Mam raczej mieszane uczucia. Ja widzę tutaj próbę usprawiedliwienia postępowania niestabilnego psychicznie mężczyzny, który popełnił poważną zbrodnię. Zabił człowieka, notabene powszechnie znaną i szanowaną na świecie osobistość, będącą autorytetem wielu ludzi. Dokonał morderstwa, a na to nie ma żadnego usprawiedliwienia czy taryfy ulgowej. Zresztą motywy, jakimi kierował się główny bohater jakoś niespecjalnie były ukazane w tym filmie. Nie dowiedziałam się, co wpłynęło na jego decyzję. Podejrzewam, że twórcom filmu chodziło głównie o przedstawienie problemów psychicznych bohatera (w końcu filmy o takiej tematyce cieszą się dużą popularnością), jednak chyba nie do końca im się to udało. Dowiadujemy się jedynie o nieudanym dzieciństwie, jednak brak jest informacji na temat rozwoju jego zaburzenia (np. z czego ono wynikało, jak postępowało itd.), co moim zdaniem wpływa niekorzystnie na ocenę filmu. A sam John okazał się w tym przypadku Bogu ducha winnym człowiekiem (niekoniecznie idealnym), który zapłacił za to, że robił to co kochał.
Btw: podobno Chapman zabił Lennona niejako dla sławy. Skoro tak, to w sumie mu się to udało, skoro kręcą o nim filmy…
Zgodzę się co do tego, że jeśli Chapman zrobił to dla sławy to dopiął swego i budzi to we mnie mieszane uczucia. Film świetnie pokazuję jak zwykła książka może wpłynąć na człowieka zachwianego emocjonalnie i jego postępowanie. Pragnął być Holdenem i stworzyć swoją opowieść, o której też usłyszy cały świat. I udało mu się to...to przerażające!