Pseudofilozoficzny bełkot. Nie polecam.
dokładnie, i wszyscy oczywiście wielcy znawcy oceniają na 10 bo jeden krytyk raz zaczął
czyli jak mnie zachwycił to twierdzisz, że jednak nie zachwycił? Interesujące...
Jeśli Cię zachwycił to super. Mnie nie. Bogu dzięki wszyscy mamy różne gusta. A o gustach się nie dyskutuje. Gusta się ma. ;)
Żeby poczuć ten film, wejść w jego atmosferę, trzeba posiadać pewne doświadczenie po prostu. To nie jest film edukacyjny ani fabularny, jego się nawet nie ogląda. Jeśli ktoś się nastawia na odbieranie liniowej fabuły, z jakąś opwowieścią i akcją to nie tędy droga. Ten film się czuje, trzeba wyłączyć myślenie i wejść w ten świat. Wielkość tego dzieła właśnie na tym polega. W odróżnieniu od wielu innych, ten porusza kolejne pokolenia, prowokuje do działań, inspiruje na niespotykaną skalę. Ja widziałem rok temu, do tej pory jestem nim poruszony i planuję doprowadzić do jego kinowego pokazu, przy okazji którego zorganizujemy prelekcję, wystawę i wydarzenia towarzyszące - to jest wielkość tego filmu, że do tego nas potrafił sprowokować. Polecam poczytać kilkanaście książek i ambitnych filmów sf, posiedzieć trochę w temacie post-apo, poświęcić choć jeden tydzień na surrealizm w sztuce i drugi na zagadnienia rzeczywistości w różnego rodzaju twórczości. Potem obejrzeć żeby zacząć w ogóle tą drogę. Są inne, łatwiejsze, ale tak jak w Stalkerze - jeśli chcecie naprawdę tam dojść, droga będzie dluga, powolna i nikt nie obiecywał innej.
Cóż, właściwie żeby odnieść się do tego typu wypowiedzi trzeba by się przy okazji trochę obrazić ponieważ:
"nie posiadamy pewnego doświadczenia",
"nie przeczytaliśmy kilkunastu ambitnych książek i nie obejrzeliśmy kilkunastu ambitnych filmów s-f"
Ja na szczęście się nie obrażam. Po prostu to co Wy tam znajdujecie do mnie nie trafia, nie przemawia. Nudziłem się. To jak interpretacja wiersza. Każdy może mieć inną.
Kiedy oglądałem Stalkera to od razu przyszedł mi na myśl Piknik pod wiszącą skałą. Tylko tamten film obejrzałem kilka razy. I u nikogo nie znalazłem zrozumienia. ;)
Rozumiem, ale nie chciałem nikogo obrażać, chodziło mi o wytłumaczenie dlaczego ten film może mieć tak silne działanie i skąd to się bierze. Dla poruszających się w tego rodzaju klimatach i wrażliwości ten film jest katalizatorem, kształtuje wizję, która jest niezwykle poruszająca, tak jak ujrzenie pięknego miejsca, które jest niezwykłe, ale zarazem budzi pewnego rodzaju niewytłumaczalny smutek.
Każdy może mieć inną interpretację, ale przy tego rodzaju tytule i uzasadnieniu wypowiedzi poczułem się w obowiązku napisać coś więcej, bo tego filmu nie można oceniać tak jednoznacznie.
Piknik pod wiszącą skałą to też specyficzna wrażliwość, ale dziwię się bo raczej oczekiwałbym tego samego grona odbiorców obu filmów ;)
Dobre spostrzeżenie. Czasami przy niektórych utworach (dramaty, wiersze, muzyka, malarstwo etc.) mam takie wrażenie, że postrzegam je na swój bardzo integralny dla mojego postrzegania świata sposób, a we wszystkich cudzych próbach wytłumaczenia fenomenu danego dzieła myślę sobie "Nie on tego do końca nie rozumie.", a potem zdaje sobie sprawę, że sam nie potrafiłbym wyartykułować całościowo swojej interpretacji. To się po prostu czuje. [Spoiler] Te wilgotne ściany i ten dźwięk w pierwszej scenie, to tak jakoś przytłacza człowieka. Nie chcę tu wyjść na jakiegoś romantyka, ale czy też uważacie, że nie wszystko da się wypowiedzieć słowami? Choć czasami znajduje takich ludzi, którzy to potrafią, nie ukrywam z miłym zaskoczeniem.