Jak dla mnie jeden z dziesięciu najlepszych filmów europejskich mijającej dekady! Jest po prostu magiczny, zachwycił mnie totalnie warsztat reżyserski Paolo Sorrentino, aż wstyd, że go nie znałem wcześniej. Scenariusz poważnego dramatu, z poważną wymową, momentami przybiera elementy subtelnej groteski, co momentami zachwycało mnie podwójnie, zaś gra aktorska Toni'ego Servillo to kunszt najwyższej postaci. Jego beznamiętna twarz, powolne, skoordynowane ruchy, spokój do końca oraz zdolność zachowania się w skrajnych sytuacjach, nawet za wielką cenę dla tego nieśmiałego człowieka, jak o sobie mówi, powodują, że trudno porównać taką grę do kogokolwiek innego. Wielki plus również dla barmanki, granej przez Olivię Magnani, której wątek de facto spowodował właściwy rozwój sytuacji i wplątał głównego bohatera w splot wydarzeń, jakich nie mógł przewidzieć. Ten, który przez całe życie nie używał broni, nagle musiał zrewidować swoje poglądy, zaś fenomenalny kontrast między dramatycznym rozwojem sytuacji fabularnej i stoickim spokojem do końca Titta, to kolejny element, który czyni to dzieło niezwykle oryginalnym i godnym polecenia.
Film, o którym można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest przewidywalny. Świetny scenariusz, wyborna muzyka, która z elektronicznych, nowoczesnych brzmień przechodzi w końcowy klasyczny dramatyzm, bardzo dobra gra aktorska, autorska i niepowtarzalna reżyseria oraz ogólne bardzo pozytywne tzw. pierwsze wrażenie, każą mi uznać ten film za arcydzieło europejskiej kinematografii w XXI wieku. Brawo, panie Sorrentino!
9/10.