Pierwsza część była bardzo dobrym, wciągającym, niegłupim filmem, który oceniłem na 7. Ta część nie dorasta jedynce do pięt. Fabuła głupiutka, scenariusz nie jest wciągający, znowu ratowanie świata, Sherlock stał się typowym filmem dla mas, komerchą. Daję 5 tylko ze względu na genialnego Stephena Fry. Gdyby Ritchie go nie zatrudnił, filmowi temu nie dałbym więcej niż 3. Widzom urodzonym przed 94 zdecydowanie nie polecam i nie chodzi tutaj o gnojenie, hejcenie czy trollowanie tej produkcji, bo mam bardzo duży szacunek zarówno do reżysera jak i pierwszej części. Po prostu Sherlock stał się teraz komercyjnym filmem familjnym, na który chodzą wąsacze z paroletnimi dzieciakami. Dzieje się z nim to samo co z Piratami z Karaibów.
rozsmieszyl mnie ten zalozyciel tematu. Kolejna osoba bez poszanowania cudzego prawa do własnego gustu i tyle w tym temacie.
Nawiązując do pewnej wypowiedzi wcześniej: przy takim filmie dla mas i tak szybkiej akcji (bo nikt nie zaprzeczy, że film był wręcz przesycony ciągłym ruchem) raczej ciężko się skupić na wątku kryminalnym. Myślę że ciekawym znakiem rozpoznawczym tej serii jest na zakończenie filmu wyjaśnienie wszystkiego. Na pewno nie ma tu geniusza, który domyślił się przed końcówką, że Holmes dobrał się do tego czerwonego dziennika, a tym bardziej nie widać w filmie tego momentu podczas tortur. Wyjaśnienie jest tu potrzebne, bo akurat w tej czesci nie dano okazji wykazać się widzowi spostrzegawczością. Spotkały się dwaj prawie równi geniusze (prawie, bo Holmes ostatecznie wygrywa) i takiej jatki się spodziewałem wiedzac, że na Doyle'a nie ma co liczyć. Za całkiem ambitny jak na dzisiejszą kinematografię wątek daję 9, bo bardzo lubię Roberta Downeya Jra, tego reżysera i podoba mi się niepowtarzalny w innych filmach element dokładnego planowania kilkusekundowych akcji (tzw. Action Man jak to nazywam)
Ostra jesteś młoda lwico, gdybyś była tak miła i looknęła kilka kolumn niżej i odpowiedziała na moje pytanie. Może to Ty drapieżna femme fatale polecisz coś na początek - tak by sir Martin się nie zniechęcił.
Tylko nie połknij i nie straw jednego z rozumów które pan powyżej '94 zszamał z tych książkowych ilustracji przeglądanych w tej której nie zrozumiał... Jeżeli dobrze się orientuję w języku łacińskim to w powyższej sentencji nie powinno być "d" tylko "t" - to tak na ucho. Rozbawiłaś mnie nieco swoim zaciętym języczkiem .
Częściowo się zgadzam. Po ocenach i komentarzach, spodziewałam się rewelacji. Film całkiem przyjemny, typowe rozrywkowe kino. Szkoda, że postawili na efekty....
Pierwsza część dużo lepsza. Zdecydowanie.
Nie każdego jednak jara ambitne kino. Niektóre"ambitne" filmy - jak dla mnie, są nudne, męczące, absurdalne (a przez to bynajmniej nie genialne). Nie przepadam za durnymi komediami, sztampowymi komedyjkami romantycznymi, czy filmami akcji, gdzie wątkiem przewodnim jest rozpierducha, ale staram się oceniać filmy w ich gatunku. Nie daję 1 filmom tylko dlatego, że nie były ambitne.
Oceny na filmwebie są subiektywne.
Najnowsze Mission Imposible jest lepsze! Super film w swoim gatunku. Po sherlocku czego innego oczekiwałam.
dokładnie kolego - slowo "oczekiwałeś" świadczy o tym że podchodzisz do kina z konkretnym nastawieniem na nie a wydaje mi się że żeby w pełni móc coś ocenić należy do tego podejść bez uprzedzeń czy oczekiwań choc akurat masz racje że postawili bardziej na akcję niż na bogatszą fabułę - nie mniej jednak wyszło im to bardzo dobrze przynajmniej w moim odczuciu - jeśli było by to zrobione jak pierwsza część pod względem przeróżnych zagadek a akcja i historia była by z części drugiej dał bym bez wachania 10/10
Wyjaśnij w takim razie co w tym filmie było źle zrobione bo zajeżdża mi tu hejterskim nastawieniem ? Gra aktorska bardzo dobra, sam Ritchie utrzymał swój wysoki poziom, równie dobra kamera, ciekawe efekty których w jedynce brakowało - może fabuła nieco bardziej niż na rozwiązywaniu zagadek skupiła się na akcji ale co z tego jeśli ta akcja była całkiem dobra ? Wydaje mi się że do każdego filmu należy podchodzić indywidualnie a nie nastawiać się na to co było w pierwszej części - później wychodzą nudne tasiemce typu Zmierzch a tutaj jest coś nieco innego. Moge nawet napisać że zakończenie wręcz genialne i temu moja wysoka ocena - zostawiło wiele wątpliwości, sporo możliwości na kontynuacje i napewno zacheciło większość widzów (nie hejterów znęcających sie nad wszystkim bo im w życiu nie wyszło) do oglądnięcia następnej części która raczej napewno powstanie. Dodam jeszcze że w filmie bardzo mi się podobało że głowny bohater nie był od początku "skazany" na wygraną co napewno jest wielkim plusem.
Moim skromnym zdaniem zakończenie totalna porażka. Co prawda zabawny był jego strój... Ale sam fakt, że przeżył wypadek z takiej wysokości? Aha, no tak... Wyliczył!
Chyba jedyna naciągnięta rzecz choc z drugiej strony upadł do wody - chodziło mi raczej o całą akcje od momentu wyjscia na ten balkon :)
No i zaczyna się znów to samo ,odwieczna walka dobra ze złem.Mnóstwo tematów bez sensu jaki to ktoś jest głupi że ocenia taki film na 10 a ktoś inny na 1 i później się kłócą i wyzywają.Zastanawiał się ktoś kiedyś czemu tak jest?
zgadzam się z postem zawiodłem sie na części 2. w moim przekonaniu jest dużo słabsza jak 1.
-brakuje mi większego połączenia jedynki z dwójka, brakowało mi kontynuacji wątku z końca poprzednika.
-za dużo akcji, za mało fabuły
-jedynka była fajna bo miała zagadkę, która się rozwiązywała pod koniec, a tu taka niby pogoń za gościem w stylu jamesa bonda
-no i końcówka jedynki wyjaśniała, jak blackwood zrobił to co zrobił czyli, że to co widzieliśmy na ekranie to nie czary tylko nauka, a tutaj końcówka z wyjaśnianiem zawiłości mówi o jakimś poza ekranowym przejęciu gotówki
-ścieżka z jedynki podobała mi sie bardziej
Stary, komercja, dla mas, wiek 12-17? To są twoje kryteria? Gratuluję kolego... Zarzut o komercję w stosunku do tego filmu jest niezrozumiały, bo choć film, jak większość tytułów na afiszu, jest komercyjny to ciężko czynić z tego zarzut. Zielona mila, Wyspa Tajemnic i mnóstwo innych uznanych przez krytyków i widownie obrazów to obrazy jak najbardziej komercyjne. Rozumiem, że oglądasz tylko niezależne egzystencjalne produkcje irańskie... to faktycznie nie był film dla ciebie :P. Jeśli chodzi o wiek to ja mam lat 26, trochę filmów już widziałem i nie rozumiem czemu, ale mi się podobało, podobnie jak wielu innym osobom, które znam i zapewniam, że są troszkę starsze niż 17 lat. Wybacz, że ośmielam się polemizować z takim wybitnym znawcą, który to wartość artystyczną rozpozna i wyłuska z każdego dzieła, ale wydaje mi się, że jako dobry film rozrywkowy na solidnym poziomie nowy sherlock się sprawdza.
