Główne zalety filmu:
1. Świetne i wiarygodne role Adelidy Clemens, Carrie-Ann Moss, Seana Bean"a
2. Ciekawa fabuła - zręcznie połączona fabularnie z grą "SIlent Hill: Downpour" ( końcówka )
3. Interesujące przedstawienie klasycznych bossów z serii - Pielęgniarki, Piramidogłowy
4. Scenografowie spisali się - lokacje są pełne szczegółów, klimatyczne. Przywodzą na myśl te z gier komputerowych. Miasto we mgle, centrum handlowe, szkoła.
5. Efekt światła i cienia - perfekcyjny
6. Udana ekranizacja gry "Silent Hill 3". ( Co prawda jedna z postaci powinna zginąć w połowie filmu, ale w filmie losy jej potoczyły się inaczej, co uważam za dobre rozwiązanie ).
zgadzam się:) Oglądałem z nadzieją że film zekranizuje grę i nie zawiodłem się. Jeżeli chodzi o sam film to mógłbym tylko narzekać na niepewną ścieżkę dźwiękową. Ale że marudny nie jestem to daję maks:)
Muzyka gra w "SH: Apokalipsie" drugoplanową rolę. Większy akcent położono na efekty dźwiękowe - jęki potworów, syrena alarmowa, szczęk ciągnącego noża przez Piramidogłowego. Muzyka skomponowana przez Akire Yamaoke do Silent Hill 2 i Silent Hill 4: The Room zasługuje na Oskara.
1. Adelida Clemens zagrała świetnie to fakt, ale Claudia do pięt nie dorasta Christabelli ani Bean... sobie samemu z pierwszej części.
2. Raczej zrobili amerykańską papkę, już pierwsza część była mocno familijna choć końcówka zostawiała dobry posmak. Strasznie przesłodzone motywy z chłopakiem, ojcem i dziwny motyw z Alessą. Nie pamiętam jak się gra kończyła ale rozwiązanie z Alessą strasznie mi się nie podobało. Szczególnie to że przerobili ją w rówieśniczkę, mogli zostawić ją w formie dziewczynki.
3. Tu się zgadzam ale moim zdaniem "Tarantulla" zawstydziła wszystkie potwory. Jej design i sposób zabijania to mistrzostwo. Jeden z najlepszych potworów jakie widziałem. Nie zdziwiłbym się gdyby wymyślił ją jakiś Azjata.
4. Tu się zgadzam.
5. Tutaj także, chociaż efekt
6. Nie pamiętam już gry, choć przeszedłem 3 pierwsze części więc się nie wypowiem.
Jak dla mnie znów za mało było strachu. Za dużo ludzi się przewija przez film. W poprzedniej części przynajmniej jednak ciężar strachu był przeniesiony na sektę. Wzorem horrorów Kinga strach był budowany przez ludzkie szaleństwo (Christabella). Tutaj tego zabrakło. Wina raczej nie leży w Moss ale w scenariuszu. Tak sztampowych dialogów już dawno nie słyszałem. Aż mnie skręcało gdy później robiłem napisy dla sceny w sanktuarium. Tym bardziej że wcześniej robiłem poprawki do Skyfalla, więc różnica była jeszcze bardziej odczuwalna.
jestem zawiedziony poziomem jaki reprezentuje ta część, jedyny plus za pielęgniarki :D
Zauważ, że produkcja tego filmu długo nie mogła dojść do skutku. Cieszmy się, że w ogóle powstał. Jako wierny gracz tej serii ( grałem we wszystkie części - od "Silent Hill" z 1999 r. do "Book of Memories" z 2012 r. ) zależało mi bardzo, by miasteczko Silent Hill zaczęło żyć także na dużym ekranie, a nie tylko na platformach do grania i trafiło do większej grupy odbiorców. Jeśli tylko zechcesz, poczujesz w "SH Apokalipsie" klimat opuszczonego miasteczka, pogrążonego we mgle, które urzeczywistnia nasze koszmary, jako kara za nasze grzechy.
Tylko, że jest zupełnie odwrotnie. Większość produkcji z nazwą Silent Hill to chłam, który albo nie ma nic wspólnego ze światem Silent Hill (jak np komiksy, SH Homecoming i nowsze ), niszczy historie oryginalnych bohaterów (jak oba filmy i część nowszych gier, zwłaszcza SH Origins, SH Shattered Memories). Silent Hill skończył się wtedy gdy oryginalni twórcy zakończyli tworzenie tej marki, każdy kto potem sięgał do tego świata nie rozumiał za bardzo o czym powinno być Silent Hill. Praktycznie każda nowa gra jest kalką Silent Hill 2 (bo ludzie uważają tę część za najlepszą) - główny bohater ma amnezję i przez całą grę odkrywa to co zapomniał, przy czym świat zupełnie nie przypomina tego z oryginalnych SH.
Cóż jednak można powiedzieć o tym filmie? Pierwszy film, który jako tako się jeszcze broni jeśli nie postawimy go obok gry tak mocno odszedł od historii z gry, że reżyser, który chciał wrócić do oryginalnej historii automatycznie postawił się przed niemożliwym zadaniem. W rezultacie wyszedł mu film, który nie jest ani dla fanów gier, bo historia jest niepodobna do tej z gier i jest po prostu nudny (przez pół filmu bohaterowie tłumaczą powiązanie między częściami, żeby historia miała jakikolwiek sens, Piramidogłowy nap.... jak w Mortal Kombat (sic), bohaterowie są niepodobni do siebie itd.), ani dla lubiących horrory - bo jest po prostu słaby (o czym świadczy oglądalność i oceny).
I nie chodzi o to, że nie ma miejsca na filmy itd - jak najbardziej jest, ale nie jest to problem samego Silent Hill. Generalnie bardzo trudno o dobre filmy na podstawie gier, chyba po prostu ciężko o reżysera, który umiałby przerobić grę na film.
W efekcie gdy ktoś powie, że Silent Hill to chłam (w ogólności) będzie miał niestety rację, większość tego co jest związane z SH to chłam i każda następna produkcja raczej spycha prawdziwe zamglone miasteczko w cień, a nie pomaga temu światu zagościć w umysłach ludzi.