Szczerze mówiąc, „Romería” zupełnie mnie nie porwała. Choć film wygląda ładnie i widać, że reżyserka starała się pokazać emocje bohaterki, całość wyszła, moim zdaniem, bardzo powierzchownie. Historia Mariny wydaje się ciągle urywana, tempo jest powolne a sama historia mało angażująca. Czułam, że nie poznałam głównej bohaterki.
Film próbował być wzruszający, ale przez niespójność narracyjną (z jednej strony zbyt cichy a z drugiej przeładowany niepotrzebnymi informacjami) cała ta historia pozostawiła mnie absolutnie obojętną. W porównaniu z „Alcarràs” ten film wydaje się dużo słabszy i mniej wyrazisty. Szkoda, bo liczyłam na coś naprawdę poruszającego, a dostałem historię, która szybko wypadnie mi z głowy.