Wyjątek potwierdza regułe. Kryteria 12-17 jest jak najbardziej zmienna i umowna, bo wielu 12 latków ma dużo wyższą inteligencję a nawet wiedzę niż niejeden dwudziestolatek. Po prostu ogladając film odniosłem wrażenie że był on kierowany do młodszego i dużo mniej dojrzałego widza niż ja, a ja, co zresztą widać po moich postach, dojrzały jeszcze absolutnie nie jestem.
Wyspa Tajemnic, Zielona Mila. Jasne, każdy film jest nastawiony na zyski, taka jest idea robienia filmów. Po prostu pierwsza część Sherlocka jest kierowana do węższego grona widzów, a druga część jest już typową masówką, filmem familijnym.
Stary, twoja arogancja jest równie monumentalna co zadziwiająca. Zastanów się czy ferując wyroki o znacznie mniej dojrzałej od Ciebie widowni nie brzmisz odrobinkę śmiesznie. Nie ma jak wynosić się samemu na piedestał. Zgodzę się że scena skoku jest nieco naciągana, co w filmie wychwalającym intelekt i podejście zdroworozsądkowe jest zgrzytem, ale nadal nie rozumiem twoich zarzutów. Pierwsza część skierowana do węższego grona? Na jakiej podstawie to stwierdzenie? Film faktycznie jest bardziej widowiskowy, ale czy to zarzut? W moim odczuciu nie przysłania to całkiem przyzwoitej (może troszkę mniej zagmatwanej niż w 1) intrygi. Anyway, ja nawet nie krytykuję twojej opinii, bo i po co. Forma w jakiej ją przekazujesz jest po prostu komiczna i wskazuje na rys narcystyczny. A porównywanie dwóch tytułów, skierowanych do jak najszerszego grona widzów i stawianie zarzutu o komercję jest bardzo radosne, ale do niczego nie prowadzi...
Wszystko co pisze, piszę w ramach potwierdzenia tego, że fabuła jest słaba (fatalna wręcz), głupia i cholernie naciągana. Jeśli to do ciebie nie trafia - przykro mi. Bez odbioru.
Wybacz, ale nigdzie w ten sposób tego nie ująłeś. Nie zgadzam się z twoim zdaniem, choć jak zaznaczyłem nie jest to bardzo górnolotna fabuła, ale moim zdaniem bardzo solidna. Tak czy siak wciąż mam wrażenie (nieodparte), że strasznie arogancko podchodzisz do tematu, i bardzo bierzesz do siebie każde zdanie inne. Pozdrawiam i życzę dalszego wyśmienitego samopoczucia.
Nie uważam, by scena skoku była zgrzytem w filmie wychwalającym intelekt i zdroworozsądkowe podejście. Jeśli zastanowić się nad tym, że Holmes nie byłby w stanie wygrać z Moriartym, to musiał jakoś to zakończyć, a tylko sam wiedział, że ma niewielką przewagę. Zresztą, ACD planował to inaczej, czyli chciał uśmiercić naszego detektywa definitywnie. W obliczy tego, co powiedział Moriarty, że zafunduje Watsonowi i jego żonie najbardziej wymyślną i brutalną śmierć, to było jedyne możliwe rozwiązanie, bo jak wiadomo (choć nie zawsze było to takie oczywiste) Sherlock kochał ich jak rodzinę.
Ponadto zarzuty o rozrywkowość i komercyjność filmu są absurdalnie infantylne. To jakby być pewnym, że Doyle, tworząc serię o Holmesie, zamierzał robić to charytatywnie i po to, by zanudzić czytelników:)
Trzeba rozgraniczyć pojęcia, jest komedia, jest tragedia, czy coś co bawi nie może mieć wysokiej wartości, w tym także artystycznej? Nie będę się rozwodzić na temat tego, co było w tym filmie genialne, bo to oczywiste.
Jednakowoż nie uważam, że wszyscy mają kochać te same filmy - byłoby nudno, ale przy okazji zalecam trochę obiektywizmu:)
Ja mówię o zgrzycie w sensie fizycznym. upadek z takiej wysokości na taflę wody to w zasadzie to samo co upadek na beton - nie ma szans go przeżyć. Zastanawiam się czy spienienie wody nie spowodowałoby znacznego obniżenia napięcia powierzchniowego i nie ustrzegło przed śmiertelnymi skutkami takiego upadku, ale tak czy siak scena była po prostu mało realna z punktu widzenia fizyki. I to dla mnie jest zgrzytem w filmie, który pokazuje geniusza, znającego się na wszystkim, taki trik w stylu "zabili go i uciekł".
Zgadzam się, że zarzuty o komercję są ogólnie mówiąc bzdurne. Nie uważam tez, że fabuła jest szczególnie infantylna, co "wielki znawca" głosi. Film moim zdaniem był przyzwoitą rozrywką i tak należy go oceniać. Pozdrawiam.
W większości się zgadzamy, a nie chciałam by mój post został odebrany personalnie - odniosłam się wyłącznie do Twojego postu, bo pisałeś o skoku, reszta była do wszystkich:)
A w kwestii samego upadku, cóż, sam Conan Doyle tak to zaplanował, by całkowicie uśmiercić swojego bohatera. Niestety ówczesna, londyńska socjeta nie dała mu żyć i musiał go wskrzesić, by nie narazić się na lincz miłośników postaci:-)
Film w tym przypadku wiernie odwzorowuje fabułę książki, choć samo odnalezienie się Holmesa już nie. Niemniej literatura i kino przygodowe pełne jest takich incydentów, więc nie ma się co obruszać :)))
A zresztą - znajdziemy Sherlockowi jakieś wytłumaczenie. Być może w 3 części powróci także Moriarty? Nie czytałam wszystkich części Sherlocka, ale Watson mówi w filmie, że nie odnaleziono żadnego ciała - kto wie? :)
Mnie tam również nie raziła scena z wodospadem, zresztą od kiedy zobaczyłam ten zamek z wodospadem wiedziałam, że po coś ten wodospad jest bo inaczej nie wysilaliby się na taką scenerię. Jakkolwiek mało prawdopodobne jest, że ktoś by przeżył taki upadek to jednak możliwe, dla mnie jednak równie nieprawdopodobne było w pierwszej części Sherlocka, że Watson przeżył wybuch w magazynach, przecież był praktycznie w centrum eksplozji.
To też prawda, ale był pokazany ze strasznymi oparzeniami na plecach i od tamtej pory kulał i poruszał się o lasce. Zresztą to literatura przygodowa, a ten gatunek już tak ma, że czasami wydarzenia mogą wydawać się mniej lub bardziej prawdopodobne :)
zgadza się, rozczarowanie, nuda . tyle czasu czekać na coś co jest nijakie powiększa gorycz rozczarowania
Po co piesz te bzdety Błyszczysz ogromna inteligencja a np mnie i innych ludzi którzy właśnie wchodzą to przeczytać kompletnie nie interesuje twoje zdanie na temat tego filmu, jakieś pierdoły i twoje recenzja ze ci się nie podoba olewam to i podobnych wielkich melomanów jak ty. Krytycy filmowi sie znalezli, takich durniów sa miliony. Jakby to porównywać ja lobie waginę a ty czarne penisy ? Po co rozpisujesz się o gustach, jak cie owy film razi i twoim zdaniem ci sie Nie Podoba to napisz list do Autora filmu i się powieś wtedy zrobisz show. Baran
...aż się muszę wtrącić w tą przemądrą konwersację. Vaylander - nikt Ci nie zabrania wyrażać negatywnej opinii, ale Twoje epitety apropos osób mających inne zdanie niż Ty świadczą o Twoim niskim (o ile to wystarczające słowo) poziomie intelektualnym. Współczuję ludziom, którzy mają z Tobą kontakt na codzień, obcowanie z Tobą na pewno nie należy do najprzyjemniejszych ;/
Mam raz w tygodniu zajęcia u psychoanalityka. Kiedyś byłem bardziej agresywny i w ogóle nad sobą nie panowałem :)
Pierwsza część, była bardziej zagadkowa, mroczna, więcej detali. Tutaj postawiono na, hmm.. ."uczucia" Holmes-Watson ,Watson-Holmes z dodatkiem nawet niezłej historii, a przy okazji zwiedziłam Niemcy, Szwajcarię oraz Francję. Nudno tak by było cały czas siedzieć w Anglii. Mam póki co mieszane uczucia co do poprawności mojej oceny i wydaje mi się, że nie jestem do końca sprawiedliwa, ale "na gorąco" 2 część dostaje punkt wyżej.
