PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580710}

Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2

The Twilight Saga: Breaking Dawn - Part 2
2012
5,9 134 tys. ocen
5,9 10 1 134286
3,8 25 krytyków

Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2
powrót do forum filmu Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2

Ogólnie wychodząc z kina miałem dać siódemkę. Bo film był dobry. Dla mnie - najlepszy z całej serii. Konkretna (jak na Zmierzch) walka, spoko moce, trochę wyniosłości/epickości, nie za dużo ckliwości. Ale później oprzytomniałem. Scenarzyści dopuścili się największego kretynizmu w historii kinematografii. Zmienili trochę względem książki, aby było ciekawiej. I dla mnie było ciekawiej, ale przy okazji o klasę "głupiej". Otóż chodzi mi o finałową walkę. W książce o ile dobrze pamiętam moc Belli była zaskoczeniem dla wampirów i przez swą niemoc Aro postanowił się wycofać. Bella podczas negocjacji rozwinęła swą moc i dlatego on nic o tym nie wiedział. W filmie na początku było tak samo. Ale nagle twist - okazuje się, że walka była wizją Alice którą mu pokazywała. I tu się zaczyna. Wieloletni wampir nigdy nie słyszał o Sun Tzu? Nie zna się na wojnach i bitwach? Podstawą jest znać taktykę wroga, a mając taką przewagę liczebną daje to w sumie łatwe zwycięstwo. To co widzi Alice zależy od podejmowanych przez innych decyzji. Wystarczyłoby, żeby Aro zmienił w pewnym stopniu przebieg akcji. Alice pokazała mu całą strategię Cullenów! On wiedział wtedy wszystko! Nie wierzę, że był takim kretynem, że nie był w stanie na podstawie tego zmodyfikować taktyki. Bella w czasie walki nie była szczególnie chroniona. Wystarczyłoby, żeby unieszkodliwili ją na początku a dalej już z górki. Dla mnie to totalna głupota. Zrobili z Aro totalnie zielonego dowódcę. W książce było to przedstawione logicznie, ale tutaj nie ma to dla mnie sensu. Element zaskoczenia, jakim była moc Belli została tu pokazana Aro'wi na samym początku. Od razu odkryli wszystkie karty. Jak dla mnie to idiotyczne i bez sensu. Na jego miejscu bym się uśmiechnął i podziękował Alice za takie wsparcie.
Moja opinia. A wasza?
I z góry przepraszam wszystkie fanki "Zmierzchu". Nie hejtujcie mnie tak mocno, ok?

1
Severussoholiczka

Ja go oceniam realistycznie, nie powiedziałam niczego co nie było faktem. A ty się nie przejmuj, bo mimo wszystko ta postać nie istnieje, jest wytworem fikcyjnym. ;)

Moai

Moze i realistycznie, ale bardzo surowo, jak dla mnie.:) W koncu kazdy moze popelnic blad i nikt nie jest idealny:)

martynka30112

No ale jak ocenisz kolesia co wyżywa się na dzieciach i czerpie z tego satysfakcję? Snape jako postać jest ciekawa, ale jako osoba, jest okropny. Tak samo Malfoy, czy Voldemort.

Moai

Zalezy o ktorym Malfoyu mowisz:) Ale zgaduje, ze o Luciusu.

Ja wiem , ze on jest zly, jednak jest ciekawa postacia. Z jednej strony jest wcieleniem zla, kocha czarna magie i torturuje mugolow. Z drugiej jako jedyny smierciozerca potrafi kochac i rodzina jest dla niego najwazniejsza. Ciekawy typ:)

martynka30112

Lucjusz to już zupełnie inna bajka niż Snape . A Voldemort to w sumie totalny psychol . Ale jednak mimo wszystko uwielbiam Severusa i naprawdę nie uważam by zasługiwał na tak surową krytykę :)

Severussoholiczka

Zgadzam sie;)

martynka30112

A Ty Moai jak myślisz ?

martynka30112

Bardziej o Draco, ale to dlatego, że mi takiego jednego typa z podstawówki przypomina. Też był to taki żałosny typ i maminsynek. Dlatego napisałam, że potrafię docenić postać jako ciekawą, bo jednak coś sobą wnosi do historii, ale wciąż jako osoba jest okropna.

