żenująca porażka roku - film nie mówi o niemocy bohaterów, film jest zapisem zagadkowej niemocy jego twórców. beznadziejny scenariusz, nieudolna reżyseria, tragiczne aktorstwo - jeśli te marne pozy można jeszcze uznać za aktorstwo. niezaprzeczalnie najsłabsza krajowa premiera tego roku.
sam jesteś żenujący ten film ma wymiar alegoryczny drugie dno podwójny poetycki sens najwidoczniej nie potrafisz tego zrozumieć
to że masz prosty rozumek doszukujący się przenośni w gniocie nie upoważnia cię do obrażania innych.
tak, tak stwierdzenia o "zamierzonej sztuczności" (tam) czy "alegorycznej wymowie" (tu) mogę jedynie skwitować pobłażliwym uśmiechem - młode toto i naiwne, więc wybaczyć trzeba...
Całkowicie się z Tobą zgadzam. "Pręgi" były filmem wybitnym i może dlatego porażka "Senności" tak uwiera. Wszystko było nie tak: dialogi irytujące, mało wiarygodni aktorzy, muzyka stylizowana na Preisnera...
Ja takze sie z wami zgadzam. Wedlug mnie ten film nie ma wiekszego przeslania, ale kazdy oczywiscie moze doszukiwac sie ukrytych przenosni. Niektore sceny byly zalosnie przerysowane. Nie dostrzeglam takze sensu pokazywania pozbawionych wszelkiego smaku scen z nagim Obuchowiczem. Moze odpowiedni dobor aktorow wnioslby cos wiecej do tego filmu, ale kto wie.
błędy poczyniono już na etapie scenariusza, a reżyseria i aktorzy dobili opowieść jak umieli najlepiej
Może i w jakiś stopniu i na swój sposób masz swoja rację, ale aktorów się nie czepiaj! Obuchowicz rewelacyjny i jest to jeden z (dwóch) najlepszych filmów Kożuchowskiej.
A co do tych wszystkich argumentów, że niby przerysowany itp to powiem tylko jedno: prawdziwy świat taki już jest.
Oglądałem film wczoraj. Wychodząc z kina byłem pod wrażeniem tej ekranizacji i jedyny niedosyt jaki miałem to z faktu, że nie przeczytałem książki.
książka która powstała na podstawie scenariusza? (tak właśnie było w tym przypadku) - dla mnie to z założenia produkt chybiony
i gdzie nie spojrzeć szykują się podobnie spaczone twory filmowe o naszym trudnym dniu dzisiejszym / niby odważnie / niby nowatorsko / a ostatecznie równie żenująco
Wydaje mi się, że trochę za ostro krytykujesz to dzieło. Film, który potrafi wywołać na sali z jednej strony falę śmiechu a z drugiej momenty całkowitej ciszy (bez chrapania ;)) uważam za coś wyjątkowego. Doszukiwanie się 'drugiego dna' uważam wprawdzie również za bezcelowe - film wprost pokazywał ludzkie problemy i to, jak nieudolnie sobie z nimi próbujemy radzić. Być może chwilami był naciągany - wielka miłość zaraz po odejściu od współmałżonków, jednak ogólnie uważam film za coś świeżego, a tego brakuje w obecnej kinematografii. Właśnie wyszedłem z seansu i nie żałuję wydanych pieniędzy - moja subiektywna ocena: 10/10.
prowokacja? skądże.
fala śmiechu? a tak, na widok gołego faceta - może dla kogoś to i dowcipne.
cisza? a tak, zapewne skupienie przy liczeniu potknięć fabuły.
wielka miłość? ta "relacja" miała być miłością? jeśli taki był zamysł twórców, to ich produkt jest bardziej chybiony niż pierwotnie sądziłem.
W moim wypadku o fali śmiechu mówić trudno, ponieważ na sali kinowej byłem sam, ale był w tym filmie moment, który bardzo mnie rozbawił. I wyglądał mniej więcjej tak:
Do domu wraca Robert i żona mówi do niego:
- Kupiłeś mi lekarstwa, tak jak Cię prosiłam? Na pewno zapomniałeś!
Robert obojętnym, ospałym ruchem wyciąga lekarstwa z kieszeni i kładzie na stole wraz z rachunkiem. I znów żona:
- Takie drogie mogłeś nie kupować!
żonka Robercika - postać tak przerysowana, że miast rozbawienia irytację budziła (w moim przypadku) i pytanie - jak można kreślić takie figury w scenariuszu?
sam na sali kinowej? ha! przebiegła publiczność:)
postać jednowymiarowa.
wątki niepociągnięte. Wstyd mi było za aktorów, że występują w takim widowisku. Zdjęcia dobre, muzyka nachalna, scenariusz żle skonstruowany. Gdyby może wyrzucić narkoleptyczkę, inaczej zupełnie poprowadzić pozostałe historie od połowy filmu (są naiwne, nie śmieszą ani nie pobudzają do refleksji), moźe by się dało to cudo oglądać. Wątek gejów - nawet w tą historię uwierzyłam (Obuchowicz najlepszy z nich wszystkich, ale scena bez ubrania nieuzasadniona), tylko potem oczywiście scenarzyści nie wiedzieli, co z nią zrobić i zabili, kiedy zaczęła się rodzić.
Dialogi banalne.
śmiałam się nie ze śmiechu, ale pobłażliwie.
Jak długo będziemy czekać na dobre filmy?
Przyznaje, jak dla mnie film dobry, zapewne nie dla każdego oka widza, ale dobry. Pierwsza dobrze zagrana rola Korzuchowskiej, której gra zazwyczaj jest mizerna-serialowa. Nie wiem, dlaczego inni oceniają scenariusz słabo, w naszej obecnej nicości polskiego kina, "Senność" lekko błyszczy. Widać ja należę do grupy tych mniej wymagających. Pozdrawiam i szczerze polecam film
a w tym przypadku naprawdę wyrzekła się mizerności gładkiej pozy?
a cóż niby sprawia, że scenariusz lekko błyszczy?
"Innością" błyszczy. Tym, że podobnego scenariusza nie przypominam sobie w polskiej kinematografii. Nie jest to Matrix, ani Gwiezdne Wojny...ale jednak jest coś innego, powtórzę, jak na nasze podwórko. A skoro nie widzisz różnicy gry Pani Korzuchowskiej w Kilerze, M jak Milosc , a w Senności, to widać jesteś krytykiem wysokiej klasy, ja kinem się bawię i cieszę...
film jest trudny i może być niezrozumiany przez osoby, dla których życie filmowych bohaterów jest dziwne, niezrozumiałe, śmieszne, abstrakcyjne, sęk w tym, że opowiada on o osobach przeżywających problemy natury psychicznej, osobowościowej, zamrożenie uczuć, strach jako główny element wpływający na decyzje, niepewność, brak zdecydowania ale i potrzebę akceptacji, miłości, wyrwania się z zaklętego kręgu, osób uśpionych, nie żyjących tu i teraz, które dla nie-psychologów i osób nie przeżywających podobnych problemów są np. żenujące, wymyślone, ja sam walcze z sennością od kilku lat i głęboko przeżyłem ten film, jest on naprawde świetny porusza specyficzne kwestie ale nie każdy widz może być adresatem tego filmu, ci którzy żyją lub żyli jak bohaterowie filmu zrozumieją o co chodzi, pozdrawiam
przykro mi, że cierpisz na "senność", niemniej przeceniasz film (to nie grzech)i nie doceniasz (to grzech śmiertelny) widzów, którzy nie dali się zwieść prostackim chwytom i śmiało umieli określić film mianem "gniota".
Film chyba jednak ostro Cię wkręcił i jak widać często o nim myślisz ;) Jak sądze, niezłe filmy często wywołują skrajne emocje i chyba o to chodzi. Nie bardzo rozumiem czemu na siłę przekonujesz do swojego punktu widzenia. Czytałem Twoją recenzję nt. "wszystko za życie" i jakoś też ciężko mi się z Tobą zgodzić. O gustach się nie dyskutuje...
jak przeforsuje umieszczenie mojej recenzji "senności" to dopiero nie będziesz w stanie się ze mną zgodzić:)<nie prędko to jednak nastąpi, gdyż zbyt niestandardowe recenzje nie są tu mile widziane>
nie, nie wkręcił, po prostu kiedy szmirą się ogół zachwyca, kusi mnie by ich zachwytowi przeciwstawiać moje rozczarowanie.
...tu nie chodzi o nie standardowe recenzje, ale raczej o opinie większości. Niektórzy twierdzą, iż skoro jesteś w mniejszości, zapewne masz większe szanse na pomyłkę. Zgodzę się, iż film nie jest arcydziełem ,ale na miano gniota nie zasługuje.
Zastanawia mnie, co jeszcze w tym filmie było zamierzone, poza sztucznością oczywiście. No i tytułem, który pasuje jak ulał do ziewania na seansie. Ciekawe, że w "Wielkim Świecie" aktorzy czasami głodzą się albo chodną dla odmiany, ewentualnie żyją na ulicy wśród kloszardów, żeby być bardziej wiarygodnymi w filmie, a polscy artyści za swój cel ubierają sobie sztuczność. Bo naturalność mają przecież we krwi i pewnie im się przejadła. Cóż to jest być naturalnym, w filmówkach przecież uczą tylko teatralnych gestów, nadekspresyjności i jak się ładnie ustawić przed kamerą. I tak mi się przypomina film, który oglądam rok w rok, gdy mocno poprószy śnieżkiem, obowiązkowo z grzańcem z miodem pod pierzyną, czyli "Krzyk kamienia". Odnoszę wtedy wrażenie, że to na co patrzę, to nie film, tylko reportaż, że Reżyser tam był i nic nie zmieniał, tylko stał się niewidzialny i kręcił to, co widzi. I nie muszę się doszukiwać drugiego dna, przesłań, alegorii etc. Tamten film mnie urzeka, ponieważ jest autentyczny właśnie.
A tutaj mam wrażenie, że celem tego obrazu było pokazanie, jak wygląda kręcenie filmów od kuchni, ponieważ ani na moment nie mogłem się oderwać od tej nachalnej aktorszczyzny i gdyby mnie ktoś zapytał, o czym był ten film, to odrzekł bym jednym zdaniem - ciężki jest żywot filmowca.
dlaczego ciężki? odwalasz fuszerkę i nikt (poza grupą krytyków - zawodowców i amatorów) nie ma do ciebie za to pretensji. dotacje na następny film dostaniesz bez względu na wynik finansowy poprzednie produkcji - ot absurdy naszego dnia codziennego.
lekki jest żywot filmowca, któremu uda się zaistnieć w filmowym światku, ciężki jest żywot wymagającego widza:)
Niewiele wiesz o żywocie filmowca, bynajmniej lekkie nie jest. Na pewno nie takiej młodej reżyserki jak Piekorz i na pewno nie w Polsce. Zanim wysuniesz kolejne opinie, dowiedz się trochę: poczytaj, popytaj. Twoje opinie są wręcz przesiąknięte złością i gniewem. Jednak widzę, że bardzo Cię zaintrygował ten film, skoro tyle czasu poświęcasz na komentowanie z pewną namiętnością scenariusz, reżyserię, aktorstwo... Twoje argumenty nie są ani trochę przekonujące. Mnie mogłyby tylko zachęcić, aby obejrzeć ten film.
dławienie krytyki oskarżeniami o złość i gniew zdaje mi się przejawem prowincjonalnych kompleksów na które cierpi znaczna cześć naszego społeczeństwa. nie, moje dziecko, taki bałwochwalczy stosunek do każdego gniota jest mi obcy. ja trawię starannie, ja oceniam trafnie:)
Dlaczego uważasz siebie za ideał?? "Oceniam trafnie" - mój drogi prawie wszystko jest subiektywne wiec może dla Ciebie ta ocena jest trafna, a dla innych nie...
wszystko jest subiektywne, a prowincjonalne kompleksy pozostają prowincjonalnymi kompleksami
Jest...
Oczywiście każdy z bohaterów zmierzy się na swój sposób ze swoim losem i każdy na swój sposób odniesie zwycięstwo. Zanim jednak nastąpi finał, trzy historie będą musiały się zazębić, oczywiście, jak wszystko w tym filmie, w sposób nieudolny i nieprzekonujący.
A miało być...
Oczywiście każdy z bohaterów zmierzy się na swój sposób z swoim losem i każdy na swój sposób odniesie zwycięstwo. Geje pokonają swój strach przed opinią otoczenia na temat ich miłości, „śpiąca królewna” pokona chorobę i wykopie męża z domu, a umierający znajdzie siły by ostatnie tchnienie wydać jako człowiek sukcesu (rękopis który po sobie pozostawia jest skazany na sukces) wolny od toksycznego związku. Zanim jednak nastąpi finał, trzy historie będą musiały się zazębić, oczywiście jak wszystko w tym filmie w sposób nieudolny i nieprzekonujący.
Niestety nie pozwolili...
Harkonenie. Hrabio Harkonenie!!!
Nie no, Ty naprawdę jesteś żenujący.
…masz prosty rozumek
…młode toto i naiwne
…spaczone twory filmowe
...nie dali się zwieść prostackim chwytom
…określić film mianem "gniota"
Mam wrażenie, że masz cały zestawik takich wypowiedzi Panie Nieomylny Recenzencie i tylko używasz CTRL+C i CTRL+V. Portal nazywasz piaskownicą. To co tu jeszcze robisz ze swoimi zabaweczkami? A może film „Senność” jest właśnie skierowany do Ciebie, który jak bohaterzy przesypiasz swoje życie?
Pisarz, którego natchnienie zostaje zabite w obliczu namacalnego, wręcz oczekiwania najbliższej rodziny, na powieść, która nigdy nie powstaje żyje w jakby letargu. Początkujący lekarz, mający odwagę powalczyć o siebie i swoją „inną” miłość nie poddaje się życiowej senności. I wreszcie młoda zdolna aktorka, u której senność jest aż dosłowna i której udaje się obudzić zanim będzie za późno. Faktycznie ich losy się splotą, ale nie to jest najważniejsze. Moim zdaniem najważniejsza jest kwestia wypowiadana przez Roberta w scenie, w której opuszcza (wreszcie) swoją żonę. Nie odniosę się do gry aktorów, która mogłaby być lepsza. Ale czy musiała? Moim zdaniem pomysł, wątki oraz przesłanie obronią film przed niepotrzebnymi wypowiedziami wiecznie niezadowolonych widzów.
PS. To przykre, że pojawiasz się jako współtwórca strony. Mam propozycję. Przeczytaj recenzję swojego kolegi Michała Burszty. Przeczytaj, a potem zamilcz na jakiś czas! Wybudź się z senności, a potem zachwyć nas jakąś dobrze napisaną recenzją (nie piszę „pozytywną”).
To moja pierwsza wypowiedź na tym portalu. Zainspirowałeś mnie. Skoro KAŻDY może krytykować co mu się podoba i w jakim stylu mu się podoba, to i ja skrytykuję Twoje wypowiedzi - jak z piaskownicy. Lubię chodzić do kina, ale nie biorę się za pisanie recenzji, bo napisanie dobrej recenzji jest również sztuką. Sztuką, o której najwyraźniej nie masz pojęcia.
jednym słowem kolejny zakompleksiony członek załogi piaskownicy:)
no cóż, bawisz mnie dziecię drogie, bawisz setnie, w jednym masz rację - pisanie recenzji nie na twój rozumek:)
(nie ciebie pierwszego inspiruje - taki dar)
Wiesz krytyka to nie jest tylko wyśmiewanie wszystkiego i obrażanie - to ocenianie... krytyką jest też ocena pozytywna ale ty pewnie nie doczytałeś tego w swojej encyklopedii dla wybitnych recenzentów :D
PS. Skoro utożsamiasz się z baronem H. to współczuję... Mam jeszcze dobrą radę - uważaj na Atrydów nie są tak bezbronni jak Ci się wydaje (poniosło mnie z wątkami z książki heh :])
PPS. A właśnie skoro już o krytyce mowa czasem przydałaby się jeszcze umiejętności AUTOkrytyki... Ehhh pewnie za dużo oczekuję :D
skoro lubujesz się w autokrytyce to krytykuj swą osobę do woli (jak mniema masz w tym wprawę), co do mojej krytyki to sugeruję zapoznać się z mą recenzją na tymże serwisie miast strzępić wirtualny jęzorek po próżnicy. <czasem trafia się po prostu filmowy gniot, który obiektywny recenzent może tylko zlinczować, w główce ci się to nie mieści?>
I dlaczego tak sarkastycznie?? To, że Tobie film się nie podobał, to nie oznacza, iż jest totalnym dnem... Ale z jakiego powodu będę się kłócił... Fakt, może mnie poniosło, jednak nie wydaje mi się, żebym kogokolwiek obrażał (poza przytykiem do Harkonnena oraz autokrytyki - tutaj przepraszam, nie powinienem był) - wyraziłem swoje zdanie... Co do autokrytyki to fakt mam w tym wprawę co właśnie poniekąd udowodniłem... Pozdrawiam :)
PS. Odnośnie powagi - nie zamierzam tego komentować... Powiem tylko, że jeśli z powagą mam stać się podobny do niektórych osób to wolę zostać taki jaki jestem :) Pozdrawiam po raz drugi :)
Mówienie o porażce roku jest przesadą, jakkolwiek postacie są baardzo przerysowane,ale podejrzewam że jest to zabieg celowy,aby każdy zobaczył pewne mechanizmy społeczne. Podobnie gra i dialogi pozostawiały do życzenia. Dziwią mnie niepotrzebne sceny-np. spotkanie się wszystkich głównych bohaterów na końcu czy też nagi obuchowicz- nie mam pojęcia po co? Co do ogólnego nastroju w filmie, to po obejrzeniu pręgów nie spodziewałem się niczego weselszego;D Ale widocznie tylko takie filmy chcemy robic?
ależ nie jest przesadą / widz nie idiota nie należy mu upraszczać boleśnie każdej relacji / niepotrzebne sceny? skoro scenariusz nieudolnie skomponowany to czego oczekiwać? / ależ w polskim kinie dominuje od lat lekka nuta.
Zenujaca porazka roku była pare lat temu, gdy się urodziles. Lubisz na siebie zwracac uwage, co? Widac w zyciu niewielu Cie zauwaza. Musisz wyladowywac swoje frustracje piszac małostkowe pseudorecenzje filmu, który Ci się po prostu nie spodobal. Masz obsesje, ale nie martw się – pare sesji u psychoterapeuty, troche antydepresantow i być może poczujesz się lepiej. Nie będziesz musial chodzic do piaskownicy. Wszystko jest względne. Możesz wyrazac swoja subiektywna opinie na temat filmu, masz do tego pelne prawo, ale odpusc sobie prostackie prowokacje typu „widz nie idiota”, „porazka roku” albo „niezaprzeczalnie najsłabsza krajowa premiera tego roku.” bo z tego co mi się wydaje nie piszesz w imieniu 38mln Polakow, a wnioskujac po Twoich komentarzach niektórzy widzowie to jednak idioci. Widzial ktos moja łopatkę?
"niektórzy widzowie to jednak idioci" - widzę, że nie masz złudzeń co do swojej kondycji intelektualnej (to ci się robaczku chwali). "parę sesji u psychoterapeuty, trochę antydepresantów" - a wszystko to na podstawie własnych doświadczeń?
robaczku skąd w tobie tyle kompleksów i jadu? rodzice nie kochają, a może kochają za mocno? ty i tobie podobni tak bardzo mnie bawicie...
Co jest k..wa u ciebie z tymi robaczkami - jesteś gejem, a może pedofilem skoro CO CHWILA porównujesz ludzi do dzieci...k..a masz problemy to sobie używaj w zaciszu domu a nie publicznie.
A jak masz problem z dziećmi - to się ożeń i zrób sobie swoje, może wtedy znajdziesz jakiś ważniejszy cel w życiu..niż za wszelką cenę być górą w komentach jakiegoś gównianego filmu - debilu.
