6,3 325 tys. ocen
6,3 10 1 324569
5,6 61 krytyków
Sala samobójców
powrót do forum filmu Sala samobójców

Na początku muszę wspomnieć, że bardzo rzadko wypowiadam się na tym portalu
na temat filmów, ale po obejrzeniu tego po prostu nie mogłam się powstrzymać. Chciałam jedynie sprawdzić o co tyle szumu wokół tego "dzieła" Jakimś cudem obejrzałam ten film w całości, mimo że było mi bardzo ciężko i niemal cały czas czułam się okropnie zażenowana. Ale od początku...

Nie potrafię zrozumieć, czemu ten film otrzymał tyle nagród, prawie wszystkie przyznane niesłusznie. Od samego początku razi beznadziejna gra aktorska i do bólu sztuczne dialogi. Da się przeżyć. Zniewieściały wygląd Dominika? Ciężko, ale da się przeżyć. Najgorsze co w tym filmie występuje to jego ideologia. Czego interesującego uczy nas ten jakże inteligentny film? Należy za wszelką cenę dążyć do bycia innym, nawet za cenę utraty zdrowia, rodziny i w końcu życia. Trzeba w każdym calu odróżniać się od tej bezmyślnej szarej masy, bez krzty rozumu przeciwstawiać się wszystkiemu co nas otacza. Uczy tego, że te niby niezwykłe, wrażliwe i odmienne jednostki (przedstawione
w filmie) są bez przerwy odrzucane i nietolerowane przez społeczeństwo. Ale przecież nikt nie powie, że sami zgotowali sobie ten los, tylko że wredne społeczeństwo je tak skrzywdziło. Uczy, że za całe zło są odpowiedzialni tylko ci okropni rodzice i społeczeństwo, które nie rozumie tych biednych istotek. Najgorsze w tym wszystkim jest, że film propaguje taki sposób myślenia, tym samym dając motywację nastolatkom do rozwijania takich zachowań. Mówiąc w skrócie - najlepiej tak jak główny bohater usiądź na du*ie, olewaj szkołę, olewaj rodziców i cały świat, bo oni nie są w stanie zrozumieć takiego wrażliwca i indywidualisty jak Ty. Obwiniaj wszystkich, tylko nie siebie za swój stan i desperackie zachowanie.

Czy naprawdę trzeba pokazywać swoją inność poprzez np. kaleczenie swojego ciała i zamykanie się w pokoju? Inność to przywilej ludzi potrafiących robić coś fascynującego, z wyobraźnią, a nie cel, do którego dąży się bez względu na cenę.

Co do kontrowersyjnych wątków homoseksualnych w filmie, uważam, że są to tylko nic nie wnoszące puste sceny mające zachęcić do obejrzenia filmu przez napalonych gimnazjalistów, którzy mają się z czegoś pośmiać i ponabijać. No bo co jak nie seks sprzedaje się najlepiej? Osobiście nie uważam homoseksualizmu jako powodu do żartów, ale jacy odbiorcy, taki film.

Moja ocena za całokształt: 1/10

ocenił(a) film na 5
bighamer

Wszystko byłoby bardzo ładnie gdyby nie to, że ich nie popieram. Ale próbuj dalej, może następnym razem nie ośmieszysz się próbując bronić swojego chamstwa.

Dealric

Widzę, że starasz się opanować sztukę bycia samemu chamskim jednocześnie pozorując, że to ktoś inny jest chamem..Ośmieszaj się dalej.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
Sleptik87

Zaznaczam, że w żadnym z postów nie było wulgaryzmów tylko np. sugestia aby Bóg miał ich w swojej opiece.

ocenił(a) film na 1
Sleptik87

błędem było podjęcie decyzji o posiadaniu dzieci. Zobaczymy czy teraz zablokują.

Sleptik87

Nie zaśmiecaj forum swoimi problemami z dziećmi.

ocenił(a) film na 10
Sleptik87

Vergagona,twoje wypociny są do niczego,już się lepiej na tym forum nie wypowiadaj jak sama wspomniałaś na początku,hehe:)

ocenił(a) film na 1
saskialove

Hmmmmmmmmmm to do kogo w końcu się zwracasz?? Czy to naprawdę jest tak trudne do ogarnięcia?? Mocne słowa jak na trzynastolatka.

ocenił(a) film na 1
Sleptik87

A co się dziwisz jak odpowiedzialnym za cięcia jest istota takiego samego pokroju jak bezmózgie istoty wychwalające tego gniota.

Sleptik87

I znowu te sprosności i chamskie odzywki.

Sleptik87

Najbardziej wulgarny forumowicz

Dealric

Widzę Dealric, że zajmujesz się obroną forumowicza będącego mistrzem zablokowanych wpisów dlatego, że dał filmowi 0/10. Życzę więcej obiektywizmu w swoich ocenach.

ocenił(a) film na 1
skuryn

A czym ty się zajmujesz obrońco gniota i trollu powszechnie znany ze wszystkich tematów ?

ocenił(a) film na 1
bighamer

Ty głąbie oceniasz ??? TY w każdym temacie naskakujesz na osoby mające własne, jakże prawidłowe zdanie o tym gniocie.

użytkownik usunięty
Vergogna_Ragazza

Mnie również wydaje się, że nie zrozumiałaś filmu, a przynajmniej - ja zrozumiałam go zupełnie inaczej. Dla mnie nie propaguje on afektowanej martyrologii, tylko pokazuje pewne zjawisko - młodzi ludzie, którzy nie potrafią odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości, uciekają w świat wirtualny. Bogaci rodzice niejednokrotnie chcąc dać dziecku to, co najlepsze zapominają, że ubrania i nowoczesny sprzęt elektroniczny nie zrekompensują braku czasu poświęcanego dzieciom. A dla dojrzewającego wrażliwca funkcjonowanie w społeczeństwie może być wyzwaniem. I wielu z nich sobie z tym nie radzi.
Nie uważam filmu ani za arcydzieło sztuki kinematografii, ani na zadany na niej gwałt.

ocenił(a) film na 1

Zgadzam się, każdy może inaczej zrozumieć film. Młodzi ludzie, którzy nie potrafią odnaleźć się w rzeczywistości? A może ludzie, którzy nie chcą się odnaleźć, ludzie nieasertywni, którzy zamiast szukać własnej drogi, ulegają opinii wirtualnych przyjaciół. Zamiast być kowalem własnego losu wolą zwalać winę za wszystkie niepowodzenia na resztę świata.
Każdy w tym wieku zmaga się z wieloma problemami, ale nie dla każdego spełnieniem musi być bezsensowny bunt przeciwko wszystkiemu i chęć samobójstwa.

