Meryl jest masakrowana przez krytyków. W końcu zauważyli to, co ja widzę od kilku lat, że Meryl
zrobiła się leniwa i jedyne na, co stawia to nadekspresja i akcent. Jej role pozbawione są duszy,
czysta kalkulacja: im więcej, tym lepiej. Oby Akademia też w porę się obudziła i przestała dawać jej
nominacje za samo pokazanie się w filmie.
Meryl to moja ulubiona aktorka.Niestety musze przyznac Ci rację- to samo dokładnie widze co Ty, a widziałem z nia wszystkie filmy. Z Resztą na forum nie dyskutuj- nie zrozumieją:) IPozdrawiam.Igor
ignorantem jesteś ty jeśli nie widzisz, że ona nigdy nawet aktorką nie była. To zwykła badziewiara była jest i będzie
Mnie ostatnio Meryl irytuje, tak samo jak irytowała mnie nasza Janda.
Meryl sama była zdziwiona, że dostała nominację, uważała, że należy się Emmie Thompson za "Ratując p. Banksy", no ale zobaczymy. Jutro się wybieram.
BTW bardzo cenię Meryl i zwykle podziwiałam jej role. Zmieniło się to od czasu koszmarku "Mamma mia".
Dokładnie, zgadzam się. Odniosłam takie wrażenie, że Meryl zagrała byle jak, bo być może nie chciała sukcesu tego filmu, ze względu na Julię.
O co chodzi z tym "bo być może nie chciała sukcesu tego filmu, ze względu na Julię" ?? Nie wyobrażam sobie by jakikolwiek aktor źle zagrał ze względu na innego aktora...
Owszem można sobie czegoś nie wyobrażać. Co nie znaczy, że to się nie zdarza.
Co by było, gdyby Julia dostała nominację, a Meryl nie. Kompromitacja?
I tak może się stać, choć mam nadzieję że nie. Nie widziałam filmu ale dotąd aktorstwo Julii nie należało do wybitnych, jest ledwo poprawne. Ale Meryl dostała 3 Oscary, a Julia jednego za chyba najlepszą rolę jaką miła, choć dla mnie to sam temat filmu był wart uwagi niż jej aktorstwo.
Inna sprawa, że Oscar nie jest jakims wielkim wymiernikiem kunsztu aktorstwa, wielu średnich aktorów jego dostało, ale też wielu doskonałych nie otrzymało.
A więc zakładając tak jak piszesz gdyby z premedytacją zagrała słabo, a Julia najlepiej jak tylko może to na tle Meryl, którą niemal wszyscy raczej słusznie uważają za doskonałą aktorkę wypadłaby całkiem korzystnie, więc tym większa jej szansa że dostanie nagrodę...
Julia się bardzo wyrobiła z grą,jakby na starość dostała skrzydeł ale oczywiście Meryl gdyby nie wiem co nie przebije.
Nie "wymiernikiem" lecz "miernikiem" kunsztu, a w środku zdania krótsza forma zaimka - wielu średnich aktorów GO dostało- nie jego. Oczy bolą czytać.
A co do aktorstwa, to obydwie świetne.
pozdrawiam
Słowo leniwa chyba nie pasuje do właściwego całokształtu tej wypowiedzi. Ale wydaje mi się, że i tak rozumiem o co chodzi. Ja raczej powiedziałbym, że tym razem widzimy Meryl Streep bezbarwną, bez wyrazu i trochę "nijaką aktorsko". Albo inaczej ten "aktorski wyraz" jest, ale bazuje na tym co było w innych przypadkach sprawdzone i dobre, co jednak tutaj się nie sprawdza. Tu niestety odnoszę podobne wrażenie, że zagrała swą rolę miejscami nadekspresyjnie, a miejscami sztywno. Dużo poniżej jej normalnego poziomu..
Inna sprawa, że w ogóle film - a właściwie jego ciężar gatunkowy - wymagał mniej więcej takiego, a nie innego zachowania. Trudno kłócić się z twórcami, ale o ile role córek są bardzo dobrze dobrane i wydają się świetnie zagrane, tak do roli matki wybrałbym jednak kogoś innego. Nie bardzo pasowała mi taka Meryl Streep.
Tym samym nominację do Oskara za tą kreację uważam za pomyłkę.
Zgadzam się w 100%. W filmie jest jedynie kilka dobrych scen, gdy Meryl nie stara się grać na siłę czy "nadekspresyjnie" i te sceny uważam za zdecydowanie lepsze. Mi osobiście przeszkadzało (szczególnie na początku) wypowiadanie przez nią wszystkich zdań z tą samą tonacją, co raz brzmi dobrze, ale za trzecim razem robi się nudne. Może rzeczywiście nie jest to wina Meryl, a obsadzenie jej w złej roli.
Jej nominacja do Oskara jest w tym momencie jedynie tradycja.
Nie chcę się kłócić na temat talentu Meryl - uważam ją za najlepszą obecnie aktorkę, aczkolwiek zawsze można by pewne rzeczy zrobić inaczej, może lepiej. W tym filmie rozpoznaję kalki z kilku innych, nawet z "Ze śmiercią jej do twarzy". Mimo że to adaptacja, skróciłbym go o wątek Charlesa. Ale sądzę, że osoby, które miały do czynienia z osobą uzależnioną o ponadprzeciętnej inteligencji, czy to od alkoholu, od leków, czy od narkotyków, docenią kunszt Meryl. Z mojego doświadczenia tak właśnie wygląda zachowanie osoby chorej. Dokładnie tak. Niestety.
