Film lewacki dla takich osób jak Kazia Szczuka. Film powstał pewnie po to by akceptować takie zjawiska i oddzielić prostytucje od sponsoringu, a i tak wiadomo że dawanie dupy za pieniądze w delegacji czy na ulicy to jeden pies. Faktycznie racje mają Ci co piszą że ten film jest dla ćwierć intelignetów, ale cóż żyjemy w czasach gdzie lewacy mają głoś,a warości chrześcijańskie są spychane na margines.
Stając się alfonsem?Donald Tusk burdel mamą??heh Zarobek jest pozorny są podatki pośrednie też dziwki je płacą. Dlaczego miałyby chcieć to legalizować i mniej zarabiać tym samym??
Zbadaj ten temat dokładniej, a dojdziesz do takiego samego wniosku :-)
Też się burzyłam.
Państwo da sobie rade bez czegoś takiego a jak nie to opodatkowanie prostytutek i tak nam nic nie pomoże.
Lewica nie jest za prostytucją??To ciekawe...Oryginalne stwierdzenie dość trudne do obrony. Zapewne jakaś inna lewica niż SLD albo zboki od palikota.
Widzę, że masz bardzo mylne pojęcie na temat lewicy i jej postulatów. Aha, ani wprost ani newsweek nie należą do lewicowej prasy. I mówi ci, to osoba, która z lewicą nie ma nic wspólnego, i która w najmniejszym procencie nie utożsamia się z tym nurtem ;]
Sprzedawanie intymności towarzyszy nam na każdym kroku. Jest tylko to przeprowadzane w różnym natężeniu i za różne pieniądze. Podejrzewam, że twoja matka przeniesiona do jakiegoś ultrakonserwatywnego kraju arabskiego byłaby dla tamtych mężczyzn tym, czym dla Ciebie są kobiety korzystające ze sponsoringu.
Teksty o promowaniu lewackich i nielewackich wartości są o tyle głupie, że jakiś czas temu był to argument przeciwko najróżniejszym twórcom, których teraz uważamy za wielkich. Przykład to zespół QUEEN, którego osobiście jestem fanem.
Ja lewakiem nie jestem więc preferuję indywidualne podejście do człowieka, co też Tobie polecam. W związku z tym powinniśmy założyć, że każdy przypadek jest indywidualny i nie oceniać nikogo miarą danego zjawiska. Zresztą również byłbym bardzo daleki od potępiania kogokolwiek, bo skoro mowa o wartościach chrześcijańskich to przecież Jezus powiedział "kto pierwszy jest bez winy, niech rzuci kamień". A jaka jest różnica pomiędzy twoją/moją dziewczyną, która przed obecnym związkiem robiła przyjemne rzeczy innemu chłopakowi i dziewczyną "sponsorowaną"? Różnica jest tylko w nazwie i kilku innych podpunktach "w kontrakcie".
Od kiedy indywidualne podejście do człowieka świadczy o poglądach ? Łukaszu Twoje porównania typu "twoja matka" są nie na miejscu, jeśli już tak chcesz podać jakiś przykład to podaj inny. Co do kraju arabskiego, poczytaj sobie o małżeństwie w świecie Islamu i poszukaj zasady współżycia w krajach arabskich. Chrześcijanizm czy Islam ma bardzo podobną zasade funkcjonowania małżeństwa(nie powółuj sie na poligamie bo to "wynalazek" przed przyjęciem Islamu). Co do tego czy moja Twoja, dziewczyna robiła przed obecnym związkiem. No akurat jest różnica i to duża, szkoda że jej niezauważasz, jeśli jesteś z kimś związany to powinieneś wiedzieć.
Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej to wstaw sobie przed słowem matka "twoja/moja" :)
Odnośnie małżeństwa w świecie islamu, funkcjonowaniu chrześcijaństwa, poligamii ... to po prostu uznam, że jesteś osobą bardzo kreatywną. Aczkolwiek ktoś mógłby pomyśleć, że ćwiczenia z zakresu "co autor miał na myśli" nie są twoją mocną stroną, bo zarówno treść filmu, jak i mojej wypowiedzi nieco mija się z twoją interpretacją.