Moai

Ogolnie mowiac to Draco, w przeciwienstwie do swojego ojca, bardzo mnie irytowal juz w ksiazkach:)

martynka30112

To podobna sytuacja jak z Jamesem i Snapem . Draco eż lubił się wyżywać na innych ( w tym wypadku na Harrym i mugolakach ) a w dodatku nie ruszał sie nigdzie bez swoich goryli ( a James bez Huncwotów ) . I Tez był bardzo rozpuszczony i myslał że mu wszystko wolno :)

Severussoholiczka

A ten James to byl taki dupek;/ Jakbym miala wybierac to juz bym wybrala Syriusza:) Albo w ogole Luciusa, ale to nie ten rocznik;D

Severussoholiczka

Wiesz, jest jednak pewna różnica. James nie zasłaniał się własnymi rodzicami, i nikomu naprawdę nie życzył krzywdy. Nie miał goryli, bo tylko Syriusz mu wtórował. Remus się nie wtrącał, a Peter ich z oddali podziwiał.

James się popisywał, ale koniec końców nigdy nie miał wątpliwości co do jego stosunku do naprawdę podłych rzeczy, zawsze opowiadał się przeciw czarnej magii, i przeciwko segregacji na czarodziei czystej krwi oraz osób z mugolskich rodzin. Potter naprawdę był uzdolniony i wszystko co osiągnął zawdzięczał samemu sobie.
No i koniec końców James uratował Snape'owi życie.

Malfoy był znacznie bardziej żałosny, upierdliwy i jego zrehabilitowanie się więcej miało do czynienia z czystym tchórzostwem.

Moai

Masz racje, James nie byl zly. Wrecz przeciwnie- byl bardzo zdolnym i uczciwym czarodziejem.
Jednak Lucius nie byl taki jak jego syn. Nie byl takim okropnym tchorzem i raczej nie zaslanial sie innymi. Od poczatku uprawial czarna magie i nawet nie za bardzo sie z tym kryl. To samo bylo z jego stosunkiem to szlam.
Byl tez o wiele lepszym uczniem niz jego syn. Zreszta nalezal do Klubu Slimaka.Musial miec dobre wyniki w nauce. Czrodziejem tez nie byl raczje zlym, bo zeby rzucic zaklecia niewybaczalne tez trzeba miec jakies umiejetnosci.
Ja mysle, ze on nie chcial, aby jego syn byl takim rozpieszczonym arystokrata. Nawet probowal to zmienic, byl bardzo surowy dla Draco i duzo od niego wymagal.
Tylko niestety wybral zla droge:(I trail na Voldka;/

martynka30112

Ale ja przez 'Malfoy' miałam na myśli Draco znowu. Lucjusz w rzeczy samej coś tam musiał umieć, ale ja bardziej uważam, że zwykłym podlizywaniem się i bogactwem wykupił sobie łaski Slughorna. Bo wiemy, że Lucek to naprawdę okropny lizus jest, a swoją pozycję w Ministerstwie wykupił sobie złotem.

No i nie zapominajmy, że jednak dał grupie dzieciaków uciec mu sprzed nosa xD aż taki zdolniacha więc też nie jest. Chociaż by być fair, Harry też czmychnął wielokrotnie z uścisku Voldemorta xD

Moai

No właśnie wiem że to tylko fikcyjna postać a mimo to lubię go za to jaki był . Pani Rowling miała świetny pomysł z tym ze opisała jego historię tak a nie inaczej :)

Moai

Sorry ale ja osobiście postrzegam Snape zupełnie inaczej . Uważam że to postać bardzo intrygująca i ciekawa i jest mi trochę przykro że mówisz o nim w taki sposób. Wiem że ideałem nie był , że popełnił wiele błedów w życiu ( niektóre byly dość tragiczne w skutkach ) ale z drugiej strony był człowiekiem bardzo zagubionym , samotnym , nieszczęśliwym a jego wierność Dumbledorowi i poświęcenie wspólnej sprawie mogą go chociaż po części zrehabilitować ( przynajmniej w moich oczach ) . A jego śmierć była okrutna i niesprawiedliwa :( Jeśli chodzi o postacie książkowe to nie przyponinam sobie żadnej innej kóra by mnie aż tak zafascynowała jak on ( może włąśnie dlatego że był taki mroczny, tajemniczy i że od początku czułam że on nie jest tak do końca zły , że coś ukrywa ) . Ale cóż , każdy mas prawo do własnego zdania :)
P.S . Bliźniaków Wesleyów też zawsze lubiłam a komiksy z tej Twojej stronki są zajebiste :) Dziękuję i pozdrawiam :0

