‘Słoń’ jest tak przejmujący i zarazem druzgocący jak każde z dźwięków ‘Dla Elizy’ Bethovena wygrywanych na fortepianie przez Alexa, jak jego słowa o najlepszym i najbardziej obłędnym dniu jaki w swoim życiu przeżył, jak kilkakrotnie powtarzane ujęcie zdjęcia Johna, które wykonuje Eli, jak huk wystrzeliwującej broni, wreszcie jak ‘śmiertelna wyliczanka’ jednego z zabójców, boleśnie powracająca i raz po raz odtwarzana w mej pamięci bez końca ‘ene...due...rike...fake...’