Nie rozumiem, jak mając "The Big Shot", Hollywood zupełnie go pomija i to w okresie wyborczym, gdzie jak na dłoni widać konsekwencje wydarzeń opisywanych przez ten film, i co? Nagradza film o pedofilach w Katolickim Kościele, który jest zupełnie marginalny w Stanach i ma co najwyżej jakieś znaczenie na Wschodnim Wybrzeżu. Wszystko to z miejsca rodzi teorię spiskową, że środowiska żydowskie trzęsące Hollywoodem wolą pomijać jak się da co ich ziomki zgotowały Ameryce na Wall Street, a i jeszcze mając okazję dowalić katalom? No to czemu nie! Normalnie żal mi ich. Jak mają takie jaja, to niech kręcą filmy o pedofilach u Muzułmanów, czy u Hindusach, gdzie wszystko to jest do dzisiaj obyczajowo usankcjonowane i dotyka masę nastolatek każdego dnia.