Nuda nuda nuda, myślałem, że zasnę na nim. Nie dyskutuj z nimi bo oni lubią bum bum bum, ale ile można oglądać takie rzeczy... Film pełen dennego humoru i sucharów.
ha ha ha. I to ocenia facet, który nie umiał wytrzymać 5 minut na matrixie (dla niego szmira), czuje się zniesmaczony ... american pie :) każdą komedyjkę z religią, odbiera jako atak na kościół i UWAGA:
10/10 Ludzie Macaulay Culkin
wg mnie to następca Pacino, De Niro, Oldmana, Nicholsona i Hopkinsa razem wziętych. Już jest gwiazdą a co dopiero za pare lat. Jego ostatnie produkcje sa naprawdę fantastyczne. Dla mnie to aktor XXI wieku.
Takie totalne bezguście powinno mieć zakaz zakładania tematów, bo psuje chęć obejrzenia tego znakomitego filmu u niezorientowanych.
nawet mi sie nie chce sprawdzać co to jest, ale od MI4 chyba nic gorszego nie ma...
skończ już idioto, bo nie mam zamiaru rozmawiać ze śmieciem, który nie potrafi wyczaić co jest prowokacją, a co nie - tacy są najgorsi
sam się zamknij! zakompleksione katoliczkowiskie bezgustowskie, pozbawione kultury dyskusji i zdolności myślenia, psychologicznie na poziomie dziecka " z prezentem" w pieluchach" - tylko umie wrzeszczeć na innych i unieprzyjemniać im życie :)
Panie Vaylander, chyba trzeba przystopować z obrażaniem ludzi, bo powoli zaczyna Cię ego przerastać, a w środku pewnie już gotujesz się ze złości. Jaki sens ma autorytarne podejście do tematu oraz nazywanie (niedosłownie, ale blisko) śmieciami osób, które mają inne zdanie niż Ty. Jeszcze ciągnięcie na siłę kłótni na ogólnodostępnym portalu. Po co? Żeby manifestować swoją odmienność? Wyższość? Trochę to żałosne. Mimo wszystko szanuję Twoją opinię, choć jest tak odmienna od mojej, a nie próbuję mieszać Cię z błotem i to jeszcze w sposób, żeby cały świat to widział. Da się? Da się.
O gustach się nie dyskutuje, jednakże bawi mnie używanie w ocenie słów "ambitne" "nieambitne".
Niektóre filmy są produkowane aby umilić czas, poprawić nastrój po ciężkim dniu, a niektóre po to aby wzruszyć czy skłonić do myślenia.
Sherlock należy do tej 1 grupy i naprawdę dobrze spełnia swoją rolę.
Zgodzę się z użytkownikiem Vaylander. Pierwsza część była ciekawa, przedstawiała Sherlocka Holmesa w zupełnie inny sposób niż dotychczasowe produkcje, naprawdę dobre kino rozrywkowe. Trafne porównanie z z Piratami z Karaibów, pierwsza część była zabawna, głupia bo głupia, ale jako, że było to coś świeżego, to bardzo przyjemnie się ją oglądało, następne, to już tylko bezmózgi humor i niezbyt interesująca fabuła. To samo z Władcą Pierścieni, dla mnie, miłośnika mitologii Tolkiena, zdecydowanie najlepszą częścią była Drużyna Pierścienia, a cała seria skończyła się po tym jak Legolas zjechał na "deskorolce". Aż boję się Hobbita.