użytkownik usunięty
Vergogna_Ragazza

Fajnie, że nie zlinczowałaś mnie za odmienną opinię - sytuacja tym milsza, że rzadka. Trudno nie zgodzić mi się z tym, co napisałaś. Powinno się "być kowalem własnego losu", wziąć się z życiem za bary, szukać własnej drogi i tak dalej. Oczywiście. Ale w okresie "nastoletniemu buntu" człowiek (przynajmniej ja i wiele innych osób, z którymi na ten temat rozmawiałam tak miało), poddaje pod wątpliwość wszystkie wartości, neguje je niekoniecznie z wrednej przekory, ale z dręczącego poczucia, że nic nie ma sensu. Oczywiście, nie u wszystkich przejawia się to zamykaniem w pokoju i próbami samobójczymi - ale tacy ludzie też są.
Poza tym jeżeli chodzi o asertywność i "uleganie opinii wirtualnych przyjaciół", człowiek jest zwierzęciem stadnym i chce przynależeć. Nawet taki Dominik, który w pewnym momencie wyalienował się z grupy szkolnych kolegów, chciał przynależeć i znalazł sobie swoją grupę w wirtualnym świecie. Nawet Sylwia, która miała tak dosyć ludzi i świata, że zamknęła się na trzy lata w swoim pokoju, przewodniczyła grupie sfrustrowanych internautów. Ponieważ ludzie chcą przynależeć, stają się podatni na wpływy i często nie zdobywają się na asertywność z obawy przed odrzuceniem.

ocenił(a) film na 5

Margaery ostatnio tylko fani linczują za oddzielną opinię;)
W tym jednym temacie na 5 fanów jesteś jedyną osobą która napisała cokolwiek konstruktywnego i nie będącego atakiem na kogoś, bardzo przykra sprawa szczerze mówiąc.
Mimo wszystko nie mogłaś się powstrzymać od "nie zrozumiałeś/aź filmu" czyli jedynego argumentu 90% fanów.
I choć uważam, że to co piszesz w swoim poście jest prawdą, to nie pasuje do przypadku.
Piszesz, że Dominik miałby negować wszystkie wartości i stąd zamykanie w pokoju i próby samobójcze. Nie mogę się z tym zgodzić, bo uważam, że jest zupełnie na odwrót. Dominik nie negował swoich wartości, bo jedyną jego wartością był on sam. On zauważył, że to inni negują jego wartość i nie chcą go wielbić za samo to, że jest.
Co do drugiej połowy. On nie chciał mieć kolegów (których nigdy nie miał). On chciał grupki fanów którzy by za nim łazili, słuchali go itp, a Sylwia umożliwiła mu to dając z miejsca prawie najwyższą pozycję w grupie. Tak samo Sylwia nigdy nie alienowała się od ludzi jak długo byli to ludzi wirtualni. Po prostu to był jedyny świat gdzie mogła być panią, mogła rządzić bez włożenia wysiłku w zdobycie pozycji.

użytkownik usunięty
Dealric

Chciałabym tylko zaznaczyć, że nie zaliczam się do fanów tego filmu. I może faktycznie nie powinnam była pisać, że Vergogna "nie zrozumiała" filmu, bo przecież film jako pewną formę sztuki można jedynie interpretować, a nie ma jednej dobrej interpretacji.

ocenił(a) film na 7
Dealric

"Mimo wszystko nie mogłaś się powstrzymać od "nie zrozumiałeś/aź filmu" czyli jedynego argumentu 90% fanów. "

Jak przeczytalem wypowiedz uzytkownika Vergogna_Ragazza, to rowniez odnioslem wrazenie, ze ten film zostal niezrozumiany. Oczywiscie stwierdzenie, ze zostal zrozumiany inaczej jest o wiele bardziej adekwatne, jednak nie wybiera sie pierwszej mysli naplywajacej do glowy.
[MOZLIWE SPOJLERY]
Nie wydaje mi sie, zeby w 'sali samobojcow' propagowano jakies zle zachowania. Film ukazuje kilka problemow, ktore nietrudno widzowi poddac krytyce - zaniedbanie wychowawcze, brak wyobrazni w konsekwencjach swoich czynow, podatnosc na wplywy otoczenia (zarowno realnego, jak i wirtualnego), zaslepienie zyciowymi sukcesami (obowiazkami?) i kilka innych. Generalnie w calym filmie sa dokladnie trzy postaci z otwartym umyslem (albo raczej sceny ukazujace osoby kierujace sie szerszym spojrzeniem na swiat, problem, sutyacje) - lekarz, ktory rozmawia z rodzicami dominika w szpitalu, pierwszy psychiatra i ewentualnie zdrajca w sali samobojcow. Cala reszta, to osoby z klapkami na oczach, zyjace w okreslonych schematach (lub probujace uciec w inne), osoby, ktorym zalezy tylko na tym, zeby nastalo jutro (lub, zeby nie nastalo), zeby zostawic dzisiaj za soba. Niektore popadaja ze skrajnosci w skrajnosc (jak Dominik i sylwia), inne tkwia przy swoich postanowieniach probujac zepchnac najwazniejsze rzeczy na bok, odizolowac sie od istotnych problemow (jak rodzice Dominika, terapeutka). Dla mnie to wlasnie to bezmyslne funkcjonowanie, kierowanie sie jakimis schematami, proby wylamania sie z 'systemu', a jednoczesnie mentalne ograniczenie bedace brakiem jakiejkolwiek checi spojrzenia na swiat z innej strony - to wlasnie bylo tematyka filmu. Wszystko ukazane na przykladzie samotnej osoby, podatnej na wplywy, przejmujacej destruktywne usposobienie od obcych.
No i juz najwiekszym przejawem ignorancji jest wizyta matki Dominika w sali, kiedy informuje jego "przyjaciol" o niedawnych wydarzeniach. I dziekuje im (!!!) za to, ze byli przy Dominiku. Zaraz potem reakcja Sylwii. Te sceny wlasnie mowia o braku wyobrazni o konsekwencjach swoich czynow, braku odpowiedzialnosci za egocentryzm (bo to one zarowno w przypadku rodzicow Dominika, jak i Sylwii doprowadzily do takiego, a nie innego finalu).

A poza tym Jakub Gierszal mnie przekonal. Gasiorowska natomiast... wypowiedzi Sylwii brzmialy jakby byla guru jakiejs sekty i przez to w sumie kupilem te kreacje, choc nie byla az tak naturalna.

ocenił(a) film na 3
rafkulak

Ale co do tej sceny, kiedy matka Dominika idzie do "sali samobójców" i informuje ich o śmierci syna, to nie zgodzę się z Tobą, dlatego że Dominik nakłamał rodzicom, że ci ludzie z internetu bardzo mu pomogli i że ta nazwa tej grupy to nie jest to, co można pomyśleć w pierwszej chwili. W sytuacji, kiedy tak im to przedstawił, to jego matka mogła pomyśleć, że ta grupa, to takie osoby wszystkie z problemami i stąd nazwa tej grupy, a to o czym rozmawiają daje im wzajemne wsparcie. Skąd ona miała wpaść na to, że to grupa ludzi, którzy planują wspólne samobójstwo? Wóz albo przewóz. Albo się wierzy synowi, albo nie. Ona synowi wierzyła.

