Na początku muszę wspomnieć, że bardzo rzadko wypowiadam się na tym portalu
na temat filmów, ale po obejrzeniu tego po prostu nie mogłam się powstrzymać. Chciałam jedynie sprawdzić o co tyle szumu wokół tego "dzieła" Jakimś cudem obejrzałam ten film w całości, mimo że było mi bardzo ciężko i niemal cały czas czułam się okropnie zażenowana. Ale od początku...
Nie potrafię zrozumieć, czemu ten film otrzymał tyle nagród, prawie wszystkie przyznane niesłusznie. Od samego początku razi beznadziejna gra aktorska i do bólu sztuczne dialogi. Da się przeżyć. Zniewieściały wygląd Dominika? Ciężko, ale da się przeżyć. Najgorsze co w tym filmie występuje to jego ideologia. Czego interesującego uczy nas ten jakże inteligentny film? Należy za wszelką cenę dążyć do bycia innym, nawet za cenę utraty zdrowia, rodziny i w końcu życia. Trzeba w każdym calu odróżniać się od tej bezmyślnej szarej masy, bez krzty rozumu przeciwstawiać się wszystkiemu co nas otacza. Uczy tego, że te niby niezwykłe, wrażliwe i odmienne jednostki (przedstawione
w filmie) są bez przerwy odrzucane i nietolerowane przez społeczeństwo. Ale przecież nikt nie powie, że sami zgotowali sobie ten los, tylko że wredne społeczeństwo je tak skrzywdziło. Uczy, że za całe zło są odpowiedzialni tylko ci okropni rodzice i społeczeństwo, które nie rozumie tych biednych istotek. Najgorsze w tym wszystkim jest, że film propaguje taki sposób myślenia, tym samym dając motywację nastolatkom do rozwijania takich zachowań. Mówiąc w skrócie - najlepiej tak jak główny bohater usiądź na du*ie, olewaj szkołę, olewaj rodziców i cały świat, bo oni nie są w stanie zrozumieć takiego wrażliwca i indywidualisty jak Ty. Obwiniaj wszystkich, tylko nie siebie za swój stan i desperackie zachowanie.
Czy naprawdę trzeba pokazywać swoją inność poprzez np. kaleczenie swojego ciała i zamykanie się w pokoju? Inność to przywilej ludzi potrafiących robić coś fascynującego, z wyobraźnią, a nie cel, do którego dąży się bez względu na cenę.
Co do kontrowersyjnych wątków homoseksualnych w filmie, uważam, że są to tylko nic nie wnoszące puste sceny mające zachęcić do obejrzenia filmu przez napalonych gimnazjalistów, którzy mają się z czegoś pośmiać i ponabijać. No bo co jak nie seks sprzedaje się najlepiej? Osobiście nie uważam homoseksualizmu jako powodu do żartów, ale jacy odbiorcy, taki film.
Moja ocena za całokształt: 1/10
wybitne też nie są, a ta jest moim skromnym zdaniem przynajmniej, nieprzeciętną.
Ale ja nie uzasadniam że film "nie jest taki zły" jak na Polskę, ani na litość boską. Stanowczo zasługuje na 7 o czym zresztą słusznie stanowi jego średnia, ja natomiast zawyżyłem na 8 względem wreszcie innej formy zaistniałej w naszym rodzimym kinie. podobne odczucia miałem względem "Wojny Polsko Ruskiej", oczywiscie by nazwac ten film nowatorskim musiał by on powstać w poprzedniej dekadzie.
Poza tym uważam że obejrzenie filmu, ogólnikowe przeanalizowanie jego treści i błahe wystawienie oceny świadczy nie tylko o pewnym braku dojrzałości względem podejmowania produkcji wielu osób, ale także o braku świadomości jak wiele zaangażowania wymaga urzeczywistnienie takiego projektu jakim jest film w całości, bo choć reżyser, lub scenarzysta, czy też producent dopuścił sie jakiegoś grzechu, ocena 1 świadczy o braku szacunku do innych którzy bez wątpienia w ten film włożyli spory kawałek swojej pasji, żeby nie powiedzieć i serca.
Stąd moje nawoływanie do typowo polskiej mentalności narzekaczy i krytyków wszystkiego co w ich mniemaniu po prostu jest phi!
Czekam aż ustosunkujesz się do graficznej strony filmu która bez wątpienia stanowi spory jego element, a skoro cały film zasługuje na 1 to i ta forma zdecydowanie jest gwałtem.
Tyle że niestety oceniając film zawyżasz mu ocenę, bo jest produkcji polskiej i w dodatku masz pretensje do innych osób, że ośmielają się ten film krytykować, choć jak na polskie warunki to nie jest taki zły, i jeszcze stwierdzasz, że ich krytyka to niby takie "polskie zachowanie", bo krytykują polski film... Tak jakby ludzie nie mogli krytykować tego filmu po prostu dlatego że na serio im się nie podoba. Przeglądając to forum zauważyłam dużo więcej argumentacji ze strony osób, które mają co do tej produkcji jakieś zastrzeżenia niż ze strony osób, które ten film chwalą.
