wcale nie piekny i wcale nie ciekawy, za to nudny, zimny w uczuciach i nie wciagajacy... nie polecam chyba ze macie za duzo czasu i chcecie go troche pomarnowac...
Ok, odpowiem za tomgg, choć uważam, że wyręczam Cię w uważnym oglądaniu (podobnie jak tomgg :).
Stephani po wypadku traci nogi, jeden z ważnych atrybutów kobiecości. Nie założy już szpilek, nie zrobi nosząc "małą czarną". W jej mniemaniu, jak i w mniemaniu większości mężczyzn tej planety stała się nagle kobietą mało atrakcyjną. Jej ciało już nie jest tym samym, które zna i lubi. To obce, ba - wrogie ciało, bo czyni ją mniej atrakcyjną, mniej uwodzicielską, bo nawet nie daje poczucia odczuwania siebie, jak przed wypadkiem.
Seks z Alim to desperacka próba odnalezienia swojej seksualności, atrakcyjności.
Ali ma jedną, olbrzymią zaletę. Steph jest nadal dla niego kobietą, jest ciałem, którego można pożądać, z którym się chce kochać. Znamienna jest tu scena przy barze, gdy Steph podrywa jakiś gość, a potem... przeprasza za swój podryw. Czy można bardziej zranić kobietę o zaburzonym poczuciu atrakcyjności?
Ali nie udaje, Steph to następna babka do przelecenia. I paradoksalnie w pewnym momencie świadomość, że jest "normalna babką" jest Steph bardzo potrzebna.
To dzięki temu może potem zacząć stawiać warunki Alemu, jak normalna, atrakcyjna kobieta, która nie toleruje innych kobiet, gdy jest w związku. To jej rehabilitacja, dramatyczna, trudna, ale też łatwiejsza niż jej partnera wg mnie.
Szczerze podziwiam wnikliwość, z jaką twórcy filmu podeszli do sprawy.
I tutaj jeszcze dodam, bo widzę, że jednak film chyba nieuważnie był oglądany. Przecież już w szpitalu Stephani chce popełnić samobójstwo. Nie robi tego, bo po pierwsze ktoś jej odebrał skalpel, a po drugie myślę, że budzi się w niej powoli instynkt samozachowawczy. Potem widzimy nasza bohaterkę w domu, zaniedbaną, nieumyta, w depresji. Telefon do Ala to próba ratunku.
Dlaczego on? Bo się zatroszczył wcześniej, zaopiekował, zainteresował jej losem i był cholernie szczery.
Myślę, a co nieco o tym wiem, że dla ludzi w podobnej sytuacji jak Stephani, po wypadku, po ciężkiej chorobie, zmagających się z niepełnosprawnością, taka postać, tak ukazana jest nieubarwionym, szczerym do bólu, nawet brutalnym obrazem niektórych ich zmagań. I daje nadzieję, że można.
Dawno, chyba od czasu "Mojej lewej stopy" nie widziałam tak umiejętnie poruszającego te sprawy filmu.
No. I o taką odpowiedź mi chodziło. Seks jako potwierdzenie kobiecości, atrakcyjności. Że jest się pożądanym. Rozumiem.
Ali, jak na mój gust to typ, który puka wszystko. Bez jakichś głębszych refleksji. On raczej reaguje niż czuje.
A tak nawiasem mówiąc ta Stephani to twardziela, jak na mój gust. Bardzo szybko pozbierała się po takiej traumie. zauważmy, ze an tym filmie ona nie ma żadnych problemów ze swoim kalectwem, a jeśli są, bardzo szybko zostają rozwiązane(protezy). Szpilki, sukienka, jaka szkoda, bo już nie będę w nich mogła chodzić, nie dlatego, że już nigdy nie będę chodzić, tylko, bo nie będę atrakcyjna. Ale może to moje polskie zwichrowanie, gdzie problemem jest zakup wózka.
Poza tym ja oglądając film, miałem wrażenie, ze bohaterowie szukają wrażeń. Adrenaliny. Ali się bija dla pieniędzy.
Samobójcza próba Stephani wydała mi się atawistyczna, zwierzęca. Podobnie, gdy Ali ratował syna. Instynktowna reakcja. Połamał palce. I ja takie proste, rzekłbym zwierzęce, emocje widzę.
Naprawdę myślisz, że dla kobiety to, iż nie chodzi nie jest ściśle powiązane z atrakcyjnością.
Zapewniam, że chodzenie w tym wypadku to tło, to ograniczenie możliwości. Choć.... może ten wątek, utraty możliwości widać najlepiej w scenach, które nawiązują do pracy Steph.
Gesty na balkonie - toż to sama rozpacz, bo już nigdy nie będzie jej dane tego zrobić naprawdę. A pożegnanie z orką, które jednocześnie jest ekspiacją, wybaczeniem?
I symboliczne spotkanie z kolegami i koleżankami z pracy, jak pogodzenie się z bólem.
Ja ten ból tam widzę, czuję wyraźnie. W drobnych gestach, w mimice, w scenach takich, jak z orką.
Ze Steph nie roztkliwia się na ekranie? Że nie robi scen w pracy?
Jest silną osobowością, to widać, ale jej sytuacja naprawdę siły wymaga.
A że to trwało, widać choćby po procesie rehabilitacji.
To nie jest proces, który trwa parę dni, a znacznie dłużej (nawet protez nie można założyć zbyt wcześnie po amputacji).
Dodam tylko, że w tym filmie nie ma zbędnych i nieprzemyślanych scen. Drobna scena kiedy Stephanie leży w łóżku czekając na Alego i chowa panicznie protezy pod łóżko jest częścią tego o czym pisałeś, jest normalną kobietą i tak chce być traktowana, a protezy leżące w widocznym miejscu to zbędny, wprowadzający w błąd sztafaż.
Jej, Stephani, tragedia, po starcie nóg, polega na tym, ze nikt nie będzie chciał an nią patrzeć. Wcześniej mówiła Alemu, że lubiła gdy an nią patrzą. Czy to świadczy o emocjonalnej głębi bohaterki? czy samobójcza próba świadczy o emocjonalnej głębi? Może o odwadze. Mówisz o ostatniej desce ratunku. Tak. Bo fizyczność była jedynym co miała. Gdy ją straciła, nie był już nic. W tym filmie jest fizyczność. Ciało i krew.
A kto mówił, że jest tu jakaś emocjonalna głębia? Życie, zwykłe i pełne zwykłych, codziennych emocji. Bohaterka jest zwyczajną kobietą, wrzuconą w traumatyczną sytuację, z którą sobie nie radzi. Nikt by sobie nie radził. A tytuł mówi o zaciskaniu zębów z bólu tak mocno, że zostaje na nich smak rdzy i kości.
Życie, zwykłe i pełne zwykłych, codziennych emocji. Tak. Tak codziennie tracimy nogi. Codziennie wydobywamy nasze dzieci spod lodu. Codziennie bijamy się z kimś dla pieniędzy. Dzień, jak co dzień.
