PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=408150}

Sekret

The Secret
6,1 6 356
ocen
6,1 10 1 6356
Sekret
powrót do forum filmu Sekret

Może to dziwnie zabrzmi, ale tę metodę stosowałam już dawno, zanim jeszcze trafiłam na ten film. Gdy go obejrzałam (przypadkiem, weszłam do pokoju gdy mama byla w połowie i stwierdziłam ze resztę obejrzę z nią) ze zdziwieniem stwierdziłam, że faktycznie, wszystko o czym myślałam do tej pory się spełniało. Tylko że ja nie wypowiadałam do świata żadnych słów, po prosty pomyślałam, że fajnie by było gdyby to i tamto, i zapomniałam o tym. Następnego dnia już się to spełniało. Czy to piosenka w radiu, którą miałam ochotę usłyszeć, czy to prezent na gwiazdkę. A nawet relacje międzyludzkie. I tak też było w tym roku. Chciałam być z pewnym chłopakiem, tak bardzo, że wierzyłam iż niemożliwe, że sie nie uda. Dawniej też mi się ktoś podobał, ale moje myśli były bardzo skrajne, raz go nienawidziłam, raz chciałam z nim być. I nasza znajomość też wyglądała jak sinusoida. Raz był miły i sie odzywał, chwile później udawał, że mnie nie znał, choć nic mu nie zrobiłam. A to wszystko dlatego, że w myślach wypowiadałam słowa "mam go dość, niech spie***dala, niech sie do mnie nie odzywa". A on odzywał sie pare dni, myslałam wtedy "o jak fajnie, mam nadzieje ze mnie zaprosi do siebie". A on nagle przestał sie odzywać. Za jakiś czas znowu zaczął, ale przez jego nieodzywanie sie znowu miałam złe mysli, ktore sie poźniej spełniły... i tak w kołko. Czyli miałam to co chciałam, tylko ze poźniej niż tego oczekiwałam... A w tym roku było inaczej. poznałam innego, skupiłam sie na pozytywnym myśleniu i... zostaliśmy parą! Ani razu nie wątpiłam w to czy się uda. Zaczęłam wątpić w trakcie związku, że odejdzie ode mnie, że moze mu sie nie podobam, moze za mało sie staram. Mnóstwo wątpliwości. I tym negatywnym myśleniem ściagnełam kolejne złe wydarzenia, a związek się rozpadł. I wtedy przypomniałam sobie ten film. I po obejrzeniu go przypomnialam sobie ze zgrozą, że chcialam też w tym roku zmienić moje zycie o 180 stopni. Zrobić z mojego życia eksperyment. Chciałam poznać więcej ludzi. I poznałam. Nagle. Najpierw poznałam chłopaka, a dzięki niemu resztę super ludzi. Chciałam pojechać z nim na Sunrise. Zabrał mnie na niego. Chciałam pojechać na koncert Rammstein. On kupił bilety. Tak naprawdę nie zrobiłam nic w tym kierunku, jedynie chciałam i wierzyłam, że się uda. Wierzyłam, że uda mi się wyszaleć sie w te wakacje za wszystkie czasy ktore spędziłam w domu (w sumie dlatego ze jestem typem domatora, ale bylam baardzo ciekawa, jak to jest szaleć w klubach co weekend) i się udało. Chciałam bardzo, los zesłał mi osobę, która najpierw po prostu mnie zauroczyła, a potem przy bliższym poznaniu okazało się, że pomoże mi ona spełnić moje marzenia... Natomiast w związku niestety psuło się, bo negatywnie myślałam. Zamiast skupić sie na szcześciu skupiałam się na tym co złego moze sie wydarzyc... że może pozna inną i odejdzie, albo że nabroiłam i niewybaczy mi... i sie rozpadło. Ten film opowiada więc coś, co jest, było i bedzie. To od ludzi zalezy, jak z tej wiedzy skorzystają, czy mądrze, czy też będzie szalał i raz chciał to raz tamto. Jak ktoś nie potrafi powstrzymać emocji i raz chce jednej rzeczy raz drugiej potem znowu pirwszej, to nie dostanie nic, albo dostanie najpierw jedną gdy chce drugą, a potem drugą, gdy chce pierwszą. I dalej bedzie sfrustrowany :) Na własnym przykładzie podaje że Sekret działa. Tylko trzeba mieć niezachwianą wiarę, wielką cierpliwość, i czasem sam musi sobie pomóc. Strach przed porażką generuje porażki. Jak np dzieciak boi sie skoczyć przez kozła, bo boi się ,ze się potknie , to sie potknie :D Negatywne mysli mają nam pomoc w znalezieniu poztywynych. Wiadomo ze często dzieją sie rzeczy złe, losowe, o ktorych nawet nie myslelismy. Ale moze myslał ktoś inny? Czasem z pozoru przykre wydarzenie jest początkiem czegoś dobrego, co chcieliśmy. Grunt to sie nie poddawać. Wierzyc. I myslec pozytywnie. Nawet jeśli np chcieliśmy mercedesa, a dostajemy BMW, to też nic sie nie stanie. Jesli kochamy się w osobie X i bardzo nam na niej zalezy, a nam nie wychodzi, to byc moze po to, by poznać osobe Y, z ktorą bedzie nam jeszcze lepiej niz z X :) Najważniejsze to sie nie poddawać. Wierzyć. Być cierpliwym. I mieć pozytywne myślenie zawsze, nawet w złych chwilach. Przynajmniej dla zdrowia :) Polecam.

ocenił(a) film na 10
BloodyMassacre

Cyt.: „po prostu pomyślałam, że fajnie by było gdyby to i tamto, i zapomniałam o tym.”
________________________________________________________________________________ _______
Spontanicznie POMYŚLAŁAŚ, iż FAJNIE (czyli stworzyłaś wizje z uczuciem frajdy).
Naturalnie, bez nacisku na efekt, nie wymuszenie wyraziłaś swoje życzenie. Wytwarzając to co najważniejsze w tym całym sekrecie, czyli z dobre uczucie, zeń skojarzenie:) Następnie zapomniałaś o zasianym ziarnie danej idei i dzięki temu mogło samo swobodnie dojrzeć. Wzrosnąć w podświadomości (bez przeszkadzania mu wątpliwościami, brakiem wiary, naciskami i innymi negatywnym myślowymi odruchami. Np. niepokojami, często zwykliśmy zakłócać ważniejsze dla nas cele.
Widać to działa samo, myśl, czyli słowo funkcjonuje jako wyrażona prośba (intencja). Najwyraźniej najlepiej składa się spontanicznie (mając dobre samopoczucie, miłe skojarzenie, ciekawe życie wewnętrzne, jakby czas i uwagę na takie sobie myślenie).

Bashar np. mówi, że chodzi o bycie na luzie (nie przywiązywanie wagi do wyniku, co u ludzi tworzy stres wynikający z niepewności niecierpliwości).
Widać presją na spełnienie i troską o to jak to się wydąży (nam nie sprzyjają).

Fajnie, że podałaś tę historię. Zwykle robimy rzeczy intencjonalnie, z oczepianiem spełnia. Zaś gdy już mamy cel to trudno nam wykrzesać z siebie bezwarunkowe zaufanie, czyli czystą wizję nie skażoną rozterką czy to możliwe (całkowitą wiarę).

Mi też najłatwiej (a być może właśnie tak tylko w ogóle) spełniają się marzenia wyrażane podobnie spontanicznie. Nie te planowane (zwykle ważne, a te miłe, przyjemne o których z przyjemności myśle, a nie chłodno kalkuluję bo ich potrzebuję).

(zastanawiające, że w niektórych poradnikach uczą tego odwrotnie, aby wyciskać presję na silne pragnienie). Może to jest taki drugi sposób (angażujący świadomą wolę i ubogacający nas w emocje i ogólnie świadome dążenie, zaangażowanie).

Piękna historia (ukazuje jak łatwo może działać prawo przyciągania, wspomagając nasze życie, że nie musimy tak wiele robić jak nam się wydaje, a głównie wyrażać intencje, wizje, wiarę plus pokoju, domyślne, pozytywne uczucie. Bo podświadomość działa w prosty sposób – unika cierpienia, a dąży do przyjemności. Co dobrze skojarzymy nasza wewnętrzna natura polubi i do tego sama dąży).
Myśli i uczucia wyrażane na co dzień wydają się tworzyć swoistą grę skojarzeń (zakodowany zapis rzeczywistości, z którego następnie korzystamy podświadomie poruszając się, wykorzystując te oceny jak mamy, bez potrzeby podejmowania nowych decyzji zastanawiając się co wybrać i kiedy). Takie mam przeczucie, że na tej zasadzie to działa (myśl + uczucie koduje się, a potem funkcjonuje autonomicznie w naszej duszy do póki nie zmienimy decyzji, tworząc nowe skojarzenie).

Posiadałaś niezwykle cenną umiejętność - kojarzenia swoich myśli z wydarzeniami, które się nimi wywołuje.
Samoświadomość, samoobserwacja, refleksja to szybka droga samodoskonalenia (ulepszania swego życia:)


Az

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Hah, podświadomie czekałam na twój komentarz, mimo że działałeś na forum tego filmu jakiś spory czas temu :)

To prawda. Zaobserwowałam u siebie, że nie działa proszenie i błaganie świata, wymuszanie. Że działa właśnie spontaniczna myśl. Nawet ta negatywna. Zasiana raz, zapomniana, przypomniana na nowo gdy to się już wydarzy. Wiem że wymuszanie nic nie powoduje, bo razem z nim jest nie tylko nadzieja, ale i zmartwienie ze to sie nie wydarzy, a to się wzajemnie wyklucza przez to brak jest wyniku. Mogłabym podać jeszcze więcej przykładów. Niekiedy nawet świadomie kierowałam swoim życiem, ale nie wymuszając, a zwyczajnie marząc o tym...