I przestań pisać o tym szacunku dla czyjejś pracy. Ciekawe czy taki sam szacunek masz dla sprzedawców w sklepie i reprezentantów innych zawodów.
Ludzie zajmujący się tym, co kochają, powinni się cieszyć z samej możliwości robienia tego. Natomiast sam fakt, że to kochają nie implikuje koniecznie tego, że ich "dzieło" będzie faktycznie udane i spodoba się innym. Jak kucharka wierząc w swój talent kulinarny przygotuje Ci posiłek, którego nie będziesz w stanie przełknąć, to też będziesz kłamać, że danie jest wspaniałe lub przynajmniej dobre? No wybacz, ale są ludzie, którzy zdecydowanie bardziej cenią szczerość i brzydzą się kłamstwem.
Pod tym filmem są głosy krytyki i są też pochwały. I tak samo jest z forami dotyczącymi produkcji zagranicznych. Nie mierz innych swoją miarą zakompleksionego Polaka. Wiem, że jest trochę Polaków, którzy we wszystkim doszukują się "polskiej mentalności" itp., ale tego rodzaju ludzie zrobiliby przysługę temu krajowi, gdyby wyjechali i zmienili obywatelstwo.
Strona graficzna filmu jest przeciętna. Nie robi na mnie wielkiego wrażenia, a i też nie krytykuję jej. I nie odczuwam też wdzięczności za fakt, że ktoś raczył ją wykonać skoro to przecież jego praca, którą lubi i za którą jest opłacany. Oceniam film jako całość. Według mojej oceny zasługuje na więcej niż 1, bo nie oglądało mi się go skrajnie źle, ale rozumiem, że dla kogoś innego mogła to być katorga, więc nie widzę nic niezwykłego w tym, że ten ktoś inny dał temu filmowi 1.
Nie do końca mnie rozumiesz ale znając swoje skłonności do skrótów myślowych nie mogę mieć o to do Ciebie pretensji ;)
Twoja ocenę uważam za uzasadnioną i trudno mi sią z nia spierac, zwłaszcza że jest bliska mojej siódemki.
Ten jeden punkt bonusowy trafił na konto filmu nie dla tego że "jak na polskie warunki" tylko dlatego że wreszcie ktos w Polsce wykroczył poza pewne szablony, a czy w sposób mniej czy bardziej udany - to niewątpliwie rzecz gustu. Bardzo często w podobny sposób potrafię zawyżyć ocenę filmu z powodu kapitalnej muzyki choć sam film może być strasznym gniotem. I tu ściezka dźwiekowa przypadła mi do gustu choć tego typu muzyki od dobrych paru lat już nie słucham. Jako argument podam soundtrack jak i score z The Crow, gdzie nikt mi nie powie że muzyka nie buduje klimatu kina, albo chociażby Fight Club.
Idąc dalej Twoim tokiem rozumowania (choć porównanie gotowania do tworzenia filmów uważam za spory absurd - na plus dla Ciebie :) ) To jeśli już takie alegorie starasz się stosować, za przykład podał bym raczej niechęć do powiedzmy wątróbki, ale podanej w egzotyczny nietypowy sposób i doprawionej by intrygowała smakiem - od razu nabieram odmiennego zdania i dziecinadą było by skreślenie jej z listy potraw z powodu: bo ja nie lubię wątróbki! W takim rozumieniu okłamał bym raczej sam siebie w imię braku otwartości na nowe doznania smakowe.
Zastanawiające jest także Twoje postrzeganie "zakompleksionego polaka" od którego bynajmniej moja osoba jest jaknajbardziej wolna. Co najwyżej pozostaje mi jedynie wstydzić się za swoich rodaków którzy z klapkami na oczach pełni zawiści i nienawiści z reguły wynikającej z marności żywota i braku chęci by coś z tym zrobić lubują sie w krytykowaniu i ubliżaniu bez jakiejkolwiek odwagi dostrzeżenia choćby najmniejszych pozytywów.
Do prawdy nie potrafie pojąć w jaki sposób moje dopatrywanie sie pozytywów (być może zbyt usilne) powiązałaś z zakompleksieniem. Ja jestem pewien że jest dokładnie na odwrót, że to negacja jest symptomem dużego bagażu kompleksów do których ja, wierz mi lub nie, czuje się bardzo zdystansowany a wręcz wolny.