Skoro była taka normalna, to czemu jednak chowała te protezy?
Zauważ, ze nasza bohaterka, mimo utraty nóg, była jednak atrakcyjną kobietą. A jak mówiłem, naszemu Alemu to nie przeszkadzało. Co nie znaczy że ją kochał. Chciał spędzić z nią resztę życia. Poznajemy go jako człowieka, który dzięki pracy ochroniarza w nocnym klubie, może uprawiać seks z wieloma kobietami. Bo akurat są załamane i tego potrzebują. Czy uważasz, ze facet o takim charakterze, jest zdolny, do bycia z kaleką? Ma problem z zajmowaniem się synem. Po ilu puknięciach mu się znudzi?
Naszą inwalidkę, też poznajemy jako osobę nie będącą chyba zwolenniczką jakichś głębszych związków. Nie wiem kim był dla niej koleś z którym mieszkała. Gdy sprowadziła Ala do domu. Dopiero gdy nogi straciła, dotarło do niej, że może mieć problem ze znalezieniem kogoś.
Nie rozumiem, dlaczego kobieta, dla której ważna jest strona fizyczna, bycie kobietą po prostu, atrakcyjność fizyczna, ma być pozbawiona głębi emocjonalnej?
Można nie rozumieć, co znaczy dla kobiety spojrzenie mężczyzny (szczególnie tego, na którym jej zależy), ale twierdzenie, iż ktoś, dla kogo fizyczność jest istotna, jest pozbawiony czegoś głębszego to wg mnie całkowite nieporozumienie.
To znaczy, że np. Halina Poświatowska, kobieta piękna, choć nieszczęśliwa (choroba serca, próby samobójcze, nieudane związki) nie mogła pisać w swoich wierszach o kobiecej fizyczności, erotyzmie, a przy tym o filozofii, umieraniu, pojmowaniu kultury i życia, a pisała... Proszę wybaczyć, ale to przeciwstawienie strony fizycznej i duchowej jest uproszczeniem i to olbrzymim.
Ba, film ukazuje właśnie dojrzewanie do innej definicji kobiecości u Stephani. Do tego, iż uczy się bycia kobietą na nowo, wbrew swej fizyczności. Odnajduje siebie w relacji, w emocjach, w związku (nie przez przypadek jej wcześniejsze związki są nieudane).
A przy tym to, co napisał tomgg - czyli ukazanie tego procesu naturalistycznie, z krwi i kości, po prostu, bez upiększeń, bez wyciągania na wierz tego, czego naprawdę nie pokazujemy w życiu codziennym. Ta walka toczy się wewnątrz, ja widzę jej objawy, pokazane w subtelny i dosłowny.
I pisałam (to do tomgg), nie przez przypadek piszę tyle o Stephani, w końcu obie jesteśmy kobietami :)
Ok, o emocjach napisałem w pewnym uproszczeniu, ale jak rozumiem interlokutorowi chodziło o inną, niesptykaną głębię. Stephanie przed wypadkiem jest kobietą w pewien sposób zagubioną, w adoracji mężczyzn szukającą potwierdzenia własnej wartości, nie do końca wie czego chce, nie odnajduje się w związkach. Zaś wypadek wywraca jej życie do góry nogami każąc uczyć się żyć na nowo w każdym aspekcie, a przede wszystkim postrzegania i kryteriów wartościowania samej siebie. To też w pewnym uproszczeniu.
Powoli zaczynam mieć dość. Twierdzicie, że film jest życiowy i pokazuje takie zwyczajne życie. Czy naprawdę co dzień musimy zagryzać zęby z bólu? Czy znajdowanie przyjemności w walkach, gdzie można stracić zdrowie, a nawet życie, jest takie normalne i zwyczajne? Takie "życiowe". Jak przytulać się z facetem, gdy 5 minut wcześnie widziało się, że o mało nie zabił innego kolesia? Ja od takiej dziewczyny uciekałbym gdzie pieprz rośnie. I to wcale nie dlatego, ze kaleka.Tak wygląda prawdziwe życie? Czyje? Bo moje nie!
Wiem jakie problemy porusza film. Tylko mnie jakoś to nie przekonuje. Postaci są niesympatyczne. Zimne. Cyborgi nie ludzie.
A musi przekonywać? Czy film musi się podobać wszystkim i w każdej sytuacji?
Nie znoszę fantasy, jako gatunku, ale gdy ktoś zachwala książkę z tego gatunku i posługuje się solidnymi argumentami, to jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że to może być książka dobra w ramach danego gatunku.
To, że Ty się nie zmagasz z takim życiem, to świetnie. Pozazdrościć i tyle, ale jest cała masa ludzi, którzy mają takie problemy, żyją na krawędzi, stykają się na co dzień z agresją, bam którzy z tej agresji żyją (znasz sylwetki paru kontrowersyjnych bokserów, nawet mistrzów świata. Z czym się zmaga teraz Tyson?).
I to spory odsetek społeczeństwa.
Ja się z takimi ludźmi zetknęłam (nie bokserami, ale za całą gamą innych problemów), może dlatego odbieram film inaczej. Proste.
Sztuką jest zobaczyć w nich nie cyborgi, nie "niesympatyczne" osoby, ale ludzi z problemami, z trudną drogą.
Ba, niestety nie każdy z takiej sytuacji się w ogóle wygrzebie.
Co więcej - ja też bym uciekła od Ali'ego, Bo na tyle dużo wiem, iż zdaję sobie sprawę, że emocjonalna rehabilitacja, społeczna jest dużo trudniejsza niż ta, którą musi przejść Steph. Zresztą ona też od niego w pewnym sensie ucieka, mówi, że tego się nie spodziewała, zostawia go samemu sobie, choć przecież zna namiary pewnie. Dopiero szok, którego doznaje Ali po wypadku synka, powoduje, że facet zwyczajnie "pęka" i wykrzesuje z siebie to, czego się wypierał wcześniej jak tylko mógł.
No i nikt nie mówi i nie mówił o zwyczajnym życiu, bo sytuacje, w których postawiono bohaterów są trudne i nie każdemu, na szczęście, dane. Tyle że ich zmagania są "życiowe", pokazane bez upiększeń i sentymentalizmu.
To się zdarza, dość często, tyle że nie każdy potrafi z takich sytuacji wyjść obronną ręką.
Ludzie zapijają się na śmierć po wypadkach, popełniają samobójstwa, wpadają w depresję i apatię, mają nieudane związki, przechodzą w domu piekło - takie rzeczy się zdarzają.
Należy się tylko cieszyć, gdy nas omijają.
PS. Śmiem jeszcze twierdzić, że niestety każdy z nas wcześniej czy później natrafi w życiu na sytuację, w które będzie musiał "zacisnąć zęby z bólu". Choćby na chwile...
Film pokazuje to w odmiennej skali, a dla mnie był bardzo pozytywny, bo zwyczajnie daje nadzieję, że da się.