Przeraziła mnie siła Sekretu gdy zdałam sobie sprawę, że niespójność moich myśli i częsta zmiana zdania wywoływała chaos... Dochodziło do tego, że nawet gdy moja świadoma myśl była inna, podświadoma tak jakby wpływała na to co robię, na rzeczy, które piszę. Bywało że to co świadomie mi nie przeszkadzało, podświadomie mi przeszkadzało, co oczywiście musiałam wyrazić. A to wszystko po to, by zmienić pewną rzecz w moim życiu, która według wrzechświata (tudzież losu) wydala się już niepotrzebna, gdyż cel został osiągnięty.
Czyli prościej
- Chciałam coś, a żeby to mieć potrzebowałam jeszcze jednego czynnika.
- Cel został osiągniety, więc czynnika można było już się "pozbyć" (podświadoma myśl)
- Aby się pozbyć czynnika trzeba było wywołać pewne zdarzenie w pewny sposób zakodowany w podświadomości, (a taki pewny że zadziała) robiąc coś, na co świadomie bym nie wpadła. (Szczegóły mogłabym napisać na priv :) )
- A to wszystko poza świadomością, gdyż świadomie uważałam, że cel nie był dla mnie najważnieszy a owy czynnik.

Może to zabrzmi dziwnie, ale w tym całym procesie czułam się tak jakbym miała dwie osoby w głowie :/
Ostatecznie wygrała ta "osoba", która chciała dać mi "cel", który pragnełam w kolejności jako pierwszy (dłużej) natomiast teraz pragnę właśnie "czynnika".

Mam nadzieję, i głęboko wierzę, że sekret też i teraz zadziała. Nie wiem tylko jak sekret wpływa na postępowanie osób trzecich. Ale czytałam że też może działać więc mam nadzieje że się uda :)

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

I o to kolejny dowód na to, że Sekret działa.

Po obejrzeniu sekretu miałam myśl że fajnie by było popisać z Ex. Ale nie chciałam zaczynać rozmowy. Wierzyłam, że sam się odezwie. Byłam tego tak pewna, że aż sie nie mogłąm doczekać, czułam sie tak jakby to naprawdę było już umówione, choć nie umawiałam się z nim, tylko czekałam cierpliwie. I napisał pare minut przed północą :)

ocenił(a) film na 10
BloodyMassacre

Tak, nawet odnoszę wrażenie, że często zdarza się mi, że chcąc do kogoś zadzwonić, chwilę myśląc o tym (czyli uruchamiając jakby prawo przyciągania - może coś jak telepatyczny przekaz) biorę telefon i w trakcie lub nim zdołam wybrać numer tamta osoba właśnie dzwoni. Zabawne synchronizacje są też gdy się czegoś szuka.
Ktoś z "pracy" opowiadał mi jak szukał jakiegoś adresu jeżdżąc losowo po mieście bo nie było gdzie zaparkować. Jednocześnie dzwoniąc do kogoś aby zapytać się jak tam dojechać. Ta osoba pyta się go:
-a gdzie teraz jesteś? On rozglądając się po budynkach czyta adres i okazuje się, że to ten którego szuka (i właśnie nieświadomie dojechał na miejsce:)

Jakiś rok lub 2 lata temu wędrowałem po lesie dla zabawy na przełaj (nie drogami, a tak przez "dzicz" drzew, gdzie akurat nie było zarośli). Znudziło mi się już wędrowanie drogami i obecnie jeżdżę nawet tak rowerem odcinkami. To ciekawe doświadczenie, że nie wie się dokąd dojdzie zmierzając mniej więcej przed siebie i przecinając drogi, które przecinają tu i tam las (bez mapy i włączonej nawigacji).

Jedno było pewne, że dotrę do jakiegoś nowego miejsca, bo las w końcu skończy się.
To nie był ogromny las i po godzinie lub dwóch ukazały się łąki, duże przestrzenie pól, a w oddali budynki przemysłowe (które było słychać jeszcze w gęstym lesie, bo generowały zagadkowe buczenie).
Wędrując trochę wzdłuż styku pól i lasów znalazłem drogę prowadzącą na drugą stronę tej wielkiej przestrzeni, gdzie na horyzoncie rysował się jakby mur z wielkich hal, magazynów czy coś.
Więc nie to, że typowe miasto z budynkami i drużkami, że łatwo doń wejść.

W końcu droga polna przerodziła się w asfaltową z chodnikami i krawężnikami byłem bardzo ciekawy gdzie doszedłem - co to za adres, jakie miasto (mieszkam w stolicy, która przez otaczające je lasy sąsiaduje z małymi, satelickimi miasteczkami i tak naprawdę wędrując po lasach, a nie mając super orientacji nigdy nie wiadomo gdzie się dojdzie -do jakiego miasta -przynajmniej ja tak mam bo nie znam dobrze okolic i map).

Idąc drogą przy której są zakłady przemysłowe szukam jakiegoś szyldu, tablicy (co nie łatwe, bo to duże odległości, nie taj jak adresy domków mających małe działki i szyldy jeden przy drugim).

Pierwsza tablica którą znalazłem i odczytuję to fabryka ... (szczegóły zachowam) dobrego znajomego, który jest jednym z lepszych klientów dostawcy części do maszyn, z którym współpracowałem kilka lat (i nie raz u niego widzieliśmy się, a też przechowywałem mu jakieś elementy, które ode mnie odbierał z domu w Wa-wie, ale u niego w nigdy nie byłem (a chyba 2 razy w życiu w ogóle w tamtym mieście). Za to byłem ciekawy jak ta fabryka wygląda, bo smykałkę do rzeczy technicznych i potrafi sam robić niektóre maszyny.

Nie znałem adresu i ogólnie nikogo w tym mieście oprócz tego przedsiębiorcy. Podświadomość zrobiła mi niespodziankę, że klucząc losowo po lasach wyszedłem akurat na jego zakład (o którym tylko słyszałem).

Dobre co nie. Podświadomość nie raz pokazuje mi, że to ONA zna więcej niż ja i może animować moje życie prowadząc mnie tam gdzie chcieć mogę. To ciekawe, że ONA jest jakby druga osoba, oddzielna dusza (która wie swoje i nasze myśli, pragnienia interpretuje oraz wybiera i realizuje). Przypadek nie istnieje - podobno wszystko co się dzieje ma ukryty sens, porządek, którego jednak nie rozumiemy (nazywając to "przypadkiem").

Niewiedza, tajemniczość jest ciekawa (to wartość pozytywna, umożliwiająca jak na filmie - tworzyć przeżycia, przygodę, ekscytujące wrażenia). Gdybyśmy o wszystkim mieli wiedzie, wszystko przewidywali życie nie było by ciekawe (a jesteśmy tu wg. mnie dla rozrywki, tak jak gramy w gry i chodzimy do kina).

Lubię lasy, w nich błądzenie bez mapy, odkrywanie nowych miejsc, tajemniczość niespodzianki.
Był czas ze 2 lata temu, że chodziłem nawet w nocy (bo w dzień już się znudziło) po aż 5-7 godzin.
Nie pracuje z zasady (bo to było moje marzenie z dzieciństwa, które spełniło się na różne sposoby:)
Więc mam dużo czasu dlatego nie raz mogę wyjść bez planu, ot tak na pół lub cały dzień lub pół dnia i nocy, lub wieczór i całą noc, np. zapuszczając się rowerem daleko, aż do samego rana (nie raz też słucham audiobooków, nagrywam własne przemyślenia albo rozmawiam przez telefon jeżdżąc na rowerze na słuchawkach- co jest wygodne i zdrowe bo telefon nie promieniuje. Robię zdjęcia przyrody i ciekawych obiektów, rozmyślam więc to nie jest takie tylko wędrowanie (raz pobiłem rekord i w nocy rozmawiałem z 5 godzin przez telefon jadąc rowerem chodnikiem wzdłuż drogi ekspresowej -wracałem do domu, chyba o trzeciej w nocy, bez światła i zatrzymała mnie policja - już nie raz - bo to było dla nich dziwne. Co tu robię zapytali, a ja nie kończąc połączenia - wyciszyłem głośnik - aby mój rozmówca słyszał co mi się przytrafiło i co oni mówią. Dałem im tablet z mapami, na którym było to telefoniczne połączenie i polazłem trasę w programie Endomondo - ile już godzin i kilometrów dziś jeżdżę dla rozrywki. Jechałem dość wolno bo miło się rozmawiało dlatego pomyśleli pewnie, żem pijany -ech te stereotypy). Jak zwykle emanuję pogodą ducha i nigdy nie dostaję mandatów tylko pouczenia - że trzeba mieć włączone oba światła lub, że po chodniku nie można:) Nastawienie bardzo pomaga - W mim ulubionym kursie nt. prawa przyciągania powiedziano wprost:
"GDY CZUJESZ SIĘ DOBRZE TYLKO DOBRE RZECZY PRZYTRAFIĆ SIĘ TOBIE MOGĄ!"
oraz NAJWAŻNIEJSZĄ RZECZĄ W ŻYCIU, TWOIM CELEM NUMER JEDEN ZAWSZE MA BYĆ TO JAK SIĘ CZUJESZ
(bo przyciąga się nie tyle co myślą, a uczuciami -zresztą są wyniki badań, że moc uczuć, z serca ma dużo większe pole magnetyczne niż myśli).

Z rok temu w znów na zasadzie spontanicznej wycieczki jechałem rowerem, to na znacznie dłuższe dystanse - za tajemniczym światłem łuny, która nie wydawała mi się naturalna (i nie myliłem się). Jechałem z 5-10 km szosą, a później drogami drogami wewnątrz lasu w środku nocy (jeżdżenie w dzień czasem się nudzi, a dzikie zwierzęta -najczęściej dziki - same uciekają z drogi, bo boją się ludzi).

Kiedy już zbliżałem się do okolic z której emanowało światło byłem pewien, że to coś dziwnego na ziemi (z daleka mogło być interpretowane jako łuna od księżyca przesłoniętego przez półprzepuszczalne chmury na tle innych, ciemnych).