I owszem wyjazd z tego kraju równiez się do tego przyczynił, bynajmniej nie na zmywak do Angli. Ktoś mądry kiedys rzekł "podróże kształcą" ja bym dodał że rozwijają światopogląd pod różnymi zupełnie odmiennymi kontami bo do prawdy droga panno, warto poznawać świat. Oczywiście jak kto woli może do za przeproszeniem "usranej śmierci" skandować "hańba" "gdzie jest krzyż" itp itd. W imię patriotyzmu rzecz jasna. Ja osobiście nie widzę sensu zmieniać obywatelstwa, jestem byłem i do końca życia pozostanę Polakiem, natomiost zmiana narodowości jest czymś całkowicie normalnym głównie ze względu na nasz rząd i postkomunistyczny system w którym funkcjonujemy (jak np. ZUS). Dlaczego więc nie zamienić tego na 10 procentowy podatek i 12 letni system emerytalny oraz wolność wyboru ubezpieczyciela? Sam z miłą chęcią otworzył bym własny interes w naszym pięknym kraju, ale nie po to by banda kretynów na stołkach zabrała mi 60 procent (jak nie więcej) owoców MOJEJ pracy. Ech trochę w innym kierunku poszła ta dyskusja...
Owszem strona graficzna jest przeciętna (sam się zastanawiałem skąd aż tyle osób nad tym pracowało) ale za sam pomysł oraz postprodukcję i połączenie wszystkiego w całośc uważam należą sie gratulacje. Ostatnie tak dobre połączenie kina fabularnego z animacja było w Akademi Pana Kleksa gdy Adaś śnił o szklankach (buhahaha joke ofcoze :) )
Generalizując:
+ podjęcie tematu ignorancji rodziców w stosunku do dziecka od strony ich rozumowania w postaci: "przecież ma wszystko co chce!"
+ zwrócenie uwagi że to po ich stronie leży wina patologi w której znajduje się dzieciak (i to w 99.9% droga młodzieży, tak więc NIE DAĆ SIĘ! )
+ uczulenie na nowy typ narkotyku jakim jest net i sztuczny świat do którego coraz więcej młodych ucieka
+ nieszablonowe ogarnięcie całości w jeden spójny materiał
+ muzyka na poziomie i dopasowana do klimatu filmu
+ postprodukcja oraz rozbudowana część graficzna będąca dobrze ukazanym kontrastem do szarości smętnej codzienności
- przeciętna gra aktorska (choć do braci Mrok to jeszcze daleka droga
- niekiedy sztuczne dialogi aczkolwiek nie aż tak naiwne jak bratanie się księdza z skatowymi ambicjami
- tendencyjne klasyfikowanie w subkulturach typu EMO i Technomuły - to moim zdaniem zasadniczy minus filmu gdy w świecie obecnym dostrzegalny jest totalny brak odnalezienia tożsamości przez współczesną młodzież, aczkolwiek jestem w stanie wybaczyć to reżyserowi który choć stosunkowo młody wywodzi się z czasów gdzie podziały subkulturowe były bardziej radykalne i mniej ustosunkowane do panującej w danej chwili mody.
Koniec końców film oceniam na 7, plus rzecz jasna bonusowy punkt za odwagę wykroczenia wreszcie poza obecnie panujące kanony kina polskiego ( a nie polskie warunki - podkreślam!)
Howgh!
No, ale widzisz, sam przyznajesz, że dajesz za coś dodatkowy punkt czy punkty - przykładowo za muzykę. Tak samo ktoś inny może dawać dodatkowe punkty i stąd jakiemuś filmowi, który według Ciebie przegięciem jest ocenić na 10, ta inna osoba może dać 10. Z kolei dla jeszcze innej osoby bardzo ważne będą jakieś konkretne wady danej produkcji i nic jej nie pomoże, że coś tam innego jest na przyzwoitym czy w miarę przyzwoitym poziomie. Da takiemu filmowi 1 i to też będzie ok. Po to jest ta skala w końcu. No bo gdyby iść taką droga rozumowania, że trzeba docenić czyjś trud, bo ktoś się wysilił robiąc film, to wyszłoby na to, że nikomu nie wypada dać jedynki przez ten niby szacunek dla jego pracy. Trzeba się zdecydować czy oceniając film oceniamy film czy czyjeś starania. Ja jednak będę się trzymać oceniania filmu. W przypadku wielu produkcji nie mam nawet pojęcia czy ich twórcy bardzo się przy nich namęczyli czy nie. Braciom Coen tworzenie filmów przychodzi łatwo, a tworzą według mojej oceny filmy zdecydowanie wybitne. Ktoś inny może się wysilić dużo bardziej i nie stworzy filmu, któremu dałabym np. 5. Trud tworzenia nie ma tu nic do rzeczy. Liczy się efekt.