martynka30112

Przepraszam, że się wtrącę, ale tak z innej beczki - mnie ta sprawa od dłuższego czasu intrygowała- czemu Snape ma tyle zwolenniczek, które ubolewają nad jego tragicznym losem? Fakt, skończył nieciekawie, ale na dobrą sprawę koleś sam się o to prosił. Nikt go nie pchal na ciemną stronę mocy.
A druga sprawa- ja nie rozumiem jak można szanować gościa co frustracje z dzicieństwa wyladowuje na Boga ducha winnym dziecku- bo Harry wciąż miał 11 lat jak go po raz pierwszy na oczy widział. Wydawało by się, że koleś który jest grubo po trzydziestce jest o tyle bardziej dojrzały i rozsądny by nie obwiniać dziecka za winy ojca.

Wniosek? Snape to zakomplesiony żalosny frustrat, który zapracował sobie na taki właśnie koniec. Swoją śmiercią się tylko zrehabilitował za swoje występki. Jego śmierć była zaskoczeniem, ale ja osobiście dużo gorzej odebrałam wiadomość na temat Freda. Niestety tak się składa, że w mojej rodzinie był niemal identyczny przypadek- bliźniaki, z czego jeden o mało co nie zginął- teraz jest inwalidą spraliżowanym i przykutym do wózka. Więc no absolutnie rozumiem dramat rodziny Weasleyów.

martynka30112

Dla mnie sa równie kiepskie. I tak Zmierzch jest dobry w swojej kategorii- była to najlepiej sprzedająca się grafomania do czasów wydania 50 twarzy Grey'a.

Przemek_92_

Wdg. mnie rzeczywiście zmierzchu nie można postawić w tej samej kategorii co Tolkien i Rowling, bo to zupełnie inna odmiana fantasy.
Tolkien jest czysty, jest całkowicie fantasy.
Rowling jest urban fantasy jak Zmierzch ale nie ma tam tylu romansów.
A Zmierzch jest po prostu romansem urban fantasy z kilkoma innymi wątkami.
Mimo to postawiłam te trzy serie (+hobbita) razem z Sapkowskim, Lewisem, Christie, Flanaganem, Goscinnym, Bondem (autorem Paddingtona nie agentem 007) Paolinim i moim TrekStorem (czytnik e-booków) na jednej honorowej półce.
Nie mówię że Zmierzch jest cudem literatury, tylko że spodobała mi się fabuła i język którym książka jest napisana. Nie lubię romansów bo tam jest za dużo ... romansów?
Chodzi mi o to że romanse mogą być wątkiem pobocznym i to dobrze wygląda (są nawet bardziej romantyczne) ,a jako wątek główny są nieciekawe

wika_kolaszynska

U mnie Zmierzch teakz stoi koło Rowling. Ksiazki sa naprawde dobre, tylko filmy psuja caly obraz

martynka30112

A niektórzy fani Rowling twierdzą że HP (film) jest tragiczny -,- Ot kilka błędów i dziur w fabule z powodów finansowych lub po prostu z ograniczonego czasu filmu.

wika_kolaszynska

Moim skromnym zdaniem żadna ekranizacja nie może się równać z książkowym pierwowzorem :)

wika_kolaszynska

Mi sie tam filmy o HP podobaly, ogladalam wszystkie czesci i nie narzekam:D W dodatku podobali mi sie niektorzy aktorzy:)

martynka30112

Mi się tez podobały ale jednak nie moga się równać z książkami :)

Severussoholiczka

Zadna ekranizacja nie moze sie rownac z ksiazkami:)

martynka30112

Powtarzasz moje słowa :)