No i wreszcie twoja/moja dziewczyna. Różnica jest jak pomiędzy łyżką do zupy i łyżeczką do herbaty. Może odbiegnijmy od konkretnych przykładów i poteoretyzujmy o związku jako takim. Ludzie uprawiają seks, chodzą do kina, kupują sobie prezenty, rozmawiają i po kilku/kilkunastu miesiącach się rozstają. To nie jest modelowy wzór, ale tak to wygląda w większości przypadków i cechą odróżniającą to od sponsoringu są jedynie zamiary, które w przypadku sponsoringu są o wiele bardziej uczciwie postawione. Bo przecież wchodząc w zwykły związek nie masz od razu zamiaru się żenić, więc nic tu nie jest pewne.
Jeśli mógłbym poprosić Cię o rozwinięcie tej dużej różnicy, której nie zauważam to byłbym bardzo wdzięczny.
Zawsze uważalem i będe uwazać że związek partnerski łączy się z miłości jednej osoby do drugiej i na odwrót, a nie z dawania prezentów. Zgadzam się że jest sporo takich związków gdzie pary się rozchodzą, po kilku czy kilkunastu miesiącach, ale warto się zastanowić czy faktycznie jakieś uczucie między nimi było ? Jeśli faktycznie był to związek nie z miłości tylko dla korzyści materialnych nazwiemy to prostytucją. Prostytucji nie ma tam gdzie istnieje miłość, ona wszystko odrzuca, prezenty, pieniądze itp. Podam Tobie dla rozjaśnienia definicje prostytucji(PWN) i miłości(według Freuda)
PROSTYTUCJA - uprawianie seksu za pieniądze
MIŁOŚĆ - poryw serca popychający nas ku innej osobie. Istnieją najrozmaitsze stopnie i odmiany miłości, będące "wyrazem tej samej podsawowej skłonności". Miłość nawet skryta pod pozorami szorstkowości, jest najcenniejszym darem, jaki może otrzymać dziecko. Warunkuje ona rozwój poczucia własnej wartości isprawia, że możliwe do zniesiania stają się - frustracje i przymus wychowawczy. Dziecko umie rozpoznować autentyczną milośc od udawanej. Nie można go oszukać gestami, słowami, prezentami, pocalunkami. Instynktownie czuje, że za tymi pozorami miłości nie stoi prawdziwe uczucie. Pragnienie miłości pojawia się bardzo wcześnie i jest powszechne. Także zwierzęta odczuwają potrzebę zbliżenia; psy wychowane bez kontaktow z ludźmi stają się trwale niezdolen do uczucia i niedojrzale.
Pięknie napisane. Właściwie to nie mam ochoty z tym polemizować, bo kiedyś myślałem bardzo podobnie i pamiętam, że byłem dużo szczęśliwszy. Więc pozostaje mi życzyć Ci wszystkiego dobrego. Chociaż na końcu zawsze wygrywa biologia. (przy okazji, może Ci się spodoba film "No strings attached", który dowodzi twojego stanowiska i pewnie będziesz mógł się utożsamić z bohaterem).
Wracając zaś do zagadnienia sponsoringu to trudno nie zgodzić się z większością tekstu, który tutaj napisałeś. Jestem bardzo mile zaskoczony, bo zazwyczaj ktoś piszący o obronie wartości chrześcijańskich chce lać oponenta wodą święconą i biczować różańcem. Przez tych krzykaczy z jednej i drugiej strony barykady (Szczuka jest ewidentnie krzykaczką lewicową) można zatracić trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Te film jest pewnie taką obroną sponsoringu, jak film Monster obroną seryjnych morderczyń. Dla mnie filmy nie są żadną odpowiedzią, a zauważalną w nich tendencję do skręcania w jedną lub drugą stronę staram się wykorzystać do znalezienia złotego środka i chyba takie właśnie podejście jest najkorzystniejsze również w tym przypadku. Czy sponsoring to jest nowoczesna prostytucja? Myślę, że tak. Czy jest to coś złego? Myślę, że wręcz przeciwnie. To jest darmowy odsiew dziewczyn dla takich facetów, jak ty (sponsorowane możesz omijać), bo przecież te dziewczyny są jakie są już w momencie podjęcia takiego trybu życia.