Widocznie mam inne spojrzenie. Jak na moje oko po Stephani strata nóg "ściekła". Owszem próba samobójcza, trochę się zaniedbała. Ale.. no właśnie. Zaraz się "otrzepała" założyła protezy i została bukmacherem w nielegalnych bijatykach. I jakichś specjalnych oporów moralnych przed tymi walkami nie miała. Przecież tam ludzie poważne kuku sobie robili. A kto jak kto, ale ona powinna wiedzieć czym to grozi
Straciła nogi, to nie myślała, no nie wiem, jak będę teraz chodziła, tylko że nie założę szpilek, sukienki. Nikt nie będzie chciał mnie przelecieć. Nie kochać mnie. Nie to, ze sama całe życie w czterech ścianach, tylko nikt nie będzie mnie chciał przelecieć. .
I na tej podstawie wykłócam się, ze ta osoba jest płytka, bez jakichś głębszych uczuć. Niezdolna do refleksji. I chyba mam rację, bo przyjaciół to ona nie miała. Pozostał jej Ali. typ raczej agresywny.
"Dopiero szok, którego doznaje Ali po wypadku synka, powoduje, że facet zwyczajnie "pęka" i wykrzesuje z siebie to, czego się wypierał wcześniej jak tylko mógł." Moim zdaniem takie "szoki" rzadko powodują trwałe zmiany. Zmiany charakteru trwają latami. Nie ma tak, ze za dotknięciem czarodziejskiej różdżki człowiek się zmienia.
Ali już taki był. facet, który lubi się bić. To nie był typ intelektualisty, czy marzyciela. Twardy koleś, który działa. On już taki był. Jak tysiące innych mężczyzn, którzy w większym lub mniejszym stopniu nie bawią się w ceregiele, czy jakieś niuanse. I za to wy dziewczyny nas kochacie;)
Nie uogólniaj z tą miłością, proszę :)
Wiesz, paradoks polega na tym, że gdy tracisz nogi to wcale nie ich, jako takich, najbardziej Ci brakuje.
Najbardziej brakuje tego, co się wiąże z tym brakiem, a więc - atrakcyjności, możliwości.
Czemu ona ma się martwić o sam fakt poruszania, skoro nie będzie w ogóle chodziła, tu nie ma "jak", nie ma wybory, są tylko zdrowe ręce i wózek?
Najważniejsza jest właśnie cała reszta, to, co się z tym traci, a więc atrakcyjność, możliwość wykonywania pracy, jaką się lubi.
I teraz mam pytanie. Co miałaby zrobić? Co powinna zrobić? Siedzieć 10 lat w depresji, wtedy jej postawa byłaby ok, bo po niej nie spłynęło?
O ile się nie mylę fabuła się ciągnie 2-3 lata. To nie jest już, to proces. A że szybki? Całe szczęście, bo im szybciej się człowiek podniesie z tragedii, tym dla niego lepiej. A siła w tym momencie nie świadczy o braku głębszych uczuć.
Jeszcze raz zapytam, co by wg Ciebie w tej sytuacji zrobiła osoba wrażliwa.
Zakłady. Dla mnie to nic szokującego, może sama nie mam głębszych uczuć. Nikt nikogo tam nie zabił, co dzień słyszę o walkach bokserskich i innych sportach, w których niejeden nabawił się kontuzji.
Steph pracowała ze zwierzętami, niebezpieczeństwo i opanowanie nie było jej obce.
Warto też przyjrzeć się, jak reaguje na walki na początku, a co się dzieje później.
Dla mnie te bijatyki były dla tych ludzi odreagowaniem. Lepiej tak niż na ulicy np.
Ba, Ali dojrzał do tego, by agresję w sobie uporządkować, by przyniosła mu ona coś dobrego w efekcie prócz mordobić (ostatnie sceny). Może ona też w ten sposób to traktuje...
I jeszcze jedno. Jeśli się kocha, to chce się być bliżej, wejść w świat, w psyche ukochanego, może to właśnie robiła?
Co do zmian charakteru... ostrożnie, nie wiem, co i kiedy tak naprawdę nas zmienia.
Trauma potrafi wiele namieszać w psyche, to pewne, a Ali przeżył traumę na jeziorze.
Jeśli masz niepełnosprawnych przyjaciół, znajomych, pogadaj z nimi o tym. Myślę, że to mogłoby być ciekawe doświadczenie.
To nie były walki bokserskie.
Miała obiekcje, powiadasz. A jakie? Nie rób tego, dam ci pieniądze. I tak to zrobię. Tak? To okey. Takie to były opory.
Jeśli mnie pamięć nie myli, to próbuję dowodzić tezy, ze w filmie nie ma uczuć. Że to nie melodramat. A jeśli, to bardzo bardzo nowatorski. Dla osób o wrażliwości troglodyty. I ten troglodyta, nie ma być zarzut, tylko określenie osób o pewnej wrażliwości.
Mówisz, ze im szybciej osoba się pozbiera, tym lepiej. Święte słowa. Polać ci!. Tylko zauważ, ze czym innym jest nie posiadanie nóg od urodzenia, człowiek w sumie się przyzwyczaja. A czym innym jest kalectwo w wyniku wypadku. Człowiek był normalny, zdrowy a tu ciach. Ma raka! Poczytaj, co to robi z ludźmi.
Na tym filmie tragedia tej dziewczyny, jest jakaś taka...mało wiarygodna. Estetyczna. W zasadzie nic się nie stało. Nie ma nóg," to się kupi." II jest ok.
I wcale ten film nie jest taki życiowy. Bo talkie rzeczy nie zdarzają się wszystkim. I w prawdziwym życiu wszystko nie wyglądałoby tak różowo.
Poza tym tym ludziom zdarzyły się rzeczy traumatyczne. Ilu ludziom coś ucina nogi. Ile osób wyciąga dzieci spod lodu, ledwo żywe? Reżyserzy filmu strzelają z armat i to bardzo ciężkiego kalibru, jeśli chodzi o doświadczenia bohaterów. Nie czujesz tego?
Nie czuję, naprawdę.
Może dlatego, że nie muszę czytać o takich ludziach - i z rakiem, i bez nóg. Ja takich ludzi znałam i znam. Kwestia wieku albo nietypowych doświadczeń, o których z dość oczywistych względów, pisać nie chcę tutaj.
I wiem, jak bardzo różne są reakcje. Jak osoba z pozoru silna załamuje się po wypadku, a ta, która się wydawała wrażliwce, co to nic nie zniesie, pokonuje chorobę, uczy się dalej żyć i śmiać pomimo tego, co się dzieje lub stało.
Na czym polegała rehabilitacja Janka Meli (chyba słyszałeś?) - właśnie na tym, by szybko założyć protezy, a potem znalazł się Kamiński, który wziął go na biegun, by pokazać, czym jest siła i pokonywanie słabości. Bycie "troglodytą", jak to określiłeś, w tym wypadku to naprawdę jedyne wyjście, bo już nigdy, dosłownie nigdy inaczej nie będzie. Ba, litowanie się i współczucie w takich wypadkach to naprawdę niedźwiedzie przysługi.