Czułem się trochę jak na planie Arhiwum-X zbliżając się do miejsca, które w środku lasu, w kompletnej ciszy w nocy, było rozświetlone jakimiś gigantycznymi ilościami megawatów (rozświetlało niebo w okolicy odbijając się od chmur).

Zanim dotarłem do okolic gdzie przez drzewa było widać bezpośrednio źródła światła było widać tylko te dziwną jasność (z niewyjaśnionym jej źródłem). Nie spodziewałem się raczej w lesie stadionu (takie buduje się w miastach, a poza tym stosuje się białe, a nie żółte światła). Nic innego nie przychodziło mi do głowy, jak jakieś prace wykopaliskowe, instalacje techniczne, wielka awaria wodociągu (lub rozbicie się czegoś - np. samolotu - gdzie ustawiono ogromną ilość supermocnych latarni w jednym punkcie).

Po cichu podjechałem bliżej, w oddali przez drzewa widząc coś w rodzaju podłużnych skumulowanych rzędów wielkich świecących punktów. Myśląc sobie, że pewnie jest tam ochrona, jeśli nawet jest to otwarty i rozległy teren, że ktoś może mnie usłyszeć. Oczywiście jak zwykle nagrywałem relacje z wycieczki na dyktafonie (jak agent z Miasteczko Twin Peaks - po którego obejrzeniu jako dziecko zapragnąłem też mieć dyktafon noszony zawsze ze sobą).

Gdy las się skończył i było to już wiadome, że to skumulowane w jednym miejscu światło bije ze obiektu przemysłowego, który jest dość rozległy - naliczyłem ok. 50 szt. skupiona jedna przy drugiej olbrzymich...
SZKLARNI. Gdzie te moc tych reflektorów się dodaje i razem tworzy to niesamowity efekt, rozświetlający dzielnice miasta, w na którego jest skraju, pod samym lasem. Okazało się potem, że tylko w jakiś 20% szklarni było zapalone światło, a cały teren jest ogromny, ogrodzony siatką i ma kilka bram, a objeżdża się go długo jak teren filtrów warszawskich. Po drugiej stronie też są ulice i zwykłe miasto.

Rozpisałem się nie na temat, ale tak przy okazji tego czym jest dla mnie życie, że dzięki nie wiedzy mamy możliwość czerpania frajdy z odkrywania (gdybym wiedział, że to tylko "plantacja" szklarni nie miał bym ciekawego przeżycia, odkrywania tego zagadkowego zjawiska).

Tak jak dzięki nie pewności mamy możliwość cieszyć się ze spełnienia marzenia.
Nie wiedza jest zatem błogosławiona, a życie to wędrówka dla czerpania wrażeń, przeżyć, radości z wyznaczania i spełniania (będąc często przez los zaskakiwanym, nie wiadomymi i nie planowanymi wydarzeniami). Więc jak zwykle chodzi o proporcje - dobrze jest wiedzieć i mieć kontroli możliwości ale nie koniecznie wszędzie (to tak jak reżyser oglądający własny film, albo ktoś kto rozwiązuje własną zagadkę, labirynt - nie byłby jak dziecko podekscytowany, nie wiedząc jak w dobrym filmie - co będzie w każdej scenie). Zaskoczenie zatem jest pozytywne.
Mędrcy powiadają, że żyje się dla doświadczenia chwili. To co jest najważniejsze to to jak się czujemy teraz. Tworzymy swój własny sposób bycia, wypracowujemy uczucia. Poza tym wszystko zmienia się, ale nasze szczęście to niezależny wybór. Może być bezwarunkowe. Możemy patrząc pozytywnie na świat, siebie, życie być bardziej pogodni i szczęśliwi. Wtedy mamy już to czego większość ludzi szuka dopiero w przyszłości (spełnienie, zadowolenie). Dalej prawo przyciągania nam łatwo, naturalnie odpowie - bo nasze uczucie to forma organizowania wewnętrznego świata, z którego wszystko się rozwija jako tu w rzeczywistości odbierane jako prawdziwe, niezależne doświadczenie życia.

Świat wg. mnie to tylko pole możliwości wyboru swego doświadczenia, to wielkie wesołe miasteczko, wirtualna gra (na co wskazuje również fizyka kwantowa).

Można być szczęśliwym lub narzekać.
Można patrzyć na zło lub skupiać się na dobru.
Co się wybiera to wchodzi do naszego doświadczenia.
Co siejesz zbierać będziesz (to nasze myśli i uczucia tworzą wydarzenia).

To magiczny wirtualny świat naszej duchowej ekspresji, a nie coś co się nam wydaje, surowe i martwe gdzie rządzi przypadek.

Na drodze rozwoju rozumienie, postrzeganie, zakresy uczuć oraz możliwości zmieniają się.
Warto iść w górę (uczuć, rozwijać się, doskonalić uczucia) aby tworzyć bogatsze i lepsze doświadczenie życia.
Bo to tylko ostatecznie mamy z naszej ziemskiej podróży - wrażenia (jak z wycieczki).

Można zauważyć, że uczucia się marginalizuje w szkole - że ludzie cierpią wybierając zawody których nie lubią bo nauczono ich mieć w ignorancji głos swego serca, a kierować się programami, schematami i sztucznymi wartościami wtłaczanymi na drodze urabiania na idealnego obywatela (który od systemu uzależnia się nie umiejąc tworzyć własnego szczęścia, a upatrując je np. w rzeczach, ludziach, pochwałach, karierze i zaszczytach). To takie dodatkowe przesłanie co oznacza prawdziwą wolność dla mnie.
Wolność do wyższego, niezależnego szczęścia - czyli min. od zawirowań losu, od życia przyszłością (że szczęście mamy dopiero wtedy gdy coś się ziści). W całym sekrecie chodzi o to aby być teraz szczęśliwym (tak bardzo jak się tylko potrafi i każdego dnia starać się więcej:) Bo chodzi o ciągły rozwój, a nie zatrzymanie (nudę i stagnacje - pamiętajmy, że wszystko jest względne i do wszystkiego łatwo przyzwyczaić się). To zmiana, czyli wędrówka (po różnicowych doświadczeniach) wyzwala uczucia, doświadczenia.
Ciekawe, fascynujące życie to bogate w zmianę, odważne.

W kręgach rozwoju osobistego mówi się, że sukces to droga do celu nie nie na niej miejsce.
Szczęście więc daje samorealizacja, bycie już w tym co się lubi, tym się zajmowanie.
Wtedy czas nie liczy się (Znamy powiedzenie "szczęśliwi ludzie czasu nie liczą" /tylko niewolnicy upatrujący wybawienie w przyszłości - dodam od siebie/).

Więc sekretem pięknego życia jest wybierać samodzielnie (bez oglądania się na niepewność lub opinie innych). Czyli być wolnym prawdziwie, decydować zgodnie z uczuciem.

Ostatecznie np. zamiast cele ze świata, materialne itp. patrzyć na to co mnie fascynuje (jak powiedziano w sekrecie - wszyscy nie będą chcieli jednej rzeczy, jednego stylu życia, miejsca, domu, osoby).

Być w zgodzie z duszą oto recepta na trwałe zadowolenie.
Dla mnie chyba to było by pisanie (choć nie wydaje się to być intratne i tez moje wizje nie są doceniane przez najbliższe otoczenie, które z prawa przyciągania oraz pozytywnej filozofii wyśmiewa się).

Środowisko wydaje się dość ważne i chyba je zmienię (bo w uznaniu prawa przyciągania jak i każdej nie zwykłej idei to ono może dać największe wsparcie albo zniechęć krytyką utrzymają w szarym nudnym schemacie przypominającym bezsensowną wegetację typu: szkoła- praca - dom - tv).

To tak przy okazji o życia filozofii (nie patrzmy na większość - bo masa wydaje się być głupia i manipulowana jak stado owiec, hodowana na wełnę). Bądźmy indywidualistami i ufajmy sobie, tworząc własny autorytet i wspierając się pozytywnym środowiskiem. Wtedy sekret, oraz wszelkie pozytywne wizje, jak rożne marzenia, łatwiej będzie nam zrealizować, bo łatwiej w nie uwierzyć (z dala od narzekania, niewiary i wszechobecnego hejtu, który chętnie krytykuje wszystko co nowe i nie zrozumiałe, ściągając w dół do poziomu zalęknionej większości, zachipnotyzowanej przez TV, religie i szkoły do myślenia wkutymi formułkami).

Tu mam na myśli, że nie z każdym można porozmawiać o Sekrecie (niektórzy oburzą się, popukają w głowę i powiedzą, że to złe lub szkodliwe - bo tak ich ukształtowano w masowej kulturze, aby trzymali się z dala od tajemnic świata -dzięki czemu pozostają łatwymi do manipulacji ofiarami, niewolnikami systemu, który pociąga za sznurki marionetki poprzez wbudowane kompleksy, poczucia winy i chęci docenienia - tak działa np. reklama - "kup sobie iPhone, to poczujesz się lepszy". Przez co dochodzi do tego że małe dzieci mają lepsze telefony od dorosłych i to po 3 tysiące, a jak ktoś ma starą komórkę to nie chcą się z nim bawić. TV to jedno wielkie pranie mózgu - odradzam szczerze). Mamy wiele książek, o podświadomości, prawie przyciągania, o tym jak żyć piękniej - rozmaite poradniki. Ale kto je czyta, tylko ci, który wiedzą, że na ciągłym rozwoju polega podwyższanie jakości życia (nie na zarabianiu więcej lub upiększaniu się czy domu).

System masowej edukacji, religii, media nie ma interesu w tym aby ludzie byli szczęsliwi i niezależni odeń.
Tworzy im podświadome lęki, pakuje w wiadomościach i dekadenckiej filozofii brudy, negatywne idee, do podświadomości. Chce aby bali się i pokładali w religii, władzy lub wiedzy akademickiej nadzieje.

Nie da się do czegoś namówić człowieka szczęśliwego i wewnętrznie wolnego (który zna prawo przyciągania i sam może sobie tworzyć swoją rzeczywistość). Niewolnictwo nie było by możliwe gdyby ludzie nie byli zastraszeni i ulegli (robiąc w pracy to czego nie lubią, z lęku przed biedą). Zamiast realizować swoje pasje, wierząc że sami mogą być jednoosobowymi przedsiębiorcami zamiast zatrudniać się, podlegając surowej dyscyplinie i dostając często jakieś ochłapy akurat na przeżycie.

Dlatego sekret jest nie popularny, bo władzy, religii i mediom (itp) się nie opłaca aby ludzie go używali.
To tak jak producentom leków nie opłaca się aby ludzie byli zdrowi (bo kto będzie to wszystko kupował).
Więc leki są tak zrobione (uwaga naprawdę) aby do pewnego stopnia leczyły, a do pewnego truły (aby pacjent nigdy nie był w pełni zdrowy). Leki osłabiają, a terapie są długie.. To zyski, a dokładniej władza oparta o deficyt pieniądza organizują: politykę, media, szkoły, religie. Można by pisać o tym tygodniami.
Ale większość ludzi tego nie załapie lub słyszeć nie zechce bo ma umysły od lat, od dziecka bardzo dobrze non stop wypierane przez: religie, szkolę, telewizje i media. Potem choćby tego nie słuchali to już dobrze urobione, niczym w jednej wielkiej sekcie, otoczenie na nich oddziałuje. Więc otrzymują swego rodzaju presje na bycie jak wszyscy (myślenie, działanie schematyczne). Tak stado owiec głupimi owcami pozostaje - samo się kontroluje (hejt, ocenienie grasuje). Ale świat się budzi, coraz więcej ludzi MYŚLI (a nie powtarza głupie formułki).

Tym czasem życie, świt jak film zmienia się (chodzi o przygodę, o to aby coś działo się).
Nie należy więc przesadnie przejmować się (a dbać o piękne, bardziej wzniosłe uczucie).

Pozdrawiam serdecznie
Fan Sekretu:)




















ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Jaka długa wypowiedz :D Zawarłeś w niej wszystko w sumie, więc nie wiem co mogłabym od siebie dodać.
Moze to, ze jesli przytrafia sie cos niedobrego, to dlatego, ze sluzy temu wieksze dobro.
Ludzie z natury nie myslą, ale moze i dobrze, gdyby wszyscy stosowali sekret, to w koncu kazdy by był panem swojego losu, firmy by upadły i kto by np produkował prąd? Zeby jedni mieli dobrze drudzy musza miec gorzej. Moze byc i tak ze oni nie wierzą w siebie albo zwyczajnie nie chca zakładać firmy, bo sie w tym zle czują.
Duzy offtop związany z tym lasem :D Ja tam bym sie bała w nocy jeździć, dużo pajęczyn ktorych niezauwaze, jakies korzenie o ktore sie przerwoce

Zdałam sobie sprawe ze myslac negatywnie bałam sie cokolwiek zrobić a potem i tak tego nie miałam, choc chciałam. To mnie utrzymywalo w przekonaniu ze nigdy nie znajde znajomych i nie zmienie swojego zycia, ale raz uwierzylam i sie udalo.

Nadal nie wiem czy stosowanie sekretu wpływa na wole innych ludzi...

Pamietam raz sytuacje 5 lat temu Pewien chłopak mi sie podobał. Był jakiś lutowy weekend. Jakoś miałam złe przeczucie, stres, mysli negatywne. i ściągnełam - znalazł dziewczyne. Wkurzyłam sie i powiedziałam "i tak sie rozstaniecie, 17 kwietnia juz nie bedziecie razem". Nie wiem czemu akurat ta data, czasem mam ze w głowie kłebi mi sie kilka losowych cyft i na ktorą wypadnie na tą bęc. I co sie okazało: 17 kwietnia moja kolezanka ktora jest i jego koleżanką powiedziała mi, że ten kolega nie jest juz z tą dziewczyna :D
I sama nie wiem czy to i tak by sie wydarzylo a zadziałał szósty zmysł ktory mnie ostrzegł, czy też mialam takie mysli i sciągnełam to co sie wydarzy... a te mysli pojawiają sie nagle, same z siebie, najpierw pojawia sie mysl "a moze on ... ? " a potem jest silny stres graniczący z paniką, jakbym juz była pewna ze tak jest, choc jeszcze nie sprawdziłam...

I teraz też mam w głowie jakąś datę - 19 października. Coś się wydarzy w moim życiu, co będzie znaczące...

Jak to wytłumaczyć sekretem?

ocenił(a) film na 10
BloodyMassacre

Słyszałaś pewnie o ludziach, którzy chodzą boso po rozżalonych węglach.
w porównaniu do tego las i bieganie boso nocą bez latarki w półmroku światła księżyca po szyszkach i patykach, porostach, machach lub gdzie nie gdzie rozsypanych sarnich bobkach... jest łatwe i pewne. Na początku bałem się, nie będąc pewnym czy stopa nie jest aby zbyt delikatna aby chodzić po szyszkach i małych gałązkach. Bo w dzień to się uważa i je omija. Okazało się jednak, że my jak zwierzęta jesteśmy przystosowaniu do chodzenia boso (patrz W. Cejrowski "Boso przez świat"). Ostatnio przeszedłem, miejscami przebiegłem boso ze 4 km po dnie rzeki pod prąd, ale płyciutka, piaszczysta i przeźroczysta (raz na kilkaset m był na dnie pień, lub gałąź, ale widać było z daleka, a w tym miejscu dno się zmieniało, bo woda wokół wypłukiwała piasek, który tam się ciągle przesuwa tworząc coś jak fale -faliste dno piaskowe). Trochę dokazywałem, wygłupiałem się do filmiku jakby skacząc do wody i pływać próbując choć było za płytko dlatego na wierzchniej cześć stopy i na dłoni nabyłem tylko małe zadrapania 2). Tak samo chodzenie po lesie bez szwanku obeszło się (raz nieomal nie wpadłem w nocy na dziki - były by nie zdążyły uciec, bo zjeżdżałem z górki znaną mi szeroką drogą na której było dość ciemno, bo otoczona wysokimi liściastymi drzewami, których korony łącza się nad nią tworząc kopułę nie wpuszczającą światła na ziemistą, ubitą czarną drogę przez nieco pagórkowaty las. Rozpościerający się na obszarze byłego dorzecza Wisły (ma gdzie 4x8 km - widzę go z najwyższych okien dom i mam doń chyba najbliżej, bo drugi też jest niby 20 min biegiem, ale prostą drogą w przeciwną stronę od tego, do którego trzeba zmierzać krętymi tyle samo czasu).

Pozory mylą, zwierzątka są dzikie więc od razu jak cię usłyszą lub zobaczą uciekają (raz widziałem małego liska który bawił się gałązką jak pies kością).
Przyroda jest piękna - marzę o tym aby mieszkać w lesie, ale póki co tam jeżdżę rowerem prawie codziennie (o ile na cały dzień nie przykleję się do kompa, jak wczoraj).

Jak usłyszałem, że są organizowane wycieczki dnem rzeki po 5 km i ktoś powiedział, że najlepiej chodzi się boso to nie wydawało mi się to coś dla mnie. Ale ostatecznie okazało się fajne i łatwe, aż chciałem więcej.

Wracając do tematu jeśli masz silną wiarę lub coś w sobie, co nie jest skażone przekonaniem, że wyrażanie takich spontanicznych życzeń do "martwej", "niezależnej od nas", "materialnej" rzeczywistości nie ma sensu.. to .. Jeśli coś myślisz silniej, pewniej przekazując to do podświadomości (bo ona zawsze słucha i jakby notuje nasze myśli, jak życzenia czy rozkazy).. to cóż.. ta podświadomość to spełnia.. Bo życie to sen w pewnym sensie (a we śnie jak w marzeń, wyobraźni świecie - wszystko jest możliwe i światu to na pewno OBOJĘTNE czy ktoś zerwie 17-go czy potem lub wcześniej. Skoro Ty wyraziłaś datę to zostało to dostosowane do niej.

Ja z datami nie eksperymentowałem, ale teraz postanowię włączyć je do mego sposobu projektowania życia:)

Dzięki za przykłady!

Samospełniające się proroctwo, jak efekt placebo (tak to zawsze można tłumaczyć).
Mówisz i dzieje się (bo to wszystko przecież jest powiązane - obejrzyj film wiele razy, a za każdym razem więcej zapamiętasz, wyraźniej usłyszysz. Np. "nie ma tu, nie ma tam.. to tylko iluzja" złudzenie rozdzielenia. Wszystko jest razem, a my postrzegamy to osobno jako czas i przestrzeń. Teoria względności Einsteina i różne wyliczenia mówią nam, że ta rzeczywistość jest ... powiedzmy dziwna. Ona wydaje się być stała, uporządkowana, odległa ale np. gdy osiąga się teoretycznie prędkość światła czas się zatrzymuje.

Miałem jeszcze podać kilka przykładów, ale dokładnie nie pamiętam. Mniejsza o szczegóły, ważne, że o tym wiemy. Czytaj książki, w nich są odpowiedzi na wszystkie pytania!

Np. Transerfing Rzeczywistości, Rozmowy z Bogiem, Werówka Dusz, Życie między wcieleniami, Zero ograniczeń, Proście, a będzie wam dane. Sztuka wzbogacania się, a najbardziej POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI bardzo mi pomogły zrozumieć czym jest świat.

Filmy.. e..
no nie wiem, czy były by takie jak sekret..
Tak jest ich kilka Greg Barden w jednym z nich opowiada o uzdrawianiu siłą wiary itp.
Nissan Haramein mówi o rożnych fenomenach z punktu widzenia naukowca.
Jest ciekawa seria na YouTube od rodaka: Fizyka, a filozofia (o sekrecie w kontekście fizyki kw.)

