Cóż nie będę ściemniać i przyznaję się bez bicia, że jestem fanka sagi szczególnie jeśli chodzi o książki . Filmy zawsze trochę mnie zawodzą ponieważ głównym bohaterom brakuje emocji. W tej części zabrakło ich przede wszystkim postaci Belli. Kristen nie uroniła ani jednej łzy przez cały film nawet w najbardziej wzruszających i powiedzmy kluczowych scenach, tego mi zabrakło dlatego minus ode mnie po za tym naprawdę ok i oglądało sie całkiem fajnie pozdrawiam fanów sagi :) ahoj
masz racje, troche mało emocji. Też jestem fanką , czytająć zaćmienie nie raz sama się popłakałam a w filmie??? no fakt ale powiedzmy sobie szczerze kirsten też nie jest rewelacyjną aktorką ale daje rady :)
Przykro mi to mówić, ale grę Kristen w 'Zaćmieniu' oceniam na beznadziejną. Te jej 'dramatyczne' miny, które były po prostu śmieszne, sztywne wypowiadanie swoich kwestii, brak umiejętności zamykania ust i w efekcie chodzenie przez cały czas z rozdziawioną paszczą... dno. Pattinson też na minus, zrobił z Edłarda większe emo, niż jest nim w rzeczywistości.
Praktycznie cały jego wizerunek. Nie na co dzień, tylko podczas wcielania się w swoją rolę w sadze 'Zmierzchu'. Jego gesty, mimika, zachowania, głos wyprany z wszelkich emocji... no dobra, to były raczej zachowania Edwarda, ale na aktora to też w jakiś sposób po części przechodzi. Nie podoba mi się jego gra i tyle, a Ty nie musisz się ze mną zgadzać. Każdy ma prawo do wyrażenia własnej opinii, mnie Pattinson w 'Zaćmieniu' przypominał mi emo. ; p
Owszem, nie muszę i absolutnie się z Tobą nie zgadzam... Dawniej emo było zupełnie czymś innym, teraz stało się tak powszechnie używane, i oznacza, że jak ktoś jest smutny, lub nie pokazuje wiele emocji, to jest emo. Chociaż tak naprawdę emo zachowują się dość dziwacznie, właśnie mają jakieś niezrównowazne napady emocji... żyletki itp. A nie są oazami spokoju. Także strasznie, ale to strasznie wkurza mnie, jak ktoś tak plecie trzy po trzy...
Uwierz mi, mnie również to strasznie denerwuje. Jest jednak między nami pewna różnica: ja potrafię uszanować Twoje zdanie, jednocześnie bez obrażania czy też mówienia, że 'pleciesz trzy po trzy', mimo że też odnoszę takie wrażenie, jeśli chodzi o Twoją osobę. Na pewne rzeczy trzeba po prostu spojrzeć z dystansu. Mówiąc 'emo', zastosowałam zwykłe porównanie, żeby wyrazić to, co mam na myśli i to, co wkurza mnie w jego zachowaniu. Widzę, w jakim otoczeniu żyję (szkoła), bardzo duża liczba ludzi niestety należy do tej subkultury młodzieżowej, co mnie przeraża i jednocześnie przypomina mi aktorstwo Roberta i usilne próby wcielenia się w postać Edzia, co zresztą komicznie mu wychodzi. ; p Porównaj sobie Edwarda z książek i tego w filmie. On naprawdę zrobił z niego jakąś wypaczoną istotę, która chodzi niczym zombie i wszędzie wciska te swoje miny i wyrazy twarzy, jakby właśnie przechodził przez jakiś wyjątkowo bolesny okres. Nie chciałabyś zobaczyć reakcji ludzi w kinie na każdą scenę, w której się pojawiał i próbował być wyjątkowo dramatyczny. Śmiech, śmiech i jeszcze raz śmiech. Cieszę się więc, że nie jestem sama w moich odczuciach i że każdy człowiek, który jest zdolny do obiektywnej oceny (a nie sugerowaniem się opiniami tysiąca fanek, 'jaki ten Robercik jest cuuudny', itd.) jest w stanie wyrazić własne zdanie i konstruktywną krytykę co do jego gry w filmie. Co jak co, ale wybitnym aktorem nazwać go nie można (jeszcze nie, co nie znaczy, że z biegiem czasu nie nabierze wprawy).