Severussoholiczka

A tak sobie czasem lubie popapugowac:D

martynka30112

A wiesz że to nieładnie ? :)))

martynka30112

To nie rób tego więcej :)))

martynka30112

Dla mnie Gilderoy był strzałem w dziesiątkę oraz pan Harris jako Dumbledore, Hagrid iii... eee... no sam Hogwart wyglądał bajecznie przynajmniej w pierwszych dwóch częściach. Niestety cała reszta jakoś tak nie bardzo. Radclif nie umiał oddać charakteru Harryego, Ron został przedstawiony jako bezużyteczny idiota, który ma służyć jako element komediowy, McGonagall mimo iż jest fenomenalnie zagrana przez Meggie Smith wyobrażałam sobie jako osobę młodziej wyglądającą, Rowling ją opisała jako kobietę w średnim wieku z czarnymi włosami i nic nie wspomniała o znamionach starości.
Hermiona, która kradnie kwestie i pomysły zarówno Harryego jak i Rona, przez co czasami ma się wrażenie, że to ona jest główną bohaterką a oni takie dwa obiboki co się koło nie przypałętali.
Więc koniec końców wolałabym się trzymać mojej wyobraźni. I uważam, że Potter zasługuje na serial animowany metodą tradycyjną. Wtedy istotne szczegóły nie będą pomijane jak to miało miejsce w Zakonie Feniksa i Księciu półkrwi.

Moai

Co do Rona to sie zgodze. Nie dosc, ze wygladal okropnie i Rupert Grin byl strasznie sztwyny, jakby mu wsadzili kij od szczotki do srodka, to jeszcze zrobili z niego takiego glupca. Chodzi mi glownie o ostatnie trzy czesci. Na profesor McGonagall raczej nie narzekalam. Mi sie tam podobala taka jak byla.:)
Przeszkadzala mi tez Hermiona. Czasami byla bardzo irytujaca i wlazila niepotrzebnie na pierwszy plan.
A jak bym miala wskazac aktora, ktorego polubilam to bym powiedziala, ze jest to ten gosciu co gral Hagrida. Dodatkowo podoabl mi sie pan Isaacs, a zwlaszcza to jego mroczne spojrzenie;)

martynka30112

Jak dla mnie to tak : Ron to był taki akcent komiczny w filmie podobnie jak Lokhart :) Maggie jako McGonagall była świetna chociaż faktycznie powinna być nieco młodsza :) :) Harris był o niebo lepszym Dumbledorem niż Gambon :) Hagrida wyobrażałam sobie nieco inaczej ale ten filmowy jest spoko :) Isaacs jako Lucjusz wypadł genialnie ale nic nie przebije Alana Rickmana w roli Snape ( ach ten jego głos i mroczny wygląd ) . A Voldek był beznadziejny w filmie , po prostu masakra :(

Severussoholiczka

Ach no oczywiscie zapomnialam o Alanie Rickmanie! On byl rzeczywiscie super. Najlepsze bylo to jak mowil z tymi takimi przerwami;)
A Voldek nie byl taki zly, jak dla mnie. Troche smieszny;) Jak dla mnie scena, gdy walnal Malfoyowi z liscia wymiata;))

martynka30112

No faktycznie był śmieszny :) I ta charakteryzacja masakra :) W ksiażce to był chociaż inteligentny i przystojny a do tego niebezpieczny a tu to zrobili z niego jakiegoś takiego oblecha :(

Severussoholiczka

Voldek byl w ksiazce przystojny???

Ja myslalam, ze on byl juz w ksiazce takim oblechem;)

martynka30112

Dopiero po tych wszystkich przemianach jak zaczął sie upodabniać do węża :)

Severussoholiczka

A to Ci chodzi o tego mlodego Riddle'a?
No to on rzeczywiscie powinien byc ladniejszy;)

martynka30112

Między innymi o niego :)

Severussoholiczka

A kto Ci sie jeszcze nie podobal?;)

martynka30112

Lupin bo wyobrazałam go sobie całkiem inaczej niż w filmie . Ale z drugiej strony to dobrze był zagrany a sama postać fajna więc w sumie to był spoko nawet. I jeszcze James to była kompletna porażka (on i Harry mieli być podobni do siebie i wogle to nie miał być jakiś taki paszczak :P ) i Syriusz ( jakoś mnie nie zachwycił ) chociaż aktorsko Oldman dał radę ; To chyba tyle :)

Severussoholiczka

Mi sie nie podobal Ron, ale to juz wczesniej mowilam.

