Przed chwilą obejrzałem filmik. I od razu mnie zaskoczyło. Tylko 7 małym odsetniem? Dlaczego?
Niestety glądałem go na 2 raty. Pierwsze pół filmu lekko mnie znudziło, ale 2 połowa wynagrodziła wszystko. Myśle że źle nastawiłem się do oglądania filmu. Myślałem że będzie bardziej mroczny, a tak na prawdę mamy doczynienia z dramatem psyhologicznym głownego bohatera. Jak dla mnie to najlepsza rola w karierze Jareda (nie dziwię się że dla tej postaci wyrzekł się na jakiś czas swojej muskulatury) Myśle że reżyser pokazał dokładnie to co chiał, nikt nie powinien rzucać tekstem - nudny i beznadziejny. Kiedy oglądałem 2 połowę filmu kiedy bohatera męczyły "głosy - przeżywałem ten wewnętrzny ból razem z nim - naprawdę wiele wymaga od reżysera i aktora żeby uchwycić klimat "psychozy". Na pewno zajrzę do biblioteki, chcę przekonać się co mogł czuć Chapman po przeczytaniu Buszującego... Pozdrawiam