przesiedleniem. Ciekawe czasy. Ciekawe również jak zamierzają je przedstawić twórcy filmu w kontekście tabu jakie narzucono w ostatnim czasie odnośnie tematyki dawnego współistnienia dwóch tak silnie obecnie powiązanych nacji. Wiadomo, że nasi współbracia mieli charakter rozrywkowy, zapalczywy a ich krotochwile miały raczej charakter ostry i cięty, nie zawsze zrozumiały przez przedstawicieli cywilizacji łacińskiej, którzy pewien rodzaj rozrywek pożegnali parę wieków wcześniej. Do tego od pewnego momentu na scenie pojawić się mogą aktorzy spod znaku Narzędzi Gospodarskich i wreszcie wyznawcy Słońca z Wąsikiem. Mamy zatem okres pokoju po wojnie z bolszewikami, różne wybryki naszych obecnych przyjaciół, interwencję 17 IX i przykłady pokojowego współistnienia Polaków z potomkami Jankiela. Następnie naziści z kosmosu razem z naszymi kuzynami najlepszymi załatwiają swoje sprawy. I wreszcie na to wszystko zwycięstwo wujaszka Joe, NKWD i wywózka w nowe, nieznane miejsce. Nawet w oryginalnych "Samych swoich" jest scena z szabrownikami gdzie Pawlak wspomina: "Myśmy dwie pacyfikacje przeszli..." Śmiech zastyga w gardle. Także ten. No, widzę potencjał komediowy tej historii.