Starzeje się: okres niezadowolenia z filmów, zawodzą, a wcale nie widziałem ich tak dużo (jak myślałem), są lepsi. Wczoraj obejrzałem nowego Olivera Stone'a 'Savages' - cóż, ogromne rozczarowanie. Stone zrobił film dla dzieciaków. Nudny i bez fabuły (pociągającej, nowej). Już nie nabieram się na to, że bierze się trzy znane postaci świata kina i to wystarczy (zwłaszcza, że Travolta, Hayek - zagrali najgorzej od lat, jakby reżyserem był trup w szafie, nie O. Stone; na dokładkę najlepszy w tym filmie z dużych nazwisk Benicio Del Toro zagrał na połowę możliwości - cała trójka wyglądała na przemęczonych, czytaniem nudnego scenariusza i wypełnianiem pustych postaci.)

Dlaczego piszę dla dzieciaków. Bez obrazy. Raczej dla młodzieży, która jeszcze nie obejrzała wielkich filmów - o porwaniach, narkotykach, mafii, seksie. Zaznaczam dobrych, wyjątkowych, przemyślanych filmów.

Pamiętam Urodzonych morderców - gdy widziałem ich pierwszy raz - nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Film oglądałem wielokrotnie, czasem dzień po dniu, czasem dwa razy tego samego dnia. Wtedy byłem w wieku 'wsiąkania'. Dziś jestem w wieku 'odsączania' by zrobić miejsce dla czegoś wyjątkowego. Może i tylko może - 16 latkowie "kupią" nowy film Stone'a - może odnajdą w nim coś czego ja nie zauważyłem. Powodzenia.

Ja polecam film. Warto obejrzeć. I doprowadzić się do stanu - zdroworozsądkowego - zacząć wymieniać powody dla których ten film jest słaby, zmyślony i nieautentyczny.

Pociesza mnie jedynie to, że jest na podstawie książki. Po przeczytaniu, zobaczymy ile Oliver myślał, że dołoży do myśli autora, czyli po prostu - czym spieprzył historię Winslow'a.