Nie tu mnie serce boli strasznie ale musze przyznac Ci rację. Rozumiałam grę Roberta w pierwszej częsci. Na serio fajnie wyglądał i potrafił wstawic ten "kpiarski usmieszek" z ksiązki wtedy kiedy trzeba. W NM ok, miał być cierpiący i był. Chociaż do 2 cz, miałam wątpliowści to akurat jeszcze widziała to co chciał przekazać ale niestety w 3 cz. (chocicaz lubie Pattinsona i uwazam ze z czasem bedzie dobrym aktorem) to w Zaćmieniu nie zobaczyłam takiego Edwarda jakim chciałabym zobaczyc, tzn takiego którego znam z ksiązki. Nie bede sie tu rozpisywac bo swoją opinie na temat filmu przedstawiłam w innym wątku, no cóż dla pocieszenia powiem ze i tak najgorzej ze wszystkich zagrala Bella. Do kitu poprostu zupełnie wyprana z emocji a miłośc do Edwarda przedstawiała ładnie tylko w słowach mówiąc o swoim uczuciu, zupełnie odwrotnie niz do Jacoba tu w niektórych momentach mozna było zobaczyc ze naprawde go kocha co jak dla mnie jest przekręceniem historii o 180 stopni NIESTETY!!!!!!
Coś w tym jest. Dla mnie cały film był wyprany z emocji, no może sceny retrospekcji (tu wielkie brawa dla Nikki i Jacksona Rathbone'a). Ewentualnie scena, gdy Bella jest z matką, też została całkiem nieźle pokazana (pod względem emocji, oczywiście). Dalej było już tylko co raz gorzej. Co do Pattinsona, masakra, po prostu brak słów, nie mam bladego pojęcia, co on chciał pokazać. Był strasznie powolny, brakowalo mu charyzmy, zacięcia, w ogóle wszystkiego, no z wyjątkiem charakteryzacji, która w końcu była przyzwoita. Co do Kristen, to już kompletna porażka. Ok rozumiem, że ma być nieporadna, ale do tego stopnia. Brakuje w jej "aktorstwie" dobrej mowy ciala, intonacji głosu (ciągle właściwie szepcze, tak jakby każde słowo sprawiało jej ból), no i ukazywania emocji. Tak jak wspomniałam, jesyna scena, w której mnie nie drażniła to scena z matką. Ponadto aktorstwo głównych bohaterów leży, ale Ci drugoplanowi spisali się naprawdę dobrze.
Wiesz nieporadnośc to jedno ale ja w niektórych momentach wogóle nie wiedziałam o co tej kobiecie wogóle chodzi a te miny w otwartymi ustami- cały czas sie zastanawiałąm czy ona ich poprostu nie moze zamknąc. Nie poczułam tego gorącego uczucia miedzy Edwardem a Bellą. To juz bym powiedziała ze chociaz w bardzo krótkiej scenie to bardziej bylo czuc miłośc miedzy Alice a Jasperem w tym krótkim momencie kiedy byli pokazani razem.
Zdecydowanie się z Toba zgadzam. Zastanawiam się, czy oni im tak kazali grać, czy po prostu sami nie wiedzą, jak się do tego fachowo zabrać. Ta krótka scena między Alice i Jasperem oddała wszystko, główni bohaterowie powinni wziąć z nich przykład! Mnie osobiście podobali się właściwie wszyscy aktorzy drugoplanowi, no może oprócz Victorii, która byla zdecydowanie za mało drapieżna i trochę przesłodzona. Riley, Charli, pozostala rodzina Cullenów, dawali radę, a najlepiej chyba wypadli Volturi, opanowani, cyniczni, zdystansowani, okrutni i "wiało od nich chłodem".
