PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99120}

Słoń

Elephant
6,9 36 709
ocen
6,9 10 1 36709
8,1 20
ocen krytyków
Słoń
powrót do forum filmu Słoń

Piękny transowy film – przepiękne zdjęcia ruchliwego mroczniejącego nieba na początku filmu i na zakończenie (spotęgowane o odgłosy natury); ciekawie wypreparowane momenty w zwolnieniach... leniwe życie szkoły, jakby bierne, pozbawione energii (już samo to wydaje się budzić niepokój, z drugiej strony: czy nie tak właśnie prezentuje się młodzież w okresie dojrzewania: leniwa, spowolniona, pełna ukrytej agresji, pretensjonalna, bezduszna i zraniona, jeszcze bez miejsca w świecie).

Widzimy ogromny kompleks z zapleczem oferującym możliwość pielęgnowania swoich zainteresowań. Z drugiej strony – wszystko w tym kompleksie zdaje się ogromnieć – kolosalna sala gimnastyczna, ogromne boisko, wielki pokój, w którym meble (można by rzec: mebelki) podlegają jakby zagubieniu – a w nim John ocierający łzy. I wyczuwa się w tym kompleksie budynków jakieś zagubienie – niby dość miejsca dla każdego a równocześnie brak własnego miejsca, brak oparcia, brak odniesienia. John przeprasza za spóźnienie, ale nie bardzo wiadomo na co się spóźnił, bo przecież nie idzie na żadne zajęcia, snuje się po niekończących się korytarzach, żeby ostatecznie opuścić budynek i jakby w zatrzymanym czasie rozpocząć zabawę z psem...

Kompleks szkolny z przepastnymi korytarzami sprawia wrażenie jakby mógł niezliczone szeregi wchłonąć, a równocześnie zdaje się być wyludniony, pusty. Ile osób jest na korytarzu, gdy Eli robi Johnowi zdjęcie? Wszyscy na zajęciach? Na jakich zajęciach? Ledwie widzimy strzępek chyba fizyki i po to tylko, żeby ukazać przyszłego mordercę znoszącego jakby bez grymasu skierowaną na niego agresję. Nie widzimy żadnych bójek, spostrzegamy tendencję do budowania tolerancji – chociaż spotkanie homo-hetero wydaje się być jakieś puste, bez esencji. Pustota bije też od trójki dziewcząt, wymiotujących później jak na komendę ledwie skubnięty lunch.

Przestrzeń szkolna mogąca pomieścić w sobie niejednego Słonia szczególnie wydaje się być powalająca w scenie, gdy kujonka w nieodpowiednich spodniach wchodzi do pustej sali gimnastycznej – można odnieść wrażenie, że pokonanie tej przestrzeni wymaga wysiłku potrzebnego na przepłynięcie oceanu. Tak wiele muszę pokonać, aby odnaleźć samego siebie.

Moment, gdy pokazane jest boisko z rozgrywkami chłopców, a Nathan (?) tuż przy kamerze wciąga na siebie czerwoną bluzę i rusza niespiesznie z towarzyszeniem granej pianissimo Sonaty Księżycowej van Beethovena jest tak piękny, tak oczyszczający duszę, że gdybym była ciut wrażliwsza, to bym się rozpłakała. Czy biały krzyż na czerwonym tle bluzy i pilnie śledząca go kamera nie wywołują asocjacji z trzymaniem Nathana na celowniku?

ocenił(a) film na 6
Klitajmestra

WoW! Brawo.
Pozwoliłaś mi spojrzec na ten film z innej strony, nie dostrzegałem wielu rzeczy o których napisałaś. Dzięki

sperzdechly

Bardzo sie ciesze, ze moglam sie do czegos przydac - sluze pomoca i na zas. Polecam swoje uslugi - Maria (to zadna ksywka - jest to moje jak najprawdziwsze imie).

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

A Ty przepięknie to wszystko ujęłaś...

Według mnie Van Sant tak skonstruował swój film abyśmy z każdą retrospekcją czy powtórzonym przez niego ujęciem danej sceny mogli coś nowego i wcześniej zupełnie przez nas niezauważalnego dostrzec. Wspomniana przez Ciebie bluza z białym krzyżem jeszcze bardziej to podkreśla i świadczy o tym, że nie ma w filmie zbędnych czy nieprzypadkowych scen. Każda coś obrazuje, coś ze sobą niesie stwarzając nam olbrzymie pole do wysnucia nowych wniosków i interpretacji.

Doskonale opisana przez Ciebie przestrzeń szkoły otaczająca bohaterów zdaje się przytłaczać swoim ogromnym rozmiarem. Jednak im większa się jawi, tym bardziej daje się w niej odczuć przerażającą pustkę, marazm w jakiej pogrążeni są uczniowie w istocie nie potrafiący pokonać siebie, dusząc się w jej nieprzyjaznej atmosferze, co będzie jeszcze bardziej odczuwalne pod koniec filmu.

Ważnym elementem dzieła Van Santa, o którym wspomniałaś jest muzyka, od szmeru i szelestu przez Beethovena po niemal całkowitą ciszę wyrażającą więcej niż tysiąc słów, ogromne wyobcowanie i samotność bohaterów. Ja najmocniej odczułam wygrywane na fortepianie przez Alexa ‘Dla Elizy’, które tak naprawdę usłyszałam w pełni właśnie w ‘Słoniu’. Mimo delikatnego brzmienia zawiera w sobie tak olbrzymi ładunek emocjonalny i siłę, która najdobitniej uzmysłowiła mi jak naprawdę skończy się ten zdawałoby się niespiesznie płynący dzień, nie dając cienia szansy aby uśpić moją czujność. Ta właśnie scena uzmysłowiła mi nieuchronność tego, co ma się wydarzyć oraz moją własną bezsilność w stosunku do rozgrywających się na ekranie tragicznych wydarzeń.



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones