Ogólnie film nie jest tak bardzo zły, ale kuje mnie po oczach jedna rzecz... Facet który chodził z tą kamerą, praktycznie przez cały czas był ignorowany przez swoich przyjaciół i... UFO!
Przykład? Scena w której Ray(były żołnierz chyba) stoi w kuchni i trzyma pistolet. Kamerzysta stoi niemal idealnie przezd nim, a ten i tak celuje tylko do osób bez kamery... Były też sceny w której jeden z bohaterów zostawał na chwilę sam z osobą trzymająca kamerę i wgl nie podejmowali żadnych dialogów... tak jakby faceta z kamera nie było...
Mam jeszcze jedną uwagę co do filmu... jak dla mnie sceny i kadry niektórych z nich były za "idealne" jak na film będący "imitacją" realnego nagrania... Najbardziej śmieszył mnie kadr, kiedy auto farmera zostało zniszczone i akurat tak się złożyło, że kamera umieszczona gdzieś na zewnątrz, wychwyciła w pełnej krasie (jakby specjalnie podłożone pod kamerkę) zdemolowane autko...
Racja, ale mnie w tym filmie najbardziej denerwowały te zakłócenia. Momentami nie dało się tego oglądać bo kamery ciągle "wariowały". Wiadomo jaki cel to miało no, ale bez przesady. Jeśli chodzi o sam film to początek obiecujący a później co raz gorzej. Zakończenie słabe, można powiedzieć film urwany i tyle.