Oryginalny film nie jest wystarczająco poprawny politycznie. murzyn musi teraz być w każdym filmie nawet gdy kompletnie nie pasuje.
Ale, że co? Przez nieudany według Ciebie remake oryginał stracił na jakości?
Jak kochasz oryginał to się ciesz, że jest tak dobry, że nowa wersja go nie przebije. Odwrotna sytuacja powinna Cię raczej wkurzać.
Jeśli dla ciebie to zakłamywanie historii to oglądaj te prawdziwe filmy o dzikim zachodzie gdzie mamy bandę osadników pilnujących krowy ;)
To właściwie remake remaku :)
Oryginał to japoński "Siedmiu samurajów" 1954
Remakiem jest "Siedmiu wspaniałych" 1960, który jest nieco gorszym filmem od oryginału.
To jest Twoja opinia, ja tam za lepszy uważam właśnie ten remake - kwestia gustu, wiadomo.
Siedmiu samurajów 1954 imdb 8,7 Absolutna klasyka kina
Siedmiu wspaniałych 1960 imdb 7,8 dość przyzwoity remake, ale dużo gorszy od arcydzieła Kurosawy
Jest co najmniej 10 westernów wyraźnie lepszych od tego filmu.
Średnie na imdb, podobnie jak te filmwebowe nie są wyznacznikami jakości filmów, a co najwyżej ich popularności. To nie jest żaden argument. To są tylko statystyki, a jak wiadomo - statystyki nie grają ;-) Kluczowy jest czynnik ludzki, czyli w tym wypadku - Ty po prostu wolisz japoński oryginał, a ja amerykański remake i pełny luz. Nie próbuję Cię przekonać o wyższości westernu nad filmem samurajskim, a Ty nie próbuj przekonywać mnie o swojej racji, bo nie o to tutaj chodzi, nie jesteśmy w sejmie. Każdy powinien mieć swój gust i swoją opinię. To nie jest tak, że jeden z tych filmów jest dużo lepszy od drugiego i kropka, tylko do jednego odbiorcy bardziej trafi taki klimat, do drugiego inny - kwestia gustu, nic więcej. Jakieś cyferki na jakimś portalu nie mają nic do rzeczy.
Co do mojego westernowego TOP 10 to musiałbym się dłużej zastanowić, trudny temat. Szczególnie lubię westerny Peckinpaha, Leone i Eastwooda, rzecz jasna. Do tego dochodzi kilka klasyków z Wayne'em, które też bardzo wysoko sobie cenię, więc być może bym się z Tobą zgodził w tej kwestii - być może Siedmiu wspaniałych w mojej dziesiątce też by się nie zmieściło, ale w 15 to już na pewno.
Średnie na imdb odzwierciedlają rzeczywisty poziom filmów w danym gatunku.
Przynajmniej trafiają zawsze w moje gusta.
Na filmweb filmy słabe, średnie i dobre mają porównywalne oceny.
Na imdb się takie coś nie zdarza.
Co do najlepszych westernów to wymieniałbym te:
Dobry zły brzydki 1966 imdb 8,9
Pewnego razu na dzikim zachodzie 1968 imdb 8,7
Za kilka dolarów więcej 1965 imdb 8,3
Dzika banda 1969 imdb 8,0
Poszukiwacze 1956 imdb 8,0
Rio Bravo 1959 imdb 8,0
Siedmiu wspaniałych 1960 imdb 7,8
W samo południe 1952 imdb 8,1 (4 oskary)
Butch Cassidy & sundance kid 1969 imdb 8,1 (4 oskary)
Bez przebaczenia 1992 imdb 8,3 (4 oskary)
Django 2012 imdb 8,5
serial Deadwood 2004-2006 imdb 8,8 (36 odc)
"Przynajmniej trafiają zawsze w moje gusta" - o, i na tym możemy poprzestać, dla Ciebie te średnie mają duże znaczenie, a dla mnie nie i już. Aha, nie żebym deprecjonował imdb czy Filmweb, bo nic z tych rzeczy, to najlepsze bazy filmowe w necie. Obie bardzo lubię i regularnie wygrzebuję w nich kolejne tytuły do obejrzenia, tyle, że nie sugeruję się ocenami innych osób. Przecież dopóki sam czegoś nie obejrzę, nie będę wiedział czy mi się podoba czy nie, cudze opinie nie mają na to wpływu.
Co do tej listy to tak jakbyś przeczytał kilka tytułów z mojej półki (oprócz Django i Deadwood), więc trudno, żebym się nie zgodził. Rzecz w tym, że takich westernów, które uważam za wybitnie dobre jest jakieś 30-40, daruję sobie wyodrębnianie z nich jakichś szczególnych 10 czy 20. Powiedzmy, że Twoja lista jest w pełni wporzo :-)
Pozdrawiam!
Tak, ale na filmweb zdarza się, że bardzo wysoko cenione filmy mają niskie oceny co jest już żałosne. To świadczy o kondycji tego portalu.
Nie mów, że oceny nie mają wpływu, bo chętniej sięgniemy po film co ma na imdb 8,1 i oskary niż film z oceną 6 z hakiem.
Django może nie przypaść do gustu, bo nie każdy lubi styl Tarantino.
Choć Pulp Fiction to świetne kino w jego wydaniu.
Ale pytanie czemu nie przypadł ci do serca serial "Deadwood" ,
gdzie realizm jest tam większy niż w swego czasu spaghetti westernach S.Leone, które wyróżniły się mocno z szeregu ponad resztę i wzniosły poziom westernu tak wysoko, że przyczyniły się do upadku gatunku, bo nic lepszego już myślano, że nie da się zrobić.
Deadwood to jeden z najlepszych i najwyżej cenionych seriali HBO obok Oz, Sopranos, Kompania braci, Sześć stóp pod ziemią, Prawo ulicy, Rzym, Carnivale, Zakazane imperium, Gra o tron, Detektyw.
Dziwi mnie więc twa krytyka "Deadwood" o ile znasz się na dobrych filmach/serialach. Jakie masz zarzuty do niego ?
To prawda, zdarza się tak i to całkiem często, ale mnie to nie przeszkadza. Kiedyś mnie to trochę irytowało, podobnie jak Ciebie, ale bez przesady, nie ma co się burzyć bez powodu, są większe tragedie na tym świecie niż średnia jakiegoś filmu na FW, która jest niezgodna z Twoją opinią o nim.
Nie mówię, że nie mają wpływu, bo na Ciebie mają. Mówię, że nie mają wpływu na mnie. Ja nie kieruję się średnimi ocenami gdzieś tam tylko innymi kwestiami: reżyser, scenarzysta, obsada, gatunek filmowy, rok produkcji, etc... Chociaż tak na prawdę to u mnie nie ma reguły na nic, bo można powiedzieć, że oglądam niemal wszystkie filmy, jestem nałogowcem :-)
Źle mnie zrozumiałeś. Pisząc o mojej półce miałem na myśli półkę w sensie fizycznym. Jestem kolekcjonerem filmów od wielu lat, ale kupuję tylko te, które uważam za wybitnie dobre. Stąd brak w mojej kolekcji Django czy Deadwood, ale bynajmniej nie uważam ich za słabe, gdyż:
- Uwielbiam styl Tarantino, Pulp Fiction widziałem jak dotąd 35 razy, Reservoir Dogs i Inglourious Basterds również uważam za wybitne. Django nie cenię aż tak wysoko, ale to wciąż na prawdę dobry film.
- Deadwood - nie twierdzę ani że jest zły, ani że jest dobry, bo go nie oglądałem :-) Z zasady odpuszczam te "nowe" (w sensie z tego wieku) seriale, bo zwyczajnie nie mam kiedy ich oglądać. I tak za dużo czasu marnuję z racji swojego uzależnienia od filmów, no ale każdy jest na swój sposób posrany na jakimś punkcie.
Tańczący z wilkami jak najbardziej :) imdb 8,0 i 7 oskarów.
Niestety wiele osób twierdzi, że ten film jest nudnawy.
Zamiast Wyatt Earp i Open rage wstawiłbym jednak
Tombstone 1993 imdb 7,8 oraz True Grit 2010 imdb 7,7.
O dziwo ten remake podoba się mi równo z pierwowzorem co rzadko sie zdarza, bo prawie zawsze remake jest gorszy.
