bardzo sie zawiodlem na tym filmie.pomimo licznych nagrud i uznania krytyki jest on slabiutki.zupelnie pozbawiony wyrazu i emocji.wszystko jest pokazane w sposub bezanamietny ,pozbawiony emocji.nie chodzi mi nawet o czasem zbyt dlugie ujecia(jestem przyzwyczajony ze taka jest stylistyka van santa),praca kamery i ujecia mi sie podobaja,ale o sama tresc,fabule.nie sklania do refleksji,przemyslen,daje nam za malo wskazuwek co do postaci,nie ma w nim psychologi tylko strzepki informacji.film jest momentami nuzacy i lekko nudnawy.po jego ogladnieciu czulem duzy niedosyt.jest co prawda lepszy od tragicznego "gerrego"(1/10),ale na tyle nieciekawy ze nie mam ochoty go ogladac jeszcze raz.(3/10).zaznaczam ze trzeci film w trylogii "ostatnie dni"jest dla mnie genialny(10/10).wszystko jest w nim idealnie wywazone.van sant daje nam duzo do myslenia i dointerpretacji,ale jest tagze bogatsza psychologia postaci i mniej niedomuwien.tak to juz jest z van santem.albo uzna sie jego film za genialny albo totalne dno.ze swoim minimalizmem i dlugimi ujeciami balansuje na linie pomiedzy geniuszem a pozbawionym sensu i znaczenia gniotem.
a mi właśnie te niedomówienia sie strasznie podobały. to, że mogłam interpretowac kazda postac niemal dowolnie i jeszcze, ze tak naprawde Gus nie podal dokladnie dlaczego oni postapili tak, a nie inaczej gdyz mowzliwosci jest kilka. pozdrawiam i szanuje Twoje zdanie. Last Days nie przyszlo mi jeszcze zobaczyc, a Gerry'ego obejrzalam do polowy, za bardzo zmeczona bylam, a wolalam cos wyniesc z tego film jednak ^^ zaleglosci nadrobie :>