Nie rozumiem też zarzutu, że film jest nieżyciowy, bo takie rzeczy nie zdarzają się wszystkim.
Wszystkim to się jedynie zdarzają narodziny i zgon, co nie znaczy, że filmografia ma się do tego ograniczać. Cała reszta to nasze indywidualne losy.
I na marginesie - wiesz, ile w naszym kraju jest osób niepełnosprawnych i chorych na przewlekłe choroby? Pogrzeb w Internecie, może zauważysz, jak wielu osób dotyczy ten problem.
Ale tak naprawdę film nie jest tyko o tym, jest o dojrzewaniu charakterów, jak pięknie to określił tomgg. A to dotyczy wszystkich, wcześniej czy później. Może kluczem do tego filmu byc jednak nasze własne doświadczenie życiowe.
Nie chcę tu pytać, jakie jest Twoje, ale zasygnalizować, że to, iż się nie spotykamy z czymś, to nie znaczy że tego nie ma i że dla sporej liczby osób jest to "nieżyciowe".
A jeszcze jedno.
Co miała zrobić? Przykuć go do fotela kajdankami? ;))
Nic by to nie dało, jak kobieta, która z niejednym facetem mającym hopla na jakimś punkcie miała do czynienia - Ci to mówię ;))
A że byłoby mniej różowo. Ależ tak, mogłoby być mniej różowo, często jest. Tylko że tu chodziło być może też o danie odrobiny nadziei, przekonanie, że można - mimo wszystko.
I jeszcze raz powtórzę - to nie musi być film dla każdego.
Nie na tym opiera się wartość jakiegokolwiek dzieła, w tym filmowego, że jest dla każdego.
Ba, Picassa większość zjadaczy chleba w ogóle nie pojmuje, co nie znaczy że nie był kapitalnym wizjonerem-malarzem.
A mnie przykład Meli podkreśla nietypowość jego wypadku. Nie każdy ma swego Kamińskiego, który zabierze go ba biegun. On miał szczęście w nieszczęściu.
"Nie rozumiem też zarzutu, że film jest nieżyciowy, bo takie rzeczy nie zdarzają się wszystkim. "
Nie mogę identyfikować się z bohaterami. Wczuć się w ich sytuację. Zero empatii. Widocznie jestem z innej bajki(może nieżyciowej, któż to wie, ja nigdy nie twierdzę, ze zawsze mam rację), niż bohaterowie filmu i osoby, które są nim zachwycone.
Pamiętam, jak przez mgłę, chłopaka, który nie stracił nóg, ale nie mógł chodzić, po tym, jak przejechał go samochód. Bardzo cierpiał z tego powodu. Bo inni mogli biegać, a on już nie. I pamiętam że z tego powodu był wkurzający dla otoczenia. Upierdliwy. Jego pragnienie wyzdrowienia wkurzało.
Przepraszam ale sposób odczuwania Stephanie wydaje mi się odrobinkę nieciągany, wydumany, plastikowy.
I znam inny wypadek. Znajomy uległ poważnemu wypadkowi. I praktycznie to po nim ściekło. Może dlatego, że stracił kawałek mózgu.
I teraz sam organizuje takie wyprawy dla niepełnosprawnych. Nie tylko więc on dostał, ale też oddał "dług". I to może chodzi, nie sądzisz? Żeby znaleźć siłę, pokazać, że się da.
A pamiętasz, jak ze dwa posty wyżej pisałeś, że Steph nie ma przyjaciół?
A może dlatego, że była wtedy wkurzająca, że tylko facet pokroju Alego dał radę traktować ja normalnie?
Ja tylko powtórzę pytanie. Co Steph powinna wg ?Ciebie zrobić, byś doszedł do wniosku, że to po niej nie spłynęło?
Bo chowanie protez i to, jak się wstydzi, by Ali jej w pewnych sytuacjach nie zobaczył (pamiętasz jej wędrówkę do wc?) jest np, dla mnie dużo większym dowodem na to, że nie tylko nie spłynęło, ale tkwi bardzo głęboko.
Jak to powinno wg Ciebie wyglądać?
Jak powinno wyglądać w przypadku innych osób po wypadkach, byś uznał, że są wrażliwe?
Oczywiście co do ocen, pozostawiam je tez Tobie. Możemy sobie dyskutować, ale to nie oznacza, że nie możemy po prostu uznać, że kogoś coś przekonuje, a kogo innego nie.
To normalne i mimo, iż mogę się nie zgadzać, to szanuję opinie innych. :)
Nie wiem, co Steph powinna zrobić. Orkom wybacza i idzie patrzeć jak ludzie zabijają się dla kasy. I zarabia na tym. I ty się dziwisz, ze ja na nią "cyborg" mówię.
http://www.filmweb.pl/film/%C5%9Alepa+mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-2007-346357 Tu reakcje bohaterów zdają się mi być prawdziwsze.
"I teraz sam organizuje takie wyprawy dla niepełnosprawnych." Fajnie. Cieszy mnie, że odniósł sukces. Ile znasz osób, nawet pełno sprytnych, które organizują wyprawy, niekoniecznie dla niepełnosprawnych, i niekoniecznie na Biegun?
A pamiętasz tego, któremu dała pracę Anna Dymna. Jakie on ma szanse na seks? Że o jakimś stałym związku nie wspomnę?
Czy tylko ja widzę, ze sytuacja Stephani jest w sumie wyjątkowa? Albo lepiej- nie jest jeszcze taka zła. Bo jest ładna. A ilu jest takich, ze nie dość, ze kaleka, to nie ma swojej firmy i paskudy/na jak nieszczęście. I nie znajdą swojego Ala. Nawet garbatego i szczerbatego. I wtedy moglibyśmy pogadać o 'prawdziwym życiu".
Wrażliwość jest przeciwieństwem twardości. Albo przynajmniej bardzo przeszkadza być twardym. Zdecydowanym. Osoba o czułym serduszku, baczy np by nie krzywdzić innych. Co często przeszkadza w życiu.
Do filmu się nie odniosę, bo nie widziałam.
Zobaczę, ocenię.
Ależ nie twierdzę, że jej sytuacja nie jest wyjątkowa, jest, choćby przez wypadek, to już ustaliliśmy. Nie jest zła aż tak. Bywa gorzej. Bywa, jak w "Motylu i skafandrze", ale bez kasy...
Bywa, jak w "Sztuce latania" itd. itp. Różnie bywa.
Ale ja nie widzę tu powodu do dyskredytowania filmu, który dotyczy tej, danej sytuacji i tych, a nie innych postaci.
Nie wiem, dlaczego dla Ciebie są to cyborgi, a dla mnie nie.
Może sama jestem cyborgiem i widzę, co widzę... :)
Ale co do tego, iż twardość to przeciwieństwo wrażliwości, zupełnie się nie zgodzę...