Zapominasz, że grała osobę uzależnioną od leków i przytłumioną nimi - PRZYTŁUMIONĄ (jeśli rozumiesz, co to znaczy), czyli wyzbytą naturalnych reakcji, normalnych emocji i właśnie z napadami ekspresji - może niekontrolowanymi, poza jej świadomością. Dla mnie było czytelne - niestety też znałam osobę uzależnioną. Moim zdaniem - obsadzona bardzo dobrze.
O czym w ogóle jest ta dyskusja ? Gdzie krytycy masakrują rolę w tym filmie....może nie zachwycają się tak jak przy "Iron Lady" ,ale powód jest jeden.W tym filmie mamy kilka znamienitych nazwisk i świetnych ról a w "Iron Lady" była tylko Meryl.Czytałem opinię ,że jej gra jest posągowa i w każdej roli wypada podobnie-zgadzam się,ale to nie znaczy ,że gra źle.Ma swój styl i uwierz ,że po tylu filmach i latach przed kamerą ma prawo do określenia siebie jako aktorka.
Co do filmów w których grała kontrowersyjne role kobiece-wybacz,ale kompletnie nie zgadzam się z twoim zdaniem i komentujący Ci udowodnili.Powinieneś przyznać się sam do błędu.Oglądałem z nią bardzo dużo filmów-nie wszystkie i też nie wszystkie które oglądałem oceniłem-powodem jest brak wyrobionej opini bo tak jak ty nie uważam ,że w każdym filmie wypada świetnie.Mam kilka swoich ulubionych ról jak te w "Wybór Zofii","Ze śmiercią jej do twarzy"-kolejna kontrowersyjna rola :p,"Wątpliwość","Pożegnanie z Afryką"-kolejna odważna rola...wiele jeszcze można wymieniać.Nie tylko te starsze tytuły bo właśnie w takich filmach jak "Mamma mia" Meryl udowadnia ,że jest wielką aktorką.A po drugie pokazała też ,że świetnie śpiewa.
Podsumowując to jestem pewien ,że przed Meryl jeszcze co najmniej 2 Oscary-za rolę aktorską i za całokształt twórczości.Wiem ,że nie dostanie za ten film,ale nominacja w pełni zasłużona :) Pozdrawiam !!!
Polecam film "Wątpliwość", tam nie gra ani "przesadnie" ani z żadnym akcentem. Myślę, że często gra takie "nieustabilizowane" psychicznie i wyraziste postaci, bo po prostu robi to lepiej niż ktokolwiek inny. Kto mogąc obsadzić Meryl Streep w filmie nie zrobiłby tego?!
ta masakra krytyków, to jak masakry korwina na lewaków, resp. przedwczesny wytrysk.
dawno w kinie nie widziałem tak poruszającego momentu jak ten, w którym Meryl Streep opowiada o wymarzonych kowbojkach - kosmos.
W "Julie and Julia" Streep skarykaturowała graną postać Julii Child, własnie z tej przyczyny o której mówisz. I to potrafi zepsuć film. Musi gwiazda trafić na silniejszego reżysera, któryby nie wahał sie wyrzucić jej z planu.
Wreszcie post wart odpowiedzi! Dokładnie, Meryl wymaga silnej ręki reżysera, a że na stare lata uznała, że nie będzie nikogo słuchać, to dba o to, żeby każdy z jej nowych filmów był reżyserowany przez laika albo kogoś niekompetentnego, kto będzie się bał jej zwrócić choćby najmniejszą uwagę. Sama nawet w jednym z wywiadów powiedziała, że nienawidzi powtarzania ujęć. Potrzebuje kogoś takiego jak np. Fincher, kto będzie kazał jej choćby 130 razy powtarzać jedno ujęcie, póki ON nie uzna, że była dobra (a nie ona). Ostatnią świetną rolę stworzyła w "Adaptacji", a czemu? Bo reżyserem był Spike Jonze, który się nie cacka i dba o SWOJĄ wizję.
Może nie tyle wart odpowiedzi, co przyklaskujący Twojej opinii ;-) Żenada. Jedna z najwybitniejszych aktorek naszych czasów i grono "wybitnych recenzentów", którzy świetnie wiedzą czego Meryl Streep "wymaga" i jak nią kierować .... Trochę pokory.
mMeryl nigdy nie bedzie jedna z najlepszych aktorek filmowych z tego względu że jej role sa bardziej teatralne , groteskowe i ta jej maniera totalnie odchodzaca od prawdy. Jej role są po prostu za mało przekonujące . I co z tego że ma 18 nominacji do oscara dla mnie może mieć nawet 1000 u mnie to nic nie zmieni w filmie "siepien w hrabstwie....." zagrała tak sztucznie że w penym momencie az chciało sie wyłączyc odbiornik by odczekac jej kwestie. Julia Roberts natomias ja w tym filmie zdeklasowała jako że zagrała w nim mega prawdziwie bez niepotrzebnej maniery . W ogóle cała obsada zagrała rewelacyjnie z pominięciem Pani Mery
Niestety mam takie same odczucia po obejrzeniu filmu - momentami nie dalo sie jej oglądać, za to Julia i ta siostra co z kuzynem się zadała - świetne ;)
właśnie wychodzi wieś z niej jak to mówią ze wsi wyjdziesz ale wieś już z ciebie nie. Meryl to tandeciara wypromowana miernota. Co zawsze podkreślałem i będę to mówił dalej.
Gra Streep, podobnie jak naszej rodzimej Jandy, to dla mnie przerost formy nad treścią (zdjęcia tych pań powinno się zamieszczać w słownikach, obok definicji nadekspresyjności). Do Meryl zupełnie nie pasuje mi jednak określenie "leniwa" - skoro ktoś kręci jeden film po drugim, to z całą pewnością nie jest leniwy ;)