Po oglądnięciu filmu "Rękopis znaleziony w Saragosie" natknąłem się na ten film. I przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem co tu zaszło. Akcja rzeczywiście jest surrealistyczna i bym powiedział awangardowa bo mieszają się ze sobą wątki, które spójność jakąś mają ale mocno wymiękałem w niektórych momentach. 
I rozumiem ten film w taki o to sposób: 
Przyjechał syn odwiedzić ojca w sanatorium, któremu dano pożyć więcej w jakimś wyimaginowanym świecie, doznał szczęścia na sam koniec swojego życia. Po czym jak odszedł przyszło zapłacić za to synowi, który trochę tam nabroił i stał się ślepnącym kontrolerem tego miejsca? 
Ja film rozumiem przez próbę stworzenia metafory do świata w którym się żyło w tamtych czasach. Buntowniczy przeciwko systemowi i sowieckiej okupacji pod przykrywką PRL, w której tak naprawdę nic głównemu bohaterowi nie zostało jak powierzone na końcu zajęcie. 
Ale jestem ciekaw jaka jest rzeczywista interpretacja? 
Niektóre wątki były trochę za bardzo wyciągnięte z kontekstu i nie byłem ich w stanie zrozumieć. Możliwe, że ze względu na ząb czasu albo brak wystarczającej wiedzy.. :) 
Dzięki z góry za odpowiedź!
Wątpię, żeby tutaj pomogła jakakolwiek interpretacja, bo "Sanatorium" to bardziej przeżycie niż film – jego wymowa sama w sobie jest zgodna z treścią, mianowicie walka z konwencją, ze standardowym podejściem do sztuki, z linearną fabułą, z dosłownością. Tutaj właśnie nic nie ma mieć sensu i do samego końca nie wiadomo, o co kaman. Myślę, że o to właśnie chodziło Hasowi. Napisałem co nieco o filmie tu: https://www.filmweb.pl/film/Sanatorium+pod+klepsydr%C4%85-1973-9352/discussion/P odr%C3%B3%C5%BC+przed+pod%C5%9Bwiadomo%C5%9B%C4%87+albo+mocne+imaginacje+w+walce +z+dos%C5%82owno%C5%9Bci%C4%85,3392202