Jeśli chodzi o filmy kinowe to popatrz na moje ulubione, czasem coś tam jest o sekrecie (wtedy wzmiankuję o tym w ich opisie). Najbardziej zbliżony do Sekretu jest też dokumentalny i od podobnej ekipy:

http://www.filmweb.pl/film/What+the+%24*+Do+We+%28K%29now-2004-200615

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Co ty tak z tym lasem? Wiem jak wygląda las, mam 5 minut do lasu, taka okolica. Często widuje sarny, nawet z młodymi. Niedawno widziałam lisa. Bardzo dużo u nas drapieżnych ptaków, często fruwają nad moim domem. Do tego w parku są wiewiórki. Dla mnie to normalna codzienność, każdej jesieni chodzę z rodziną na grzyby, biorę aparat i cykam zdjęcia. Jestem obyta z okolicą, ze ścieżkami w lesie, wiem gdzie rosną prawdziwki, gdzie jagody a gdzie borówki. Gdzie najlepiej iść po szyszki do ogródka a gdzie jest najładniej na spacer. Zostałam wychowana w poczuciu, że w lesie nie wolno śmiecić ani krzywdzić żadnych stworzeń, nawet trujących grzybów. Dla mnie to wszystko jest normalne i oczywiste :) Bylam raz w lesie po ciemku, i nie podobało mi się to wchodzenie w pajęczyny (od dziecka mam fobię na jej punkcie) zbierając je własną twarzą.
Po prostu nie wiem co ma las wspolnego z Sekretem, temat jest związany z sekretem, offtop na temat lasu może być ale krótki, a nie stanowiący jakby główny wątek w dyskusji... tym bardziej że mnie właśnie bardziej interesuje owy Sekret, a nie las... który i tak widze na co dzień z okna.

--

Wracając do tematu głównego :)

Data sama sie pojawiła w głowie, spontanicznie, nie wiem czemu akurat taka, po prostu widziałam oczyma wyobraźni kalendarz i przesypujące się cyfry od 1 do 30 i nagle bam 17, a jaki miesiąc? i pierwsza myśl kwiecień. I zaakceptowałam te pierwsze myśli...
Spróbuj z datami. Jesli nie z konkretnymi, to np z zakresami od do, np od 1 stycznia do 1 marca. Albo z wybranym okresem czasu, np w ciągu miesiąca od dziś.

Mnie w sekrecie przeraża to, że żeby los dał mi to czego pragnę czasem kieruje nawet moimi poglądami i postępowaniem, słowami jakie wypowiadam. Często mówię lub robię coś sprzeczne z tym co sama uważam, ale jest już za późno. Mówie wtedy ze nie zdazylam ugryźć się w jezyk a za pare dni okazuje ze ze przez to co powiedziałam/zrobiłam stało sie coś, przez co stało sie jeszcze coś, co akurat chciałam.

Wiem że często jest tak, że to co jest złe jest początkiem czegoś dobrego. Np moja ciotka. Pracowała w urzędzie i nie zarabiała zbyt dużo. Gdy były czystki i wywalano część pracowników ona też została zwolniona. Początkowo się poddała, wyszukiwała choroby by miec pieniądze z tzw renty chorobowej, ale nic to nie dało. W koncu wzieła sie w garść i sama założyła działalność. Dziś ma kilkanaście tysięcy zł miesięcznie (ale udaje, że mojej rodziny nie zna), wybudowała wielki dom z 4 garażami. Tylko nie wiem co tam dokładnie jest.

Jednak z zyczeniami trzeba uważać. Niektóre spełniają sie od razu i za wszelką cenę robiąc przy tym kupe problemów innym, inne spełniają sie długo, i zazwczyaj spełniają sie wtedy gdy juz ich nie chcemy i tez generują same problemy.

Pamiętam jak dziś, wracalam ze szkoły z dwoma braćmi. Nie wracaliśmy normalną drogą z miasta, taką jaką jeżdzą tiry, tylko takimi wsiami. I są dwie drogi przez wsie, którymi z tego miasta moge dojechać do domu. Jedna jest dłuższa druga krótsza. Ostatnio ciągle wracaliśmy tą krótszą. Gdy znowu wjechaliśmy w ten zakręt (co świadczyło że wracamy drogą krótszą) stwierdziłam w myślach, że nie chcę wracać tą krótszą, że choć raz moglibyśmy tą dłuższą... i cisza. Wiecej o tym nie myslalam. Nagle patrzymy - korek. Droga przez las, rzadko uczęszczana, bo prowadząca tylko od wsi do wsi (jedna wieś - na oko ok. ze 20 domków) a tu korek. I po 10 minutach brat sie wkurzył i zawrócił i pojechaliśmy dłuższą drogą, tą którą chciałam. Byłam początkowo zadowolona, ale... w domu dowiedziałam się, że powodem korku był wypadek. Samochód potrącił rowerzystę, do tego mojego sąsiada. Sąsiad zmarł na miejscu (miał ok 70 lat) i jeszcze nie przyjechała policja, więc nie miał kto poprowadzić ruchu. Zupełnie jakby ten wypadek stał się przed chwilą. Wtedy byłam przerażona.

Jak byłam w podstawówce i widziałam że to co robie działa, stwierdziłam, ze pewnie tylko ja tak potrafię i myślałam, że jestem czarownicą. Tym bardziej ze zawsze lampy gasły na ulicy gdy przechodziłam obok nich, co pomyślałam ale bałam sie powiedzieć na głos, czekałam aż ktoś inny powie to za mnie - i mówił. Że jak wybrałam jakąś datę - wtedy coś sie działo w ten dzień. Czasami wiedziałam ze tego i tego dnia lepiej czegoś nie robić, bo nie wyjdzie, ze wyjdzie jak spróbuję za parę dni. Nie mówiąc o ciągłym deja vu tak dokładnym, że nawet potrafiłam przewidzieć co kto powie, co odpowie na to druga osoba itp :) Stosowanie sekretu było dla mnie tak naturalne, że wiedziałam ze zawsze zadziała, i im bardziej pewna byłam ze zadziala, tak pewna jakby innej mozliwosci nie bylo (a bylo wiele) ze aż nie czułam zaskoczenia, gdy sie sprawdzało. Im ważniejsze rzeczy dla mnie udało mi sie przywołać, robiłam sobie tzw "wbijanie levelu czarownicy" xDDD Głupia zabawa.
Dopiero w liceum odkryłam film "The Secret" i sie dowiedzialam ze nie tylko ja tak mam. Bardzo dziwne uczucie, gdy na moich oczach dzieją sie jakby zjawiska paranormalne :)

A to co było wczoraj to było przegiecie, gdy miałam caly dzien dobry humor. oczywma wyobrazni widziałam na pasku od facebooka obok symbolu F takie coś: (1) . Oznaczające wiadomośc. A potem imię tej osoby z ktorą chciałam porozmawiać i obok słowo "napisał ... " A potem ogarnęła mnie euforia, jakby to sie juz stało, i byłam tak szczęsliwa ze mi nic humoru nie psuło. Czułam coś przyjemnego, nawet motylki w brzuchu. A rano przecież miałam mega doła. Byłam pewna na 100000% ze do mnie napisze, czulam to tak wyraźnie... I nie mogłam uwierzyć, aż się zaśmiałam z niedowierzania, gdy nagle to co chciałąm pojawiło sie, że faktycznie, napisał do mnie EX. I był normalny, miły, spytał co słychać, Byłam zdumiona i zaskoczona. A to przeciez bylo dlugo po napisaniu tego wątku na tym forum.
Nie mogłam słowa wydusić. To sie nie stało przypadkiem...

Czasem mam ochote z kimś pogadać, z daną wazna dla mnie osobą, ale nie chce sama zaczynac. I wtedy raz czuje taka euforie ze zaraz napisze, a za chwile wątpliwości. Ale jakby nie moje - jakbym zaczeła czuc to co ta osoba mysli - zagadać czy nie? Mam uczucie, jakby ze ona sie boi, chce ale sie boi. Nie wiem jak to opisać.

Pamietam raz przypadek kolejnego wywołania "wilka z lasu". Myłam kafelki w łazience. I tak patrząc na te kafelki pomyslałam sobie, ze u kolegi były podobne, ale jeszcze bardziej brudne, jakby od roku nie myte. A przeciez dom zadbany, rodzina bogata. I tak z jego łazienki moje mysli przeskoczyły na jego samego. Pomyslalam o nim - dawno z nim nie rozmawiałam, ciekawe co u niego słychać. Wieczorem się odezwał :D

Inny przypadek - czwartek rano, 8 września 2016. Zerwał ze mną chłopak. Byłam załamana. Wiedziałam ze to przez moją zazdrość i moje zachowanie (a teraz wiem - przycuągałam złe mysli, złe zdarzenia, ktore wpływ miały takze na moje zachowanie i sru - stało sie to czego sie bałam) bo niepotrzebnie przyczepiłam sie tego ze kolezance polubił zdjęcie (głupia ja. co ciekawe mi to nie przeszkadzało tak naprawde, przyczepiłam sie bez powodu w sumie, zupełnie jakbym to nie ja to zrobiła, teraz wiem jak to działa, co sie stało, ale długo by pisac i nie wiem czy chce ci sie czytac, ale Sekret maczał w tym palce :) ) Duzo też spowodowane bylo zawiścią, ze jego koledzy zapraszają na piwo czy imprezy, a ja najczęsciej wtedy byłam u siebie w domu (gdybym byla u niego to by mnie zabrał - mieszkamy w innych miastach dość daleko od siebie) i nie mogłam tam z nimi być, a przyjechać też nie mogłam, bo a to szkoła weekendowa, a to problemy itp. A gdy przyjezdzałam, to ten wiecznie zmęczony po pracy i mu sie nie chciało (co tez bylo sprawką Sekretu, bo pamietam, ze zawsze ze znajomymi miałam takie problemy, ze albo ja chora albo oni, albo oni czasu nie mieli czy kasy albo ja, albo wydarzenia losowe np jestesmy umówieni a to nagle auto nie odpaliło a tu nagle rodzina sie na głowe zjechała jednemu a to mi, a to jakis remont nagły itp i wierzyłam ze to jakies fatum i zawsze tak bedzie. Ex mowil ze u niego tak nie bedzie, a tymczasem ja tak bardzo bałam sie czegos takiego ze sama to wywołałam i nagle sie okazalo ze ex miał wiecej pracy w tym roku niz w zeszlym, do tego upaly i nagle czesciej byl zmeczony niz w zeszlym, nie chcial nawet na glupi spacer wyjsc, a gdy ja bylam u siebie, to sie umawial z kolegami bo akurat w te dni gdy mnie nie bylo pracy miał takze mniej i było chlodniej, czyli przywołałam to czego sie bałam) wiec byłam zła i robiłam mu wyrzuty (co pogarszało sprawę, a kazdy ma jakąś granicę cierpliwości, on uwielbiał spokój i harmonię w związku a nie awnatry o byle co). Wiec stracił cierpliwosc i zerwał. I po zerwaniu przepomniała mi sie sytuacja sprzed 9 miesiecy. Miałam znajomego z innego forum, lubiliśmy ze soba duzo pisać kazdego dnia na gg. I nagle tez zaczął tak robic, ze pisze pisze, ja sie smuce bo ciagle siedze w domu, a ten nagle mi mowi ze musi iść bo znajomi ognisko zrobili i bedzie picie. To mi jeszcze bardziej smutno bylo. Bo nie dosc ze ja sama siedzialam w domu, zapomniana przez swiat, to jeszcze jedyna osoba z ktora moglam o tym pogadac wlasnie mnie zostawila samą na kilka godzin bo szla sie swietnie bawić, o czym ja marzyłam. Znowu włączyła mi sie zawiść i raz nie wytrzymałam i sie poklocilismy i przestalismy sie odzywac.
I Rozstanie z ex przypomniało mi o tym chlopaku z gg, ze by podobny motyw i powod kłótni, i też zniknął i sie nie odzywal, i jakos podswiadomie zaczelam szukać odpowiedzi na pytanie, czy to wszystko jest stracone? czy ta historia jest podobna z jakiegos powodu? Ze moze te dwie historie chca mnie czegos nauczyc?
I wtem cud - chlopak po 9 miesiacach (ten z gg) odezwał sie. Powiedzial ze mial sie nie odzywac ale zmienił zdanie. Zaczelismy pisac... Dało mi to nadzieje ze ex tez zmieni zdanie. Ze to jest odpowiedź, ze choc spieprzyłam, jest szansa na odnowienie, odbudowe relacji, jesli się zmienię. Jeśli wygaszę gonitwę myśli, osiągnę spokój ducha, pogodzę się ze sobą, i zamiast być zawistną będę sie cieszyć ich szczęściem.
I póki co wczoraj ex sam sie odezwał, tak jak czułam głęboko w sobie.
Zrozumialam ze to są odpowiedzi od świata. Że nie wolno porzucić nadziei. Ze warto pracować.

Jedyne czego teraz oczekuje w tej chwili to tybark. Tam są nakretki z napisami, musze przeczytac jakąś dobrą wróżbę :)

Podaj więcej przykłądow ze swojego zycia, ze sekret dziala, to mi pomaga wierzyć bardziej :)

Oraz jak ty go stosujesz, i w jaki sposob

Wole filmy poki co, bo z ksiazkami jest ciezko u mnie zeby takie zdobyc...

ocenił(a) film na 10
BloodyMassacre

Ważne jest spędzanie czasu na łonie natury, to przemienia nas w jakiś sposób. Przyroda zmienia uczucia, zieleń wycisza.
W lesie można bardziej usłyszeć siebie (mieć jakby natchnienie).
Mówiąc językiem ezoterycznym to jest bardzo korzystne pole energetyczne
(nie tak jak betonowe miasta, czy domy pełnie rzeczy, kszątątnia, spraw i myśli ludzi). Naprawdę szczerze polecam codzienne spacery, lub raz na jakiś czas zmianę miejsca (każda zmiana wyzwala inną zmianę - otoczenie oddziałuje, choć tego nie zauważamy - sztuka feng shui).


Więc odpowiadając na pytanie "Co las może mieć wspólnego z sekretem"

1) daje nam szanse wyciszyć się i pobyć ze sobą (zostawiamy dom, rozrywki, sprawy daleko). Wtedy łatwiej jest poznać siebie, rozmawiać wewnętrzne, przemyśleć to czego się che, usłyszeć intuicje.

2) Zieleń i przyroda jak i sport zmienia samopoczucie, podnosi zdrowie i znów nasze wibracje (czyli zadowolenie co jest najważniejsze w Sekrecie).

3) Sam las ma korzystne wibracje (mówi się, że drzewa mają dobrą energię - niektórzy się nawet doń przytulają po to).

4) chodzenie boso przez sporo osób jest zalecane (a lasy są do tego idealne bo nie wybetonowane i zwykle ścieżki uklepane, piaszczyste lub ziemiste).
Nie ma tam wysokiej trawy i widzisz po czym idziesz (bywają też mchów całe połacie:)

5) Wyzwania przekraczania swoich lęków i zaufania to też metoda na ćwiczenie wiary, zaufania do życia (prawa przyciągania). Też bałem się na początku chodzić w nocy, lub w ogóle długo - zastanawiając się czy nie zabłądzę (na początku wcale nie patrzyłem na mapę, nie wiedząc jak daleko ten las się ciągnie - odkrywałem go od środka i to było fascynujące).


6) W końcu las to dla mnie metafora świata, wycieczki po nim, nie raz w koło to idea podróżowania dla przyjemności doświadczenia chwili - jako metafora życia. Tu szybko uczę się tego czym ono jest, na czym polega.
Rozumiejąc, że przyjemność sprawia sama podróż, a cele jak na spacerze są jedynie pretekstami do poruszania się, do wędrówki (jak w filmie "Siła Spokoju" z odpowiedzią na pytanie na czym polega życie -wchodzili na górę w lesie:). I tym bardziej CIEKAWIE, aby nie powiedzieć EKSTRA jest gdy się nie wie gdzie wyjdzie, gdy się pobądź i z ekscytają odkrywa to czego się nie wie, nie planuje. Czyli to uczy, że nie trzeba kontrolować życia, bo niespodzianki to wartościowa jego część, jak w filmie gdzie liczy się tajemniczość.

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Jestem w trakcie czytania i odpowiem potem do końca (muszę jechać do ciotki bo prosi mnie o wząne zakupy a słabo sama chodzi)

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

w sumiemogłabym wypróbowac...

szkoda ze nie przeczytałes reszty..

ocenił(a) film na 10
BloodyMassacre

Wróciłem późno i nie chciało mi się siedzieć przy komputerze po nocy (znając moje tendencje do rozpisywania się i nie liczenia czasu). Teraz zaś skończyłem dopiero swoje 2 opowiadania, mając jak zwykle przypływ weny od rana po około godzinnych przemyśleniach po obudzeniu (gdzie często przypominam sobie sny, które nawiązują w jakiś sposób do życia. W jednym z nich, jakby pół śnie, gdy się budziłem zrozumiałem np. wielki atut, przesłanie naszej rodzimej religii, której do tej pory nie doceniałem krytykując ją za zło, a nie prawie zauważając dobra. Mianowicie powierzanie się, oddawanie sprawy Bogu - czyli rodzaj zaufania, wiara w to, że to czego chcemy stanie się poza nami z jakiejś nadprzyrodzonej, poza zmysłowej mocy i nie koniecznie tak jak to sobie wyobrażamy - kiedyś słyszałem "Nieznane są boskie ścieżki". Więc w takim kontekście katolicyzm uczy stosowania Sekretu:)

Rano z przyzwyczajenia i dla komunikacji włączam kompa (a nie telefon) Jeśli ktoś z przyjaciół lub rodziny ma do mnie sprawę pisze na Face-B (dzięki czemu mam szanse sprawdzić i zauważyć wiadomość w przeciwieństwie do komórki, która rozbija koncentracje). Dlatego moja obecność na Film-W. jest podświetlona, ale nie znaczy to, że fizycznie jestem przy tym (mam otwarte często 50-100 stron na raz i czasem zapomnę zamknąć kartę z Film-W, do którego mam wyłączone powiadomienia na maila, aby mnie nie rozpraszały w pracy. Bo jak już tu wejdę to się jak widać bardzo rozpisuje, że kiedyś ludzie pytali się czy nie pracuje, nie uczę się i nie śpię (gdy na jakimś wątku pod jednym z mych ulubionych filmów S-F, co chwila waliłem odpowiedzi jak na całe strony A4). Po prostu nie liczę czasu i jak mam wenę to siedzę prawie non stop przy czymś (a jak nie mam to nie mogę się zmusić - tak to jest już z artystyczną duszą. Wolność to moje drugie imię i staram się podążać za tym co czuje, a uczucie zmienia się nie znosząc ograniczeń dyscypliny, obowiązków, szablonów itp. Niszczyć ład, skostniałe struktury to jedno z moich ulubionych zajęć -np. zaprzeczać religii).