Bycie silną osoba nie determinuje też krzywdzenia innych. Ba, żeby nie krzywdzić, tak naprawdę, trzeba być właśnie dość silnym, spokojnym i zdecydowanym. A już nie mówię o tym, że taka siła jest potrzebna, gdy chcesz komukolwiek pomóc.
Osoba o wrażliwym serduszku nie poradzi sobie w pewnych sytuacjach, o ile nie weźmie się w garść i nie stanie silniejsza.
Ale myślę, że musimy poprzestać na tym, że mnie film przekonał, a Ciebie nie.
Bo i tak nie da się tu iść na kompromis :)
Ale co do tego, iż twardość to przeciwieństwo wrażliwości, zupełnie się nie zgodzę...
I chyba słusznie. Zapomniałem usunąć to zdanie. przeciwieństwem twardości jest miękkość.
Do odpowiadania na twoje posty powinienem bardziej się się przykładać. Są długie(To rzadkość.)i samo to wymaga zastanowienia się, skupienia, oraz kultury wypowiedzi i precyzyjnego formułowania myśli.
Ja nie dyskredytuję filmu. dałem mu 7 oczek. To mało?
I na Cinemaxie pewnie puszczą mi go jeszcze z milion razy, więc obejrzę raz jeszcze. I jak mi się odmieni, to ci napiszę. Aczkolwiek niechętnie do tego filmu wrócę.
"Motyl i skafander" oglądałem ale nieuważnie. Ale film podobał mi się. Coś w sobie ma.
To prawda, to nie dyskredytacja.
Inny odbiór po prostu, może inna (bez oceniania, czy lepsza) wrażliwość na bodźce, na dany typ narracji, gry aktorskiej, takie, a nie inne zdjęcia.
I napisz, jak się odmieni. :)
Chętnie przeczytam i podyskutuje, bo różnice w poglądach mi nie przeszkadzają, a kulturalny rozmówca to tutaj nie tak częsty "widok". :)
I jeszcze jedno, sednem tego filmu, tak jak wszystkich filmów Audiarda, jest dojrzewanie charakterów pod wpływem wyjątkowych dla życia bohaterów sytuacji, zaś sposób i forma pokazania tych procesów są każdorazowo mistrzowskie. Tak przynajmniej ja to widzę.
Zgadzam się tu w stu procentach.
Ba, niekiedy w jego filmach "dojrzałość" to zupełnie co innego, niż się spodziewamy, jak w "Proroku".
Obejrzałem film znowu:)
I tym razem rzuciło mi się w oczy coś zupełnie innego. Coś, na co nie zwracałem uwagi za pierwszym razem.
Otóż. Laska traci nogi. Jest tym załamana(jak na jej standardy, w niecałe pół roku uporała się ze stratą kończyn) i pcha się wszędzie tam, gdzie jej okaleczenie będzie widoczne. To jest na plażę, na dyskotekę.
Scena w dyskotece, gdy podrywający ją koleś jest skonsternowany, gdy odkrywa, że laska nie am nóg. Dziewczyna jest oburzona. Wyzywa podrywacza od dupków? Niby dlaczego? A jaki facet nie byłby zaskoczony, skonsternowany?
Inna sprawa. Na początku Stefka przyprowadza do domu Alego. Nie wiem, czy był to jej dom, czy tego człowieka, z którym mieszkała. W każdym razie dziewczyna do mnie odezwałaby się w ten sposób tylko raz. To byłby koniec romansu. tymczasem Steph mówi, temu partnerowi 'nie rozkazuj mi". Uśmiechnąłem się wtedy. Z politowaniem. Ali nie będzie jej rozkazywał, tylko ją lał. Myślę, że ona mentalnie jest takim samym dresem, jak Ali.
Chyba jednak emocje Steph są Ci zupełnie obce.
Po pierwsze Steph siedzi te pół roku (nie wiemy, ile tak dokładnie) nie wychodząc z domu, nie dbając o siebie (nawet nie ma ochoty się myć) - ma regularną depresję.
Rozumiem, że skoro dała się wyciągnąć z tego stanu Alemu (bo to on ją namawia na plażę, on ją wciąga w grupkę znajomych, to oni ją wyciągają na dyskotekę) to jest dresem.
Na dodatek, jeśli już wyszła, to ma się nie pokazywać tam, gdzie jej okaleczenie jest widoczne, bo jeśli to robi, to jest niewrażliwa i dresowata? Nie pojmuję. Dziewczyna kochała wodę i pływanie (co widać w scenach na plaży), ale ma się nie wybierać na plażę. Dziewczyna lubiła dyskoteki, ale ma się nie pokazywać na dyskotekach.
No wybacz, ale jeśli to jest Twoje podejście do sprawy uczestniczenia w życiu osób niepełnosprawnych, to nie mamy o czym rozmawiać w ogóle.
Scena na dyskotece. Skonsternowany, biedny facet. Pal licho, że póki nie wiedział, iż dziewczyna nie jest niepełnosprawna, to ją podrywał, a gdy się dowiedział, to dał jej do zrozumienia, że by w życiu jej nie podrywał.
Sorry, ale koleś wykazał się takim brakiem wyczucia i delikatności, że aż boli. Sama bym się wkurzyła. I wolałam, by Steph się wkurzyła do kwadratu niż poszła do domu i ryczała w poduszkę, bo nie jest warta podrywu. To ona tu jest raniona. Może facet nie jest wielce winien, poza brakiem wyczucia, ale i tak dla Steph jest to bardzo raniąca sytuacja.
Co do tego, jak się odezwała do mężczyzny... No cóż, nikt nam nie wciska, że jej związki były bezproblemowe. Pisałam nawet o tym wcześniej, że nie potrafiła stworzyć stałego związku.
Ale dziwi mnie, że w ogóle nie dostrzegasz rozwoju emocjonalnego tej postaci. Ale o tym rozwoju tez już pisałam wcześniej. Odsyłam do lektury uważnej wcześniejszych postów.
A i nie zauważyłam, żeby była jakakolwiek scena bicia dziewczyny przez Alego.
Jest jedna, odepchniecie brutalne syna, czego Ali potem żałuje i to bardzo. Tylko ten żal trzeba dostrzec.
Ba, gdy zawodzi również siostrę (akurat to pomyłka, ale przecież to kumulacja tego, co narozrabiał w ogóle) to ucieka i w końcu coś ze sobą robi radykalnego (obóz treningowy) - nie widać tego?
Może paradoksalnie dlatego nie bije, bo bije lejąc przeciwników za pieniądze i zostając potem bokserem.
Jak na "dresa" to nieźle poradził sobie z nadmiarem agresji w samym sobie.
Obyśmy tylko takich "dresów" mieli.
Bo ja w ogóle nie rozumiem tej dziewczyny. Skupmy się może na tej dyskotece.
