Film jest straszny - czy ludzie dają wysoką ocenę, bo aktualnie uważa się, że filmy Almodovara są super i takie głębokie?
Film jest okropny, obrzydliwy i o niczym! Jak dla mnie to film dla psycholi.
Dałam tak wysoką notę (2/10) za grę Banderasa.
Przez większą część filmu nie wiadomo o co chodzi, dopiero końcówka wszystko rozjaśnia. A jak rozjaśnia to wychodzi geniusz tego filmu.
Co było takiego genialnego w tym filmie (i nie wyśmiewaj od razu, nie jedź po mnie, bo pytam całkiem serio). Ja po prostu tego nie dostrzegłam... Może jestem zbyt... hmm... nie wiem jakiego użyć słowa ;)
Ten film jak wszystkie Almodowara bazuje na emocjach widza. Na złości, współczuciu czy obrzydzeniu i to jest tych filmach najlepsze. Budzi emocje i powoduje, że człowiek zastanawia się nad istotą życia czy człowieczeństwa. W tym przypadku pytanie stawiane przez film sprowadza się do tego co jest tak na prawdę istotą tego kim jesteśmy. Mi się to kojarzy z klimatem książek Kundery, niby nic się nie dzieje, a człowiek zaczyna myśleć. Nie każdemu musi ten klimat odpowiadać to fakt.
Ja zgadzam się z Tb masakra jak dla mnie, jeszcze jak sobie pomysle,ze ona y to znaczy on z nim sypial koszmar. Ale w sumie to nie wiem wogole czy doszlo do tego gwaltu bo on przeciez uciekl a przynajmniej tak mi sie wydawalo ?Z ta Norma byl cos nie tak . A wlasnie jeszcze mam pytanie no dobra zmienil jej cialo, twarz, a co z glosem ? ? ? :)
też uważam że ten film jest strasznie pokręcony, obejrzałam go wczoraj na tvp 2, jak dla mnie rozczarowanie, totalnym niesmakiem była jedna ze scen końcowych kiedy między nimi doszło do zbliżenia-najpierw go nienawidził i chciał się zemścić a później co???? zakochał się....???? bez sensu...jak dla mnie nie zrozumiały przekaz....dziwny film
O tak "niezrozumiały" to bardzo dobre słowo żeby opisać ten film. Ja oglądałam i naprawdę mogłam jeszcze pojąć jak postać grana przez Banderasa zmieniła płeć tego kolesia za to że chciał zgwałcić jego córkę Normę, że przez to rzuciła się z okna. Pokręcone to ale ok. Ale tego, że zrobił kobietę z chłopaka którego nienawidził i się na nim mścił a potem się w nim zakochał i uprawiali seks, no tego to mój umysł nie ogarnia. Zresztą też ten cały wątek z tym kolesiem przebranym za tygrysa - mam wrażenie że niepotrzebny. W ogóle dużo w tym film niepotrzebnego seksu, i co mnie obrzydza najbardziej kobiety są w całym tym filmie traktowane jak narzędzie. Matka tego lekarza też jakaś pozbawiona emocji. Nie wiem ale ten film kompletnie nic, jak dla mnie oczywiście, nie wnosi. Gdyby to był naprawdę film o tym na przykład, że lekarz porwał dziewczynę i przeszczepia jej sztuczną skórę, bo chce żeby już nigdy nikt nie cierpiał z powodu oparzeń jak jego żona to ok, może szalone ale chyba wolałabym taką wersję, albo o facecie który w zmienia płeć kolesia odpowiedzialnego za cierpienie jego córki, ale tylko to bez tej całej reszty...
Poryty film i tyle :) myslalam nawet miejscami iz to ze ze z 'nim' sypial to rowniez czesc zemsty,ale on rzeczywiscie sie chyba zakochal albo po prostu zaczal wierzyc ze to jego zona. Ech sama jak to pisze to sie dziwie nadal :p Masakra.
Nie jest aż taki niezrozumiały. Jest w nim mnóstwo emocji. Największą karą jaką ojciec mógł wymierzyć oprawcy swojej córki w jego opinii była zmiana płci ofiary. Po tym jak lekarz został sam - bez Normy, bez żony, miał już tylko swój eksperyment, Vincent stał się jedyną osobą będącą na stałe w jego życiu. Dodatkowo jego twarz a właściwie już twarz Very przypominała jego zmarłą ukochaną. Tym samym przez swoją samotność zapałał uczuciem do tego co, a może raczej kogo stworzył.
Natomiast matka toleruje szaleństwo drugiego ze swoich synów, właściwie ich obydwu bo Tygrys również był w jakimś stopniu pomylony, więc nie może być zbyt uczuciowa, wylewna.