Dlatego też (jako buntownik przeciw zasadą) lubię pisać nie w temacie, nie gramatycznie, nie zwięźle i mało - a bardzo dużo (lubię buntować się i podświadomie jestem przekorny;) Znaczy, że to część mej natury, jakby silniejsza ode mnie (i jeśli jak moja powiedzmy dusza pomyśli sobie o czymś, to przeważnie i tak to zrealizuje, choćbym trzymał ją krótko na łańcuchu ie chcąc robić ludziom problemów - w stosownym czasie gdy nadarzy się okazja ugryzie kogoś jak kiedyś nastraszony pies). Ale bardzo się cieszę, że mam w sobie tę jakby drugą, w pewnym sensie nie przewidywalną, autonomiczną istotę (takie życie jest ciekawe i na co mnie nie stać, bo się boje to ona realizuje pokazując mi, że myliłem się obawiając:) Więc inspiracje i wybryki duszy napędzają mnie ubogacając życie (a może prowadząc je dzięki czemu jest ciekawe, bo niby w jedną osobę istnieje się, a funkcjonuje jak by żyło w jakiejś przyjaciół paczce /bo świat ma się i jakby ludzi różne poglądy w sobie - więc można dyskutować do rana jak z obcą osobą, pisać o tym co zresztą robię co dzień prawie/).

Z takich względów nie lubię też umów, terminów i zobowiązań (jak w Biblii też napisano - nie przysięgajcie).

________________________________________________________
Nie rozumiem całkiem ludzi i ich relacji tzw. ślubów opartych na niewolnictwie (obiecują sobie wierność, czyli więzienie się przez siebie umową, jakby akt sprzedaży, posiadania, własności i to na całe życie). Przez co potem cierpią ale nic nie robią, albo nie wiele bo tak nakazuje tradycja (ignorować swoje szczęście, wyrzekać się dobra wolności, bo tak nakazuje jakaś tradycja).
______________________________________________________________

Wracając do wątków na forum (tu jak i w życiu..)
najchętniej odpowiadał bym innym:
odpisze kiedy odpisze, albo będę gdy przyjdę
(lub załatwię jakąś sprawę kiedy załatwię..
/co ciekawe próba nacisku daje odwrotny efekt..
-to da przekorna duchowa natura ludziom się nie poddaje.
Rodzice śmieli się ze mnie, że ten upór i przekora prowadził do wniosków, że jeśli czegoś ode mnie chcieli to chyba trzeba było powiedzieć odwrotnie.. Bo tak często się buntowałem przeciw ich władzy i robię to do dziś.
Matka zrobiła mi prezent, z wujkiem przywożąc coś do domu co zaczął montować, ale ponieważ to nie to co sobie wymarzyłem i nie ma okien oraz nie pasuje idealnie i trzeba w koło obmurować zmniejszając prześwit to..
Na początku jako człowiek uprzejmy przyjąłem prezent z grzeczności. Pomyślałem, że po-zbędne się go sprzedając, ale postanowili zamontować to na drugi dzień i cóż znów pomyślałem ... eee.. "zatrudnię kogoś do wyburzenia tej małej ścianki". Ale o dziwo to już nie mała ścianka, a gruby mur powstał do tych jakby pancernych, dodatkowych drzwi jako pierwsze widocznych od dworu.. jako wyjście z drugiej klatki schodowej, za domom w obecnie nie używanej jego części Ale to nie okazało się być wszystko, jeszcze jakaś belka nad nimi miała być montowana w miejscu przeznaczonym na okno. Moja rodzinka już i tak bez mojej wiedzy raz zmieniła projekt wspólnego budynku kasując 2* okna gdzie akurat przez ich środek "ustawili" ścianę dzielącą cały dom na 2 - co ma skutkować z domu wielorodzinnego zrobić tzw. bliźniak. Więc dość pomyślała sobie moja buntownicza istota i jak napisała matce SMS-a to już ani wuj, który miał dokończyć montaż, ani ona się nie odzywa. Tak to jest nieraz - dasz palec całą rękę wciągnie, więc cieszę się, że coś we mnie jest niezależne i wyraża swoje zdanie poprzez nie dostosowanie do zasad uprzejmości lub szablonów/). *-jest ich razem blisko 100 więc nie jest to duża strata, ale cierpi estetyka i równowaga -bo jedno z nich jest dość duże i półokrągłe (Chciałem przez to wspomnieć, że zawsze marzyłem o dużym domu i ojciec wybudował dla nas taki, ukrywając projekt do ostatniej chwili tak, że gdy go sobaczyłem - szkice 2 rzutów elewacji to się może jakby trochę zachwyciłem chwytając aparat by zaraz zrobić zdjęcie tego kolorowego szkicu, który w pierwotnej wersji obok kilkunastu florów które pozostały, obejmował 2 całe szklane ściany -ale ojciec zapewne uznał, że one były by nie ekonomiczne, bo na starość stał się przesadnie oszczędny. Podsumowując - i to marzenie spełniło się i spełniają się kolejne bo na tym polega życie -aby marzyć, czyli wyznaczać to co nam się podoba, dlatego że nam się podoba i spełniać się ku radości doświadczenia twórczej i bogacącej nasze życie zmiany). Często o tym piszę, ponieważ bywa, że zapominam, że marzenia ot tak potrafią spełniać się. Dlatego wolę mieć w pamięci te większe, bo mam wielkie ambicje i czasem się boje czy ich spełnienie będzie w mym przypadku realne i w miarę szybkie, nie tak abym np. na starość mógł latać prywatnym śmigłowcem na zakupy do Szwajcarii tak jak jeździ tam na narty mój drugi wujek mający potrójne obywatelstwo i firmę w Wiedniu). To dziwne, że otoczenie tak bardzo oddziałuje, że się je chce naśladować podświadomie.

Czasem myślę sobie, że to rodzaj niewoli (porównywanie się itp. Chciałbym być sobą, żyć dla siebie, a jednocześnie chciałbym zaimponować bliskim, być może spełnić ambicje rodziców nastawionych bardzo materialistycznie - zamiast żyć tylko swoim życiem, czyli dla siebie bez patrzenia na obce systemy wartości i styl życia -którym tak wielu chwali się na FB. Wolę pisać książki o duchowości (życiu wewnętrznym), a nie być przedsiębiorcą uznającym pieniądze za wartość nadrzędną (obok zdrowia) których miarą można liczyć sukces (łudząc się, że także szczęście).
Choć zastanawiam się, czy jedno z drugim nie koreluje (bo może wszystko pogodzić da się - piękne życie wewnętrzne, pokój i dystans do świata oraz chore ambicje wykazania się, ogólnie uznanymi dobrami, tym [rodzicom] którzy na nas przez całe dzieciństwo narzekali, obwiniając, że nie jesteśmy tacy jak oni - czyli w domyśle źli, nie kochani bezwarunkowo, czyli prawdziwie.
To straszne znamię nie akceptacji, z którym borykam się).

Podsumowując - przeczytam resztę gdy druga część mnie zapragnie znów rozpisać się (a może ona już wie., co jest w "reszcie" i to celowo pomija. Kto wie - czas pokaże, tym czasem wzywa mnie zwykłe życie -mam opłacić zakupy internetowe, bo z przyzwyczajenia jeszcze coś do kolekcji kupiłem co od kilku m-c uważam za nie racjonalne. Bo uwaga którą rzutujemy w rzeczy materialne zabiera nam możliwości rozwijania życia duchowego, czyli wewnętrznego, za najwyższą wartość uznając to co nieuchwytne: wiedzę, świadomość, własne uczucie, pokój, radość, szczęście. Tj. WOLNOŚĆ prawdziwa, to wolność WEWNĘTRZNA = brak uzależniania od otaczającego świata - ludzi i przedmiotów, i czerpanie niezależnego szczęścia ze swego wnętrza. To jest jak znaleźć źródło wody po której nie czuje się już pragnienia i być niezależnym od świata. To droga tzw. oświecenia:)

ocenił(a) film na 10
BloodyMassacre

Książek można w jeden dzień zdobyć setki, w tydzień lub w miesiąc dziesiątki tysięcy jeśli się zechce odrobinę przysiąść i ściągać całymi pakietami w np. Chomi...pl (filmweb automatycznie to cenzuruje nie przepuszczając). Jeśli komuś się nie chce czytać może odtwarzać niektóre na audio (nawet bez pobierania, które kosztuje jakieś grosze). Jeśli ktoś ma tylko wersję PDF lub DOC czy TXT to może samemu zrobić z niej plik audio (przy pomocy np. syntezatora mowy Iwona, bardzo popularnego w sieci) i słuchać książek jak radia. Np. w drodze do szkoły, na ćwiczenia, na rowerze, na nudnych zajęciach (o ile można mieć słuchawki lub ma się dłuższe włosy które je zakryją:) Tak czy inaczej większość czasu, który nie wymaga uwagi można przeznaczać na "czytanie" słuchając książek, nagrań pobranych z YouTube oraz różnych kursów, materiałów jakich w internecie są tysiące w języku polskim i miliony w angielskim.
Wiec jeśli ktoś che to może uczyć się wszystkiego bez zabierania czasu rutynowym czynnościom (choć jak nagranie jest ciekawe to wiem z doświadczenia, że człowiek z wrażenia przystaje i na tym w pełni koncentruje się np. przerywając robienie sobie kolacji lub sprzątanie).

Pamiętam, że sam w taki sposób "czytałem" książkę dziennie (w Wordzie trzeba użyć funkcji zamiany powtarzających się nagłówków na spacje, oraz czasem źle skonwertowanych znaków polskich na właściwie - skrótem klawiatury Alt+H, który jest chyba też w notatniku pod Windowsem).
Są programy do pobierania i zamieniania na audio filmów na YouTube.
Z czasem można w miarę możliwości kupować wersje czytane lub prosić znajomych o przeczytanie na głos i tego nagranie (podobno tak się lepiej zapamiętuje:) My przypadł do gustu głos syntezatora mowy Ivona, którego prędkość i ton się modyfikuje (można wybierać różne).

Filmy z napisami też są dobre, ale w porównaniu do książek jest ich kilka na krzyż o sekrecie. Wpisz sobie - prawo przyciągania, a wyskoczy masę wyników. Kiedyś oglądałem prawie wszystko jak leci o tym (teraz wybieram to co jest w moim klimacie). Trudno coś polecać, każdy ma inne gusta. Sam zaczynałem od Przebudzenie - A. de. Mello (na YouTube jest na audio jak i coraz więcej książek- ludzie dodają). Potem Joe Vitale (napisał ze 60, w tym połowę wydana w Polsce).

