Komedia z Keanu Reevesem w roli głównej, która próbuje połączyć humor z refleksją nad życiem i moralnością, ale niestety wypada dość blado. Główny bohater, Henry, to przeciętny facet, który niesłusznie trafia do więzienia, a po wyjściu postanawia... naprawdę napaść na bank, który wcześniej miał rzekomo obrabować.
Pomysł sam w sobie jest ciekawy, a Keanu Reeves ma w sobie pewien urok, fabuła jest momentami bez sensu, humor raczej suchy, a tempo akcji ślimacze. Keanu wygląda na trochę zagubionego w tej roli, jakby sam nie do końca wiedział, co się dzieje. Są sceny, które da się obejrzeć bez zgrzytania zębami, ale ogólnie film męczy i nie wciąga .Film kuleje niemal na każdym poziomie. Scenariusz jest chaotyczny, humor niezręczny, a tempo bardzo nierówne. Zamiast dynamicznej komedii kryminalnej dostajemy dość rozwleczoną historię, w której brakuje zarówno napięcia, jak i śmiechu.
Są momenty, które da się oglądać, ale całość sprawia wrażenie filmu, który sam nie wie, czym chce być komedią, dramatem, czy moralitetem. Efekt końcowy jest raczej nużący niż wciągający.
Kilka sympatycznych scen i nietypowy pomysł, ale niestety to za mało, żeby polecić ten film z czystym sumieniem. Da się obejrzeć z ciekawości, jak naprawdę nie ma nic lepszego do roboty, ale raczej szybko się o nim zapomina.