Służąca i Złodziejka to filmy o identycznej fabule. A jednak Służąca jest 1000 razy lepsza do złodziejki.
Daj znać, jak zauważysz, że jest jeszcze książka S. Waters, która TEŻ ma tę fabułę... ;)
Znaczy chodziło mi konkretnie o to, że Służąca jest o wiele, wiele lepsza od złodziejki, mimo identycznej fabuły. Wiem, że obie są na podstawie książki, ale różnica między nimi jest ogromna.
To był tylko nieco złośliwy żart, bez urazy. ;)
Owszem, zwykle nie mam większych zastrzeżeń do ekranizacji BBC ich rodzimej literatury, bo to w większości przypadków przyzwoite , może czasem ugrzecznione, ale dobrze zagrane, tradycyjnie zrealizowane, wierne tekstom źródłowym adaptacje. "Służąca" była zaś eksperymentem i to bardzo ryzykownym, stąd tak rozbieżne opinie na jej temat, bo wydaje się, że można się tą wersją albo zachwycić, albo zniesmaczyć, ale na pewno nie pozostać obojętnym. Moim zdaniem w całej swojej bezwstydności, przewrotności i kulturowej (z naszej perspektywy) egzotyczności oraz wysmakowanej estetyce była paradoksalnie jeszcze wierniejszą w wymowie adaptacją - zachowała bowiem rewolucyjnego ducha i nie stroniła od odważnej erotyki.