Nie spodziewałem się zobaczył solidnego dokumentu. Nie ma to związku z samą produkcją, po prostu rynek teraz tak wygląda.
Otrzymujemy tutaj prostą historię: oszust sędziował w meczach, które sam obstawiał. Proste? Proste, tylko teraz oszuści dostają mikrofon do ręki i zaczynają mówić. A to, co mówią, tworzy szeroki i skomplikowany obraz – nie tylko dlatego, że przy mikrofonie mają tendencję do wybielania się, zrzucania części winy na wspólników czy po prostu kłamania. Prawdy samej w sobie tutaj nie znajdziemy, ale za to nasz horyzont zostanie poszerzony – od prostych „oni kradli, to czemu sam nie mogłem skorzystać?”, po nieco bardziej skomplikowane sędziowanie pod publikę. Słynniejsi zawodnicy mogli więcej, bo nikt nie chciał ich widzieć na ławce – ani widownia, ani tym bardziej właściciele klubów czy organizacji sportowych. Tworzy się tu obraz sytuacji, w której źródło zła jest czymś więcej, niż tylko osobistą zachłannością czy zepsuciem. To świat, który tworzy zło – a przynajmniej sprzyja złu na rozkwit.