Gdyby ktoś mi tak naściemniał na temat tej grupy dokładnie tak właśnie bym pomyślała. Do tego zauważ, że on im powiedział, że jego przyjaciele, jego prawdziwa rodzina (którą wyniósł ponad swoich rodziców, co było zresztą bardzo podłe z jego strony) na pewno będą się martwić z powodu jego nieobecności. Biorąc to pod uwagę matka w końcu zdecydowała się ich powiadomić o tym samobójstwie. Nie zrobiła tego od razu, bo nie była pewna czy powinna. Ale skoro on tak jej nakłamał, to myślała, że oni na serio mają prawo wiedzieć. A kolejna kwestia, i to bardzo ważna, to to, że przy założeniu, że to taka grupa wsparcia dla osób mających myśli samobójcze ta matka bardzo rozsądnie mogła pomyśleć, że warto, żeby oni się o jego śmierci dowiedzieli i żeby sami poszukali pomocy jeszcze gdzieś indziej, bo jej synowi pomoc z ich strony nie wystarczyła. Ona się właśnie bardzo ładnie zachowała i w stosunku do syna, i w stosunku do jego przyjaciół. Było jej przykro, że odstawił rodziców na rzecz tych ludzi, mogła unieść się dumą, ale jednak uszanowała ich przyjaźń uważając, że ta informacja będzie dla nich ważna. Skąd miała biedna wiedzieć, że to właśnie ci ludzie doprowadzili jej dziecko do śmierci?

Generalnie w ogóle nie zgadzam się z dość powszechną na tym forum krytyką jego rodziców. Kiedy Dominik zrobił pierwszy wyskok i wylądował w szpitalu, to było to tak niespodziewane, że nic dziwnego, że jego rodzice nie mogli uwierzyć w tak nagłą zmianę. Chłopak dobrze się uczył i miał dobry kontakt z rodzicami. I nagle ni stąd ni zowąd usiłuje popełnić samobójstwo? Najlepsze zresztą, że przecież wtedy on faktycznie wcale nie chciał popełniać samobójstwa, ale chciał ukarać tych rodziców nie wiadomo za co. Foch za fochem.

Rozumiem okres buntu, rozumiem, że może być wtedy także i nieuargumentowany bunt w stosunku do naprawdę dobrych rodziców (a za takich uważam rodziców z tego filmu, bo warto zwrócić uwagę na to, że ten chłopak miał już 18 czy 19 lat i właśnie dobrą taktyka wychowawczą było pozwolenie mu na samodzielność z jednoczesnym jednak oczekiwaniem z jego strony chociaż odrobiny dojrzałego podejścia, a on "biedny" nawet nie umiał odbyć jednego kursu autobusem...). Tylko zauważmy, że Dominik zaczął już być dorosłym człowiekiem. Czy nie był trochę za stary jak na okres buntu? To się ma będąc nastolatkiem, mając np. 14-15 lat. Rozumiem, że u każdego może być inaczej, ale ten chłopak najpierw zachowywał się normalnie i ni z tego ni z owego zaczął ten niby swój okres buntu? Ja tego nie kupuję.

W sumie ten film dobrze pokazuje problem nieliczenia się z uczuciami ludzi poznanych w internecie. Dominik liczy się z nimi, ale przecenia swoje możliwości w kwestii pomocy tej dziewczynie, natomiast ona z jego uczuciami właściwie się nie liczy. I to jest faktyczny problem, bo rzeczywiście ludzie mają do znajomości internetowych nieco dziwnie nierówne podejście. Raz twierdzą, że są zupełnie poważni, a za chwilę: "to tylko internet, więc nie ma co tego brać na poważnie". W internecie jednak rozmawiają prawdziwi ludzie z prawdziwymi uczuciami i odpowiedzialna osoba powinna brać to pod uwagę. Myślę, że to jest główny problem, na który mógłby zwrócić uwagę ten film i który to problem jest bardzo ważny i bardzo powszechny. Tyle że jak czytam forum pod tym filmem, to jakoś nie widzę, żeby ktokolwiek zwracał na to uwagę. Ludzie obwiniają rodziców, rozwodzą się nad wrażliwością młodzieży, czepiają się psychiatrów. Można znaleźć jakiś wpis na temat zastąpienia życia w realu życiem w sieci, ale jakoś nie widzę wpisów poruszających kwestię liczenia się lub nieliczenia z uczuciami osoby po drugiej stronie ekranu.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Moze i masz racje mowiac o wychowaniu na zasadzie: "jest dorosly, niech robi co chce". A jednak rodzice wychowali go pod bardzo hermetycznym kloszem i sprawili, ze Dominik w wieku 18, 19 lat jest absolutnie niesamodzielny, rozkapryszony i wg mnie nie mysli zbyt logicznie. A jego rodzice, skoro byli tak dobrymi rodzicami, to dlaczego w ogole nie interesowali sie synem - nie widzieli go przez 5 czy 10 dni, nie pamietam, i nawet tego nie zauwazyli? Ich spojrzenie na swiat bylo tak ograniczone, ze wazniejsze bylo dla nich zachowanie dobrej twarzy w towarzystwie nich dobro ich wlasnego syna. Nawet nie probowali zrozumiec co sie dzieje, tylko chcieli sila wrecz i przymusem niemalze pozbyc sie klopotu z Dominikiem - dac mu tabsy.
Gdyby moj syn przez kilka dni, tygodni, olewal mnie i nie wychodzil z pokoju, nie chcial rozmawiac itp., a po odlaczeniu Internetu (!!!) wyl i stekal z cierpienia, po czym powiedzialby mi, ze poznal tam ludzi, ktorzy mu pomagaja, to serio mocno zastanowilbym sie nad wartoscia tych ludzi, bo smierdzi mi to sekta. Gdyby powiezdialby mi, ze nazywaja sie "Sala samobojcow", a krotko pozniej popelnilby samobojstwo, to tym bardziej wezwalbym policje, aby sprawdzila osoby, ktore mialy z nim trwaly kontakt przez ostatnie dni jego zycia, bo skoro nikt nie podejrzewal, ze Dominik byl w stanie kiedokolwiek sie zabic, a zmienil sie tak nagle, to mozliwe, ze te osoby mogly na niego wplynac. Przepraszanie ich jest dla mnie szczytem olewajstwa i braku jakiejkolwiek wyobrazni, tym bardziej u rodzicow.
Odbieram to tak, ze po prostu rodzicom bardziej zalezalo na pozbyciu sie klopotu z ich ulozonego i pelnego sukcesow zycia, a smierc Dominika byla moze nawet lepsza niz dlugotrwala terapia, ktora mogla namieszac im w biznesie i plawieniu sie w snobistycznym polswiatku.

ocenił(a) film na 3
rafkulak

Ja wcale nie mam na myśli wychowania w stylu: "jest dorosły, niech robi co chce". Po prostu oni mieli z nim całkiem spory kontakt, a szczególnie matka. Zasadniczo rzecz biorąc wręcz za bardzo go rozpuścili, za mocno byli na każde skinienie synusia. Chłopak robił z nimi co chciał, pomiatał nimi i tak samo chciał pomiatać innymi. Zauważ jak strofował szofera, żeby przyciszył muzykę. Nie powiedział mu po prostu po ludzku czy by nie mógł wyłączyć radia, czy co to tam było, tylko tak niby grzecznie, ale tak naprawdę protekcjonalnym tonem. Potem ta sytuacja, kiedy chciał, żeby szofer po niego przyjechał i w końcu przejechał się autobusem. Nie mógł ścierpieć, że cały pojazd nie jest tylko dla niego i wolał dać się pobić, żeby tylko szereg osób za to oberwało. Oczywiście w ten sposób szofer stracił pracę i jeszcze go chyba pozwali, a tamtych z autobusu też być może. Albo jeszcze tamta scena, kiedy szofer przywozi go pod budynek, w którym pracuje matka, a jemu nie chce się wysiąść z samochodu, żeby odebrać garnitur. Jest już na miejscu, ale pyta czy ktoś inny nie może tego garnituru mu przywieźć do domu. No błagam... Albo jak ustawiał kobietę w recepcji, że ma do niego mówić na pan, a nie na Ty. W tych sytuacjach jakoś nie widać, żeby on miał problem z poniżaniem innych, żeby był taki biedny wrażliwy czy niesamodzielny. Rozpuszczony był jak diabli i to można uznać za błąd wychowawczy rodziców, tyle że problem w tym, że to był błąd idący w drugą stronę. Nie że się nim nie przejmowali (jak pisze na tym forum mnóstwo osób), tylko że przejmowali się nadmiernie. Nadmiernie chcieli mu dogodzić, a on bez skrupułów to wykorzystywał. Jak tylko wymykali mu się spod kontroli - nie robili wszystkiego, czego zażądał syneczek - szantażował ich wpadając w szał, co szczególnie na matkę silnie działało, bo było widoczne jak ona się o niego bała i martwiła.
Tak więc może źle zrobili ci rodzice, że na zbyt wiele mu pozwalali, ale na pewno nie można powiedzieć, żeby go olewali.

Co do tej kwestii kiedy on się tam na samym początku zamknął w tym pokoju, to weź pod uwagę, że wcześniej chłopak normalnie się zachowywał i chodził do szkoły, i dobrze się uczył. A jego rodzice w końcu chodzili do pracy. Powinni być na jego skinienie 24 godziny na dobę?? To nie jest pięcioletnie dziecko, żeby rodzice musieli codziennie sprawdzać czy umył ząbki itd. Po chłopaku w tym wieku można się spodziewać odrobiny odpowiedzialności. Do tego w domu była ta pokojówka czy jak ją tam określić. Nie wiem jak reżyser filmu wyobraża sobie, że kiedy Dominik chodził do ubikacji, łazienki i w ogóle jadł i pił jak mamy uwierzyć, że tak siedział w tym pokoju non stop przy równoczesnej obecności tej pokojówki. To jest po prostu błąd związany z konstrukcją filmu. I to samo odnośnie tych rodziców, bo najpierw widzimy, że tak często się z nim kontaktują, zabierają go w różne miejsca itd., a potem nagle zmiana ich wizerunku o 180 stopni, że niby w ogóle nic nie wiedzą. W sytuacji, gdy oboje byli osobami mocno zajętymi, była mowa, że ta matka często zostaje na noc w pracy, żeby coś tam dokończyć, ojciec polityk, no to rozumiem, że jest możliwe, że gdzieś wyjechali na parę dni, ale jeśli tak no to nie róbmy z nich rodziców wyrodnych bo to śmieszne. Mieli go zawieźć do przedszkola na czas wyjazdu? To ten wiek?

Szkoła do której chodził Dominik, to była jakaś prywatna droga szkoła, więc na sto procent porozumiewaliby się z rodzicami z powodu jego absencji. Ogólnie jest szczególnie odnośnie tej sytuacji parę niedoróbek logicznych historii, ale to po prostu wina konstrukcji filmu.

I nie gadaj o tym, że ci rodzice chcieli tak mu pchać te tabletki skoro prawda jest taka, że do samego końca mu nic nie dali. On sam nie wiem jakim cudem (następna niedoróbka scenariusza) wiedział, którą szafkę otworzyć, by znaleźć tabletki i sam je wziął. Rodzice mu nic nie dawali. Poza tym weź pod uwagę, że on był bardzo dobrym uczniem, normalnie się zachowywał i nagle walnął mega focha. W takiej sytuacji praktycznie każdy psychiatra zaleciłby prochy, bo uznałby że to jakieś chwilowe zaburzenie poziomu neuroprzekaźników, a nie jakiś problem psychologiczny do dłuższego leczenia psychoterapią. Potem by go poobserwowali, ale nie wierzę w takie cuda, że nie napakowaliby go prochami na wejściu.

Jego matka walczyła o niego. Opieprzyła tą kobietę psychiatrę, która uważała, że nie ma się czym martwić i wystarczy, żeby łyknął prochy. Naprawdę przesadą jest w tej sytuacji gadać, że rodzice Dominika chcieli wszystko załatwić tabletkami, kiedy było wręcz odwrotnie. Psychiatrzy okazali się beznadziejni i ci rodzice siedzieli i nie wiedzieli już co robić. I tu następna niedoróbka samego filmu - bo też nie wiem jak mamy rozumieć, że ta sytuacja wyglądała, bo Dominik niby w ogóle nie wychodził z pokoju, rodzice ciągle siedzieli w domu i...? co z jedzeniem, łazienką itd??

Znajomości internetowe śmierdzą Ci sektą?? No weź...
Przy czym zdecyduj się - wierzysz swojemu dziecku czy nie? Bo jeśli dzieciak wpycha Ci taki kit jak Dominik, to pomyślałbyś raczej - o ile wierzysz mu - że to grupa ludzi z różnymi problemami typu myśli samobójcze, którzy wspierają się nawzajem. Są fora internetowe dla ludzi z depresją, nerwicą i innymi schorzeniami i ludzie właśnie z konkretnymi problemami, których dotyczy takie forum, zaglądają tam i sobie nawzajem pomagają. Taka jest rzeczywistość. Wszystkiego nie da się przewidzieć. Syn Ci mówi, że to grupa pomocy, a Ty od razu wiesz, że akurat na odwrót. No nie bardzo Ci wierzę. No chyba, że prawie nie korzystasz z internetu i nie masz pojęcia o tym jak wiele jest takich grup wsparcia.
Tak naprawdę równie dobrze można było założyć, że Dominik miał już długo wcześniej problemy psychiczne i że jeszcze wcześniej szukał pomocy i w związku z tym należał też do danej grupy dla ludzi z myślami samobójczymi. Wcale nie trzeba wpadać na pomysł, że poznał tą grupę w ostatnim czasie i że ona go tak zmieniła.
Poza tym ta jego śmierć to był praktycznie wypadek. Poszedł do klubu chcąc spotkać Sylwię, a łyknął te tabletki kompletnie bezmyślnie i po pijaku. Potem próbował je zwymiotować i tyle. Trudno uznać, że on na serio chciał się zabić. Przy czym jeszcze raz warto podkreślić, że rodzice mu tych leków nie dali.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

Bardzo interesujący i jak dla mnie trafny post.
Może nie zostanie z miejsca zjechany przez fanów filmu jako, że wystawiłaś ocenę 7/10 :)

ocenił(a) film na 3
Dealric

Dzięki, trzeba mieć tą nadzieję w sercu :P

W sumie ten film nawet dobrze mi się oglądało i stąd taka ocena. Przedstawia nawet ciekawą (choć miejscami naciąganą) historię o tyle, że zwraca uwagę na to jak łatwo, niemalże przypadkowo, może dojść do samobójstwa czy innego przykrego wypadku. Przedstawia też pewien potencjał oddziaływania przez internet, co oczywiście niekoniecznie musi być na minus, bo z doświadczenia wiem, że to może być tak samo budujące jak i właśnie niszczące.

No i tak, jak napisałam w którymś temacie, chyba jedynie kwestia tego wpływu - tego na ile poważnie i odpowiedzialnie ludzie traktują oddziaływanie na czyjeś uczucia w sytuacji, gdy rozmowa toczy się w necie - to chyba jedyny problem z tego filmu, który można uznać za problem uniwersalny. Bo pod innymi względami ta historia z filmu jest konkretną - oryginalną w sensie niezbyt powtarzalną - historią, która raczej nie ma przełożenia na jakieś bardziej powszechne problemy czy to młodzieży jako takiej, czy to dotyczące relacji rodzinnych.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Rozumiem Twoj punkt widzenia, jednak odnosze wrazenie, ze moja i Twoja uwaga byly skupione na innych elementach w filmie. Zdaje sie, ze ojciec Dominika poprosil pierwszego psychiatre o tabletki, a ten odmowil. Dalsza rozmowa z nim doprowadzila do prosby o kontakt do innego lekarza. Pani psychiatra, ktora zajela miejsce poprzedniego, wywarla na mnie wrazenie, jakby olewala swoje zajecie i szla po najmniejszej linii oporu. A zostala zbesztana dlatego, ze zainsynuowala, iz matka Dominika rowniez potrzebuje pomocy. Poza tym nie wiem, czy kazdy podalby tabletki, bo nie mialem zbyt duzego kontaktu z podobnymi przypadkami. Wiem natomiast, co rodzice potrafia zrobic, gdy dowiaduja sie, ze ich dziecko znalazlo "rodzine" w Internecie - jesli im naprawde zalezy na swoim dziecku to nawet sprawdzaja jego maile i smsy, kontaktuja sie z KAZDYM, kto moze cos wiedziec, kazdym znajomym dziecka, a nie zostawiaja sprawe, zeby sie sama rozwiazala. Staraja sie go miec na oku bez przerwy, nawet kosztem ograniczenia jego wolnosci. Bo dla dobra dziecka sa w stanie zaryzykowac. Nie mowie, ze internetowe znajomosci to od razu sekty - sam mam wielu znajomych z internetu, z wieloma utrzymuje blizsze lub dalsze kontakty, czasem widujemy sie na imprezach itp. Jednak w momencie, gdy ktos przedklada Internetowych znajomych nad rodzine, kolegow (fakt, Dominik sie upokorzyl przed szkolnymi znajomymi) i mowi, ze to oni sa jego nowa rodzina, bo go rozumieja, kiedy wpada w szal, gdy traci z nimi kontakt - to sa objawy silnego uzaleznienia, do ktorych zaobserwowania nie trzeba miec wiedzy, czy wyksztalcenia, tylko umysl, ktory potrafi poswiecic choc chwile temu problemowi. Rodzice Dominika nie potrafili odnalezc sie w tej sytuacji i zainteresowac problemem syna, bo uwazali, ze dali mu wszystko i nic podobnego nie powinno sie wydarzyc. Innymi slowy pieniedzmi nie dalo sie tego rozwiazac, tylko poswieceniem uwagi i innych spraw. A tego nie potrafili zrobic.
Pisalas, ze rodzice poswiecali mu uwage, bo go rozpieszczali i dbali, zeby mial wszystko. A czy nie uwazasz, ze fakt, iz Dominik byl takim rozkapryszonym dzieckiem nie swiadczy o braku zainteresowania? Moze faktycznie tak go wychowali, zeby na kazde pierdniecie mial wszystko, a jesli tego nie dostanie, to mogl sie poplakac i okrzyczec caly swiat - moze tego chcieli i byli z takiego Dominika dumni. Osobiscie jednak uwazam, ze nawet skonczone snoby wykazuja odrobine moralnosci i chca ja przekazac dzieciom. A moze jestem naiwny...
Czy wierze swojemu dziecku? Powiem tak: znam uzaleznienia, znam przypadki zetkniecia sie ludzi z sekta lub chocby niepasujacym chlopakiem/dziewczyna. Niektore rzeczy po prostu sie widzi - jesli zalezy na danej sytuacji, sprawie, osobie. Niektore rzeczy sie czuje. Swoja droga jesli sie czegos nie zna (jak rodzice nie znali 'sali samobojcow') to sie tego boi lub chce sie to poznac, zobaczyc. Rodzice sie tylko wypytali i glupio uwierzyli, nalozyli jakis tam zakaz i heja - hi life! Nie poswiecili mu dostatecznei duzo uwagi, zainteresowania. Nie przyjeli tego problemu na przyslowiowa klate... az w koncu problem sprzedal im przyslowiowego kopniaka.
I jeszcze, zebys mnie zle nie zrozumiala. Nie zwalam calej winy na rodzicow Dominika. Wina nigdy (lub prawie nigdy) nie lezy po jednej stronie. Uwazam tylko, ze przygotowali grunt pod jego depresje. Nie nauczyli go niczego, co mogloby mu pomoc wyjsc z trudnej sytuacji, w jakiej sie znalazl (upokorzenie na forum klasy). Dominik sam sobie jest winien, bo jako dorosly czlowiek powinien myslec za siebie, a nie tkwic w jakims dziwnym swiecie,ktory tylko on rozumial (bo nawet 'sala samobojcow' nie wiedziala tak na dobra sprawe co sie dzieje w bani Dominika). A sama 'sala samobojcow' odpowiedzialna jest za 'podsuniecie pomyslu' i ukazanie Dominikowi, ze tak tez mozna rozwiazac swoje problemy, ze jego zachowanie nie jest takie nienormalne, skoro inni zachowuja sie jeszcze dziwaczniej, do czego go usilnie przekonywali. A tak naprawde nikt z nich nie skonczyl jak on. Nie posiadali wyobrazni, nawet nie przypuszczali (!), ze moglo dojsc do tragedii, gdy nie spotkali Dominika przez tak dlugi czas. Absolutny brak pomyslunku.

ocenił(a) film na 3
rafkulak

Tak naprawdę Boże broń przed rodzicami, którzy sprawdzają dziecku smsy i pocztę. Tacy nigdy nie wychowają normalnego człowieka, bo w wychowaniu dziecka ogromną rolę odgrywa uszanowanie jego prywatności i pozwolenie, by nauczyło się być samodzielne. By nauczyło się podejmować własne decyzje.
Mylisz troskę o dziecko z ubezwłasnowolnieniem go. W obecnych czasach z racji możliwości nowoczesnej technologi sporo się mówi o takich rodzicach, którzy nie pozwalają swoim dzieciom na własne życie. Śledzą je za pomocą GPS, właśnie czytają im smsy i maile - co tak chwalisz. Skutki są tragiczne. Dzieci wchodzące już w wiek dorosły, a i dorosłe (!) nie potrafią samodzielnie funkcjonować. Muszą chodzić na terapie, uczyć się walki ze stresem. Nie potrafią utrzymać pracy, nie mają rozeznania w kwestiach bycia odpowiedzialnym za cokolwiek. Biorą np. kredyt, bo przychodzi im do głowy, że założą firmę, potem im nie wychodzi, więc lecą do rodziców, bo rodzice przyzwyczaili je do tego, że wszystko za nie załatwiają i o wszystkim za nie decydują.

Co do kwestii netowych znajomych Dominika, to rodzice dowiedzieli się o nich po odłączeniu mu netu i netu mu już nie włączyli. Tak więc nie możesz powiedzieć, że byli skłonni podjąć ryzyko by dalej kontaktował się przez internet. I praktycznie od razu po tym jego jęczeniu, żeby mu podłączyli net on wymyka się z domu. Nie wiem kiedy oni mogli cokolwiek zrobić?? To wszystko działo się w ciągu jednego dnia, a dokładniej jednego wieczora.

Natomiast co do wcześniejszego okresu, to on siedział w pokoju. Będąc widzem tego filmu mam świadomość, że gadał przez net i dlatego wcześniej stwierdziłam, że odłączyłabym mu ten net na samym początku. Jednak z punktu widzenia tych rodziców, to przecież mogli nie pomyśleć, że on gada przez net. No i z tego, co wynika z filmu, właśnie dopiero po pewnym czasie na to wpadli.

Co do tych tabletek, to jak byś się nie wysilił treści filmu nie zmienisz. Rodzice nie dali mu tabletek aż do samego końca.
A coś niecoś wiem o leczeniu różnych takich stanów i na sto procent po tym jak przyjechała policja zabrać go na oddział daliby mu leki. I też nie można traktować leków w taki dziwny sposób, że to coś, czego powinno się za wszelką cenę unikać, dlatego że często są bardzo skuteczne w połączeniu z inna terapią lub nawet bez dodatkowej terapii. A w takich ostrych stanach - jak ktoś ma atak - zawsze daje się leki.

@ "...to sa objawy silnego uzaleznienia, do ktorych zaobserwowania nie trzeba miec wiedzy, czy wyksztalcenia, tylko umysl, ktory potrafi poswiecic choc chwile temu problemowi. Rodzice Dominika nie potrafili odnalezc sie w tej sytuacji i zainteresowac problemem syna..."

Powiedz mi kiedy oni się mieli odnajdywać w sytuacji skoro między odłączeniem go od netu, a jego wypadem do klubu, gdzie przedawkował prochy nie mija nawet doba. Wyłączają mu net, on się wkurza, dostaje szału, wywleka się z pokoju i jęczy o tym, że ma przyjaciół w sieci, a potem na wiadomość, że i tak nie dostanie netu z powrotem wraca do pokoju, z którego w nocy się wymyka.
Chłopak miał komputer od dawna, więc trudno było wpaść na pomysł, że nagle się uzależnił. Wytłumacz mi jakim cudem w sytuacji, kiedy on miał komputer od iluś lat i się od niego nie uzależnił, kiedy nagle zamknął się w pokoju rodzice powinni od razu pomyśleć: "oho! uzależnił się od internetu".

@ "Pisalas, ze rodzice poswiecali mu uwage, bo go rozpieszczali i dbali, zeby mial wszystko. A czy nie uwazasz, ze fakt, iz Dominik byl takim rozkapryszonym dzieckiem nie swiadczy o braku zainteresowania? Moze faktycznie tak go wychowali, zeby na kazde pierdniecie mial wszystko"

No więc sam sobie przeczysz. Jeśli coś, to nadmiernie się nim interesowali, a nie za mało. I nie pisałam, że poświęcali mu uwagę, bo go rozpieszczali, tylko dlatego, że byli zainteresowani jego nauką, chodzili z nim na różne występy - tyle było pokazane, ale to sprawiało wrażenie zażyłości, zwłaszcza w połączeniu ze swobodnymi tekstami jakie wymieniali między sobą, traktowali go jak dorosłego człowieka, jak równego sobie, jak samodzielną jednostkę, szanowali jego prywatność na studniówce i fakt, że to "jego" dzień. To jest według mnie poświęcanie uwagi odpowiednie w stosunku do dorosłej osoby. A że był rozwydrzony, to już inna sprawa. Z tymże w dużym stopniu jest kwestią moralności takiego "dzieciaka" jak się zachowuje mając tak dobre warunki - czy jest bezczelny i niewdzięczny, czy zachowuje się dorośle i wykorzystuje szanse, których wiele innych osób nie dostaje. Wiele osób będąc na jego miejscu odczuwałoby duże poczucie bezpieczeństwa, dzięki któremu w późniejszym życiu miałyby zaufanie do swojej kreatywności, wiarę w swoje siły. Fajnie jest czuć przynajmniej bezpieczeństwo finansowe kiedy się dorasta. A czuć bezpieczeństwo finansowe i jeszcze miłość ze strony rodziców, którzy nie mają problemu z okazywaniem tego, że są dumni ze swojego dziecka, to już w ogóle cudowny start.

@ "Swoja droga jesli sie czegos nie zna (jak rodzice nie znali 'sali samobojcow') to sie tego boi lub chce sie to poznac, zobaczyc. Rodzice sie tylko wypytali i glupio uwierzyli, nalozyli jakis tam zakaz i heja - hi life! Nie poswiecili mu dostatecznei duzo uwagi, zainteresowania. Nie przyjeli tego problemu na przyslowiowa klate... az w koncu problem sprzedal im przyslowiowego kopniaka."

W ciągu jednego wieczora mieli to tak przebadać i przyjąć na klatę, i wyczuć jeszcze że ich synalek, który nie wychodził od dłuższego czasu z pokoju powinien być od zewnątrz zamknięty na klucz tej nocy, tak??

---

Tak w ogóle próbowałam obejrzeć ten film drugi raz i muszę stwierdzić, że za pierwszym razem oglądało mi się dobrze, ponieważ nie znałam całości i poszczególne wydarzenia były pewnym zaskoczeniem, co sprawiło, że nie przykładałam uwagi do nielogiczności historii. Jednak kiedy ogląda się to po raz drugi, to te nielogiczności są dosłownie potworne i bardzo to razi. Tak więc rzeczywiście ocena na 7 gwiazdek jest za wysoka dla tego filmu.

Co do gry aktorów, to myślę, że oni dobrze grają, a sztuczność jaką prezentują wynika z tego, że niestety grają osoby w tym stylu. Niestety są tego typu pozerskie osoby na świecie, które właśnie emanują taką sztucznością.

Wydawało mi się, że osoba, która założyła ten temat nie ma racji co do tego, że ten film propaguje pewne zachowania, bo zasadniczo rzecz biorąc nie propaguje ich. Jednak widząc wpisy fanów tego filmu widzę, że większość z nich, o ile nie wszyscy, uważa Dominika i Sylwię za ciekawe, fajne i wrażliwe osoby, które jak najbardziej pasują im na idoli. Tak więc wychodzi na to, że jednak Vergogna_Ragazza ma sporo racji co do tego, że film propaguje złe wzorce.

Tak w ogóle dlaczego ci ludzie trzymają psychotropy w lodówce?? I co więcej jak Dominik wpadł na to, by szukać psychotropów w lodówce? Ot, zagadka.

Eleonora

Odniosę się tylko do końcowego pytania. Dominik nie szukał psychotropów w lodówce, tylko trafił na nie zaglądając do lodówki, aby się pożywić.

ocenił(a) film na 3
skuryn

No jakoś mało mnie to przekonuje, choć w ogóle jakiś pomysł to jest. Z tymże Dominik wcześniej jakoś siedział tam w tym pokoju chyba już ile w sumie ? miesiąc? dwa? i nie jadł, nie pił, nie mył się, nie załatwiał się ?
A psychotropów w dodatku nie trzyma się w lodówce.
Im bardziej drąży się treść tego filmu, tym więcej bezsensów.

Eleonora

Myśle, że te bezsensy o których piszesz są jedynie pozorne, wynikające z pewnej nieuwagi przy ogladaniu filmu,
W filmie jest scena pokazująca, że Dominik korzystał z lodówki. W lodówce trzyma sie chyba lekarstwa, aby przedłużyć ich trwałość.
Siedząc u siebie w pokoju Dominik miał możliwość załatwiania się, mycia i picia. Dlaczego? Dam ci jeszcze szanse na odpowiedź.

ocenił(a) film na 3
skuryn

Psychotropów nie trzyma się w lodówce, bo należy je trzymać w suchym, a nie wilgotnym środowisku. Przy czym jak lekarze zapisują takie środki, to też nie w takich ilościach. Jedno opakowanie i koniec. A po następne pacjent musi iść do lekarza.

Będziesz mi pisać o przenośnej lodówce możliwej w pokoju i drugiej łazience u niego w pokoju, ale nie za bardzo w to uwierzę. Pokoik nie wyglądał na wyposażony w łazienkę, a jedzenie przynosiła mu gosposia. Dodając do tego jeszcze jego wątpliwą inteligencję nie za bardzo jestem skłonna uwierzyć, że przenikliwie przed zamknięciem się w tym pokoju kupił sobie przenośną lodówkę i toaletę i zaopatrzył się w odpowiednie ilości prowiantu.
Sylwia też nie była do końca logicznie skonstruowaną postacią.
Te bezsensy nie są pozorne i można je przeoczyć przy pierwszym podejściu, a przy kolejnych jest już trudno.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

Eleonoro nie próbuj. Skuryn cały czas stwierdza tego typu rzeczy jak to, że nic w filmie nie jest bezsensu. To ma głębszy sens. Nic nie jest zepsute to również ma głębszy sens. To się mija z celem.
A co do samych psychotropów to je trzema przechowywać w bardzo konkretnym otoczeniu i nie może być tak, że o rzucę sobie do lodówki bo tam leży np aspirynka to będzie obok.
A co do bezsensów to jest ich tam dużo więcej:)

ocenił(a) film na 3
Dealric

No więc właśnie dlatego te psychotropy w lodówce obok przysłowiowych jajek normalnie mnie rozbroiły :)

Eleonora

Nie ma potrzeby robienia takich śmiesznych założeń. Jest pewna rzecz, na którą mało kto zwrócił uwagę. W pokoju Dominika były dwie pary drzwi. Ta druga para drzwi musiła prowadzić do łazienki z toaletą. W domach bogaczy takie rozwiązanie jest częste. Tak więc trzy z czterech rzeczy które wcześniej wymieniłaś spokojnie mógł zrealizować.

ocenił(a) film na 3
skuryn

Zgadzam się, że łazienek w domach jest kilka (i nawet więcej niż dwie), ale nie miał specjalnie dużego pokoju, więc dodatkowe drzwi są wtedy pewną stratą miejsca. W każdym razie nie rozwiązuje to dużo istotniejszej kwestii, a mianowicie jedzenia. Bo co do picia, to rozumiem, że kultywował swoją wolność pijąc kranówę :) Początkowo zamknął się na 10 dni. Na 10 dni i tak trzeba sporych zapasów nawet mało jedząc. Później jednak to szło w miesiące. Sorry, ale nie wierzę, że wcześniej zapobiegliwie nakupił niepsującego się żarcia na kilka miesięcy... Zwłaszcza, że przed tym kolejnym jego się zamknięciem rodzice mieli go już na oku.
Jest więcej tych bezsensów, ale nic na to nie poradzimy i tyle.

Eleonora

Z tymi bezsensami nie jest aż tak źle i co nieco możemy na nie poradzić. Może dodatkowe drzwi są stratą miejsca, ale to,że Dominik miał takowe jest niepodważalnym faktem ponieważ wynika to z materiału filmowego. Kolejna sprawa, w filmie nie ma czegoś takiego, że Dominik siedział w pokoju bez wychodzenia przez kilka miesięcy. Na filmie mamy przecież scenę, kiedy mama Dominika przyłapuje go w kuchni, kiedy szperał w lodówce. Myślę, że udało mi się rozwiać tobie kolejne wątpliwości.

ocenił(a) film na 3
skuryn

Dominik siedzi przez 10 dni nie wychodząc z pokoju. W domu jest gosposia, której nie wpuszcza. A siedziałby dłużej, gdyby nie wezwanie policji. W tym przypadku kwestii jedzenia nie rozwiążesz.
Potem siedzi przez ileś miesięcy, bo przecież przepada mu matura, a zamknął się jakoś tuż po studniówce i na obserwacji w szpitalu był chyba tylko 3 dni.
Nie zauważyłam, żeby matka przyłapała go w kuchni. Podaj mi w którym momencie filmu to jest (w sensie w której minucie).
Bo to jak się wydarł na nią, że chce żeby ona cierpiała, to było chyba tuż po tym jak wyszedł ze szpitala czyli zanim powtórnie się zamknął, ale w tej chwili już nie pamiętam.

Wiesz co, mi tak znowu nie zależy na tym usilnym rozwiązywaniu tych różnych kwestii. Mocnym bezsensem jest to jak pokazano tych rodziców, że najpierw tak się z nim kontaktują, a potem niby przez 10 dni jedno i drugie nie ma z nim kontaktu. Gosposia nie kontaktuje się z tymi rodzicami też nie wiadomo dlaczego i szkoła także nie kontaktuje się z rodzicami, co już jest w ogóle bardzo, bardzo nierealistyczne.

Eleonora

Moim zdaniem człowiek którego opanowało szaleństwo, może przez 10 dni przezyć o samej wodzie. Piszę to co mi się wydaje, bo nie miałem osobiście takiego doświadczenia.
Pewnie masz rację, że nie ma co dalej męczyć tego tematu

ocenił(a) film na 1
skuryn

Ty przeżyłbyś dłużej, bo tak ograniczony mózg słabiej i później wysyłałby impulsy o braku pożywienia w organizmie.

ocenił(a) film na 1
skuryn

Jakoś w aptekach nie ma ścian z lodówkami.

ocenił(a) film na 1
skuryn

Pożywić ??? A może zobaczyć światło ?

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Przyjmij moja kapitulacje :P.
Nie dlatego, ze nie wiem co odpowiedziec, ale czuje sie niezrecznie dyskutujac o tym na forum.
Pozdrawiam i dzieki za produktywna wymiane zdan :).

ocenił(a) film na 9
Vergogna_Ragazza

jak Polacy zrobią w końcu jakiś dobry film to od razu trzeba pisać, że szmira?
żałosne :)

ocenił(a) film na 1
Ush

Żałosny to jest ten film i postawa w nim przedstawiona. :)

ocenił(a) film na 5
Ush

Bo ten film wcale nie jest dobry. Jest średni, może i jest lepszy od większości śmiecia tworzonego przez polskich filmowców nie znaczy, że jest wybitny od razu.
Oceniacie to naprawdę tragiczną miarą.

ocenił(a) film na 1
Ush

moge wymienic co najmniej 20 filmow kotre wyszly w latach 2000-2011 o niebo lepszych niz ta naciagana szmira.

lotrKiller

uwaga, mówi fanka i "ambasadorka" tego filmu, jak to ktoś ładnie ujął:

Ludziska!

problem w tym, że liczby stoją za tym filmem:

- 160 000 fanów na facebook'u
- 900 000 widzów w kinach
- bestseller DVD w Empiku roku 2011
- Odkrycie Roku Orzeł 2011 według samego środowiska filmowego
- Najlepszy Debiut na Festiwalu Nowe Horyzonty
- FIPRESCI na Offpluscamera
- Srebrne Lwy na Festiwalu w Gdyni (drugie po Złotych dla Essential Killing)
- Najlepszy Film Polski na Camerimage
- Najlepszy Debiut Operatorski na Camerimage
- 5 Złotych Kaczek (we wszystkich możliwych kategoriach!)
- i pewnie jakieś 20 innych nagród na różnych festiwalach w kraju i za granicą
- o filmie się bardzo dużo w kraju dyskutuje (np. 2000 tematów na filmweb) - jest więc bezapelacyjnie najgłośniejszym polskim filmem 2011 (chyba że macie jakiś inny, głośniejszy w 2011 - i nie mówimy tu o kac wawa)
- film ma dystrybucję m.in. w USA

- a na koniec: jest to debiut i reżyser/scenarzysta w jednej osobie w momencie skończenia filmu nie miał jeszcze nawet 30 lat!

pytam marudzących czy to mało? czy to źle, że komuś akurat film się tak podobał, że nazywa go arcydziełem? czy trzeba aż mieszać z błotem takie osoby? wyzywać od niedojrzałych małolatów, idiotów, pedałów? radzić, by się lepiej pocięli?mówić, że film zerżnięty i że wcale nie jest żaden oryginalny bo to i to i to i tamto było już w dziesięciu innych filmach? po co ten jad, kochani? po co to smędzenie? chcecie się powyżywać po pracy lub szkole? coś wam to da? spowoduje, że filmowi odbiorą te wszystkie zaszczyty? a może jego sukces was zwyczajnie wkurr...ia? bo może wam tak dobrze w życiu nie wychodzi? no to skoro tak, to może zamiast obrzucać g..nem, co juz dawno przestało być jakąkolwiek krytyką, a jest tylko pałowaniem do nieprzytomności i na to tracić czas to może lepiej samemu nad czymś popracować ? przynajmniej ta energia coś da?

ocenił(a) film na 1
sylviaplath0

wiele przypadkow w historii kina byla takich ze film np byl nie doceniony a dopiero po latach okrzyknieto go arcydzielem,w tym przypadku jest odwrotnie jest on przeceniony i to az do bolu.

ja nie mieszam z blotem ludzi ktorym ten film sie podobal ,tylko mieszam sam film zadko zdarza mi sie miec az tak negatywne odczucie co do filmu zwlaszcza polskiego,ktore tak lubie.
moja postawa wynika tylko i wylacznie z tego ze kazde forum ma zwolennikow i przeciwnikow,na pewno nie bede wam pisal ze macie sie pociac czy wyzywal od pedalow bo to swiadczylo by o braku dojrzalosci z mojej strony,ale pragne podkreslic ze ten film nie posiada glebokiej ideologii a nawet jezeli pierwotnie mial taki zamysl to niesety ale nie wyszlo,pragne tez podkreslic malostkowasc w epizodzie homoseksualnym,bardzo trafnie zauwazyla to zalozycielka tematu,nastepna porazka jest gra glownego bohatera i gasiorowskiej-kluczowi bohaterowie-gasiorowska przechodzia sama siebie z ta denerwujaca dykcja o ile w pitbullu byla jeszcze do zniesienia-duzy nacisk -na 'do zniesienia' tak w tym filmie jej gra odpychala.JEDYNYM plusem jest kulesza i preis ktore i tak nie ratuja tego filmu..
1/10

użytkownik usunięty
lotrKiller

Mam całkowicie odmienne zdanie co do filmu, aczkolwiek nie oglądałem pierwowzoru, natomiast zgadzam się z Tobą co do gry Kuleszy- zdecydowanie najmocniejszy atut filmu. Tak antypatycznej postaci, jak ta wykreowana przez Kuleszę, to ze świecą szukać. Dominik też jest postacią antypatyczną, jednak poznawszy jego matkę trudno uznać to za coś dziwnego.

ocenił(a) film na 1
sylviaplath0

Kiedyś pan W. Cejrowski powiedział mądrą rzecz - nie muszą nam się podobać kultowe filmy. Tak samo film, który zdobył wiele nagród i cieszy się popularnością nie musi mi się z tego względu podobać. Nie stawiam go oczywiście na równi z filmami kultowymi, ale to ta sama sytuacja. Liczba widzów w kinach również do mnie nie przemawia, takie zjawisko ma swoją specjalną nazwę - marketing. Z Twojej wypowiedzi wynika, że każdy film obsypany nagrodami jest wart tych nagród i powinien być wspaniały. Trzeba pamiętać, że jakikolwiek zwycięzca festiwalu filmowego nie jest wyznacznikiem dobrego filmu (chociaż tegoroczny zwycięzca Oscarów bardzo przypadł mi do gustu).
A co do nagrody Orła 2011, to chyba nawet sam prowadzący miał wątpliwości, czy ten film otrzymał ją słusznie. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=ud9BxaikChU