Nie grałem nigdy w SH, właściwie to nigdy nie grałem w żadną grę komputerową. Potrafię
jednak zabierając się do filmu opartego na grze komputerowej odpowiednio się "nastroić".
Spodziewam się, że bohater zwykle osiągając coś w filmie spotka się z poważniejszymi
trudnościami, z którymi się będzie musiał zmierzyć (strategia gry: zalicz i idź dalej). Taka fabuła
jest dal mnie do zaakceptowania. Nie każdy film musi mieć drugie i trzecie dno. Obejrzałem
pierwszą część SH bez bólu, nawet więcej spodobał mi się klimat filmu, zdjęcia, historia duży
plus za obsadzenie pani Mitchell w roli głównej. Z podobnym nastawieniem zabrałem się za
część drugą i mogę powiedzieć jedno - wiem z doświadczenia jak doróbki, części drugie i
kolejne potrafią odstawać od pierwowzoru. Nigdy jednak nie spotkałem się z taką przepaścią
jak tu między dwiema częściami SH. Apokalipsa to bardzo zły film począwszy od scenariusza,
poprzez żenujące dialogi i kiepskie zdjęcia skończywszy na fatalnym aktorstwie i kiepskich
efektach specjalnych. Ten film oglądałem z otwartymi ustami, nie mogłem uwierzyć, że z
ciekawego w swoich kategoriach pomysłu producenci zdecydowali wyciąć wszystko co
interesujące i w to miejsce wstawić dialogi jak z filmu dla dorastającej młodzieży. Porażka.
Zgadzam się. Ten film to porażka. Nie rozumiem jak z tak świetnej fabuły jaką miał Silent Hill 3 można było zrobić coś tak płytkiego i wręcz głupiego. Sztywna gra aktorska, kompletne odejście od fabuły z gier, plastikowe kreatury i drętwe dialogi. Być może reżyser chciał na swój sposób zinterpretować te historię, jednak tytuł Silent Hill do czegoś zobowiązuje, a tu dostaliśmy tandetę. Film do mnie kompletnie nie dociera. Daje 4/10, ale jedynie ze względu na muzykę i lekki klimat zaszczucia.