...szkoda tylko, że postać Judith jest tak irytująca. Bardziej trafny tytuł powinien brzmieć "Żałosna egzystencja Judith Hearne". Myślę, że film byłby o wiele ciekawszy, gdyby główna bohaterka była np. niepoprawną artystką, marzycielską duszą, a nie taką obmierzłą bigotką zakiszoną w occie, która żyje w świecie własnych urojeń.
Czy w świecie urojeń? Pragnęła miłości, ale potrafiła odróżnić prawdę od fikcji. Któż z nas nie pragnie miłości? Dlaczego odmawiać takiego pragnienia starej pannie? Była religijna, nie radziła sobie ze swoimi problemami, ale czy żyła w świecie urojeń? Przecież wiedziała, że jej adorator nie pragnie jej, tylko jej pieniędzy.
Przejmujący film o rozczarowaniu, samotności, zmarnowanym życiu.