Co do tego porównania do gotowania (nie była to alegoria!), to moim zdaniem nie jest to takie absurdalne porównanie, a jak najbardziej na miejscu. Gotowanie też może być sztuką. I tak samo wielu kucharzy tworzy z pasją i wkłada w to serce. I tak samo nie wszystkim, mimo tych starań i nakładu pracy, udaje się przyrządzić faktycznie udane potrawy. I co wtedy? Okłamywać przez szacunek dla wysiłku i ich pasji? No nie ma to sensu. Tu nie chodzi o robienie jajecznicy na odwal i wysiłek podniesienia patelni. Są kucharze z porządnym wykształceniem gastronomicznym, którzy np. przekombinowują dania, starają się aż za bardzo i to, że zastosowali wiele ciekawych składników i wymyślnie je połączyli nie ma znaczenia, jeśli końcowy efekt nie jest udany. Kucharz musi mieć też pewien talent, wyczucie co do łączenia odpowiednich smaków. Musi potrafić osiągnąć harmonię w potrawie. To jest sztuka. I w tym też potrzebny jest i talent, i wyczucie estetyki, i pasja.
Nie uważam, by twórcy filmów zasługiwali na jakieś szczególne traktowanie i powinni być postrzegani jako lepsi od przedstawicieli większości czy wszystkich innych zawodów. Piszesz tak jakby to była jakaś grupa ludzi łaskawie niosących kaganek oświaty w dodatku ważący chyba ileś ton, bo tak strasznie się przy tym trudzą, że już za sam ten trud należy im się wielki szacunek. Wybrali sobie konkretny zawód związany z ich pasją. Nie każdy ma szczęście zarabiać na życie robiąc to, co kocha.
Co do kompleksu bycia Polakiem, to przejawia się w tym, że zamiast po prostu stwierdzić, że nie zgadzasz się z czyimś zdaniem albo choćby jakimś ogólnym wzorcem zachowań od razu dopatrujesz się jakichś "wad narodowych". Tak jakby w innych krajach nie było np. złośliwych osób. Nie, gdzie tam. Tylko w Polsce są złośliwcy, zaślepieńcy, zacofańcy itd. Polacy są tacy zawistni i w dodatku wszyscy to złodzieje i pijacy -> "to takie polskie". Jak dla mnie to po prostu ludzkie (nie konkretnie polskie) cechy, które można spotkać u ludzi każdej narodowości. Tak samo jak i pozytywne cechy/zachowania można spotkać u ludzi róznych narodowości. W Anglii Polacy mają opinię bardzo pracowitych. Nie piją też tak dużo jak sami Anglicy. Nie jest jednak na porządku dziennym by sami Anglicy o sobie mówili, że wszystko co najgorsze, to jest "takie angielskie". Pod wieloma względami obywatele innych państw dużo częściej czy/i intensywniej prezentują te niby "takie polskie" przywary, a mimo to jakoś rzadko się zdarza, by tak często o sobie mówili jakim to beznadziejnym są narodem.
Nie chodzi mi o niezauważanie wad, ale przeginanie w drugą stronę też nie jest normalne. Nie wiem czy znajdzie się jakiś inny naród, w którym jest tak wielu obywateli szkalujących swoich rodaków i to w dodatku właśnie za to, że niby są tacy nietolerancyjni, pełni nienawiści i niezadowoleni ze wszystkiego. Nie wiem skąd się bierze u części Polaków ta wielka chęć do szkalowania własnego narodu. Zazwyczaj jeśli ktoś tak chętnie przypisuje wszystkim wokół jakieś negatywne cechy, których często ci ludzie wokół wcale nie przejawiają, to wynika to z jego własnych kompleksów. A do tego jeszcze teksty typu "nie wstydzę się za siebie, a za innych" - to się nazywa projekcja ;>
Śmieszne wiesz, że piszesz mi o poznawaniu świata, a prezentujesz tak zaściankowe spojrzenie na swój własny naród. Jakbys wychował się w jakiejś polonii w Stanach i nigdy nie zetknął się z Polakami żyjącymi w Polsce. Wystarczy, że z Tobą polemizuję i już przypisujesz mi chęć skandowania ""hańba" "gdzie jest krzyż" itp itd. W imię patriotyzmu rzecz jasna. ". Sam fakt, że postrzegasz to wszystko w ramach kwestii patriotycznych lub antypatriotycznych świetnie określa Twoje zamknięte na świat spojrzenie. To jak ludzie Cię odbierają zależy od tego, co sobą reprezentujesz. Nie wystarczy ponarzekać na rodaków, żeby stać się światową osobą. Gdybyś faktycznie był otwartą osobą nie miałbyś potrzeby "tak na wszelki wypadek" ponarzekać na wady narodowe.
Pojechałeś do Anglii, świetnie, tylko szkoda, że nie wyciągnąłeś z tego wyjazdu choćby takiej lekcji, że np. tacy Anglicy nie narzekają na okrągło na to jacy to są beznadziejni i nie powtarzają, że wszystko co beznadziejne jest "takie angielskie".
Miałam kiedyś zabawny kontakt z kobietą, która pytała mnie o jakąś aukcję na allegro. Miała dokładnie opisaną aukcję w odpowiedniej kategorii. Zaczęła mieć jednak pretensje, że w tytule aukcji, gdzie jest miejsce na konkretną nazwę i cechy sprzedawanego przedmiotu, nie ma też podanej nazwy kategorii, w której jest ta aukcja. Na odpowiedź ode mnie, że przecież jest tam ograniczona ilość znaków do wykorzystania i tytuł ma dotyczyć konkretnego przedmiotu, a kategoria przedmiotów i tak jest przecież widoczna, zaczęła wytrząsać się, że "to takie polskie" :))) Że na zagranicznym ebayu, to wszystko wychodzi na przeciw klienta i wszystko jest takie super... wszystko jest super o ile nie jest polskie... I też zaczęła, dokładnie tak jak Ty o patriotyzmie, werblach itd. Tyle że ja akurat mam doświadczenie w kupowaniu na brytyjskim ebayu i doskonale wiem, że w aukcjach jest tam informacji tyle co na lekarstwo. Próżno tam szukać aukcji, które zawierałyby tak wiele informacji na temat wystawianego przedmiotu, ile zawierają przeciętne aukcje z allegro. No ale przecież wszystko co polskie jest do luftu, a jeśli ktoś ośmieli się skrytykować takie podejście, to jest patriotycznym oszołomem.
Co do Twojego podsumowania - tego "generalizując" - to akurat nie zgadzam się z Twoim odbiorem tego "dzieła". Sylwetki postaci w tym filmie są niespójne. Trudno powiedzieć jak właściwie wyglądają relacje między Dominikiem a rodzicami. Film nie przedstawia realiów tylko jakieś dziwne zniekształcenie fragmentów rzeczywistości, które jako oddzielne fragmenty mogłyby zaistnieć, ale jako całość już nie dają rady. W związku z tym, choć dałoby się tego rodzaju filmem dotknąć jakiejś prawdziwej problematyki, to tutaj prześlizgnięto się po wszystkim nie otwierając oczu na faktyczne problemy, czy inaczej, ich faktyczną postać. Część osób zapewne wprowadzi to w błąd co do tego na jakie problemy mają się uczulić, inne mogą odebrać ten film jako swoiste usprawiedliwienie (bo jak wiadomo to jest zawsze chętnie widziane). Ogólny wpływ raczej nie będzie pozytywny. Natomiast co do wykonania, to myślę, że pod względem aktorskim jest ok, a sztuczność wynika ze sztuczności dialogów, które jednak są takie a nie inne celowo, ponieważ postacie które nimi przemawiają są bardzo pozerskimi osobami. Przynajmniej jeśli chodzi o Dominika i Sylwię - bo to ich sztuczność jest tu najbardziej odpychająca. Jeśli chodzi o rodziców, to twórcy nie mogli się zdecydować jak chcą ich przedstawić, więc niezbyt to wyszło. Aktorstwo według mnie jest ok, gorzej z nakreśleniem postaci, czyli scenariuszem. Podsumowując przede wszystkim razi brak realizmu i błędy logiczne. Jak na polski film wizualnie wygląda to wszystko nieźle, co jednak nie wpływa na moją ocenę tego. Nie wiem czy są jakieś panujące kanony kina polskiego, które by ten film przełamywał. Nie wydaje mi się, więc ja osobiście za to nie mogę podwyższyć oceny.
Na wstępie pragnę podziękować za długą polemikę. miło napotkać osobę która nie podaje na wstępie "nie chce mi się tego czytać"
Do gotowania już nie nawiązuje bo tu do konsensusu chyba nie dojdziemy :) Szczególnie gdy kucharstwo jest bliższe Tobie sztuce filmowej niż muzyka. ja osobiście nie słyszałem o kucharzach mających swoich agentów i potrzebujących producentów oraz scenarzystów do ugotowania kurczaka, aczkolwiek mogę zgodzic sie ze stwierdzeniem że gotowanie jest sztuką, ale wykształcony kucharz potrafi gotować na pewno na jakimś poziomie, co najwyżej może mu się zdażyć wpadka godna silnej krytyki. E odniesieniu do filmu nie uważam że film jest wpadką zasługującą na miano gwałtu na kinematografii. Ale dajmy już spokój temu gotowaniu...
Co do moich punktów, zawyżanie o 1 w górę ma sie ni jak do wystawiania moim zdaniem bezpodstawnej 1dynki. Zresztą sam się do tego przyznaje cząsto że kierują mną bodźce wzrokowe i słuchowe - taką już mam artystyczną duszę jeśli chodzi o odbiór kina.
Nadal się upieram że 1 i 10 wymagają silnej argumentacji czego trochę zabrakło autorce postu.