Tutaj Alice i jasper na serio mi sie spodobali i ich akurat zapamiętam napewno. W tej krótkiej scenie naprawdę pozytywnie zaczełam patrzec na aktora który gra Jaspera.Victoria mi sie nie podobała od samego początu, zdecydowanie wolałam poprzednią aktorkę.Strasznie nie lubie kiedy ktos zmienia aktorów w takich "długich" produkcjach. Podobała mi sie charakterystyka zarówno wilki jak i wampiry były zrobione bardzo fajnie i muzyka tez była super ale niestety poprawili to co było złe w 2 cz.jesli chodzi własnie o wygląd i to by było na tyle.
Hmm... ale ja całkowicie szanuję twoje zdanie, po to jest forum by się wypowiadać. I Ty masz do tego 100% prawo. A o tym "pleceniu trzy po trzy", mówiłam tak naprawdę ogółowo. Bo wiele razy się spotykam z tym, że jak ktoś nie ma argumentów (nie mówię o Tobie), to napisze po prostu, że on, lub ona wygląda jak emo... Dlatego tego nie lubię.
A co do Edwarda, hmm... mówiąc szczerze książki czytałam po obejrzeniu "Zmierzchu", i ciężko mi było sobie wyobrazić kogoś innego na jego miejsce. Być może gdybym czytała najpierw, moja opinia była by inna. Jednak Robert pasuje mi do tej roli, no i nic na to nie poradzę. A, fakt, faktem, i pomimo, że go lubię to muszę przyznać, że w wielu momentach w "Zaćmieniu", powinien zareagować bardziej emocjonalnie, nerwowo, a on stał tylko... Także jeżeli o to chodzi to mi się średnio podobało. I tutaj przyznam Ci rację.
Ja wszystkie książki przeczytałam przed obejrzeniem 'Zmierzchu', ale wtedy było już wiadomo, kto będzie odgrywał poszczególne role i siłą rzeczy też jakoś wbiło mi się to do głowy. ^^ Ale na jego miejscu widziałabym wielu innych kandydatów... nie wiem, czy lepszych pod względem aktorstwa; oprócz tego filmowego, mam też swoje własne wyobrażenie Edwarda i paru aktorów spełnia je lepiej, niż Robert. Zgodzę się z moimi poprzedniczkami - w 'Księżycu w Nowiu' miał odgrywać taką rolę, ale w 'Zaćmieniu' przesadził. No nic, miejmy nadzieję, że jeszcze się poprawi. Aha, zapomniałabym - też go lubię. Uważam, że świetnie zagrał w 'Remember Me', tylko po prostu Saga mocno działa na jego niekorzyść.
Ludzie co się tak do tego EMO dowaliliście???
Kurcze ktoś bardzo GŁUPI to wymyślił a teraz wielcy z Was psychologowie i o emocjach tu piszecie!!!! Wrzućcie na luz...
wlasnie nie wiem. Edward mial troche smieszny kolor szkiel kontaktowych. Troche przypominal Kapelusznika w Alicji w Krainie czarow. Ale poza tym....
Żadni z nas wielcy psychologowie, przynajmniej ze mnie, a gdybys zauważyła, to ten wątek odnosi się właśnie do braku emocji, dlatego tu tez o tym piszemy, przynajmniej tak mi się wydaje.
aha:) nie, po prostu byłam ścięta na rihanne kiedy to bylo modne;p
ale emo i tak nie cierpie. no i nie mam zadnych rozowych spinek ani zadnej arafatki.
poza tym wole death metal.
nie masz sie co czepiac oceniamy film i tyle i tu akurat porównujemy go z ksiązką na podstawie której został zrobiony. Wiec taki watek a nie inny
Oceniaj go oczywiście masz do tego prawo nie pisze, że nie :) ale wkurza mnie to, że teraz wszystko i wszystkich nazywa się EMO!!!!
