O naiwności, jak ta uwielbiam takie tandetne historyjki. Najpierw teoretycznie wielki problem, które zupełnie nie są pokazane, a później wszystko się układa, bo ludzie przestali się kłócić i się uśmiechnęli. Pieniądze nagle im się znalazły, dzieci zupełnie się nie buntowały i były w pełni pogodzone ze swoim losem, biologiczne nie były zupełnie zazdrosne, tak tak. Strasznie denerwuje mnie takie płytkie podejście do sprawy, jak się chce kręcić film, to trzeba się trochę wysilić.