Przepraszam bardzo, a czego ona się tam spodziewała? Dlaczego wstydliwie zakrywała protezy? A potem wielkie larum, bo facet zauważył? Ta scena jest dobrze zrobiona. Kamera doskonale pokazuje(kobiece uda) po co mężczyźni idą da dyskotekę. Zresztą w tym filmie jest wiele ujęć z krótkimi spódniczkami, odsłaniającymi uda, w tle. Ali proponuje jej 'po gibanie się". Odmawia. Dlaczego?
Ja jej nie każę zamykać się w 4 ścianach i ryczeć do poduszki. Jestem tylko zdziwiony, ze lezie tam, gdzie przede wszystkim liczy się wygląd człowieka: plaża dyskoteka, a potem ma pretensje do faceta, ze dostaje z a to po dupie. raz od Alego: wybiera "normalną" i do pogibania i nie tylko, a potem do podrywacza, ze jest skonsternowany jej kalectwem. Może myślał, że ją czymś uraził? Zauważ, że ona pluszowo misiowa nie jest. Poza tym, jakoś swojego kalectwa nie rekompensuje szczególnie 'głębia osobowości" . Nie musi.
A nie przyszło Ci do głowy, że może on(podrywacz) nie chce kaleki? Nie dlatego, że ma uprzedzenia, ale zdaje sobie sprawę z komplikacji życia. Może by chciał dzieci i takie tam pierdoły. W tej scenie uważam, ze po prostu się wyżyła, za niepowodzenie z Alim. Facet nie był dupkiem. Niektóre osoby mają problem z kontaktami z osobami o widocznym kalectwie. Nie chcą powiedzieć czegoś głupiego. Boją się urazić. Co powoduje, ze mogą wypaść dużo gorzej, niżby chciały.
Poza tym, nie może ona wymagać, że mimo iż nie ma nóg, ludzie będą ją traktowali, jakby je miała. To nierealne. Brutalne, niczym Ali, ale takie jest życie. Nie może wymagać, ze będą ją kochać bo jest kaleką. Może mieć nadzieję, że ktoś ją pokocha, mimo jej kalectwa. A w tej dyskotece, podkreślam to z uporem maniaka, ona kalectwo ukrywała. I w związku z tym właśnie nie miała najmniejszego prawa naskakiwać na podrywacza.
W filmie nie ma sceny, że Ali bije Steph. Ale to wynika z jego charakteru. Tak jak rzucił dzieckiem o kant stołu,tak prędzej, czy później przyp... Steph, bo go zacznie wkurzać. Z rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej.
Chciałem napisać dwa słowa o siostrze Alego. Dziwna kobieta. To przepraszam, ona okradała... (tfu) brała sobie przeterminowaną żywność z magazynu i ma pretensje, ze właściciela to wkurzy?
Przemiana Alego. Jaka przemiana? Poszedł z dzieckiem na jezioro i niemal go utopił:))) Bo nie dopilnował. Za to więzienie by go czekało, w prawdziwym życiu.
Tak nawiasem mówiąc. To melodramat, ale tak w realu, jakiemu normalnemu facetowi amory byłyby w głowie, gdyby chwile temu cudem uratowali mu dziecko.
Film fajnie się ogląda. Sprawnie zrobiony. Ale z melodramatem, czy "życiowością' ma, jak na mój gust, mało wspólnego.
I jeszcze jedna rzecz. O byciu operatywnym. Nie widziałem, chyba na żadnym filmie, tak przedmiotowego, bezpardonowego, dosłownego potraktowania kobiety. Jak rzecz. Nawet nie dziwka. A ona, jak gdyby nigdy nic rozkłada nogi i domaga się jeszcze(wybacz wulgarność). Czy coś takiego może wzbudzać w widzu jakieś ciepłe uczucia co do tej pary? Czy do tej dziewczyny?
Facet ma wyczucie słonia w składzie porcelany. A dziewczyna ulegająca takim prostackim zalotom, jaka jest? I nie chodzi mi tu o jakąś świętoszkowatość. Ale co można pomyśleć o dziewczynie ulegającą takim zalotom? Słuchaj, maleńka, puknę cię. Chcesz? To galerianki są bardziej wymagające. Upominku się dopominają chociaż(joke). A ona dopiero co mogła stracić życie, a tylko stroje, pieprzenie i przypier... komuś jej w głowie.
Sorry, ale chyba nie pamiętasz w ogóle poprzednich komentarzy.
Bo o zalotach Alego już było, o motywacjach, zachowaniach Steph w tym kontekście też.
I szczerze mówiąc po tekście o facecie z dyskoteki lekko mi się odechciało komentować, bo tworzysz dwa obozy. Facet może być biedny i skonsternowany, nie wiedzieć, jak się zachować, nie chcieć kaleki, dlatego zachowywać się bez wyczucia, a za to Steph ma zrozumieć brutalny świat, pokornie i szlachetnie znosić to, że jest inaczej traktowana, być wyrozumiała itd. itp. Dlaczego odbierasz jej prawo do zwykłego gniewu na sytuację (i nie pisz, że gniew to reakcja fuj itd., każdy psycholog Ci powie, że gdy ktoś wychodzi z apatii i marazmu, z traumy, to gniew jest dobrym objawem). , Dlaczego ona ma się nie wkurzyć na to, jak ten brutalny świat dla niej obecnie wygląda. Dlaczego ma być wyrozumiała dla jakiegoś faceta?
Dlaczego ma się nie wkurzyć, tym bardziej że rzeczywiście w tle jest też zachowanie Alego ( o czym mu zresztą też potem powie, co świadczy o tym, że dziewczyna dojrzewa do normalności).
Nie sądzę, byś zrozumiał Steph... Nie sądzę też byś rozumiał ogólnie ludzi niepełnosprawnych, są z innej bajki. Tekst o posiadaniu dzieci o tym świadczy (co ma posiadanie dzieci do amputacji? - sorry, ale to są właśnie uprzedzenia ;)
I tylko pytanie za sto punktów - czemu "dresowi" i brutalowi Alemu udaje się nie być skonsternowanym i traktować nadal Steph jako kobietę (choćby do sypiania)?
Ciekawe, no nie? Ali jest brutalny, a jednak Steph traktuje lepiej niż cała reszta świata (w uproszczeniu, bo na szczęście jest cała masa ludzi, którzy nie robią z braku nóg żadnej sprawy i nie chodzi tu w ogóle o konieczność kochania).
I w prawdziwym życiu nikogo więzienie nie czeka za to, że dziecko samo w ciągu chwili wymyka się spod kontroli. U mnie w domu omal się dziecko nie utopiło w wannie w ogrodzie, dobrze że ktoś dostrzegł, że nie daje rady z płytkiej wanienki wyjść maluch.
Na Mazurach znajomym w ciągu minuty 5-latek wpadł pod pomost przystani. Ot tak, bo na chwilę odwrócili głowę. Na szczęście za chwilę zobaczyli, co się stało. Podobna sytuacja, ale lodu na szczęście nie było.