Ludzie szukają miłości w związku natomiast dla nas facetów seks i miłość to sprawy bliskie dla kobiet dalekie. Sponsoring z uczuciami nic nie ma wspólnego. Nie ma prowadzić do stworzenia trwałej więzi emocjonalnej co jest celem związku. Ludzi chcą też po prostu mieć kogoś żeby spędzać z nim czas. To wszystko jak na mój gust jest bardzo dalekie od spuszczania się do dziurki za dużą opłatą.
No ok, dlatego też tego nie praktykujesz. Podejrzewam, że inteligentniejsze kobiety korzystające z tego sposobu zarobku mogłyby się podpisać pod tym, co napisałeś. Mimo wszystko nie zmieniłyby one swojego postępowania i jak dla mnie to jest w porządku. Każdy dokonuje swoich wyborów i później za nie przed samym sobą odpowiada więc dlaczego mamy komuś to utrudniać lub tego zabraniać. Bo to jest według nas złe? Więc tego nie róbmy, ale nie wtrącajmy się w proces decyzyjny innych ludzi.
Nie wiem czy zauważyłeś ale nikt nikomu tego nie zabrania.Nie chodzi o jakieś prawne restrykcje ale o jasne stwierdzenie co jest dobre a co złe. Powiedz mi czy własnej córce byś na to pozwolił??Wyobraź sobie, że twoja żona ma taką przeszłość. Ciekawe czy tak obojętnie byś do tego podszedł. Należy zauważyć, że każdy z nas wpływa na otoczenie nie jesteśmy tutaj sami. Im bardziej akceptowane zjawisko tym powszechniejsze.
W przypadku córki nie ma się z czym zgadzać lub nie. Jeśli po kilkunastu latach wychowywania założyłaby, że taki styl życia jest dopuszczalny to już "po ptokach". Przecież nikt nie wpada na takie pomysły od tak, więc zakładam, że jest to w głównej mierze wina rodziców odpowiedzialnych za ukształtowanie swojego dziecka.
W przypadku żony przynajmniej ja kierowałbym się tym, jaką jest obecnie kobietą. I mojego stosunku do niej nie zmieniłby fakt, że była sponsorowana lub gwałcona w dzieciństwie przez wujka, z patologicznej rodziny itd. Liczy się tylko ostateczny wynik, czyli czy wyszła z tego bagna. Musimy dawać innym ludziom szanse, bo nikt nie jest idealny i nie jesteśmy lepsi od innych bo czegoś nie robimy. Najbardziej obrazowym przykładem jest popularny ostatnio film "Dziewczyna z tatuażem", gdzie jedynym wykluczającym elementem u tej dziewczyny było palenie papierosów :P
Jeszcze słówko odnośnie potępiania tego zjawiska. Uważam, że próba potępiania wynika z dobrych zamiarów ludzi, którzy po prostu chcą ograniczyć skalę ZŁEGO procederu.
Jednakże w zderzeniu z brutalną rzeczywistością odnosi to zupełnie odwrotny efekt. Zauważ, że takie potępiania daje tylko lepsze samopoczucie ludziom, którzy potępiają. Potępiamy, więc się troszczymy i jesteśmy dobrzy, poprawni i tak trzeba. Jednakże jaki jest efekt takiej postawy?
Jaki jest efekt zakazu aborcji, polityki antynarkotykowej i potępiania prostytucji? Jestem przekonany, że jedynym sposobem walki z tymi ZŁYMI procederami jest zdjęcie łańcuchów z tego potwora i zmierzenie się z nim. Potępianie zaś jest najprostsze więc to tylko dodatkowe łańcuchy i spychanie problemu dalej do podziemia.
