właśnie przed chwilą skończyłam go oglądać i musze przyznać, że sie pozytywnie zaskoczyłam. film jest naprawde dobry ! co mi się najbardziej podobało, to gra Jareda Leto. w pewnych momentach przerażał mnie wręcz... świetnie odzwierciedlił to, co się działo w głowie Marka Chapmana, to jak to wszytko nim kierowało i popychało do przodu...
daje mu... 9/10. jeden odejmuję ze względu na gre Lohan, była dla mnie taka sztuczna i małowiarygodna.
u mnie odwrotnie - nie znalem aktorki, ktora grala Jude, a tu zwrocilem na nia uwage - czulo sie klimat konca lat 70-tych i to jej zasluga, natomiast przewidziana fabule rekompensuje Leto - swietnie obnaza psychike tego swira - moznaby wyciagnac rozne wnioski ktore nim powodowaly, moj wniosek - zazdrosc.
zazdrość ? w ogóle to do mnie nie przemawia... nie sądze żeby to była właśnie zazdrość. Może nie do końca rozumiem co chcesz przez to powiedzieć... dlaczego uważasz, że to zazdrość ? czego on mógłby mu zazdrościć ?
Lenonowi mozna bylo zazdroscic wielu zeczy - statusu gwiazdy, kasy, legendy jaka stworzyl, slawy.. Chapman nie wygladal na zagorzalego fana, byl niezdrowym, kochajacym toksyczna miloscia zazdrosnikiem, ktory chcial byc taki jak Lenon - glosy w glowie byly wymowka dla unikniecia kary. Wg. mnie to ze uczepil sie Lenona bylo przypadkiem, rownie dobrze mogl zabic inna gwiazde tamtego okresu. Jego marzenia spelnily sie - zabijajac kogos slawnego, sam przez moment byl slawny
aaaaaa... o to ci chodzi... tak, w tej kwesti sie możemy zgodzić. w sumie jednak nie do końca co do uwielbienia Marka do Lenona. uważam, że to była mocna ( i po skutkach widoczna - chora ) fascynacja, która potem przerodziła się w niezrozumiałe, nawet dla samego Chapmana, uczucie, które miała takie niestety skutki...
na początku nie zrozumiałam czy nawiązujesz do samego Chapmana czy do sposobu zagrania jego osoby przez Leto, dlatego to moje pytanie.
racja - fascynacja czesto przeradza sie w niezdrowa obsesje, do wszystkiego trzeba miec dystans, gdy widzimy ze sprawy ida za daleko i 80% naszego czasu jest pochloniete przez dazenie do czegos - lepiej odpuscic.. aaa gdy zachowujemy dystans nasza fascynacja jest jedynie pasja, ktora nie prowadzi do niczego zlego
Leto zagral fenomenalnie, ogromne uznanie dla niego za tą kreację. Lohan mi jednak nie odpowiadala, ale moze to ze wzgledu na ogolne uprzedzenie do jej osoby.
dla mnie film absolutnie nie byl nudny, moze dlatego ze studiuje psychologie - a film ukazuje dynamike ludzkiej psychiki.
co popchnelo Chapmana do morderstwa? tak jak piszecie - zazdrość o to wszystko, co mial Lenon, postrzegal go jako kogos nierealnego, nieosiagalnego, co nakrecalo ta spirale frustracji. sam w zyciu nic nie osiagnal, wiec postawil sobie za cel, ze zrobi cos, dzieki czemu zapamietaja go miliony ludzi. i nie da sie ukryc, ze mu sie udalo.
jednak nie zgodze sie co do tego - ze glosy, ktore slyszal, byly tylko usprawiedliwieniem dla niego. Chapman to osoba chora psychicznie. cierpial na dlugotrwala depresje, a glosy w glowie mogą swiadczyc, ze jest schizofrenikiem. ogolnie jego dziwne i nieracjonalne zachowanie o tym swiadczy, te nagle wybuchy zlosci, teorie spisku np. jak ten fotograf zarzucil mu, ze wcale nie jest z Hawajow. Chapman uznal, ze fotograf odkryl jego plan.
Chapman to cholernie samotna osoba, niedowartosciowana, niedoceniona... stad pewnie ta depresja.
Najbardziej w calym filmie podobala mi sie jedna z koncowych scen - tuz przed morderstwem - ta walka wewnatrz jego glowy, jeden glos nakazujacy, by jak najszybciej wsiadl do taksowki i uciekl stad, a drugi krzyczący, że to swietna okazja by zrealizowac plan...
wiesz trudno powiedziec czy Chapman rzeczywiscie slyszal te glosy - mam na mysli to zdarzenie w rzeczywistosci - nie film. wg. mnie kazdy chory psychicznie jest slaby w tym sensie, ze ucieka przed rzeczywistoscia, z ktora sobie nie radzi w chorobe, ktorej nikt nie jest w stanie udowodnic, jedyne co mozna stwierdzic to symptomy, okreslone zachowania i podciagnac to pod jakas schizofrenie czy jak to sie tam nazywa.. wiec bedac konsekwentnym taki delikwent moze udawac przez wiele wiele lat, az sam w to uwierzy i rownie szybko moze wyjsc z tej "choroby".
