo dla ich to niezła gratka. Ale ja nigdy fanem nie byłem i nie mam problemu z podejściem do tego filmu z dystansem, a prawdą jest to, że nie jest to nic więcej niż ... film o Rocky'm;)

6/10

ocenił(a) film na 6
Marcineusz_Zet

Aha, jak ktoś chce obejrzeć głęboki i mądry film "sportowy", to niech lepiej zobaczy "Wściekłego byka" Scorsese.

ocenił(a) film na 7
Marcineusz_Zet

He he, no i doczekaliśmy się:) Ogólnie myślę tak jak ty, z tym, że pierwsza połowa - zdecydowanie lepsza od drugiej, o czym już wspomniałem w swojej recenzji - nie wydawala mi się naiwna. Ckliwa - tak, ale jednak w pozytywnym znaczeniu. Rocky jest tu postacią bez skazy, ale chyba tylko dlatego, że wyszalał się za młodu, teraz to sympatyczny starszy pan:), który myśli więcej o życiu, a przede wszystkim śmierci. Mi to się podobało. I nie uważam tego za wadę. Dlatego dałem 8/10.

ocenił(a) film na 7
Mr_Myers

A "Wściekłego byka" niedługo zamierzam objerzeć:)

ocenił(a) film na 6
Mr_Myers

O właśnie! Ckliwa! Miałem na końcu "języka";) W serii tej widać wyraźną konsekwencję, ta część wydaje się być bardzo dobrym jej zakończeniem, podsumowaniem. Rocky dojrzał, a w przeciwieństwie do innych "supermanów" ma też zwykłe życiowe problemy. To na plus oczywiście, ale faktem jest to, że to kolejny film o nim, wciąż ten sam schemat ostatecznie, ale podlany sosem melancholii.

ocenił(a) film na 7
Marcineusz_Zet

Schemat jest, wiadomo, ale zaczął się już w drugiej części. Więc chyba nie może to być zbyt duża wada, skoro niektóre z poprzednich części zostały docenione, także przez tzw. "specjalistów od kina". "Rocky Balboa" jest moim zdaniem najlepszą częścią od czasów - niech już będzie - "trójki". Jest nawet lepszy od uwielbianej przez prawie wszystkich "czwórki".