Zaściankowością to teraz Ty błysnęłas bo nie wspomniałem o pijactwu i złodziejstwu. W Angli akurat nie byłem aczkolwiek w kilku innych miejscach europy, w niektórych pomieszkałem przez sporą chwilę, poznałem także poglądy bliskich mi osób mających okazję być na innych kontynentach, i wreszcie usłyszeć opinie obcych mi ludzi z różnych stron świata. Konkluzja jest taka że Polacy to straszni ponuracy bardzo negatywnie nastawieni do życia chętniej podejmujący się narzekania niż próby podjęcia zmiany swojego statusu, poglądów czy nastawienia. Nieznoszę szufladkowania więc nie twierdze że polak to złodziej, wręcz staram się walczyć z róznymi stereotypami, ale uśmiechnięcie się do obcej osoby na ulicy częściej zostanie odebrane jako przejaw gejostwa, jeśli chodzi o chłopaka, lub próbę podrywu w przypadku dziewczyny gdzie w wielu innych miejscach jest to przejaw czystej uprzejmości i echo pozytywnego nastawienia do życia. I jest to nie tylko moje indywidualne spostrzeżenie ale i zdanie osób z Brazyli, Japoni, Peru, Irlandi, Niemiec czy nawet Indii gdzie ludzie pomimo kwiczącej biedy chodzą po ulicy uśmiechnięci, bynajmniej nie jak bezbuzgowe przygłupy. To jest główna cecha polskiej mentalności którą widać na pierwszy rzut przekraczając naszą granicę, i to głównie w duzych miastach. Że o braku empati nie wspomnę. Zawiść jest natomiast oczywistym symptomem kompleksów.
Co do "hańby" i "krzyża" to jest to raczej utarty już szlagier młodzieży wszechpolskiej i wyznawców kaczora, co ja jedynie zauważam stąd moje odniesienia do patriotyzmu moim zdaniem słuszne bo odnosze wrażenie że kaczor był większym patriotom od Tuska choć bardziej nieudolnym. Obu ich nie znoszę równie jak Palikota a że polityka to osobny rozdział nie będę tu rozwijał swojej wypowiedzi. Odwołania te zastosowałem bardziej w kontekście pseudopatriotyzmu co miałem nadzieje uda się Tobie zauważyć.
Z autopsji mogę powiedzieć jedynie że wolę szukać odpowiedzi na pytania na zagranicznych forach niż na polskich, bo tutaj zazwyczaj w odpowiedziach znajduje: "poszukać na googlach nie umiesz?" albo "pisze się ż a nie rz". Zabawne, na forach do których trafiłem przez google...
Jeśli już więc to nie szykanuje Polaków za pijactwo złodziejstwo czy krętactwo, tylko jak już to za ponuractwo i marazm ograniczający do ciągłych narzekań a wręcz stawianie pomników wszelkim niegodziwościom w jakich uda się nam odnaleźć.
Allegro to najlepiej prosperująca instytucja w naszym kraju i owszem ebay pozostawia wiele do życzenia. Zobacz jednak jak nie wiele potrzebuje ebay by funkcjonować w innych krajach, a jak wiele wysiłku trzeba włożyć na allegro w głupim opisie by przekonac potencjalnego kupca o tym że nie jest się oszustem. W niemczech po prostu wystarczy obrazek i tytuł, i nie ma mowy by ktoś przysłał ci cegłe do domu. Oczywiście nie wykluczam że takie sytuacje mają miejsce. Mało to Polaków w Niemczech? ( :D joke! )
Btw. mieszkając kiedyś w Niemczech przez chwilę ciekawą rzecz zauważyłem: tam wstyd jest nie posprzątać po swoim psie, a u nas wstyd jest własnie to zrobić. Pozatym nigdzie nie spotkałem bardziej sympatycznych ludzi niż Niemców z nad Renu - to taki apel do tych co muszą Niemców nienawidzić od dziecka.
Jeśli nawiązać zaś do podsumowania to relacje z rodzicami sa dla mnie oczywiste, żaden film nie przedstawia realiów bo przecież film to w końcu fikcja tudzież interpretacja rzeczywistości, dziwne zniekształcenie uwielbiam w wielu filmach (Requiem?, Fight Club?) a podjęcie problematyki jest moim zdaniem widoczne jak na dłoni. Część wypowiedzi o wprowadzaniu wbłąd szukaniu usprawiedliwienia i ogólnym wpływie raczej pozytywnym jest dla mnie zbyt chaotyczna i niezrozumiała abym mógł się do niej odnieść, ale spoko, skróty myślowe to znana mi dobrze przypadłość :). A Dominik i Sylwia są sztuczni. Rodzice jeszcze bardziej nie wnikam czy to wina aktorów czy scenariusza, zapewne po obu stronach coś się znajdzie. Również nie wiem czy są jakies panujące kanony polskiego kina, jednak po ostatnich produkcjach potrafię jakieś dostrzec, osobiście jednak wydaje mi się że ta produkcja bliższa jest młodym gniewnym niż kacwawie czy lejdis. Oczywiście odnosząc się do produkcji komercyjnych a nie kina niezależnego czy niszowego które ma swoich indywidualnych wyznawców.
Nie wierzę że znowu tyle napisałem...
i że nikt jeszcze nie doczepił się do mojej ortografii...
Ja nie twierdzę, że kucharstwo jest bliższe filmowi niż muzyka. O muzyce Ty zacząłeś pisać (nie ja). Mowa była o trudzie wkładanym w stworzenie czegoś, co można robić z pasją i tym na ile się ten trud tworzenia przekłada na ocenę efektu końcowego. Nie wiem po co teraz piszesz o agentach, producentach i scenarzystach. Scenarzysta to przecież także twórca filmu. Musimy się na czymś skoncentrować. Chodziło o akt tworzenia czegoś i ocenę dzieła końcowego. Oceniając coś nie można ciągle zawyżać not mając na uwadze, że twórca się starał i że w ogóle tworząc to coś pracował. Jeśli chodzi o kucharza ocenia się to, co przyrządził i tak samo powinno być jeśli chodzi o filmy. W każdym przypadku by coś stworzyć trzeba pracować. Na tym polega tworzenie. Ocenie natomiast podlega to, co się stworzyło (nieważne jak wysilając).
I co do ocen, nadal uważam, że ludzie mają prawo do dawania ocen odzwierciedlających ich faktyczną ocenę danego filmu i możesz pisać, że Ty masz inne zdanie na temat tego filmu, co innego Ci się podoba, coś tam np. nie przeszkadza, ale nie ma żadnego sensu w czepianiu się cudzej oceny. To Twoje czepianie się to takie czepianie dla sportu. "to takie polskie" :>>>
A ciekawe niby w jaki sposób według Ciebie błysnęłam zaściankowością pisząc o tym, że Polacy tak chętnie narzekający na swoich rodaków w ramach naszych "wad narodowych" wymieniają pijaństwo i złodziejstwo? Co ma do rzeczy to, że Ty w tej rozmowie akurat tych "wad narodowych" nie wymieniłeś?? Chyba nie trudno domyślić się, że skoro piszę o tym problemie "kompleksu bycia Polakiem" to nie mam na myśli wyłącznie Ciebie. Przy czym o pijaństwie warto tu było akurat wspomnieć ze względu na to, że była mowa o Anglikach.
Wiesz, jakoś też miałam okazję rozmawiać z Niemcami i mieli na temat Polaków dokładnie przeciwne do Twojego zdanie, twierdząc, że jesteśmy wyjątkowo przyjaznym narodem.
@ "Co do "hańby" i "krzyża" to (...) Odwołania te zastosowałem bardziej w kontekście pseudopatriotyzmu co miałem nadzieje uda się Tobie zauważyć."
I udało mi się zauważyć, tyle że problem w tym, że pisałeś to pode mnie. Jakby moja niechęć do zgorzknienia emanowanego powtarzaniem "to takie polskie" wynikała z pseudo patriotyzmu czy patriotyzmu. Ciekawe jak mają być Polacy odbierani przez kogoś zza granicy jak taki ktoś akurat trafi na osobę Twojego pokroju, która przede wszystkim jest chętna do wymieniania mu na starcie listy "wad narodowych".
Człowiek usiłuje dyskutować o filmie i nagle dowiaduje się, że jego ocena filmu wynika z tego, że jest "zawistnym Polakiem" i jeszcze dostaje w bonusie gadki o krzyżu, hańbie itd.
@ " Zobacz jednak jak nie wiele potrzebuje ebay by funkcjonować w innych krajach, a jak wiele wysiłku trzeba włożyć na allegro w głupim opisie by przekonac potencjalnego kupca o tym że nie jest się oszustem"
Genialna wypowiedź. Co do ebaya, to jak by nie było polski ebay także istnieje. Ale nie to mnie tak urzekło w Twoim wpisie. Urzekający jest Twój pomysł, że opis na allegro tworzy się po to, by przekonać kupca, że nie jest się oszustem. (To chyba "trochę" nawiązuje do tego "złodziejstwa polskiego", o którym tak wcale nie wspominasz...) Wiesz, korzystam z allegro od lat i jako kupująca i sprzedająca i jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że skoro to polski serwis, to muszę obawiać się na nim oszustów. Ty naprawdę masz jakieś zwyrodniałe wyobrażenie na temat Polaków. To jaki ktoś zrobi opis do aukcji jest raczej wynikiem jego pracowitości. Polacy po prostu bardziej dbają o takie rzeczy i chce się im wysilać, przy czym poważnie podchodzą do kontrahenta. Jak kupujesz dvd na brytyjskim ebayu to nigdy nie wiesz w jakim stanie dostaniesz. Nikt się nie będzie z Tobą certolić, że dostałeś porysowaną płytę albo że brakuje opakowania. Sprzedawcy nie chce się odpowiadać na żadne pytania. Jasne, że i na allegro mogą Cię źle potraktować, ale jednak rzadziej spotykasz się z aż tak powszechnym traktowaniem na odwal.
@ "Jeśli nawiązać zaś do podsumowania to relacje z rodzicami sa dla mnie oczywiste, żaden film nie przedstawia realiów (...)"
Możesz mieć takie podejście jeśli chcesz. Ja znam wiele filmów bardzo dobrze odzwierciedlających rzeczywistość i brak realizmu w filmie, który nie ma być z założenia choćby po części w gatunku fantasy czy innym dopuszczającym odchylenia od rzeczywistości, mocno mnie razi. Nie widzę sensu w kreowaniu dramatu o nierzeczywistych problemach skoro jest tyle problemów faktycznie istniejących.
Nie oglądam zbyt wielu polskich produkcji, ale wydaje mi się, że "Świnki" albo "Galerianki" dużo lepiej oddają faktycznie istniejące problemy. Nawet jeśli to problemy dotyczące jakiejś garstki młodzieży (a tak sądzę), a nie powszechnie występujące, to wolę już porządnie zrobiony film o tych rzeczywistych problemach niż "Salę samobójców" o problemach całkowicie nierealnych. Ale to w kwestii tego na ile mi się podoba czy nie podoba sama treść filmu, bo jak pisałam wcześniej, jestem w stanie obejrzeć taki film jak "SS" biorąc po prostu pod uwagę to, że nie ma on żadnego odniesienia do faktycznych problemów młodych ludzi. Natomiast jeśli kogoś bardzo ta nierealistyczność, sztuczność czy/i zły wpływ filmu razi, to rozumiem, że może nie potrafić znaleźć żadnych argumentów na plus i dać temu filmowi 1.
Jeśli wątek homoseksualnych w filmie, uważasz, za nic nie wnoszący, puste, a scena ma jedynie zachęcić do obejrzenia filmu - to musiałaś nieuważnie obejrzeć film lub go nie zrozumieć. Przecież jego wyalienowanie z tego właśnie powstało.
Do tego wyjeżdżasz z tym 200 pkt IQ, owszem nie trzeba mieć by zrozumieć taki film ale uważam za to pewną wrażliwość, już tak!
Film mnie poruszył. Nawet nie aż tak bardzo w kontekście zagrożeń, które niesie sieć ale kryzysu współczesnej rodziny i tego jak dziecko już niemal dorosłe może czuć się samotnie w rodzinie w której nie brakuje niczego poza tym czego najbardziej potrzebował, zrozumienia i zainteresowania ze strony rozwijających swoje kariery rodziców. Odtrącony i nieustannie wyśmiewany po tym co zdarzyło się na sali judo a co było pewną kontynuacją pocałunku na studniówce, nie rozumiany przez rodziców, szuka pocieszenia w Internecie, znalazł tylko pozornie pocieszenia gdyż w rzeczywistości zainteresowanie okazało się że nie jest zupełnie bezinteresowne.
Tak więc nie rozumiem Twoich słów że wątek homoseksualny był tam wtrącony na siłę – uważam że gdyby nie ten wątek jego świat wcale nie runąłby nadal żyłby skrywałby swoje zainteresowanie kolegą, nadal cieszyłby się popularnością w szkole i nadal byłby rozkapryszonym dzieciakiem, pewnym swojej pozycji, który na skinienie ręki dostanie od swoich rodziców wszystko poza tym co poza tym czego najbardziej potrzebował. Problem Dominika wynika z tego, że chłopak wszystko w życiu dostaje gotowe o nic nie musi walczyć. Tymczasem problem staje się jego dramatem, który obnażył jego samotność i bezbronność. Nie stroi się na innego jak piszesz, ale jest niezwykle podatny na wpływy, bierny i bezradny wobec psychomanipulacji. Najpierw po insynuacjach gładko wchodzi w rolę geja, a później daje się pochłonąć samobójczym nastrojom.
Najbardziej przytłaczające jest to ze rodzice głupio stracili szansę na poznanie i ocalenie własnego dziecka. A list jaki do niego napisali obnażył w jak odmiennym świecie żyją.
Uważam, że film wniósł powiew świeżości do polskiego kina, zwłaszcza w połączeniu ze znakomita animacją film zrobił na mnie ogromne wrażenie.
" Nie stroi się na innego jak piszesz, ale jest niezwykle podatny na wpływy, bierny i bezradny wobec psychomanipulacji. Najpierw po insynuacjach gładko wchodzi w rolę geja, a później daje się pochłonąć samobójczym nastrojom.
Najbardziej przytłaczające jest to ze rodzice głupio stracili szansę na poznanie i ocalenie własnego dziecka. A list jaki do niego napisali obnażył w jak odmiennym świecie żyją."
- bardzo właściwe spostrzeżenia!