Za moment zabieram się za ten film i nie byłoby w tym nic ciekawego ani dziwnego gdyby nie fakt, że mgliście sobie przypominam, iż jakoś dekadę z górką temu czytałem
książkę. Nie pamiętam zbyt wiele (oprócz tego, że byłem zbyt młody na tą lekturę) ale znam odpowiedź na kluczowe dla wszystkich kryminałów pytanie pod tytułem 'kto zabił'.
Ciekawe jak bardzo wpłynie to na odbiór filmu.
Nie wiem, czy się w końcu zebrałeś, ale to chyba nie powinni Ci zepsuć seansu. To nie tak, jak oglądać "Podejrzanych" wiedząc, kim jest Keyser Soze, czy "Szósty zmysł" znając jego zakończenie. Oczywiście jest to nieoczekiwany zwrot akcji, ale ten "twist" nie jest sam w sobie taki istotny. Wydaje mi się, że on ma raczej nam powiedzieć coś o bohaterach filmu. Tak to widzę i swoją drogą bardziej podoba mi się takie zakończenie, niż mimo wszystko przewidywalne zakończenie "Incepcji", które po prostu miało namieszać w głowach i nie wnieść nić poza tym.
Dobre przykłady. Generalnie wszystko zależy od tego ile w danym filmie jest kryminału a ile dramatu. Mystic River ma świetnie napisane i bardzo dobrze zagrane postaci. To co na ekranie wyczyniał Tim Robbins zdecydowanie zasługiwało na Oscara. Mimo, że znałem fabułę film oglądało się bardzo "przyjemnie" (cudzysłów ze względu na ciężar prezentowanych treści). Nie jest to obraz, do którego będę często wracał ale zdecydowanie nie żałuję zainwestowanego w niego czasu (co niestety nie jest standardem).