Film momentami na pewno budzi obrzydzenie, ale mam wrażenie,co więcej nawet pewność, że ten efekt jest zamierzony. Jest bardzo intensywny i zapada w pamięć. Wszystko układa się w jedną całość i pomimo, że po seansie pozostał mi jakiś niesmak to nie mogę powiedzieć, że film nie był na prawdę dobry.
Jak dla mnie zaś przekaz i przesłanie są bardzo zrozumiałe (i to naprawdę jak!), choć (tak Calcs, zgadzam się z Tobą w zupełności, świetne podsumowanie) iluminacja przychodzi rzeczywiście późno (ale to tylko moim zdaniem, i pewnie nie tylko moim, wzmacnia bardzo pozytywny efekt końcowy, czy też go warunkuje). Ten obraz to po prostu, poza rzecz jasna kawałem dobrego kina, wielki manifest LGBT (zupełnie obcego mi, czy raczej z grubsza obojętnego, nawiasem mówiąc i uprzedzając co poniektóre myśli mych ewentualnych przyszłych adwersarzy). I do tego tak nienachalnie wielki (w filmie jest bodaj tylko jedna malutka scena, z której wynika, iż jedna z bohaterek jest homoseksualistką, która to w dodatku w tym kontekście może okazać się zbędna, gdyż nie zaburzając zanadto toku filmu jej brak wzniósł by ową nienachalność na wręcz niezdobyte ramy - no bo niby wielki manifest LGBT, a żadnych gejów i lesbijek?), co tym bardziej sprawia, że należy mu się szacunek. Miejscami wprawdzie, być może, nieco nudnawe, ale z całą pewnością w ostatecznym rozrachunku niezwykłe doświadczenie. Mimo wielu głosów niezrozumienia (czy też nawet niesmaku, jak mamy to u góry) do polecenia każdemu. Warto.
Tak jak cenię sobie postrzeganie rzeczywistości przez Pedro Almodovara to tego filmu po prostu nie rozumiem - jest przeładowany, przekręcony na maxa, przeemocjonowany - i co najważniejsze, brakuje mi w tym szaleństwie przesłania :( to film, który każdemu zryje banię i tyle w temacie .
Lepiej dać wysoką ocenę melodramatom.
A jeśli film La Piel que habitom jest o niczym, to nie wiem czego oczekujesz od kina.
Rzeczywiście film jest mocno pokręcony, ale z czystym sumieniem wystawiłam ocenę 7. Dlaczego? Ponieważ zapada w pamięć i rodzi wiele pytań na które bez uprzedniego zastanowienia trudno jest odpowiedzieć.
1. Czy w tym filmie tak naprawdę mamy do czynienie z gwałtem czy może z tragicznym w skutkach wypadkiem?
2. Kto w tym filmie tak naprawdę jest ofiarą, a kto "dręczycielem"?
3. Czy w tym filmie w ogóle mamy do czynienia z miłością?
Zastanawia mnie też fakt czy Vera/Vicente od dawna planował/planowała to morderstwo, czy był to impuls spowodowany zdjęciem w gazecie?
Zgodzę się jednak, że wątek "z tym kolesiem przebranym za tygrysa" był niepotrzebny :)
"Ale tego, że zrobił kobietę z chłopaka którego nienawidził i się na nim mścił a potem się w nim zakochał i uprawiali seks, no tego to mój umysł nie ogarnia. Zresztą też ten cały wątek z tym kolesiem przebranym za tygrysa - mam wrażenie że niepotrzebny. "
Watek z tygrysem może być istotny jeżeli zauważymy, że Vere spotkał ten sam los co córkę doktora. Gwałt. Gdy doktor zobaczył to na własne oczy, może coś mu się w głowie przestawiło, zaczął traktować Verę jak człowieka, a w dalszej kolejności jak kobietę.
Ja lubię poryte filmy, dlatego u mnie wysoka ocena. Pozostałe filmy Almodovara są totalnym dnem.
Jeden z lepszych filmów, jakie miałam okazję obejrzeć. Trafiłam wczoraj przypadkiem, ale obejrzałam do końca uważnie. Nieważne, co jest prawdopodobne, co mogłoby się zdarzyć itp. Składania do refleksji, jak bardzo skomplikowane są ludzkie emocje, jak skrajnym i niezrozumiałym uczuciem potrafi być miłość. Do tej pory zastanawiam się nad tym, co było w tym filmie sprawiedliwe, kto powinien ponieść karę, kto był pokrzywdzony, komu należy współczuć, co kierowało bohaterami. Niesamowity, poruszający, zapadający w pamięć. Chociaż nie rozumiem określeń "obrzydliwy", "ryjący psychikę". Wcale nie jest brutalny, nie ma niepotrzebnej przemocy, każda scena w tym filmie czemuś służy. Niesamowity jak dla mnie, stanowczo za niska ocena.