I jeszcze Lily mnie wkurzala, jakos mi nie pasowala. Zwlaszcza, ze oni z Harrym mieli zupelnie inne oczy, a mieli miec takie same;((

Hermiona byla irytujaca w niektorych momentach, niestety...

No i jeszcze nie podobal mi sie pan Weasley, takis jakis dziwny byl...;(

martynka30112

Z tym Ronem to oni chyba celowo zrobili tak a nie inaczej . Miał być takim fajtłapą i pośmiewiskiem, trochę humoru wprowadzić do świata czarodziejów :) Z Lily to masz rację , juz mogli jej chociaż dać soczewki w takim samym kolorze jak oczy Harrego :)Hermiona była dokładnie taka jak moim zdaniem powinna być . A Wesleyowie wszyscy byli do siebie podobni ( i o to chodziło skoro to niby rodzina ) ale mnie już bardziej irytował Percy niż Artur :)

Severussoholiczka

Percy byl bardzo wkurzajacy. Na szczescie bylo z nim malo scen;)

A mysle, ze Artur irytowal mnie glownie dlatego, ze byl wrogiem Luciusa;)

martynka30112

Też prawda . Ale zwróć uwagę że tak naprawdę to Lucjusz widział w Arturze wroga i na każdym kroku dawał mu odczuć że jest gorszy . Artur dbał przede wszystkim o rodzinę , a nie o karierę i pieniądze i w dodatku fascynowali go mugole a tego już Lucjusz nie mógłby tolerować :)

Severussoholiczka

No Lucius byl troche bezczelny, jak sie tak nasmiewal z Weasley'ow. Ja mysle, ze on go tak nienawidzil przez to, ze interesowal sie mugolami i byl czlonkiem Zakonu. Byli po przeciwnych stronach w sumie;(

martynka30112

Ron był przede wszystkim wysokim dryblasem, miał być najwyższy w rodzinie, wyższy od bliźniaków, a w filmie był równy z filmową Hermioną :P owszem to nie jego wina, skąd mógł wiedzieć na ile geny pozwolą mu rosnąć. Ale nie zgodze się, że był sztywyny, aktorsko przćmił znajomych z trio, miał najbardziej plastyczna i ekspresywną twarz, jak i potrafił wyrażaćrożne emocje poprzez odpowiednią tonację głosu. Watson była najbardziej sztywna, a jej gra brwiami doprowadzała mnie do apopleksji.

Watson sztywnie się zachowuje nie tylko na ekranie, miałam okazje obejrzeć z nią wywiad i się identycznie zachowywała jak w filmie. W porównaniu do przebojowego Radcliffe'a wypadła blado.

Harry i Ron może i nie są najmądrzejszymi chłopakami podsłońcem, ale każdy miał swój moment gdzie popisał się błyskotliwością, dlatego zirytowało mnie to, że w filmie Hermiona im podwędzała te pomysły i zabierała im "ich" momenty.

Ja tak sobie Rona wyobrażałam (mój własny rysunek): http://raaga-june.deviantart.com/art/Ron-Weasley-155296413?ga_submit_new=10%253A 1369504579&ga_type=edit&ga_changes=1

Moai

No nie wiem, mnie tam Ron strasznie irytowal (to znaczy Rupert), zwlaszcza te jego rece przy ciele. Od Zakonu Feniksa prawie nie odrywal ich od ciala;( TAk mi sie wydawalo przynajmniej;)

I przy okazji fajny ten Twoj Ron, napewno lepszy niz ten filmowy;D

martynka30112

Może pod tym wzgledem masz rację, ja tam już nie wiele pamiętam, bo wolę obrazy z filmu zastępywać moimi z wyobraźni. Ale z tego co pamiętałam to nie tylko on stał jak kołek xD

Tak czy owak na Pottermore są bardzo fajne ilustracje, dużo bardziej akuratne do moich wyobrażeń. Widzialaś tą stronę? :D

Moai

Tak, bardzo mi sie podoba:) Uwazam, ze to byl wspanialy pomysl, zeby zrobic cos takiego dla fanow:D Moze mozna by bylo zrobic cos takiego o Zmierzchu, wtedy przynajmniej to by byla lepsza ksiazka:) Bo mam wrazenie, ze co poniektorzy fani byliby lepszymi pisarzami niz Meyer;)