Reżyser miał do wydania 10 punktów przeznaczonych na zdjęcia, fabułę, postacie, muzykę – i wpakował całe 10 w zdjęcia, ignorując wszystko inne. Zupełnie jakby był genialny w tworzeniu ujęć, ale kompletnie nie ogarniał, jak stworzyć fabułę i postacie.
Cały plot nie ma sensu. Dlaczego ktokolwiek miałby ryzykować życie swoje i syna w obliczu konfliktu zbrojnego i nieprzyjaznego środowiska – na podstawie przesłanek, że dorosła córka może będzie na jakiejś imprezie na pustyni, gdzie nawet absolutnie nie da się dojechać bez terenowych aut i zapasów na miesiąc? xD To ostatnie miejsce, gdzie szukałbym kogokolwiek xD Co to ma być, rave dla weteranów rajdu Paryż–Dakar? Po co, dlaczego? Bez sensu. „Louis przechodzi przemianę” Chyba z ojca szukającego córki, w ojca płaczącego za synem. - Chodź synek, mam tu stare auto i czekoladę, jedziemy szukać twojej siorki na pustyni. - Tato, może to nie jest najlepszy pomysł, siostra jest dorosła.. - Nonsens, co może nie pójść nie tak, pakuj psa.
Końcówka z polem minowym jest kretyńska do granic możliwości. Zupełnie jakby miesiącami siedzieli na pustyni, nagrywali godziny materiału, a na koniec wyszły im 2h zdjęć aut i piasku. W pewnym momencie przyszedł producent i powiedział: „Film jest nudny, nic się nie dzieje, to się nie sprzeda. Wpie*olcie jakieś wybuchy, ludzie uwielbiają wybuchy!”. Ekscentryczne metody rozminowywania autami i nogami... Miny są zakopane w piasku, wystarczy pręt, żeby je znaleźć, można je wykopać nawet ręką xD Przestańcie tak biegać, to głupie. Ej, zostaw to auto xD Robienie z widza idioty i nazywanie tego sztuką.
Byłby to genialny film, gdyby tylko budowa świata i postaci miała odrobinę logiki. Piękne zdjęcia, ale poza tym nie ma w nim nic interesującego. Auta na pustyni, bass i doczepiony od niechcenia niepełny wątek z poszukiwaniem córki. Nie proszę o wybuchy, akcję, odrobinę sensu poproszę, budowy świata i postaci. Trzy gwiazdki za muzykę i ładne ujęcia.
*Ekstra, pomysł na kolejny film. Ojciec szuka córki w dżungli, bo dostał szczątkową informację, że mogła pojechać na koncert kapeli metalowej grającej w trudno dostępnych miejscach. Wszystkich bohaterów zjadają olbrzymie pająki. Po co to wszystko? Widzowie nic nie wiedzą, ale jest piękne.
W większości zgoda, ale z tymi minami to pojechałeś.
Jakby wystarczył pręt do rozminowania to by nigdzie na świecie nie było już pól minowych, a w filmie jest mowa o najdłuższym polu minowym na świecie, także tego ;P
Film ma ambicję być duchową podróżą, ale kończy jako pokaz sztucznych póz. Ej patrzcie na mnie, jestem artystą i pokaże wam po artystowsku cos co gdzieś tam podświadomie czuję, ale nie wiem jak to powiedzieć. Reżyser raczej wie, o czym chce mówić, czuje temat żałoby, winy, bezradności, tylko że myli ciszę z głębią, a boleśnie ślamazarne tempo z kontemplacją. Scena z synem jest mocna, ale pole minowe to niezamierzona komedia…siedzą pół dnia, kminią jak przejść dziesięć metrów piachu, ryzykują życiem jeden po drugim, a obok leżą opony, które mogli po prostu poturlać przed siebie i przejść po śladach. Widać, że celowo odrzuca wszystkie proste, realistyczne rozwiązania żeby utrzymać symboliczny ton, tyle że to się rozjeżdża, a film traci jakąkolwiek wiarygodność. Zdjęcia i muzyka są świetne, ale to jedyne dobre rzeczy, jakie można powiedzieć o tej wydmuszce.
Zgoda, że ta scena jest lekko śmieszna, a pewnie miała być "mocna". Niemniej, takie kolejne chałupnicze pomysły na rozbrojenie pola minowego też są śmieszne i pokazują, że raczej nie ma się nawet bazowej wiedzy o działaniu min. Ale ok, pręt i opona załatwią sprawę - a debile amerykanie używają sprzętu kosztującego od miliona do kilkunastu milionów USD ;)
No chyba jednak nie zrozumiałeś tego filmiku, który przy okazji jest do dziś instruktarzem rozbrajania min (sarkazm, jakbyś nie wyłapał...)
Na minach się nie znam. Ale pomysł, źeby nieznana, górską, eksponowaną drogę pokonywaċ w nocy i ulewnym deszczu uznaję za wyjątkowo kretyński. Musieli być wszyscy na niezłym haju. Łącznie z autorem scenariusza. Co do zdjęć, to też bez przesady. Pustynia to sama w sobie atrakcyjna scenografia. Piękne zdjęcia pustyni to były w “Lawrence z Arabii”. Albo w “Djunie”.