Dopisuje się tutaj bo mam podobne zdanie. Film obejrzałam sobie wczoraj w tv. Może nie jest to wielka rewelacja, ale ogląda się z zainteresowaniem i rozbawieniem. Film lekki i właśnie pozytywny. Można sobie z rozrzewnieniem przypomnieć studenckie czasy. Bohaterzy przedstawieni bez przerysowania i mila odmiana po amerykańskich "niby" komediach. Na odprężające popołudnie jak znalazł. Acha no i najlepsze sceny, to rzeczywiście krótki kurs - ja bym powiedziała - zadowalania kobiety. Panowie uczcie się :] Oprócz tego jak główny bohater jedzie z poznanym na lotnisku małżeństwem francuzów na plażę za Barcelonę i stoją w wodzie - dla mnie zabawne bardzo. Ocena moja 7 pkt.

A co jest zabawnego w staniu w wodzie? Tak z czystej ciekawości pytam, bo mnie zaintrygowałaś.

No cóż chodziło mi bardziej o kontekst a nie dokładnie samą scenę. Xavier pojechał z Francuzami (przepraszam za poprzednią wersję, jakoś mnie zaćmiło że nazwy narodów się z dużej litery pisze przecież) na plażę mimo, że ich tak na prawdę nie za bardzo lubił i nie było między nimi jakiegoś porozumienia - przynajmniej na początku. Myślę, że wiedział że cała wyprawa skończy się właśnie tak. Absurd sytuacyjny. Poza tym, scena jest świetnie nakręcona moim zdaniem. Stoją tyłem widać morze i niebo tylko a każde z nich jest od siebie odsunięte. Kobieta z lewej strony, potem Xavier no i z prawej mąż neurolog, czy kim on tam był?! Mnie się podobało i pomijam, że mam dziwne poczucie humoru. Oczywiście motyw ratowania Angielki przed kompromitacją przed chłopakiem jest też świetny. Zwłaszcza brat z jej amerykańskim kochankiem w łóżku. Rewelacja. Pozdrawiam :]

tez jestem ciekawa tego stania w wodzie mnie jakos nie rozbawiło... chociaz może chodzić o to że pojechali na "zupełnie inną" plażę i skończyli stojąc w wodzie - pasjonujące... w sumie to mogło być zabawne :PP
dla mnie najlepszy motyw to jak przyjechal chłopak Wendy, fajnie wypadło to zjednoczenie mieszkanców hiszpanskiej oberży ;)

Zgadzam się w zupełności,że te dwie sceny są świetne."stanie w wodzie" oddaje specyficzne uczucia bohaterów-jest świetna.nie wiem jak można się na niej nie poznać...w podobnym klimacie choć odzwierciedlająca co innego była scena zabawy nocnej i spania na chodniku,bo to,że brat Wendy był śmieszny jako homo nie trzeba chyba(?!)pisać.7 pkt

Może to kwestia tego, że film w ogóle średnio mi się podobał, niektórych rzeczy wręcz nie rejestrowałam. Być może scena w wodzie symbolizuje to, o czym już tu pisano... Mnie to nie śmieszy, a symbolizmu nie lubię.

Nie myślałam nawet, że taką dyskusję wywołam, ale to miłe. Ja bym nie uciekała się w tym filmie do symbolizmu. Scena "w wodzie" zainteresowała mnie jakoś i dlatego o niej napisałam. Jednak nie ma ona większego znaczenia dla całości. Film jest, dla mnie, lekki, łatwy i przyjemny - jak to się mówi - ale na tyle dobrze nakręcony i zagrany, że warto go obejrzeć. Nie skłonił mnie on do jakiś głębszych przemyśleń, ale to nie było jego zadaniem. Acha...i więcej wyrozumiałości dla innych.

hej - ale ten film to jest czysta reklama programu Erasmus/Sokrates -> puszczamy go foreignersom, oraz ludziom którzy chcą sie zapisać do ESN (erasmus student network) -> sam zacząłęm pracę w organizacji po obejrzeniu Smaku Życia na jakimś spotkaniu promocyjnym esn dwa lata temu ;) [i może dlatego mam z nim związane BARDZO POZYTYWNE wspomnienia ;)]