Co nie znaczy, że Ali nie powinien pilnować dziecka lepiej, a przede wszystkim nie bawić się z nim na lodzie. Ale to akurat zwykły brak ostrożności.
I z tego, co mi wiadomo, a wiele przeżyłam, w chwili kryzysu, wypadku to bardzo potrzeba świadomości obecności drugiej osoby, trzeba poczucia, że ktoś przy nas jest bardzo blisko.
Cały czas odnoszę wrażenie, że dyskutuję z kimś bardzo młodym, kto zwyczajnie nie za wiele jeszcze przeżył. Może to wrażenie tylko, ale trudno mi tu tłumaczyć rzeczy dla mnie oczywiste.
Nie jestem bardzo młody.
Ja Steph nie odmawiam prawa do wkurzenia się. Nie odmawiam jej prawa do niczego.
Nie rozumiem, dlaczego, gdy traktuje się osoby niepełnosprawne normalnie, to jestem posądzany o odbieranie im praw. Steph straciła nogi. Wraz z nimi nie straciła potrzeb. takich jak seks, potrzeba miłości, założenia rodziny. Oczywiście mówię to w ogromnym uproszczeniu. I wraz z powstaniem u niej tego kalectwa, zaspokajanie tych potrzeb stało się trudniejsze. Łatwiej się zakochać w dziewczynie z nogami niż w dziewczynie bez nóg. Taka jest brutalna prawda. I tą brutalną prawdę Steph odkryła w dyskotece. przepraszam, ale to trochę akt, jakby głuchy pchał się na koncert, a ślepy an wystawę. I miał pretensje, ze inni widzą, ze jeden nie słyszy, a drugi nie widzi. Wraz z kalectwem zmienia się życie. trzeba jakoś czymś wypełnić dni. Myślę, ze trzeba być uczciwym wobec siebie samego,m że coś ważnego odeszło i nigdy, nigdy nie wróci. A ta panna Steph jest masochistka, bo pcha się wszędzie tam gdzie panny kuszą panów swoimi zgrabnymi nogami.
A bez wyczucia to bardziej zachował się Ali. Nie zauważył jak ona wstydliwie zasłania protezy, tylko proponował jej "pogibanie" się.( Notabene wcześniej zmasakrował faceta w walce na pieniądze). Ja w tej sytuacji zachowałbym się dokładnie, jak ten podrywacz. Byłbym zaskoczony, skonsternowany. Jak taką poprosić do tańca? Może się obrazi? Może będzie uważała, że będzie wyglądała pokracznie.
Ali w niej nie zobaczył kobiety. Ja za pierwszym razem chyba nieuważnie oglądałem film. On zlitował się nad nią. Spytał czy chce seksu. I jest gotowy zaspokoić jej żądzę. Potraktował ją bardzo przedmiotowo.
Zgadza się, ze w chwili kryzysu dobrze jest, gdy blisko jest ktoś bliski. Tylko czy oni byli ze sobą blisko? Bycie operatywnym, zaspokajanie potrzeb, to nie miłość.
Kupienie dziecku zabawki, to też nie miłość. Dzieci wymagają trochę więcej.
Co do dziecka i jego pilnowania. To nie była chwila nieuwagi. Wleźli na lód, który się załamał. Tani zabieg. taki Deus ex machina, po to by bohater mógł przejść wewnętrzną przemianę. Zresztą film jest bardzo stereotypowy. zna przedstawia świat, jak się spodziewamy, ze wygląda.
Panna traci nogi. Więc próbuje popełnić samobójstwo. Na szczęście chwyta za skalpel tak sprytnie, że pielęgniarka może jej go odebrać. Oczywiście Steph się załamuje. Całe 5 miesięcy nic nie robi. Nawet się nie myje. Na szczęście dzwoni do znajomego, którego raz w życiu widziała. On przybywa, na białym koniu. Wyciąga ją z domu tam, gdzie najlepiej będzie widać jej kikuty. Czyli na plażę. Bo on może jest trochę brutalny. Ale to tak naprawdę wrażliwy facet o dobrym serduszku.
Po wewnętrznej przemianie inszej bohaterki, jej największym zmartwieniem jest, ze nie założy szpilek i nie będzie mogła nosić krótkich sukienek.
A z czego będzie żyć? Czym wypełni dni? Nawet wycieczka, do WC, to w jej sytuacji wyprawa. Jacyś znajomi, przyjaciele? Sądzę, ze w takiej sytuacji ciuszki, to byłoby najmniejsze zmartwienie. A na to film kładzie nacisk. taki, a nie inny rysuje portret psychologiczny bohaterki. Tylko ciuchy seks i bijatyki jej w głowie. taka jest głębia psychologiczna bohaterki tego melodramatu.
Co do złego traktowana Steph przez innych, to bym polemizował. Koledzy z pracy ją lubili. Nie zauważyłem by ją źle traktowali. Facet, z którym mieszkała, też jej źle nie traktował. Potulnie zniósł wizytę Alego(ja nie byłbym zdolny). I ona jeszcze mu napyskowała - nie rozkazuj mi. A jak Ali potraktował ją jak rzecz, to już jej nie przeszkadzało. Dziwna baba.
A Ali głębi psychologicznej nie ma w ogóle. Dla niego kobieta to seks. Zaspokojenie potrzeby. I to wszystko. Siostra to osoba, której podrzuca się dzieciaka.
I to chyba wszystko w temacie.
Wiesz, gdybym była Steph to by chciała, by ktoś mnie wyciągnął z domu tam, gdzie lubiłam zawsze być, pokazał, że warto nadal cieszyć się życiem i nauczył mnie, pokazał mi, że NIE MAM SIĘ CZEGO WSTYDZIĆ. A tego nie nauczy się nie przebywając w miejscach, które właśnie są okazją do konfrontacji jej niepełnosprawności ze sprawnością innych.
W Twojej wypowiedzi w podtekście jest wciąż dyskryminacja.
I sorry, ale wypowiedzi typu "jak z taką zatańczyć" świadczą o tym, że mamy zupełnie inną wrażliwość, bo mnie wręcz rażą użyte tego typu słowa wobec normalnego człowieka, który jedynie nie ma nóg (nie chodzi o taniec, żeby jasne było, ale o 'taką"). Obawiam się, że nie zdajesz sobie niestety sprawy, jak to brzmi. Może to nawet nieświadome, ale moja wrażliwość aż zakrzyczała przy czytaniu tego tekstu.
O całej reszcie już było - o szpilkach, sukience (to nie tylko ciuszki, to element kobiecości, gdyby tak nie było, nie miałbyś co oglądać na ulicach latem, bo każda kobieta by chodziło w worku).
Myślenie o tym, kim się jest, nie oznacza, że nie myśli się o czym innym. Nie zauważyłam, żeby Steph biedowała i nie miała z czego żyć - dla scenarzysty widocznie było oczywiste, że tak silna osoba będzie umiała sobie znaleźć zajęcie, gdy już odbije się od dna.
Dla mnie to też jest oczywiste.