I Tak nie mówię o filmie. Tak poleciałem osobiście z obrażaniem...bo są pewne granice tolerancji jak się czyta kolejny wpis jakiegoś psychola - który to wpis jest pustym słowotokiem, zbiorem pseudointelektualnych cytatów, przerostem formy nad treścią i przejawem uwielbienia do czytania samego siebie.
I oszczędź wszystkim analizowania mnie - uproszczę Ci - jestem w...wiony i tyle.
Więc bądź mężczyzną i skończ pie..olić, jak powinieneś skończyć już wiele wpisów temu.
Chyba, że jesteś pedałem to pisz dalej o dzieciach, robaczkach - owlekając swoje puste pieprzenie w ładne słówka.
nikogo nie interesują robaczku twoje preferencje seksualne, więc może poszukał byś sobie faceta na innym forum? tylko nie próbuj zwrócić na siebie uwagi wulgarną głupotą tak jak czynisz do tej pory, wbrew temu co ci się wydaje nie dodaje ci to uroku.
ech, jak mnie bawi ten dziecięcy jad niektórych użytkowników filmwebu:)
/a teraz wracam do dyskusji na temat filmu/
wszyscy ci którzy ścigają się w krytykowaniu,ocenianiu i zwykłym czepianiu się- przeczytajcie sobie dokładnie wypowiedź 'yabu'.kto zrozumiał,wie o co chodzi...nic dodać nic ująć.podpisuję się pod tą wypowiedzią.pozdrawiam
zastanawiam sie harkonen ile masz lat bo to jak potrafisz swietnie irytowac to juz zauwazylam. Musze przyznac ze masz to prawdziwe szczescie nie rozumiec filmu bez wzgledu na to czy obrazisz swoimi uwagami nawet statystow za brak umiejetnosci czy nas ktorym film odpowiada. Powinines sie cieszyc ze film Cie nie dotyczy. Ja podpisuje sie obiema rekoma i nogami pod wypowiedzia yabu i swoja droga chetnie poznam tego pana osobiscie ;)
Tylko osoby wrazliwe i posiadajace podobne przezycia wiedza jak wartosciowy jest ten film, Tobie widocznie Bog oszczedzil takich doswiadczen wiec zamiast ze tak sie wyraze pierdolic jak nienormalny pozwol innym zachwycic sie filmem.
Pozdrawiam Cie serdecznie Inspiratorze;)
siwego włosa nie tak mało na mej ślicznej i mądrej głowie / ach, och i ech, ciekawie ciosasz swe zdania - chętnie poznasz pana, Bóg oszczędza, pierdolić jak nienormalny - lekki niesmak można poczuć po tym słowotoku / wielu zainspirowałem jestem tego świadom
Pozdrawiam Cie serdecznie Zainspirowana;)
rozwijając myśl yabu można by powiedzieć / napisać, że filmy o Holokauście tylko dla więźniów obozów koncentracyjnych, a kino gangsterskie tylko dla podziemia - kino jest produktem z założenia uniwersalnym, albo przemawia do widzów z większości segmentów rynkowych, albo twórcy zgubili się gdzieś w labiryncie swej twórczości. tylko nie sięgać mi tu po kino akcji kategorii C, bo filmy od filmideł umieć rozgraniczyć należy.
skoro wydałem kilka złotych na bilet to niejako nabyłem prawo do dowolnego stopnia natężenia krytyki w swych wypowiedziach na forum publicznych / nie wydając kilku złotych również nabył bym prawo do tegoż zachowania, ponieważ filmy powstają po to by widz się z nimi zaznajamiał (zaskoczeni?)a więc i wyrabiał na ich temat dowolny pogląd. oczywiście nie każdy musi się zgadzać z moim zdaniem, taki pozostaje obstawać przy tym, by nadwrażliwy na krytykę reżyser (przykładowo reżyser) tworzył swe wiekopomne dzieła wyłącznie dla siebie. (seans w domowym zaciszu z szklaneczką mleczka i zero obawy przed niepochlebną recenzją - odkrywcze)