Co za zabieg okoliczności, że aktor który gra role Johna Lennona (Mark Lindsay Chapman)ma tak samo na imie i nazwisko jak jego morderca... Mark David Chapman ... IGRASZKA...
Co do Filmu.. rzeczywiście dłuzy sie i wogóle nasuwa sie mysl zabij go wkońcu neich to sie skończy. Ale biorąc psychologiczną strone filmu, trudno et mimo wzytsko okreslic zachowanie i dzialanie Marka, Co tak naprawdę sie z nim dzieje, Czy to rozdwojenie jaźni czy naprawde był psychiczny, czy serio uwazal ze jak go zabuij e o on bedzue tylko jego... Nie wiem czemu niektórzy maja tak nasrane we łbie... A co do roli Jared leto spisał sie mimo wszystko znakomicie jak by na to nie patrzec, juz nie mówi eo tym jego przytyciu i całej tej lekkiej zminaie fizycznej, ale wydaje mi sie ze siwetnie sie wcielił w role takiego samotnwego dosść zagubionego i nie poukładanego psychicznie faceta... a co do Lindsay to musze stwierdzic ze nie drazniła mnie jakos w tym filmie i całkiem niezle jej poszlo :D Co do całego filmu... uwazam ze jesy niezły ...6/10