Skala aborcji dzięki utrudnieniu dostępu jest bardzo nie wielka w naszym kraju. Uważam, że nawet stawanie siłą w czyjejś obronie jest dozwolone kiedy chodzi o życie (w sensie dosłownym) tej osoby. Gdyby marycha była tak dostępna jak wódka mielibyśmy masy uzależnionych w każdym wieku tak jak to jest teraz z wódą. Zakazy działają bardzo dobrze.
zakazy działają tylko oficjalnie, nieoficjalnie jest podziemie, nad którym nie ma ŻADNEJ kontroli (chyba, że kontroli grup przestępczych, i nie mam tu na myśli rządu), a w przypadku czegoś, nad czym nie ma żadnej kontroli ciężko mówić o jakiejkolwiek "skali".
Tutaj też Magrat mnie uprzedziła, ale można trochę uzupełnić.
Zakaz marihuany to jest dokładnie taki sam absurd, jak zakaz używania soli w restauracjach (głosowali nad tym radni w Nowym Jorku). Sól szkodzi zdrowiu i naukowcy obliczyli, że gdyby w NJ wprowadzić taki zakaz to co roku umierałoby tam 40 osób mniej. To jednak nie znaczy, że należy go wprowadzać. Mógłbym tutaj napisać magisterium na ten temat więc lepiej w tym momencie się zatrzymam.
Zakaz aborcji działa dokładnie tak, jak zakaz narkotyków. Z możliwością jej dokonania nie ma najmniejszego problemu, a co roku wykonuje się w Polsce kilkaset takich zabiegów. Jeśli uważasz, ze byłoby ich więcej po zalegalizowaniu to znaczy, że obecnie rodzi się mnóstwo niechcianych dzieci. Ale one już Cię nie interesują. Niech nam wyrastają kolejne prostytutki, które w wyniku braku miłości zaczną szukać uznania i adoratorów wśród przypadkowych mężczyzn. Grunt, że będzie można je potępić.
Uważam że potępianie zjawisk złych wpływa znacznie na ich ograniczenie. Nie ma mowy o likwidacji ale możemy mówić o znacznym ograniczeniu skali zjawisk. Społeczne przyzwolenie ma duże znaczenie.
Ale z potępianiem złych zjawisk jest jak z potępianiem zachowania dziecka. Jeśli rodzic jest w drugim pokoju i krzyczy do dzieciaka, że nie wolno to nie osiągnie żadnego efektu. Musisz podejść do dziecka i przyklęknąć w celu złapania kontaktu wzrokowego i patrząc mu prosto w oczy wyrazić swoje potępienie.
Tak więc żeby się zmierzyć ze złymi zjawiskami, należy je wyciągnąć z podziemia. Wtedy można spojrzeć na nie w świetle dziennym i osiągnąć jakiś efekt.
Nie zgadzam się z tobą. Mówisz tak: jeżeli dziecko ma ochotę pobić kolegę by zabrać mu pieniądze na śniadanie należy mu na to pozwolić a potem zwrócić mu uwagę, że to jest złe. Sorki ale taka logika do mnie nie trafia. Czyli najpierw upowszechnijmy zjawisko a potem zacznijmy je potępiać??Kto później będzie nas słuchał kiedy większość uzna, że prostytucja jest ok?
Każdy średnio rozgarnięty człowiek wie na czym to zjawisko polega. Nie róbmy z tego nie wiadomo czego. To tylko prostytucja. To nie jest skomplikowane.
Powtórzę, że prostytucja to nie jest ingerencja w wolność drugiej osoby. Wolność mojej pięści jest ograniczona wolnością twojego nosa. Więc podałeś przykład z zupełnie innej beczki.
Upowszechnijmy to złe słowo. Powiedziałbym raczej kontrolujmy. Wolę oglądać lwa w ZOO niż biegającego mi po piwnicy. Lew w ZOO ma dobrą opiekę, można go mierzyć, uczyć się o nim, wpływać na niego. Grasującego w piwnicy nie dostrzegasz, bo schodzisz tam lub nie, ale to nie znaczy, że go tam nie ma. Jest i co gorsza na wolności, czyli bardziej niebezpieczny i niemierzalny.