i widzisz tu sie z tobą zgodze. Coś cie sie wszyscy tak przyczepili do tego Emo. Równie dobrze Kordiana Słowackiego tez nazwalibyście Emo?? bo co za duzo skrajnych uczuc ludzie bez przesady i naduzywania.
no fakt. ciekawe ze lestata z wywiadu z wampirem nie nazywali emo... teraz jak ktoś ma cienie pod oczami to jest emo. takie czasy;p ide nalozyc korektor pod oczy:)
no to ludzie ja sie chyba tez powinnam dopisac bo worki dzisiaj mam straszne kto wie czy to efekt mojej przemiany czy tego ze kiepsko spałam w nocy z podowu burzy :pp
Lestat emo?! : D omb, chyba nie czytałyśmy tych samych książek. Louis był emo, nie Lestat. ; ))
niestety obejrzalam i musze stwierdzic ze film jest cieniutki. kiedy jacob powiedzial belli ze wolalby zeby umarla to ta stala jak glupia i patrzyla sie na niego az on powie przepraszam. zamiast sie wkurzyć jak mała kotka. no nie wiem, moze kristen nie potrafi grac wkurzonej kotki.
No dokłądnie kolejna scena w której zobaczylismy ja jako cierpietnice a ona przeciez sie wtedy na niego niezle wkurzyła.
No nie wiem jak dla mnie wyraźniejsza jesli tak to mozna powiedziec była w New Moon. Wtedy wiedziałam kiedy ma shcize bo widzi Edwarda, kiedy ma depreche i kiedy jest zdeterminowana bo chce uratiwac Edzia. I w scenie z Volturii na serio fajnie jej wyszło. tutaj niestety cały czas tak samo albo otwarta buzia albo lekkie usmieszki.
no w ksiazce to czesto tupala nozka i sie fochała. a w filmie spokojniutka cicha, wszystko przyjmuje na klate pokiwa glowa i juz ok.
A myślałam ,że zaraz fani mnie zjada i totalnie zmieszają z ziemia , że się nie znam ale widzę, że wiele osób ma takie odczucia jak ja -cieszę się . Jeśli mam być dokładna to chodziło mi głównie o głównych bohaterów Kristen i Rob bez wyrazu ,emocji i uczuć. Trochę zniszczyli wizerunek postaci książkowych a szkoda :(
a mnie się bardzo podobało. a wy tylko marudzić potraficie . to jest tylko adaptacja. nie warto szukać porównań z książki..
jesli ktos robi film na podstawie książki to człowiek liczy ze poczuje iż bohater którego sobie wyobrażał zejdzie z kart ksiązki na ekran, a tutaj wybacz ale ja odniosłam wrazenie ze oglądam inna historie, tylko bohaterowie mają tak samo na imie a opowieść jest tylko podobna odgapiona od oryginału. A sage w wersji pisanej uwielbiam
Za to Taylor był świetny. Ja tam uwierzyłam dzięki jego grze w jego miłośc do Belli. Ale wpojenia w IV części nie zniosę, a raczej padnę ze śmiechu.
No to mamy diametralnie inne zdanie.
W sumie podzielam zdanie Jacoba, że Belli najlepiej byłoby z nim.
Bella z Jacobem ? Nie pasuja do siebie,jej przeznaczony jest Edward. ;] a Jacob bedzie szczesliwy tylko z Ness.
Jacob nie kochał Belli... po protu coś go przy niej trzymało... Były to narodziny Reneesme.. Jeśli czytałaś książkę to był tam fragment gdzie po narodzinach dziecka Jacob odwrócił się od Belli i nic już do niej nie czuł... a przecież była jeszcze człowiekiem... potem gdy zobaczył Reneesme wiedział już, że to tak jedyna ;)
nie potrafię tego wyjaśnić... czytałaś książkę?? Może poczytaj 4 cześć sagi księga II rozdział 18 Tego nie da się opisać może Ci się rozjaśni ;)