W skrocie: Chapman wkrecil sobie w banie, ze ma depreche i osoba Lenona obciaza go w ten sposob, ze ma obsesje na punkcie tego goscia - zabije Lenona i obciazenie zniknie.
otoz nie. choroby psychiczne jak np. depresja czy schizofrenia to nie tylko symptomy i podpinanie ich pod etykietki nazw chorob. mozna empirycznie zauwazyc zmiany w mozgu, zmiany w gospodarce hormonalnej itd. objaw typu 'slyszenie glosow' - to symptom, na podstawie ktorego latwiej rozpoznac zaburzenie i daje to podstawe to do dalszych badań - medycznych. choc oczywiscie mozna udawac chorobę, ale na dluzsza mete mozliwe jest rozpoznanie symulowania. nie wiem, czy Chapman jest schizofrenikiem, czy nie, jednak depresja zostala u niego zdiagnozowana lekarsko. wplyw na nią miało to, czego doświadczyl prawdopodobnie w dziecinstwie, ale tu juz odsylam do informacji na temat samego Chapmana. jednak nie mam wcale na celu usprawiedliwac morderstwa i tym bardziej nie powinien byc zwolniony warunkowo. szczegolnie, ze sam przyznal sie do winy, rezygnując z tego, by orzeczono u niego niepoczytalnosc, bo mial taka mozliwosc. zatem byl swiadom tego, co zrobil, wiec nawet jesli jest chory na schizofrenie to na pewno nie na zadną glęboką, gdyz byl w stanie racjonalnie ocenic swoje czyny... :p
oczywiscie ze wydarzenia z zycia okreslaja nasz stan psychiczny - trudno sie z tym nie zgodzic, szczegolnie te z dziecinstwa - wtedy podobno ksztaltuje sie ludzka osobowosc..kazdy kiedys cos przeszedl i odcisnelo sie to na jego psychice, od wrazliwosci i wytrzymalosci czlowieka na rozne traumatyczne przezycia bedzie zalezalo co sie w zwiazku z tym wydarzy.. trudno pisac o czyms co nie jest zbadane w 100% (ludzki mozg), wiec diagnozujac chorobe psychiczna, albo wyleczenie nie jest sie tego pewnym.
Zyciorys Chapmana jest ciemny i smutny od samego poczatku, nawet fascynacja muzyka Beatlesow i Lenonem byla skrajnie dziwna - bo jak koles o takim zyciorysie moze lubic cos co jest wesole i pelne pozytywnych wibracji, moze gdyby Lenon nie stworzyl tak wielkiej legendy wokol siebie, taki Chapman nie zainteresowalby sie nim.
Film nudnawy . A po za tym, Chapmanowi właśnie o to chodziło , żeby zdobyć sławę, a film ten mu w tym jeszcze pomaga. Moim zdaniem to chore robić film o niezrównoważonym psychicznie fanie , który zabił legendę muzyki.
A tak z ciekawości wiecie czy Mark Chapman naprawdę opowiadał tą historię w filmie czy jest to wyobraźnia scenarzystów jak to wszystko mogło wyglądać ?
Na początku wydawał mi się bardzo nudny, ale później chyba wczułam się w sytuacje Chapmana i bardzo się cieszę, że wytrwałam do końca.
Przede wszystkim świetna gra Jared'a Leto - czułam, że doskonale rozumie swoją postać (przy okazji: jego ulubioną książką także jest 'Buszujący w zbożu'). Ma fantastyczny głos i szczególnie w scenie, już pod koniec - rozbicie wewnętrzne - bardzo irytował mnie lektor.
7/10 głównie za grę Leto.
Moim zdaniem film jest na prawdę bardzo dobry. Znakomita rola Jareda Leto, dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że to ten sam aktor, który grał w "Requiem Dla Snu". Jeżeli chodzi o wygląd to po późniejszym sprawdzeniu w Internecie rzeczywistego wyglądu mordercy muszę przyznać, że Leto udało się niemal stu procentowo odzwierciedlić tę postać (chodzi oczywiście o wygląd). Z takim bezbłędnym odwzorowaniem wyglądu i zachowania postaci spotkałem się również w takich filmach jak np: "Milk", "Frost/Nixon", "Good night and good luck". Gra aktorska tak dobitnie przybliżająca wizerunek postaci jest imponująca.
Akcja w filmie jest niemal cały czas niesłychanie statyczna, co moim zdaniem w ogóle nie drażni. W przypadku filmów biograficznych jest się świadomym przebiegu zdarzeń jednak ten film (zwłaszcza pod koniec) potęguje napięcie widza.
Co do "motywacji" zabójcy trudno jest przybrać jednoznaczne stanowisko. Zdać się tutaj można wyłącznie na próbę ukazania tej postaci przez reżysera (i oczywiście aktora), co niekoniecznie musi się pokrywać z prawdą. Jak czytałem w prologu pewnego filmu: "nikt nie jest w stanie ukazać w pełni złożoności ludzkiego istnienia", tak jest również w tym przypadku.
Bazując jednak na kreacji filmowej można dojść do wniosku, że zbrodnia Chapmana jest "skutkiem ubocznym" jego choroby psychicznej spowodowanej najprawdopodobniej traumatycznymi doświadczeniami w dzieciństwie.
Cytat z Wikipedii: "(...)jako malec był świadkiem i doświadczał przemocy domowej. Ojciec Marka bił go i jego matkę, przypalał na nich papierosy, matkę, kiedy była w ciąży ciął powoli nagrzanym do czerwoności nożem po brzuchu".
Nie ma wątpliwości, że takie przeżycia są w stanie ukształtować, a raczej wypaczyć mentalność osoby, która ich doświadcza.
Zabrzmi to z pewnością dwuznacznie ale wydaje mi się, iż to, co zrobił Chapman jest w pełni uzasadnione. Oznacza to, iż można znaleźć wytłumaczenie dla jego czynów, co oczywiście nie oznacza usprawiedliwienia lub aprobaty jego działań. W tym przypadku "geneza morderstwa" jest dla mnie jak najbardziej klarowna.
Oczywiście odnoszę się tutaj wyłącznie do wizerunku nakreślonego w tym filmie, jak było naprawdę nie wiem, przytoczę jeszcze raz: "nikt nie jest w stanie ukazać w pełni złożoności ludzkiego istnienia".