To, że prawo przyciągania działa już wiesz od dawna i to z własnego doświadczenia, jak mało kto (ja piszę tu dla forum dla wszystkich i komuś się to być może przyda. Może wejdź w bardziej zaawansowane tematy - energii, jest trochę młodych "czarownic" na YouTube, które mówią o tym przystępnym jerzykiem). Ta wiedza jest gigantyczna i zawsze można uczyć się:) Każdy odnajduje się w sobie bliskim klimacie na właściwym jemu poziomie (i trudno o uniwersalną radę jak zaufać intuicji i poszukać sobie tego co z nami rezonuje. Tak każdy swój autorytet odkryje - moim jest np. Daryl A od channelingu, którego pełno na YouTube). O tu Huna się przypomina i kilka wykładów Roberta K. pt. "pozytywna kreacja".







ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Spróbuj jakąś przeczytać.

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

PS. znasz moze jakies inne filmy przypominające sekret? Jakies cale na youtubie czy innej stronie?

ocenił(a) film na 1
BloodyMassacre

Wychodzi teraz dużo filmów korzystających z baśni. Wiele ciekawszych niż Sekret.

ocenił(a) film na 10
hyrkan

/nie chodzi o ciekawe filmy ale o edukacyjne oczywiście.

Jednak zastawiające dlaczego nie pozwalasz tutaj fanom filmu sekret spokojnie dyskutować wtrącając się.

Dlaczego z taką zaciekłością (jak typowy troll) zaprzeczasz nam i to w 8miu, 10-ciu watkach na raz.

Czy uważasz, że to normalne (ja piszę broniąc kolegi, który myśli podobnie i którego próbujesz zaszczuć oskarżając np. o sposób wypowiedzi poza tematem)

Dlaczego CHORUJESZ NA TO (dopisując się do iluś wątków na raz i zaczepiając innych jak tu)

Nie potrafisz uszanować czyjegoś zdania?

Gdzie u ciebie ROZUM (który tak chwalisz)
i kultura (na która ostatnio tam się powołałeś)
GDZIE W TYM RACJONALNE DZIAŁANIE

Działasz jak psychol (sorry za szczerość).

Czy masz coś na swoją obronę oprócz (wypranego umysłu w szkole na dogmatyzm polegający na trzymaniu się tego czego się nauczyłaś i szczekania na wszystko co nowe i CZEGO BĘDZIE PRZYBYWAĆ W STALE ROZWIJAJĄCYM SIĘ ŚWIECIE, min. NAUCE -patrz fizyka kwantowa)

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Edukacyjne są zgodne, że Sekret to bujda.

Pozwalam wszystkim spokojnie dyskutować. Nieco utrudniam oszustom oszukiwanie. Mam wyjaśniać, dlaczego?

Na swoją obronę mam fizykę. Fizyka przeciwko baśni to dobra odpowiedź na wyzwiska najgłupszego forumowicza świata. Uświadomię Cię jeszcze, młody, że dorośli ludzie nie zastępują argumentacji caps lockiem. Ja wiem, że jakbyś miał możliwość pisać tu litery metrowej wysokości, to byś pisał, ale sensu wciąż by w tym nie było, a oszukiwanie ludzi byłoby takie jak teraz.

ocenił(a) film na 10
hyrkan

Możesz spróbować wyjaśnić dlaczego uważasz że masz prawo nieomylności do sondowania takich wyroków (bez posiadania stosownej wiedzy w temacie)?

Na moje oko jesteś niepoważnym oskarżycielem
zadaj sobie pytania możliwość błędnego oszacowania, czyli nie zrozumienia.

Zauważając, że BARDZO ZNANY I CENIONY tygodnik TIME (Wydawany od 1923 roku w Nowym Yorku, z nakładem w milionach egzemplarzy) uznał autorkę filmu za jedną ze 100 osób, zasłużonych dla świata!

Setki doświadczeń min. z fizyki kwantowej, oraz innych to potwierdzają.

Lecz rozmawiać o tym można tylko z ludźmi NORMALNYMI
MYŚLĄCYMI, który mają choć odrobinę pokory.

Rozmowy kim takim jak TY NIE MAJĄ SENSU
Bo zakładasz z góry że to kłamstwo i nie dopuszczasz do świadomości że się mylisz (będąc zamkniętym na argumenty).

To typowe dla ofiar prania umysłu (szkoły religie, media się w tym specjalizują - wmawiając pewne przekonania).

Sorry z szczerość - ale do puki nie uznasz możliwości mylenia się nie mamy o czym rozmawiać (bo ze ścianą do której nic nie dociera się nie rozmawia. Także w sieci jest zwyczaj aby nie karmić trolla*, którym kierują emocje a nie ROZUM. Dlatego docinasz i ubliżasz wszystkim po trochu, zaczynając od bezzasadnego oskarżania autorki o oszustwo).

*-Najwyżej mogę prowadzić ten wątek gdzie badam z ciekawości specyfikę umysłu osoby zaślepionej jakimś błędnym przekonaniem


Aha - dodam, że fizyka kwantowa to nie baśń a poważna dziedzina nauki, która przewraca do góry nogami stare paradygmaty (które reprezentuje szkolna edukacja i na tym polega TWÓJ PROBLEM, że nie umiesz się od niej oderwać - stając się niewolnikiem DOGMATYCZNEGO traktowania przeszłej wiedzy o świecie).

Próba dyskredytacji rozmówcy to wyraz bezsilności!
Nie jestem młody, a być może starszy od Ciebie
(mój ojciec pamięta czasy wojny, choć późno się hajtnął)

Więc nie bądz taki zarozumiały - sugerując mi że wiesz wszystko o mnie (co bym robił, jak pisał).

Pycha Cię gubi

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Jeśli mi pokażesz, gdzie pisałem o swojej nieomylności, to nie będę Cię miał za kłamcę, oszuście. :)

ocenił(a) film na 10
hyrkan

Widząc dymek aż 5 wiadomości pomyślałem
"Hykan spamer zasypuje..."
I miałem racje:)

Wiesz, że po przekroczeniu pewnego poziomu hamstwa dyskusja nie ma sensu.

Możesz sie tu rozpychać, ubliżać wszystkim i tak już wystawiłeś sobie świadectwo (namolnego trola, aby nie powiedzieć twoim językiem).

Żegnam radząc innym też zagładzać krzykaczy z nie wyparzoną gadką życających oszczerstwa i miotających sie jak ukadze się ich błędy

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Po polsku piszemy "chamstwo". Słowo "hamstwo" wskazuje, że rozmawiam z osobą, która zna tyle ludzkich języków, ile meble w moim mieszkaniu. Meble mnie nie wyzywają tylko dlatego, że jest oczywiste, jak są głupie. :)

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

A że tak jeszcze spytam, czy dalej sikasz w spodnie ze strachu przed możliwością, że się mylisz w całym swoim życiu, wobec czego unikasz najmniejszej sposobności wystawienia Sekretu na próbę? :)
Ja tu z innym forumowiczem specjalnie dla takich ludzi intelektualnie złamanych przeprowadziłem test, przyciągaliśmy bez efektu i orły i reszki, wykonując wiele rzutów. Wpływ na rzeczywistość Twoich bajek jest żaden.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

No i jeszcze mam takie pytanie. Czy nie uważasz, że skoro ktoś Ci coś na forum pisze, to sam sobie to przyciągnąłeś?

Gdybyś wierzył w Sekret, to musiałbyś uznać, że jest tylko Twoją winą, że spotyka Cię beszt ze strony innego użytkownika. Tylko gdy głupiec chce mnie obrazić, to po cóż ma być konsekwentny i reprezentować te same poglądy, co chwilę wcześniej? Przecież łatwiej o nich zapomnieć. :)

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Przypominam, że powoływałeś się też na google. Jeśli coś ma dużo wyników, to jest prawdą. "Brad Pitt jest z Marsa" daje mi blisko milion wyników. Powołujesz się na Time. Ja na Feynmana czy Bohra, a z mniej dawnych noblistów: Ledermana. Jest możliwe, że Time nigdy nie uznał, że są oni wśród najbardziej wpływowych ludzi, ale jednocześnie technologie, którymi się otaczamy, działają dzięki nim, a nie dzięki metafizycznym pierdołom. Hitler był wpływowy, ale niekoniecznie za sprawą dobrych rzeczy.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Nie chciałbym, żebyś odnosił wrażenie, że ktoś próbuje Cię dyskredytować. Nikt, kogo znam, nie ma szans zdążyć, jeszcze przed rozkręceniem rozmowy dyskredytujesz się sam.

Możesz przestać wierzyć, że czeki przychodzą pocztą od tego, że się o nich myśli, albo możesz w to nie przestawać wierzyć. W drugim przypadku nikt, naprawdę, nie zdąży Cię ośmieszyć.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Specyfikę umysłu badasz mi mniej więcej tak, jak robaki jedzą zwłoki człowieka. Możesz mi zrobić ogromnie dużo rzeczy, jeśli jesteś mordercą, złodziejem czy innym oszustem (wiemy, że standardy etyczne masz trochę poniżej poziomu robaka), ale nie możesz badać mojego umysłu. Z kilku powodów, które opisane w skrócie brzmiałyby jak wyzwiska, a opisane w rozwinięciu byłyby dla Ciebie niezrozumiałe jak reszta rzeczywistości, wobec tego nie muszę pisać. :)

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Ponadto raz jeszcze proszę, żebyś nie sugerował czytelnikom, że wiesz cokolwiek o fizyce kwantowej. Fizyka kwantowa, jak zresztą i każda inna, jasno przeczy istnieniu magicznych pierdółek stanowiących całe Twoje życie.

Ty - magiczne pierdółki i oszukiwanie ludzi
ja - fizyka

Na takim podziale poprzestańmy, kłamco.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones