Rozpoczynając seans, zwróciło moją uwagę logo TVNu, które miałem nadzieję, że w sumie nic nie znaczy, a jednak szybko przekonałem się, że było zapowiedzią stronniczego politycznego bełkotu, który nastąpił później.
Zacznę od nielicznych plusów- całkiem dobre zdjęcia, kolorystyka trafiła zdecydowanie w mój gust, było też kilka dialogów, które przykuły moją uwagę. Rola Agaty Kuleszy, zagrana naprawdę fenomenalnie, tak na dobrą sprawę jedyna postać, którą "kupiłem".
Cały szkopuł w tym filmie, to naturalnie fabuła, której właściwie nie ma. Był taki utwór, w którym padły słowa "scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić [...] - to 1 do 1 odnosi się do "dzieła" Komasy. Możliwy jest też scenariusz, że pomylił scenariusz z ulotką Platformy Obywatelskiej, na podstawie której nakręcono ten film. Cała historia opiera się na stereotypowej narracji "Prawica be, chuligani, biją i krzyczą a nawet do ludzi strzelają; ale opozycja, to dobre, LGBT, multi-kulti, i takie nowoczesne".
Tak uprzedzonego scenariusza nie mają chyba nawet spoty wyborcze, całość przypomina mokry sen nieudolnej polskiej opozycji. Postać grana przez Adama Gradowskiego to chyba najciemniejszy punkt obsady, Maciej Stuhr również nie zaskakuje zbyt wysoką formą #badcasting
Zasadniczo, jeżeli ktoś lubi wyprać sobie czaszkę stereotypowym i tendencyjnym ściekiem i akurat nie działa ulubiony program telewizyjny, to może jest to dobra alternatywa.
Serdecznie nie polecam.