Za 'Tombstone" akurat nie przepadam, znacznie bardziej lubię Earpa z Costnerem i Hackmanem. "Open Range' Costnera też mi przypadł do gustu, nie widziałem jeszcze tylko tego mini serialu z Costnerem, za którego dostał chyba Złotego Globa.
Możesz wyjaśnić dlaczego niby średnie na imdb odzwierciedlają rzeczywisty poziom filmów w danym gatunku?
I co to jest rzeczywisty poziom filmów w danym gatunku?
ale nad czym tu dyskutować, Siedmiu Wspaniałych jest remakiem Siedmiu Samurajów, jest zwykłym westernem ze zerżniętą historią i to go wyróżna; Siedmiu Samurajów to był przełom w kinie nie tylko przygodowym
Różnice są spore. Siedmiu samurajów jest genialne. Siedmiu wspaniałych natomiast tylko dobrym westernem, ale do geniuszu filmu Kurosawy mu brakuje.
Mifune był w 7 samurajach kapitalny.
Siedmiu samurajów 1954 imdb 8,7
Siedmiu wspaniałych 1960 imdb 7,8
W ocenie jest spora przepaść na korzyść filmu japońskiego mistrza A.Kurosawy.
Wybacz, ale muszę zapytać: Jesteś robotem?
Przecież powyżej wymieniliśmy 9 bardzo wyczerpujących postów na ten temat, a Ty po raz kolejny piszesz dokładnie to samo od początku, tak jakby w ogóle nie było tamtej rozmowy. W tym momencie mam wrażenie, że rozmawiałem z jakimś systemem komputerowym filtrującym tylko średnie z imdb, a nie z samodzielnie myślącą istotą. Przyznasz, że trochę to dziwne.
Oczywiście, że każdy ocenia indywidualnie.
Aczkolwiek te średnie zawsze mają duże odzwierciedlenie z poziomie,
bo rzadko to mija się z wartością danego filmu/serialu.
TFA ma dość wysoką średnią na imdb, a tak naprawdę to słaby remake "Nowej nadziei".
Tu się mylisz. Powodem dla którego powstaje remake jest zarobienie łatwej kasy.
Bo wiesz film już sprawdzony, więc łatwiej zrobić do niego kampanię reklamową.
A co do poprawności politycznej, to tu też chodzi o kasę... Jeśli masz w obsadę składającą się nie tylko z białych ale też z osób innego koloru skóry, to naturalne że przyciągniesz tym też szerszą widownię. (Każdy chce zobaczyć bohatera, którym może się utożsamiać)
Zobaczymy. Jak za jakiś czas zaczną usuwać z rynku oryginalne wersje, będzie to oznaczać, że nie tylko pieniądz wchodzi tu w grę.
Niby jak mają to zrobić? Usunąć oryginalną wersję. Internet niczego nie zapomina :-)
Koch - w końcu jakiś głos rozsądku.
Czarni krzyczą, że w filmie nie ma czarnych. Biali krzyczą, że jest czarny tylko po to by czarni nie krzyczeli, że nie ma czarnych. Tak na prawdę wszystkim chodzi o kasę. Tak to właśnie działa zakręcone ale prawdziwe.
Moim zdaniem chodzi też o rozliczenie się ze swoją przeszłością, a więc zakłamywanie historii. Stąd obecnie w niemal każdym historycznym filmie amerykańskim musi się pojawić w jednej z głównej roli murzyn jako ktoś ważny. Tu, w westernowej fikcji, odnoszącej się jednak do przeszłości, mamy murzyna-rewolwerowca. Czy rzeczywiście takie przypadki się w XIX wieku zdarzały w Ameryce?
Tak, bo o powstawaniu filmów decyduje jakieś masońsko-iluminackie stowarzyszenie które decyduje o tym, które filmy przerabiać na remaki z bardziej zróżnicowaną obsadą.
No fakt, zaczynam żałować, że nie jestem czarny. Wtedy bym pracował w tvnie i był celebrytą, a tak to kicha...
Rolanda w Mrocznej Wieży też gra murzyn. Teraz jeszcze tylko czarny Bond i wszystko będzie "jak należy". Szkoda nerwów.
LUDZIE CO WY MACIE PRZECIWKO KOLOROWI SKÓRY????
mój ojciec z z dziada pradziada polak jak się opalił był rasowym murzynem i co?
to jakaś paranoja
rasiści i ksenofoby