mam pytanie odnośnie wczesniejszych postów, co w tym filmie jest trudnego? Trudna i ciężka to jest sytuacja bohaterów, film jasno i wyraźnie przedstawia co się stało, nie wiadomo co prawda dlaczego no ale wiodcznie taki był zamiar rezysera, aby przedstawić tylko sytuację. Zresztą czy wszystkie filmy muszą mieć morał? A może własnie morałem jest to że wszystko się może w życiu zdarzyć niezaleznie od Ciebie, dnia, planów jakie masz?..
Nie rozumiem jak można powiedziec że film jest nudny, to nie jest kino akcji, moim zdaniem dobrze pokazany zwyczajny dzień z życia szkoły, gdzie niby nic nadzwyczajnego się nie dzieje a jednak z niezwyczajnym zakończeniem. Bardzo mi się podobaly długie ujęcia i z innych niż zazwyczaj perspektyw. Film krotki (może aż za krótki), ale konkretny i treściwy. Mocne 8.
Treściwy film,gdy oglądałem scenę masakry,miałem dziwne uczucie pustki...
Świetnie pokazana historia z perspektywy(i to jest jeden z atutów tego filmu)zwykłych uczniów,którzy nie wiedzą co stanie się za kilka godzin,minut...Ale mimo wszystko nie rozumiem motywów jakimi kierowali się ci 2 młodzi ludzie,dziwi mnie to,że mordowali nie tylko swoich oprawców,tj w tej szkole wpadli w trans zabijania,każdy napotkany człowiek stał się tylko obiektem ich dzikiej,bestialskiej,pozbawionej skrupułów agresji,po prostu podczas mordu nie mieli żadnych uczuć.Mocne kino 9/10
My też nie rozumiemy tego tak bardzo jak Amerykanie, gdzie u nich takie sytuacje (ataki w szkołach) są częstsze a u nas nie ma ich w ogóle.
9 za cudowną muzykę jako idealne tło.
Ah i jeszcze jedno mi się przypomniało, to z ciekawostek "Prawie wszyscy młodzi ludzie występujący w filmie to amatorzy i używano ich prawdziwych imion. "
Dlaczego w Stanach amatorzy potrafią zagrać lepiej niż u nas 'aktorzy' po szkole filmowej?
'Dlaczego w Stanach amatorzy potrafią zagrać lepiej niż u nas 'aktorzy' po szkole filmowej?'
bezpodstawne, żałosne, kosmopolitańskie stwierdzenie. w takim razie wypad do hameryki, gdzie świat jest aktorami usłany, buehe
co w tym żałosnego? tak uważam, nie będę rzucać nazwiskami bo nie o to chodzi, ale naszym aktorom serialowym bardzo daleko do amatorów z filmu "Słoń"
no spoko nie porównujmy tego do 'pierwszej miłości'. nie trzeba było tak uogólniać. Gra w 'Słoniu' nie jest jakaś mistrzowska
Nie chodzi o amatorów Amerykanów, ale o amatorów w ogóle. Nie są jeszcze zepsuci wielkimi ekranami, sławą i bogactwem. Płynie od nich naturalność i świeżość, tak myślę.
No np ja po obejrzeniu go nie wiem niektórych rzeczy...
Np:
-Co wogóle wspólnego ma rocznica Hitlera z zabijaniem w tym filmie??
-Dlaczego wszystko pokazuje tak jakby jedna kamera?? (Przy pokazywaniu tego jak widzi i czuje dany bohater nie potrzeba chodzić za nim)
-Dlaczego Alex i Eric zabijali??
-Dlaczego Alex zabił Erica i czy oni byli braćmi czy partnerami??
-Czy Alex zabił Carrie i Nate??
-Co sie stało na końcu z Alexem??
-Dlaczego nikt nie przyjechał interweniować w sql??
Dużo jest tu niewyjaśnionych wątków... Z poczatku zastanawiałam sie jeszcze dlaczego rezyser postanowił pokoleji pokazywać to co siedzieje w sql z punktu widzenia poszczególnych uczniów... Ale teraz uważam to za atut tego filmu...
hahaha a mnie rozwalił ten murzyn ahahah CO on chciał zrobić???????????????????????????? HAHAHHAAH może samobója? przytrafiła się okazja to skorzysta?
Skąd Hitler? Opisując atak na Columbine Harris stwierdził, że będzie on jak "II wojna światowa, Wietnam, Duke Nukem i Doom pomieszane razem". To miała być masakra na ogromną skalę (gdyby wybuchły ładunki wybuchowe umieszczone np. w bibliotece, to zgodnie z planem zginęłoby około 500 osób). To miał być potężny wstrząs dla całego świata. Tak, jak II Wojna Światowa. I stąd symboliczne uhonorowanie rocznicy urodzin człowieka nieprzeciętnego, charyzmatycznego i odważnego, jakim był jej twórca - Adolf Hitler.
Aby zrozumieć motywy, trzeba wsłuchać się w głos Erica i Dylana. Reżyser zrobił ten film dla taniego poklasku i nagród, a nie żeby cokolwiek wyjaśnić. Dlatego, jeśli chce się zrozumieć, warto poczytać oryginalne materiały (notatki, dzienniki, zapisy z blogów i stron internetowych Erica i Dylana), do których linki znajdują się na Wikipedii pod hasłem "Columbine High School massacre".
W skrócie - Eric i Dylan nie byli opętani, nie byli też debilami (w sensie zdolności umysłowych). Ludzie, którzy zrzucają to, co się wydarzyło, na karb ich niepoczytalności, gier komputerowych, czy innych pierdół, są po prostu ograniczeni umysłowo. Ich plan był staranny, a ich poświęcenie - oddanie sprawie własnego życia (zginęli obaj, strzelając sobie nawzajem w głowę, bo byli otoczeni przez policję, nie mieli już szans, a nie chcieli się poddać), dowodzi, że chcieli coś ważnego przekazać światu.
Nie potrafili żyć w świecie ludzi plastikowych, żyjących z dnia na dzień, bezmyślnych i niewrażliwych, w sztucznym świecie kreowanym i sterowanym przez mass-media. Ich bunt miał wstrząsnąć tym światem, uświadomić ludziom, by większą uwagę zwracali na innych i by nie byli szarą masą, ale wrażliwymi indywidualistami myślącymi o tym, co i jak robią.
Przekaz kierowany jest do tych, którzy rządzą tym światem, którzy kreują rzeczywistość. Żeby większą uwagę zwrócili na jednostkę, żeby system pozwalał ludziom być w nim sobą, a nie ubezwłasnowolnionym trybikiem wielkiej machiny.
Nie pomyślałam o takim dogłębnym porównaniu.
Może nie do końca poprawnie zinterpretowałam ten film bo juz na śpiaco go ogladałam... No ale nic, dzięki za taką wypowiedź ;)
Film bazuje co prawda na prawdziwych wydarzeniach, ale jest samodzielną artystyczną wizją reżysera. Dlatego nie wszystkie szczegóły się zgadzają i dlatego nie wszystko jest w nim powiedziane.
To, o czym ja pisałem, wiem m.in. z filmu Moore'a ("Zabawy z bronią") czy z materiałów, do których linki są na Wikipedii.
Z jednej strony film Gusa jest wciągający, piękny i magiczny. Z drugiej jednak opowiada o prawdziwych wydarzeniach, o wydarzeniach tragicznych, wstrząsających. Dlatego wymagałbym od reżysera więcej niż tylko realizowania własnych ambicji zawodowych. Brakuje mi w filmie dyskusji o tym, co się wydarzyło, o motywach. Za dużo w nim uproszczeń i niby drobnych, a jednak istotnych przekłamań.
"Wciągający, piękny i magiczny"? Chyba Cię troszeczkę poniosło.. Chociaż to nasza indywidualna sprawa jak co odbieramy.
Ja, szczerze mówiąc, bardzo się zawiodłam na tym filmie i możecie mnie zabić, ale omal na nim nie przysnęłam. Brakowało mi tam jakichś emocji, film mnie zwyczajnie nudził, nie wiem jaką Wy tam głębię widzicie..
Przedstawione postacie były nam pokazane tylko po co, żebyśmy wiedzieli, że potem zginęli? Czy o co chodziło.. Bo ja nawet z jedną z nich nie miałam czasu się "zżyć" i w sumie no.. Nie wiem. Ciężko mi takie coś ocenić.
Polecam za to estoński film "Nasza klasa". Motyw jest podobny, nie wiem czy jest też na autentycznych faktach, ale film jest mocny i dający do myślenia.
Pozdrawiam, Silence.
Ja mówiłem szczerze. Dla mnie naprawdę był magiczny. Po prostu wczułem się w klimat, który stworzył reżyser. Niby oszczędna forma, ale piękne zdjęcia, intrygujący bohaterowie (choćby ten blondyn w koszulce z bykiem), w odpowiednim momencie wzruszająca muzyka. To było dla mnie jak sen - zaczynający się pięknie i kolorowo, a przeradzający pod koniec w koszmar.
Ale to były moje odczucia w trakcie seansu. Potem przyszła refleksja, że reżyser nic tak naprawdę nie powiedział. Problem znamy wszyscy, ale jakie są powody i jakie powinny być rozwiązania? Tego mi brakowało.
"Naszą klasę" też pewnie obejrzę, jak już pojawi się na Youtubie ;).
Pozdrawiam,
a
P.S. Nie ma faktów nieautentycznych, więc nie mówi się "na autentycznych faktach" (albo "na faktach", albo "na autentycznych wydarzeniach").
Mnie także nudził... Z jednej str przedstawienie postaci było ciekawe bo stwarzało klimat jakby "grozy" (nie do końca w znaczeniu tego słowa) ;)
Ja cały czas zastanawiałem się o czym jest ten film wszystko wolne itd. przed obejrzeniem go nie czytałem i nie wiedziałem że jest on o jakiejś masakrze w szkole. To sprawiło że nie czekałem na żadną akcję miałem czas żeby się utożsamić z każdym z bohaterów. Dzięki temu że tak podszedłem do tego filmu zauważyłem że każdy z nas ma jakieś marzenia, pasie, że każdy jest inny i że nieraz przez głupie zachowania możemy kogoś tak skrzywdzić że może zmienić to całe jego, a jak ten film pokazał i nasze życie (może je np. skrócić). Bardzo podobały mi się te długie ujęcia z jednej kamery bardzo dobry film!
... na "autentycznych faktach"? Czy Ty przypadkiem nie masz na imię Mariolka, moja droga? Bez komentarza.
Film mocny, robi wrażenie.
A,
wszystko ładnie i zwięźle opisałeś, ale z Twojej wypowiedzi można by wywnioskowac, że ich nie tylko rozumiesz, ale i podziwiasz.
Zgadzam się, że chłopcy nie byli debilami, ale warto zaznaczyc, że ich oddanie sprawie nie czyni z nich bohaterów. Pragnęli się zemścic, pragnęli by o nich usłyszano, natomiast przekaz dla świata był tylko takim dodatkiem i usprawiedliwieniem dla całego planu.
Zresztą gdyby chcieli coś światu przekazac, to woleli by raczej skontaktowac się z telewizją lub też dac się złapac i swoje idee głosic zza krat. Moim zdaniem oni pragnęli jedynie, by ich sytuacja nareszcie w jakikolwiek sposób się skończyła. Zamiast więc zmienic tą tragedię w coś więcej, w jakiś symbol, zastrzelili się nawzajem by ulżyc swym cierpieniom.
Warto też dodac do informacji o Adolfie - człowieka nieprzeciętnego w ICH mniemaniu.
Pozdrawiam. :)
Oczywiście nie popieram tego, co zrobili, bo sami stali się tym, przeciw czemu walczyli - siłą wyższą, która narzuca innym swoją wolę. Ale rozumiem ten ich sprzeciw i do pewnego stopnia podziwiam. Za odwagę. Za wyłamanie się z tłumu i za umiejętność bycia w zgodzie z własnym sumieniem mimo nacisków otoczenia.
Jeśli chodzi o Adolfa, to nic nie trzeba dodawać. Jesteś w encyklopedii? A Hitler jest! Więc to on jest nieprzeciętny, a nie Ty (oczywiście ja jestem takim samym przeciętniakiem, więc nie bierz tego do siebie).
I jeszcze co do interpretacji działań Erica i Dylana. Oni mieli misję. Planowali wszystko w najdrobniejszych szczegółach przez ponad rok czasu. Nie musieli zwracać się do mediów, bo to, co planowali ("największa masakra w historii Stanów Zjednoczonych" - 500 ofiar śmiertelnych, z których większość to niewinne dzieci), miało się roznieść echem po całym świecie.
I tak się stało zresztą, choć może nie w takim stopniu, jak sobie wymarzyli. A przekaz jest tak oczywisty dla ludzi, którzy się zastanowią choć przez chwilę, że nie potrzeba do tego elaboratów w prasie i kazań zza krat. Po prostu - nie wszyscy na tym świecie są tacy sami i ci "inni" też mają swoje prawa. Jeśli ich nie dostaną, to wezmą je sobie siłą. Taki jest przekaz. I gdzie tu miejsce na jakieś "głoszenie idei"?
Kamery umieszczone w bibliotece nagrały ostatnie chwile Erica i Dylana. Na nagraniu widać, jak długo się wahają. Szczególnie Dylan bał się śmierci. Ale nie mogli się poddać, bo to właśnie zniszczyłoby ten ich symbol. Byli buntownikami i bohaterami, więc nie mogli się poddać. Zrobili swoje i mieli odwagę odejść sami, a nie skompromitowani i upodleni przez ludzi przeciwko którym walczyli. Przecież nie chcieli zmienić się w ofiary. Nie chcieli przegrać. Znasz chyba to słynne powiedzenie bohaterów z Grecji, oni też właśnie tak chcieli - albo z tarczą, albo na tarczy, ale nigdy jako przegrani.
Również pozdrawiam.
a.d. Adolf - no fakt. Słowo nieprzeciętny jako całkowicie niewartościujące moralnie pasuje do jego czynów. Niepotrzebnie sam mu wcześniej dodawałem nacechowania moralnego.
Chociaż przyznam się, że kiedyś byłem za usunięciem jego osoby z encyklopedii (zazdrość ;)).
Jeżeli faktycznie uważali swoją zbrodnię za misję, za jedyną drogę do zwrócenia uwagi światu, to muszę przyznać, że im się udało. Szkoda tylko, że ta droga okazała się tak efektowna, ale niekoniecznie tak skuteczna (kolejne zamachy). Mimo wszystko jednak nie chciałbym widzieć w nich bohaterów.
Wydaję mi się, że jednak podstawowym motywem ich działania mogła być fascynacja bronią i konfliktami (wnioskuję z Twojej wypowiedzi). To ona skłoniła ich do knucia tak misternego planu. Chcieli zobaczyć obiekt ich fascynacji w działaniu i dlatego powstały plany tragedii. Natomiast w przekonaniu o słuszności ich zamiarów utwierdzała ich myśl, że mogą dzięki temu coś zdziałać w sprawie prześladowanych uczniów. I właśnie przez to stali się zwykłymi terrorystami.
Rzeczywiście nie zwróciłem uwagi na fakt, że ich wpadka skończyłaby się upodleniem ze strony innych i do triumfu mało ciekawej części społeczeństwa. Myślałem raczej o tym, że ich "przesłanie" przez to straciło możliwość obrony z ich ust. Dzięki temu mogło zostać strywializowane i zapomniane. Jednak przekaz rzeczywiście był zbyt jasny.
Mimo tego, że również nie popieram ich działań, przyznaję że mieli dużo siły, by działać wbrew otoczeniu i zgodnie ze swoim sumieniem, a do tego byli na tyle odważni by podjąć tak trudną decyzję (choć tu mimo wszystko uważam, że fascynacja im pomogła). Tym zasłużyli sobie na szacunek, choć niekoniecznie na podziw.
> Wydaję mi się, że jednak podstawowym motywem ich działania mogła być
> fascynacja bronią i konfliktami
Jeżeli mówimy już o samej strzelaninie w szkole, to takim katalizatorem, który ukierunkował ich nienawiść do świata, były gry komputerowe (m.in. Doom). Gdyby nie to, że spędzali całe dnie grając w te strzelanki, nigdy by nie wpadli na pomysł z zakupem broni. A jak już mieli broń, to tak, faktycznie stali się nią zafascynowani. Urządzenie masakry przyszło im tak łatwo m.in. z powodu długich godzin treningu najpierw w świecie wirtualnym, a potem z prawdziwą bronią w lesie.
Ale przecież nie można powiedzieć, że to gry czy fascynacja bronią były podstawowym motywem ich działania. Miliony ludzi są zafascynowane bronią i miliony grają w Dooma. Oni nie dorabiali sobie ideologii do jakiejś nieprzepartej chęci zrobienia jatki dla jatki. Najpierw była nienawiść do świata i otaczających ich ludzi (i to nie taka czysta, bezmyślna - oni dokładnie mówili, co i dlaczego im nie pasuje, już o tym pisałem), a dopiero potem wymyślili cały ten plan, dopiero potem kupili broń.
Zdecydowanie nie mogę się więc z Tobą zgodzić. Moim zdaniem zbyt spłycasz w ten sposób motywy ich działania. To prawda, że to były jeszcze dzieciaki, ale ich plan był wynikiem długich przemyśleń i jedynym (a jednocześnie niezwykle efektywnym) sposobem na wyrażenie swojego przekazu. Próbowali wcześniej na stronach internetowych, rozmawiając, ale nikt nie traktował ich poważnie - wręcz przeciwnie: nabijali się z nich i mieli za czubków.
Zrobienie masakry było dla nich idealnym rozwiązaniem. Dotarli w ten sposób ze swoim przekazem w każdy zakątek świata, a jednocześnie zrobili to nie przemęczając się za bardzo i przyznaję - mając z tego jeszcze trochę zabawy. Ale wydaje mi się, że to ani nie sama chęć zabawienia się, dostarczenia sobie ekstremalnych emocji, ani nie chęć zyskania sławy była głównym motywem. Wszystko, co robili przedtem, dowodzi, że mieli w głowach coś więcej (np. Dylan miał indywidualny tok, był wybitnie uzdolniony, Eric prowadził blogi i strony internetowe) i po prostu chcieli dać światu swój przekaz w taki sposób, jaki uznali za najlepszy.
W kontekście Twych słów chłopcy wiele zyskali w moich oczach (a Gus trochę stracił). Nie rehabilituje to ich zupełnie, ale już pewien podziw wzbudza.
Szkoda, że uznali tą drogę za jedyne rozwiązanie, ale sam bym chyba lepszego nie wymyślił.
Oby jednak ich ewentualni następcy próbowali tak jak oni mniej drastycznych rozwiązań, a chęć zdobycia sławy nie pozwoliła zapomnieć o samej idei tej tragedii.
Pozdrawiam. :)
> Szkoda, że uznali tą drogę za jedyne rozwiązanie
No, szkoda. Szkoda, że nikt ich nie zauważył, że nikt z nimi nie porozmawiał (nawet rodzice mieli ich sprawy gdzieś)...
Morał z tego taki, że dobrze by było, gdyby każdy z nas, jeśli nie chce mieć tego tytułowego słonia w pokoju, pochylał się częściej nad sprawami innych ludzi. Żeby porozmawiał czasem z takim "innym", od którego wszyscy się odsuwają, bo mają za dziwaka, nudziarza, czy co tam jeszcze. Czasem wystarczy tych kilka miłych słów i odrobina zainteresowania.
Pozdrawiam. ;)
Widziałam ten film już jakiś czas temu, ale utkwiła mi w głowie scena, kiedy jeden z chłopców gra na pianinie, po czym zaczyna grać w grę komputerową, w której strzela do ludzi. Pokazuje to, że nie można ich jednoznacznie oceniać, a przyczyna, dla której zrobili to, co zrobili niekoniecznie tkwi w nich samych, ale właśnie w świecie. Mniej - więcej od tego momentu film przestał być dla mnie monotonny :)
- jedna kamera przesuwajaca sie razem z bohaterami, podazajaca za nimi, lub tez ustawiona w jednym miejscu tak, by przez kadr przechodzic mogli rozni ludzie ma na celu wywolanie wrazenia, ze my tylko podgladamy to, co wydarzylo sie w tej szkole, nie jestesmy uczestnikami wszystkich zajsc, nie mozemy im zapobiec, mozemy tylko czekac, az nastapi nieuniknione
- na pytanie dlaczego alex i eric zabijali ciezko jednoznacznie odpowiedziec, mozna na ten temat cos poczytac, ale watpie, zeby ktokolwiek z nas kiedykolwiek poznal pelen obraz (stad tytul slon)
- tak naprawde eric i dylan na koniec masakry popelnili samobojstwo strzelajac sobie w glowy z pistoletow, tutaj jest to troche inaczej pokazane, raczej ze strzelaja oni po prostu do kogo popadnie; nie byli oni bracmi, chociaz tak to wyglada w filmie na pierwszy rzut oka
- moge sie zalozyc ze alex zabil carrie i nate'a
- i mysle ze alex na samym koncu popelnil samobojstwo, aczkolwiek nie jest to pokazane, wiec rownie dobrze mogl zostac zastrzelony przez policje, to juz kwestia naszej wyobrazni
- mysle ze akcja policji nie zostala pokazana w filmie z dwoch powodow: po pierwsze w rzeczywistosci akcja policji byla opieszala (notabene wytoczono potem proces w tej sprawie), a po drugie rezyser chcial pokazac tylko i wylacznie sytuacje w szkole, bez szczesliwego zakonczenia w postaci podjezdzajacych na sygnale i z migajacymi kogutami radiowozow
to tyle co moge powiedziec w kwestii twoich pytan :)