Muszę tłumaczyć metaforę? Lew to prostytucja, piwnica to podziemie, sytuacja w ZOO to sytuacja po legalizacji.
Bez urazy, ale średnio to logiczne. W takim razie dajmy pozwolenie na morderstwo czy kradzież, bo przecież to też są zjawiska, z którymi trzeba walczyć. Np. pozwólmy ludziom się zabijać w parzyste dni miesiąca. Jaki będzie efekt? ;)
Różnica pomiędzy twoimi przykładami i prostytucją jest taka, że jeśli kradniesz lub mordujesz to wyrządzasz komuś krzywdę. Prostytutka natomiast nie krzywdzi nikogo swoim zachowaniem. Ewentualnie siebie.
Ja natomiast jestem zwolennikiem tezy, że moje ciało jest moją własnością i dlatego mogę robić z nim, co chcę. Mogę się wytatuować, przefarbować na niebiesko, wciągać kokainę, jeść hamburgery i się prostytuować (chociaż niczego z wymienionych przykładów nie robię).
Mhm, tylko że Ty napisałeś, że "żeby się zmierzyć ze złymi zjawiskami, należy je wyciągnąć z podziemia". Więc, jak rozumem, przyznałeś, że prostytucja to złe zjawisko. Zmierzam do tego, że absolutnie nie zgadzam się z zacytowaną tutaj przeze mnie tezą. Powiedz mi, w jakiż to sposób zmniejszysz to zjawisko, gdy dasz na to oficjalne przyzwolenie?
Dając przykłady morderstwa i kradzieży, przyporządkowałem je jako "złe zjawiska". Może dosyć skrajne w stosunku do prostytucji, ale sądzę, że legalizacja tych rzeczy, prostytuowania się, jak i innych tego typu "złych zjawisk" nie uratuje legalizacja.
Wyżej napisałem przykład z lwem dla generaljacka.
Mamy lwa (prostytucję) galopującego po piwnicy w naszym bloku. Rzadko lub wcale tam schodzimy więc możemy tylko z góry krzyczeć na niego, barykadować go drzwiami (potępiać, sprowadzać to dalej do podziemia). Jaki jest tego efekt?
Otóż nie widzimy jak ten lew wygląda w świetle dziennym, nie możemy go dokładnie zbadać, poznać, uporać się z nim w możliwie najlepszy sposób.
Co ja proponuję to wyciągnięcie lwa (prostytucji) z podziemia i wystawienie sobie tego problemu pod obserwację. A więc dajemy lwa do ZOO, gdzie przede wszystkim możemy zadbać o jego zdrowie, ogrodzić go płotem, obserwować i wyciągać kolejne wnioski. Taka sytuacja jest o wiele bardziej zdrowa i klarowna. Nikt nie będzie przecież mówił, że lew nie jest groźny i wrzucał mu dzieci do klatki.
Moim zdaniem kiepska ta analogia. Czemu? Ponieważ lew automatycznie uważany jest siłą rzeczy za coś groźnego i nikt się do niego zbliżać nie będzie. Jeżeli natomiast prostytucja zostanie zalegalizowana, spora część ludzi uzna to przyzwolenie za dobrą monetę i wtedy już w ogóle nie będzie miał żadnych zahamowań.
Z twojej wypowiedzi wynika jasno, że uważasz wszystkich ludzi za debili.
Ja też tak uważam, ale nie do tego stopnia :D
Zakładam, że ani ty ani ja nie zostalibyśmy prostytutkami w momencie legalizacji, bo po prostu to jest sprzeczne z naszym ... gustem, moralnością, zasadami, honorem itd. I postawa ta nie jest w najmniejszym stopniu zależna od tego czy coś jest legalne czy nie. Wynika ona po prostu z naszej osobowości więc jakakolwiek ustawa nie zmieni ludzi.
"Z twojej wypowiedzi wynika jasno, że uważasz wszystkich ludzi za debili."
Hehe, nie wszystkich, ale sporą ich część ;) - i takim stricte debilizmem bym tego nie nazwał, tylko raczej faktem, że da się im niemal wszystko wcisnąć za pomocą różnorakich środków masowego przekazu.
Chodziło mi raczej o to, że wkładanie ręki w paszczę lwa nie przynosi raczej korzyści, jeżeli się ze mną tutaj zgodzisz, a łatwe pieniądze w postaci prostytuowania się i przyjemności z tego wynikające dla potencjalnych klientów - owszem. Dlatego mam wątpliwości co do Twojej teorii.
Ja jednak wychodzę z założenia, że należy traktować innych tak, jak chcemy być traktowani. W związku z tym jestem za opcją, by każdy był odpowiedzialny za swoje decyzje. To się nazywa selekcja naturalna, wskutek której debile odpadają, a zostają Ci lepsi i w ten sposób doskonalimy gatunek.
Tak więc jeśli istnieją ludzie zdolni do wpakowania w twarz dwóch butelek płynu do czyszczenia toalet to nie znaczy to, że mamy zakazywać ludziom kupowania tego płynu. Trzeba po prostu zaakceptować fakt istnienia takich ludzi i pozwolić im podejmować ich decyzje.
Jeśli w Nowym Jorku z powodu używania soli w restauracjach ginie rocznie 40 osób to nie znaczy, że mamy zakazywać sól. Niech każdy decyduje sobie o tym, czy będzie solił czy nie. I analogicznie jest w przypadku prostytucji. Jeśli kobiety chcą zarabiać w ten sposób to niech to robią. My możemy natomiast oceniać to negatywnie i nie zrzucać ich poza margines społeczeństwa, bo każdy ma przecież szansę na "nawrócenie".
Przepraszam cię ale nie widzisz różnicy między gwałtem a prostytucją(z wyboru bo taką rozważam)?Alkoholikiem jest się do końca życia podobnie prostytucja tak zmienia kobietę, że nie wierze w żadne przemiany. Taka osoba nie będzie normalną kobietą taką z jakimi chodzimy a potem żenimy się. Kłamstwo, zdrada, udawanie, pęd do pieniędzy(twoich), uzależnienie od drogiego życia to rzeczy na które możesz liczyć. Prostytutka ma te cechy silnie rozwinięte i pielęgnowane przez lata.
"Taka osoba nie będzie normalną kobietą taką z jakimi chodzimy a potem żenimy się. Kłamstwo, zdrada, udawanie, pęd do pieniędzy(twoich), uzależnienie od drogiego życia to rzeczy na które możesz liczyć." i uważasz, że w przypadku kobiet "z jakimi chodzimy" to się nie zdarza? niejeden się na takim myśleniu przejechał. mentalnych prostytutek są przecież całe masy, jedyna (i oczywiście niemała) różnica to taka, że tej mentalnej nie miało pół miasta. cele i metody natomiast te same - stabilny byt w zamian za usługi towarzyskie.
Mylisz się w tej kwestii. Prostytutka niczym nie różni się od mojej (żeby nie pisać twojej) matki lub siostry. Takie osądy możesz śmiało opierać na nauce i potwierdzać je doświadczalnie. Przykładowo gorliwy obrońca praw zwierząt wyrzucony w jakimś odludnym miejscu i zmuszony do survivalu, podrzynałby gardła zagrożonym gatunkom żeby je zjeść i przeżyć.
Nikt nie ma zapisanego w DNA, że jest zdolny lub niezdolny do prostytucji. Wszystkie kobiety są do tego zdolne, ale nie wszystkie to robią ze względu na najróżniejsze czynniki zewnętrzne. Dlatego kolejnym przykładem mogą być te twoje żony, które z miłości do męża godzą się po 10 latach małżeństwa na jakieś trójkąty, seks grupowy itd.
No i jeszcze warto dodać, że gwałt też zmienia kobietę ... jeszcze bardziej niż prostytucja. Mimo tego taka osoba po jakimś czasie może zupełnie normalnie funkcjonować. A więc wychodzi z tego bagna i uczy się na nowo akceptować mężczyzn. Powtarzam więc, że warto każdemu dać szansę i nie potępiać.
Nie zgadzam się z tobą. Przepraszam ale porównując moją żone, matkę siostrę do prostytutki obrażasz mnie może nie było to twoim zamiarem ale to powiedziałeś. Równie dobrze możesz powiedzieć, że niczym nie różnię się od facetów którzy gwałcą brutalnie kobiety bo przecież też mam narząd, też mam popęd seksualny i jestem jak każdy facet dużo silniejszy niż przeciętna kobieta. Słuchaj większość biednych kobiet jakoś prostytutkami nie zostają więc nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora bo to już przestaje mieć jakikolwiek sens. Jeżeli taka osoba nie zrozumie swojego błędu to nigdy się nie zmieni. Jeżeli prostytucja stanie się powszechnie akceptowalnym zjawiskiem szanse na to będą znacznie mniejsze. Następna sprawa filmy takie jak ten pokazują prostytucje jako coś atrakcyjnego jako opcje. Zachęcają do zła.
Nie porównuję tylko wykazuję, że prostytutki to nie są kosmitki. To są osoby, które dokonały wyboru nieakceptowalnego przez nas, ale nie czyni to ich ludźmi 2-giej kategorii.
Odnosząc się do całości to jest kolejna twoja wypowiedź, pod którą mógłbym się podpisać. Zaznaczam więc, że nie chodzi mi o akceptację prostytucji. Zależy mi na efektywności i realnym starciu z problemem, bo przecież twoje podejście jest znane od tysięcy lat i nie przynosi to żadnego efektu. Oczywiście nie liczę na zwalczenie tego zjawiska, ale na kontrolowanie go, bo cały "illegal" to jest system naczyń połączonych.
Żadne podejście nie przyniesie likwidacji zjawiska. Możemy jednak sytuacje dużo pogorszyć. Prostytucja jest legalna w Polsce. Też uważam, że delegalizacja nie ma tu sensu. Chodzi mi o ocenę moralną zjawiska żeby nikt nie próbował jej zmieniać pod płaszczykiem "sztuki".
No i znowu się zgadzamy. Z tym, że ja nie wierzę w zbiorową moralność. Takie zapędy prowadzą do wypowiedzi w stylu posła Niesiołowskiego: "istnieje tylko moralność katolicka i żadna inna". Otóż każdy ma swoją moralność i wedle swojej moralności powinien indywidualnie oceniać dane zjawisko, a nie narzucać jej innym.
Oczywiście moje podejście zostałoby idealnie odwzorowane w świecie, gdzie każdy człowiek kształtuje się w oparciu o własny rozum. W świecie bez przewodników duchowych i innych wujków dobra rada. Ale trochę ideologii nie zaszkodzi.
Widzisz obawiam się, że muszę się zgodzić z niesiołowskim. Moralność właśnie na tym polega, że nie jest indywidualna. Stwierdzenie, że każdy ma swoją moralność = nie ma żadnej moralności. Jest jeszcze coś takiego jak zło w tym wszystkim, z którym trzeba walczyć.
No cóż. Ja nie jestem katolikiem i nie zabijam innych, nie kradnę czekolad w sklepie, nie napadam na nikogo, nie gwałcę itd. Jak na człowieka bez moralności to chyba całkiem nieźle :) A może jednak mam moralność opartą na rozumie i racjonalności. Nie robię tych rzeczy bo uważam, że robienie ich byłoby złe. Nie potrzebuję do tego wizji bycia grillowanym przez czerwonego pana z kopytami przy muzyce Dody.
Tak więc tutaj się nie dogadamy, bo dla mnie założenie istnienia tylko jednej moralności jest po prostu idiotyczne. Świat nie jest zbudowany tak prosto, jak przedstawia to religia. Jego stworzenie to nie było 7 pstryknięć palcem, a powstanie człowieka w obecnej formie to nie był proces jednodniowy. Analogicznie jest w przypadku moralności i wrzucanie wszystkich do jednego wora.
