Nie będę się rozwodził nad filmem, bo to zwykły, tuzinkowy kryminałek, mimo obiecującego tytułu i umiarkowanie klimatycznego początku absolutnie pozbawiony duchów i opatrzony końcówką, przy której niezgrabności, sztampowości i w sumie bezsensie nie wiadomo - śmiać się czy płakać. Ot, kobieta wraz ze świeżo poślubionym mężem wraca do rodzinnego domu, w którym piętnaście lat wcześniej była świadkiem samobójczej śmierci matki. Wkrótce bohaterce zaczyna się zwidywać postać matki, żądająca zwrotu domu. I tyle... 4/10