Nie dostrzegasz za to tego, że między dwojgiem ludzi rodzi się z tego układu coś więcej.
Nie widzisz, że Ali dojrzewa, że Steph się uczy żyć w nowej sytuacji.
Za to niczym prorok wiesz, jakie miała układy Steph z byłym facetem (a skąd pewność, że go w ogóle kochała? że nie mieli innych problemów?)
Naprawdę wg mnie pewnych rzeczy nie widzisz i nie ma co dyskutować, bo nie dojdziemy do porozumienia.
Mamy naprawdę zupełnie odmienne doświadczenia, wrażliwość i odbiór świata i dlatego też całkowicie inaczej odbieramy bohaterów tego filmu.
" NIE MAM SIĘ CZEGO WSTYDZIĆ" Zgadza się. Ale czemu zasłaniała te kikuty i protezy?
"Jak z taką zatańczyć" Bałbym się urazić prosząc 'taką" do tańca. Nie przyszłoby mi do głowy zatańczyć z kaleką. na wózku, z kulami, na protezach. To tak jak głuchemu posłuchanie muzyki proponować. Proponowanie kalece pogibania się, ja odebrałbym, jako szczyt chamstwa.
To ze pannie świat kończy się na szpilkach, tańcach i sukienkach, to to właśnie jest płytkość osobowości. Bo nie ma(ona) czym tych życiowych celów skompensować. Jeśli nie mogę zostać najszybszym biegaczem świata, to może zostanę szachistą, albo zajmę się poważnie krytyką filmową. Albo książki zacznę czytać.
" dla scenarzysty widocznie było oczywiste, że tak silna osoba będzie umiała sobie znaleźć zajęcie, gdy już odbije się od dna" No nie umiała się samodzielnie odbić od dna. Ali najpierw musiał wyciągnąć ją na plażę. Do tej pory anwet się nie myła. Taka załamana bidulka była. Przyszedł Ali. Pstryk. i już jeest cacy:))) A tu wąłśnie powinien być ajkiś proces. No zeby chociaż na drugiej ramndce do łożka z nim poszła;))) A tak Ali puknął i się zagoiło. I koniec pzremiany psychologicznej bohaterki. No a przecież ona rzekomo taka skomplikowana i skrzywdzona miała być.
Im dłużej myślę o tym filmie. O postawach ich bohaterów. Tym bardziej ich postawy są dla mnie odpychające. A zawdzięczam to, dyskusji z Tobą. Zawsze, albo prawie zawsze, gdy wyrażę swoje zdanie, trafię na sofistę, który ma dokładnie przeciwne zdanie. I broni go niczym niepodległości. Moim zdaniem ćwiczysz się tylko w dialektyce. Bo nie wierzę, ze można lubić tą dziewzcynę, albo Alego.
I jeszcze jedno. Zapomniałem odnieść się do twojego zadnia"" które właśnie są okazją do konfrontacji jej niepełnosprawności ze sprawnością innych. przepraszam Ciebie, ale to co piszesz, jest dla mnie niezrozumiałe. Przecież ona będzie się konfrontować od świtu do nocy. każdego dnia. wszędzie. I sama, by pójść siku musi się czołgać i wśród ludzi. I co, panna ma się niby poczuć lepiej stając na swoich kikutach obok długonogiej blondi? Chyba żartujesz.
Ta scena. Z podrywaczem doskonale odzwierciedla real. Dziewczyna spotkałby się z grzeczną obojętnością, niezauważaniem, bądź konsternacją. Bardzo, co widzieliśmy na filmie, dołująca terapia. No ale Ali jest chamem. On nie ma wyczucia.
I wierz mi. Nie dyskryminuję osób niepełnosprawnych. Gdyby kobieta w sytuacji Steph, albo gorszej, wyraziła życzenie, zatańczyłbym z nią. Z przyjemnością.
A sam bym jej nie poprosił. Bo mogłoby to zostać odebrane, jako naigrawanie się z jej kalectwa.
Ja te postaci lubię. To, że Ty masz odmienne zdanie, że widzisz świat takim akurat, a nie innym, nie oznacza, że podobne zdanie muszą mieć inni i że powinni podzielać również Twoje widzenie rzeczywistości.
Nie zrozumiałeś nawet, o co mi chodziło w wyrażeniu "taka". Nie jest to dla Ciebie obraźliwe, a dla mnie jest (użyłeś samego zaimka "taka", co sporo osób odbierze jako pogardliwe odniesienie do osoby). Czyli zupełnie inaczej podchodzę nawet do słów, do języka - nieprawdaż? Proszę więc mi nie wmawiać, co myślę o postaciach filmowych - ok?
I skąd pomysł, że jej świat Steph kończy się na ciuchach? Ty naprawdę nie widzisz, że ona robi też coś dla Alego? Że wychodzi do ludzi, że zaczyna szukać sobie nowych znajomości, zajęcia, miejsca?
jasne, żeby się nie załamać, to kobiety niepełnosprawne nie powinny stawać obok długonogich blondi. Tylko że takie blondi są wszędzie. W autobusie, na ulicy.... Wszędzie... I chodzi o to, by kobieta na protezach, na wózku miała to w efekcie gdzieś, bo inaczej nie będzie potrafiła normalnie żyć.
Czemu zasłania? Bo jeszcze wtedy się nie akceptuje. Przecież o to chodzi w całym tym procesie. O to, że powoli zaczyna siebie akceptować. Toż to tłumacze od iluś postów, ale na darmo chyba.
Nie widzisz i nie zobaczysz.
A na problem z tańcem jest prosta recepta i ktoś traktujący niepełnosprawność normalnie w końcu wpadnie na nie. Można zwyczajnie zapytać, czy ktoś może tańczyć, bo zwyczajnie się nie wie... Ali zapytał zwyczajnie, odmówiła, bo się bała, wstydziła, a nie dlatego że została przez niego urażona.
To, że mężczyzna pyta, jest normalne, bo nie wie nie może być odebrane jako naigrywanie się.
I dlaczego to kobieta ma Ciebie prosić? I to ma być normalne traktowanie?
Ale kończę tę dyskusję, bo nie ma sensu zwyczajnie jej ciągnąć.
Poprzestańmy na tym, że o gustach i spojrzeniu na rzeczywistość się nie dyskutuje (zbyt długo ;)
pozdrawiam
Ależ przecież poza dyskotekami jest jeszcze cały wielki świat. Do kina mógł ją zabrać. Na "uwolnić orkę"na zakupy do biedronki. Do zoo. Do biblioteki. Do księgarni. A on koniecznie chce by było normalnie i pokazuje ślepemu kolory. Dla mnie to okrucieństwo. Cynizm. Ja dziękuję za taką normalność i równouprawnienie.
Mnie nauczono, że nie wypada naigrawać się z przywar niezależnych od człowieka. Czyli lepiej nie rozmawiać z kulawym o sprincie.
W każdym razie dziękuję za rozmowę. Dla mnie pouczającą.