Nie robisz tego bo jesteś dobry, czy dlatego, że jest coś takiego jak system prawny, który by cię ukarał?Widzisz bo to wielka różnica. Generalnie mordowanie, gwałcenie itd. się nie opłaca z wielu względów więc to niczego nie dowodzi. Religia nie pokazuje świata prosto musisz jeszcze trochę poczytać. Co do stworzenia świata to jak twoim zdaniem można było przekazać ten temat ludziom w epoce kamienia??I kto miał to zrobić??
Moralność katolicka w wersji dzisiejszej jest najlepsza, najbardziej logiczna i spójna w praktyce czyni społeczeństwo znacznie lepszym.
P.S Nie chce się zagłębiać w kolejną dyskusje na temat religii.
Jeżeli wierzysz, że istnieje wiele moralności to znaczy, że negujesz samo pojęcie moralności. Nie można wierzyć że coś może być złe ale równocześnie uważać, że to może jednak być dobre.
"Co do stworzenia świata to jak twoim zdaniem można było przekazać ten temat ludziom w epoce kamienia?"
W tej epoce to jeszcze nie było chrześcijaństwa ;)
"Jeżeli wierzysz, że istnieje wiele moralności to znaczy, że negujesz samo pojęcie moralności. Nie można wierzyć że coś może być złe ale równocześnie uważać, że to może jednak być dobre."
To Ty nie rozumiesz tej idei - każdy z nas ma inną moralność, tak więc dla mnie coś jest dobre, dla Ciebie nie. To chyba logiczne.
"Moralność katolicka w wersji dzisiejszej jest najlepsza, najbardziej logiczna i spójna w praktyce czyni społeczeństwo znacznie lepszym."
Co to za wersja dzisiejsza? Były inne? Jakie? Wydaje mi się, że zasady się nie zmieniają...
Obawiam się że nie wiesz o istnieniu starego testamentu chyba jesteś jednym z niewielu takich ludzi w tej części świata. Sugeruję udać się do szkoły i uzupełnić wiedzę bo ja nie mam z tobą o czym dyskutować nie będę cie edukował.
Zacznę od przybliżenia ci terminu moralności :
"Moralność jest to zbiór zasad lub norm,które określają co jest dobre, a co złe.Moralność można zdefiniować jako sposób postępowania jednostki ludzkiej, przyjęty pośród większości za normę,będącą częścią dziedzictwa kulturowego danej organizacji kulturowej, która wywołuje negatywne lub pozytywne emocje innych jednostek, nie jest lub jest sprzeczna z naturą człowieka oraz nie jest lub jest szkodliwa z punktu widzenia organizacji kulturowej danej społeczność"
Przykładowo w epoce takiej jak średniowiecze ludzie byli inni więc inaczej pojmowali pewne sprawy trochę wyobraźni.
A co ma ST do dyskusji? Moralność chrześcijan opiera się na dekalogu - czy on się zmienił? Czytaj ze zrozumieniem kolego.
Termin moralności, ok, fajnie, że umiesz używać wyszukiwarki, ALE nie zmienia to faktu, że każdy ma inną moralność, czyli inny "zbiór zasad lub norm", BO nikt nie określi Ci obiektywnie tych zasad czy też norm, tak samo jest z pojęciem normalności.
"Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki."
Co ma stary testament do dyskusji?Ma to że nie wiedziałeś, że opowieść o stworzeniu świata z niego pochodzi co cie delikatnie mówiąc kompromituje.
Obawiam że ktoś określił zbiór zasad i norm, który w naszej kulturze wywodzi się z chrześcijaństwa lub jest po prostu chrześcijański. Jak kto woli.
Słuchaj moralność już ma swoją definicje nie myl pojęć.
Moralność to nie jest subiektywne postrzeganie dobra i zła lub sumienie człowieka.